• Gość odsłony: 1478

    Jak nas widzą...

    Postanowiłam podzielić się z Wami spostrzeżeniami mojego młodszego brata. Oto jak 21-latkowie (no może nie wszyscy) widzą nasze niektóre zabiegi związane z wychowaniem malucha.
    Otóż w ostatnią sobotę pojechaliśmy do moich Rodziców z wizytą towarzysko-obiadową. Ponieważ w porze naszego obiadu przypadał rówież obiad Małgosi przystapiłam do karmienia. U Dziadków jest oczywiście mnóstwo ciekawych rzeczy do obejrzenia i w związku z tym nasza mała pocieszka troszkę marudziła przy jedzeniu, rozglądała się, wierciła i interesowało ją wszystko poza butlą. Po tym krótkim wstępie przytaczam dialog. Acha, jeszcze osoby dramatu:
    B - Brat
    M - Małgosia
    J - ja
    J: No, Małgosiu, zjedz jeszcze troszkę. Chociaż 20 i mama da Ci spokój.
    M: Łeee
    J: No dobra, to teraz sobie bekniemy, troszkę pochodzimy i spróbujemy jeszcze trochę zjeść...
    M: Ooooo
    B: No tak... Jak z cysterną. Odpowietrzyć i dolać jeszcze 5 litrów.

    Aż przysiadłam po tym porównaniu. A tak swoją drogą ciekawe co by powiedział na nasze próby podania witaminki D3...

    Pozdrawiam

    Odpowiedzi (6)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-26, 20:09:42
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-03-26 o godz. 20:09
0

Świetna historia.
Ja nigdy nie miałam takich problemó, bo moje dzieciaki lubiły jeść. Jedynie Jaś czasami marudzi i wybrzydza.

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 13:33
0

u mnie taka zasada - nie chcesz jesc nie jedz to znaczy ze nie jestes głodny zajesz za godzinke - to nic ze musze robic swieze albo odgrzewac obiad (Krzys ma roczek)
nie chce nauczyc go jesc na sile - od tego się "puchnie" :D
nie mowie tu oczywiscie o sytuacjach kiedy dziecko nie chce jesc caly dzien

Odpowiedz
Gość 2009-03-24 o godz. 18:05
0

U nas odpukać na razie nie ma problemów z jedzeniam. No chyba, że jest coś bardzo interesującego w zasięgu wzroku (czytaj gdziekolwiek). No to wtedy się zaczyna... Dziób otwarty, oczy jak kartofle i choćby 5 minut wcześniej umierała z głodu o jedzeniu zapomnij!

Odpowiedz
m_onika 2009-03-24 o godz. 18:01
0

Może oni tak to widza le nie mają pojecia o tyym ile trzeba się nagimnastykowac aby jadły :)

Odpowiedz
Gość 2009-03-24 o godz. 17:57
0

No wlasnie, czego to sie nie robi, zeby maluchy cos zjadly.
Jakie akrobacje i podchody, coby dziobek sie nie zamknal przed wlozeniem lyzeczki, albo zeby paszczurek wogole sie rozdziawil i wyrazil chec przyjecia czegokolwiek, a jak juz sie uda cos wpakowac, to szybkie albo zeby nie dostac po oczach zawartoscia buzki
eeeechhh

pozdrawiam wszystkie mamy niejadkow, plujkow, scisnietoustnych itp

Odpowiedz
Reklama
m_onika 2009-03-24 o godz. 17:37
0

lol lol lol lol lol lol lol lol :lol lol lol lol : lol lol lol lol lol lol ale sie usmialam

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie