-
Gość odsłony: 20709
Jak poradzić sobie z bezpłodnością?
Cześć! Jak pewnie wiele z was, już jakiś czas temu zaczęliśmy z mężem myśleć o poszerzeniu naszej rodzinki. Już nawet kilka razy myśleliśmy, że się udało ale były to płonne nadzieje. Okazało się, że zamiast dzidziusia dochowałam się guza na jajniku. Konieczna była operacja. Lekarz stwiedził, że mogę mieć po niej dzieci, ale muszę to zrobić szybko, gdyż efekty operacji mogą nie być trwałe (dranianie jajników). Staramy się z mężem o tą naszą dzidzię już jakiś czas i co miesiąc przeżywamy rozczarowanie. Boję się, że już nie będziemy mieć dzieci. Napiszcie proszę czy spotkało was coś podobnego.
aniak no niestety dotyczy to wszystkich dziedzin zycia w Grecji! Grecy na wszystko mają czas i nigdy im się nie śpieszy! Przez ten nazwijmy to "luz" spóźniliśmy sie z męzem na nasz własny ślub który bym w ambasadzie polskiej a Atenach :\ Ja sie juz powoli przyzwyczajam do ich sposobu bycia i życia choć czasami mnie to denerwuję (szczególnie jest chcę coś załatwić)
Tak to jest to badanie o którym napisałaś! Moja siostra miała to robione i załatwiła mi tezto badanie !
Czesc dziewczynki.
Pozwolicie, ze dolacze sie do waszej dyskusji
Witam wszystkie "nowe" staraczki na BB i zycze powodzenia.
mika2680, ja rowniez prawie dwa lata staram sie o dzidzie niestety jak dotad nic z tych naszych staran nie wychodzi. Napisalas ze jedziesz do Wloch do dobrego specjalisty na badania z wykorzystaniem kontrasty zapewne chodzi tu o badanie HSG . Trzymam kciuki za dobry wynik :D
Mam duzo znajomych w Grecji min. siostra meza tam mieszka i troszeczke narzeka na to iz Grecy sa tacy powolni i wszystko robia "jutro" Mam nadzieje, ze nie dotyczy to sluzby zdrowia
To prawda i mąż mi mówi to samo! Już poczyniłam pewne kroki i jestem na lipiec umówiona z lekarzem moeje siostry (ona mieszka we włoszech i tez miała problemy z zajsciem w ciaze ale im się udało zdjecia ponizej) i zobaczymy co on mi powie! To podobno specjalista na całe Włochy więc myśle że będzie dobrze!
OdpowiedzMika, z mojego doświadczenia i dziewczyn na BB wynika, że im szybciej pójdzie się do specjalisty tym szybciej ma się szansę na dzidzię. Nie ma się czego bać. Jeżeli coś jest nie tak to chyba lepiej dowiedzieć się o tym wcześniej i zacząć działać niż zostać w niepewności i wydawać kasę na nieskuteczne leczenie. Niektórym dziewczynom zdarzało się, że po kilku miesiącach od zmiany lekarza na specjalistę zachodziły w ciążę. Na prawdę lepiej jest iść do kogoś kto się na tym zna a nie leczy i zleca badania na oślep.
OdpowiedzA nie myślałaś o tym żeby wybrać się do jakiejś renomowanej kliniki leczenia niepłodności? Ja jakiś czas leczyłam się u "zwykłych" ginekologów, którzy uważali że wszystko jest ok i na pewno zaraz zajdę w ciążę. Dopiero jak poszłam do kliniki zaczęło się coś dziać. Wcześniejsze leczenie było po prostu tylko stratą czasu
OdpowiedzMika, mam nadzieję że wam się szybko uda. Głowa do góry, do orzeczenia bezpłodności jeszcze daleka droga. Jak zakładałam ten watek to też myślałam, że na dziecko mam marne szanse i mogę mówić że jestem bezpłodna. Ale przeczytałam historię wielu dziewczyn, które z dużo gorszymi kłopotami sobie rodziły i mają teraz zdrowe dzieciaczki. Daltego mimo, że nasze staranka trwają już dość długo nadal próbujemy. Mam nadzieję, że w końcu się uda. A tobie życzę żeby wakacje zaowocowały bąbelkiem :D
OdpowiedzBabinka robiliśmy wszystkie podstawowe tzn. ja robiłam usg we wszystkich fazach cyklu, badania nasienia męża! Ja na wakacjach (jezeli do tego czasu nie zajdę w ciąże) Jade do włoch na badanie z wykorzystaniem kontrastu (moja siostra miała to robione przed zajsciem w ciaże. W ten sposób sprawdzali jej czy ma drozne jajowody)
OdpowiedzEch tak czytam te wszystkie posty i prawdę mówiąc to mam mieszane uczucia! Z jednej strony presja jaką rodzina wywiera na młodych małżonkach żeby mieli dziecko a z drugiej chęć posiadania dziecko i nie moc kiedy sie okazuje ze poraz kolejny sięnie udało! Sama przez to przechodze. Od dwóch lat staramy się z meżem o dzidzusia i nadalnic! Robiliśmy wszystkie badania (i obydwoje jesteśmy jak najbardziej zdrowi) ale wyników nie midac! Ja nadal (mimo nacisków) jestem spokojna i myślę że już niedługo nasze starania zostana docenione i się opłacą!
Odpowiedz
Dziekuje Sweety za kciuki. Niestety przelykam juz drugie niepowodzenie(najpierw ivf, teraz transfer).
Babinko te zastrzyki sa bezbolesne, tez bardzo sie ich balam a okazaly sie najmniejszym problemem. Igielki cieniuskie, nie dluzsze niz 1 cm nawet nie wiesz kiedy wchodza w skore, jak ugryzienie komara-powaznie
Jezeli zas chodzi o relacje miedzy partnerami to sprawa indywidualna. Nas to jeszcze bardziej zblizylo, udowodnilo, ze jestemy nie do zdarcia i razem przejdziemy przez ta ivf-owa karuzele. Mysl pozytywnie, trzymam kciuki!
babinko, bo to wogóle takie błędne kółko jest. Poza tym wydaje mi sie, że samoocena naszych facetów jest i tak niższa od tych, których żony zachodzą w ciążę od razu..ale tak już jest. Nasze małżeństwa z powodu tego przeżywają na prawdę wiele ciężkich prób, ale potem dzidziuś może je jedynie ogromnie wzmocnić.
Bedzie dobrze,babinko, musimy w to wierzyć, nic innego nam nie pozostaje.
o ile ja i mój mężuś nie padniemy trupem w czasie robienia tych zastrzyków.
Poza tym jest inna kwestia, takie niepowodzednia strasznie wpływają na relacje małżeńskie i samoocenę faceta. Jeżeli nie mam ochoty się akurat kochać to mężuś boi się, że to dla tego że z tego kochania i tak nie będziemy mieli dzieci :( smutne to
Co 4-5- ta para ma problemy z zajcsiem w ciaze. Ja rozwniez jestem w tym odsetku. Nie bije glowa w mur, zaakceptowalam fakt, ze nie bedzie lekko ale do poddania sie daleko mi jeszcze. Bede miala dziecko, nie wiem tylko kiedy. Trzymam kciuki rowniez i za was!
Odpowiedz
Karolina wielkie gratulacje! Musieliście nieźle się zdziwić dzidzią po takim czasie :)
A z niepłodnością bywa różnie. Ja pigułek nie brałam, jestem w miarę młoda, zdrowa od czasu do czasu też się usportowię a dzieci jak nie było tak nie ma. W wakacje szykujemy się do in vitro. Niestety mężuś nie chce próbować więcej niż 2 razy, więc jestem trochę w stresie, że jak nie wyjdzie to definitywnie mogę zapomnieć o dziecku :(
wiecie co najbardziej mnie przeraża, że bezpłodnośc zaczęła dotykac coraz większą liczbe kobiet :(
Hmm ja narazie nie mogę miec dziecka, jestem na tabletkach, pewnie dobrych kilka lat będę brała.. zastanawiam się jak wtedy będzie z poczęciem dziecka :(
Dookoła mnie ( w realu, bo o necie nie wspomnę) mam koleżanki które w wieku 24- 26 lat maja ogromny problem z zajściem w ciąze:(
ja pamietam jak to bylo u mnie, odstawilam tabletki ( bralam niecaly rok) i co sie okazalo - bezplodna. Gospodarka hormonalna up side down! po 6 latach detoxu wrocil organizm do "siebie" i niespodzianka.. :P
o ciazy zorientowalam sie dopiero w 3 mcu!
Też mieliśmy problem z poczęciem naszej pociechy. Rodziny unikaliśmy jak ognia, a mąż poważnie pokłócił się ze swoimi rodzicami (za bardzo chcieli pomóc i naciskali).
Dopiero badania w specjalistycznej klinice i leczenie pomogłu.
Duży plus dla lekarza prowadzącego, który mimo słabych rokowań wynikających z wyników badań, uspokajał nas i nie proponował od razu invitro. W tym momencie mamy wspaniałą córeczkę.
A niech tam zareklamuję klinikę (zasłużyli na to) Invimed http://www.invimed.pl/
Szczerze polecam!
Anita
Babinko-chcialabym zauwazyc,ze od 3 dni mamy listopad,wiec DO DZIELA !!!!!
Przytrzymaj meza za tyłek i do roboty!!!!!!!!
Pomyslnych wiatrów lol i nogi do góry lol -a to,zeby lepiej wpadło lol
Czytam o waszych przemyśleniach i doświadczeniach.
Strasznie trudnym tematem jest bezpłodność.
Ciężko nam czekającym na dzidzie pogodzić się z tym, że jedni mają dzidzie, choć tego wcale nie chcą, a my często po kilku latach prób, licznych bolesnych zabiegów nie mamy.
Moj mąż przyszedł kiedyś do domu i opowiedział co mówił facet, który miał już 9 -cioro dzieci
"Mojej żonie to wystarczy jak kalesony rzuce do łóżka i już zachodzi w ciąże"
Niestety tacy ludzie i jemu podobni nie zrozumieją nas, nie ma na co liczyć.
Media i władze publiczne traktują ten temat jakby go nie było.
Nie wiem dlaczego- uważają nas za trędowatych XXI wieku czy co?
Za wszytko trzeba słono płacić. INV powinno być choć w połowie sponsorowane. Aby nie było żal to atykoncepcja też.
Nie wiem jak jest z blokadą psychiczną. Na mnie nic nie poskutkowało wyluzowanie się ,
choć kilkaktotnie odpuszczałam sobie nawet do pół roku.
Jednak z moją bratową było dokładnie tak jak opisywałyście po 10 latach starań - wypili wino pozostawione na chrzciny z wesela- i zaczęli starać się o adopcję. Adoptowali śliczną dziewczynke-nie minął rok a bratowa wymiotuje jak kot- wszystko jej szkodziło.
Okazało się, że jest w ciąży i co wy na to?
Rozpisałam się, ąle opowiem wam jeszcze swoją tajemnicę.
W ostatnich latach bardzo się staraliśmy o dzidzię były liczne badania, inseminacje , INVI.
W końcu Pani doktor rozłożyła ręce i stwierdziła, że nici z naszych starań ona już nic nie może. Doła miałam ze dwa miesiące.
Jednak w lutym urodziła moja koleżanka -położna , która też starała się około 5 lat. Najpierw nie mogłam się przemóc żeby ją odwiedzić - jednak okazała się na tyle złośliwa,że dziecko wzięła w samochód i sama przyjechała , aby się pochwalić- myślałam, że większej przykrości nie mogła mi zrobić, byłam poprostu wściekła- ale
uwaga !!!! wpadłam na pomysł by dała mi namiary na swoją lekarkę.
W kwietniu poszłam pierwszy raz - wzięła mnie i męża w takie obroty, nie dała nadziei, ale zaczęła leczyć.
Niedawno , bo we wrześniu była nasza 10 rocznica ślubu. Więc zrezygnowani sięgnęliśmy także po zostawione wino na chrzciny i wypiliśmy- było pyszne.
UUUUwaga !!!!!!!!!!!!! na koniec października pierwszy raz ujżałam dwie grube krechy na testerze. Wspomne że nigdy nie miałam dwóch nawet takich lichutkich.
We wtorek idziemy potwierdzić czyż to nie cód
A może to te pechowe wina, a wy nie trzymacie przypadkiem gdzieś w segmencie wina na chrzciny??????????
Jeśli tak- To szybko je wypijcie!!
Pozdrowionka dla wszystkich starających
MOJA KOLEżANK MAIAłA PODOBNA SYTUACJE TEZ WYCIELI JEJ JEDNEGO JAJNIKA I POWIEDZIELI ZE NIE MA CZASU BO MOGA BYC PRZERZUTY. pO PRAWIE ROKU STARAń I TERAPII HORMONALNEJ ZASZłA W CIAZE I I JEST TERAZ W 5 MIESIąCU:)
NIE TRAC NADZEJI!!!! NAWET CUDA SIE ZDARZAJą:)
Wszystko to bardzo trudne i delikatne. No bo jeżeli ludzie ciągle pytają nas o dzieci to może być to albo przejaw troski albo wścibstwa. Jeżeli nie pytają to albo są obojętni i jest nam wtedy przykro, albo taktowni. Nam ułożyło się pod tym kątem szczęśliwie. Nie trzymam naszego problemu w tajemnicy i swobodnie o nim gadam, chociaż mój mężuś trochę się kamufluje
OdpowiedzOj rozumie to świetnie.Sama się leczyłam.Teściowie do dnia dzisiejszego nie wiedzą że się leczyłam a tylko dlatego że od dnia ślubu namawiali nas na dzidziusia szczególnie tesć przy każdej okazji powtarzał "jak zajdzie w ciążę to to to tamto".Czułam się podle nawet nie wiecie jak bardzo.Ale jedno mogę powiedzieć WIELE ZALEŻY OD LEKARZA.TRAFIŁAM DO WSPANIOAŁEGO GINA KTÓREMU OD RAZU"PODPADŁAM"WIEC zaczał badania i potem leczenie iUDAŁO SIĘ MAMY WSPANIAŁEGO SYNKA I MARZENIA O DRUGI DZIECKU RÓWNIEŻ.
Odpowiedz
Iskierko - dokladnie, presja jaka wywiera otoczenie jest czasami nie do wytrzymania. Ja niestety mam to prawie na codzien I czasami mam ochote kogos ( zazwyczaj tesciowa) "pytajacego sie" uderzyc
W rodzinie meza sa same mamy z malutkimi dziecmi albo kobiety w ciazy, wiec omijamy spotkania rodzinne wielkim lukiem (maz tez juz powoli tego nie wytrzymuje) , niestety nie zawsze jest to mozliwe Jesli uda nam sie nie isc na owe spotkania (czyt. chrzest, urodziny dzieci itd) to zawsze na nastepny dzien tesciowa zdaje nam relacje i o dziwo nie z tego co sie ogolnie dzialo tylko mowi o tym co robily dzieci , czym sie bawily, co jadly itd :x :x :x KOSZMAR
oj tak iskierko ja osobiście nie mam takich doświadczeń ale u nas na planowaniu każda chociaż raz takie pytanie słyszała i najgrosza jest właśnie tak bezmyślność ludzi,że nie zdają sobie sprawy z tego,że dla nie których par to pytanie jest poprostu okrutne i bolesne.
ale ja uważam,ze to w dużej mierze bierze się z nieświadomości ludzi na temat niepłodności i tego jak wiele osób boryka się z takim problemem :( to nadal jest temat niszowy np. w mediach
no własnie oczywiście nie można kwestionować tego,że psychika ma duże znaczenie generalnie na naszą kondycję jak i na problemy z zajściem w ciąże w końcu jako ograznim jesteśmy całościa psychicznie i fizycznie no ale są przypadki gdy wyluzowanie właśnie nic nie daje.
bo ja rownież w ciągu 2 lata miała cykle wyluzowane gdzie wręcz liczyłam na to,że się nie udało i nic to nie dało.
ale zgadzam się z ta Panią, poprostu może po jakimś czasie trzeba się pogodzić z tym,że może się nie będzie mieć dzieci i ja powoli w taka fazę wchodzę..
Powiem wam, ze gdyby to była kwestia wyluzowania to już dawno byłabym w ciąży. Jasne, że istnieją bariery psychiczne, które blokują zajście w ciążę to tylko jeden z czynników. Z moim partnerem jestem już dobrych parę lat a pigułki stosowałam przez jeden cykl, żeby wyregulować sobie okres i muc pojechać na narty. Nie stosujemy żadnych zabezpieczeń, a przecież nie zawsze myślałam o ciąży. Zresztą teraz też do tego podchodzę spokojniej. Więc myślę, że w naszym przypadku nie ma mowy o naturalnej ciąży, nawet przy maksymalnym wyluzowaniu. chyba że będziemy mieli akurat szczęście, ale myślę że liczenie na cud oznacza dla nas rezygnację z najlepszych lat na poczęcie dzidzi.
Odpowiedz
Witam
A ja musze przyznac, ze po ostatnich moich doswiadczeniach i przezyciach zwiazanych wlasnie z "nasza podswiadomoscia " jestem w stanie jak najbardziej uwierzyc, ze nasz mozg rowniez moze miec bardzo duzy wplyw na "nasza" nieplodnosc (oczywiscie w tylko niektorych przypadkach) Wczesniej nawet nie zdawalam sobie do konca sprawy z tego jaka "potega" jest nasza psychika !!
Niestety teraz wiem, ze to nie jest takie proste powiedziec sobie "nie mysle juz o dziecku" - to jest nie realne (przynajmniej nie dla tych ktorzy sie staraja i bardzo pragna zostac rodzicami !!!! Nawet jesli sprobuje sie o tym nie myslec (jestem tego przykladem) to i tak gdzies gleboko w naszej podswiadomosci jest to zakodowane. Tego nie da sie "oszukac"
Kiki to nie były moje słowa tylko lekarza i oczywiście powiedziane w żartach, nie myślałam, że weźmiesz to tak bardzo poważnie.
A poza tym jak pisałam wyżej, mąż mojej koleżanki miał fatalne wyniki, kwalifikowali się tylko na INV, nawet na inseminację miał za małą liczbę a zaszli w ciążę naturalnie więc tak do końca to ciężko powiedzieć czy zawsze potrzebna jest liczba kilku milionów do zaciażęnia.
A co do wyluzowania to rozumiem Cię doskonale, bo mnie też kiedyś wkurzały teksty o wyluzowaniu i byłam pewna, że nie dam rady. Wiesz kiedy się udało? Jak przestałam chcieć teraz i już, zaczęłam się cieszyć,że znajomym się rodzą dzieci, znów zaglądałam do wózków.
Uwierz mi też przeszłam ciężkie chwile, jak moja siostra była w ciąży przez jakiś czas nie utrzymywałam z nią kontaktów, bo po prostu nie mogłam. a wiesz co potrafiła mi powiedzieć (chyba nieświadomie),że mamy szczęście, bomożemy się kochać bez strachu,że zajdę w ciążę :(
Pozdrawiam i życzę szybkiego poczęcia
Tutaj chyba nie sa sami imbecyle, żeby tak prostej rzeczy nie mogli zrozumieć :)
Nie chodzi o to, że komuś wyluzowanie przepcha jajowody ale oto, że czasami do problemów medycznych z niepłodnością dochodzi blokada psychiczna. Ja też mam pco i tak jak pisałam przez 3 lata się nie udawało a w cyklu, który sobie odpuściłam, przestałam liczyć, mierzyć temperaturę się udało.
Poza tym zachodzenie w ciążę po adopcji nie jest wcale takie rzadkie, ja sama znam aż 4 takie przypadki :)
Oczywiście to nie znaczy, że każdy kto adoptuje zachodzi potem w naturalną ciążę,byłoby to zbyt proste.
DZiewczyny blagam was!!!! Chyba nic tak bardzo nie wkurza starajace jak teksty o wyluzowaniu...
Prawda jest taka ze nie ma na nic zadnej gwarancji. Tak samo jak podajecie przypadki cudownych zaciazen , tak samo jest wiele przypadkow w ktorych kobieta pomimo roznych "zabiegow" w ciaze nie zaszla, a to ze komu stam sie udalo to jest oczywiscie pocieszenie, ale zapewniam was ze niewielkie.
Zaden lekarz oczywiscie nie moze powiedziec - pani nigdy dziecka miec nie bedzie! ale i nie da gwarancji w druga strone. Oczywiscie upragnione moze sie wydarzyc, ale czasami trwa to latami, a potrzeba posiadania dziecka jest tu i teraz i trudno jest sobie powiedziec - daje na luz.
Oczywiscie jest wiele przypadkow w ktorych panika przed nieplodnoscia moze platac figle... ale to ze wylucuje nie udrozni mojego jajowodu albo nie zlikwiduje moich policystycznych jajnikow.
Spinka napisał(a):Anetko jeszcze jedno, mój lekarz zawsze mi mówił, że do poczęcia wystarczy jeden plemnik
i to akurat nie jest prawda. Plemniki maja scisle wydzielone role. Sam jeden plemnik nie pokonalby drogi od szyjki macicy do komorki jajowej.
anetko to jest fakt potwierdzany przez wszystkich lekarzy, choć niwyjasniony dotąd naukowo, że po adopcji kobieta zachodzi w ciążę :o :D , naprawe jest to jakiś cud natury, ale sama znam z mojego otoczenia dwa takie wypadki :D
powodzenia babinko
Anetko jeszcze jedno, mój lekarz zawsze mi mówił, że do poczęcia wystarczy jeden plemnik :)
Odpowiedz
Co do jakości to nie wiem :)
Ale bardzo często zaprzestanie starań, zerwanie z życiem od okresu do okresu powoduje udane poczęcie.
W przypadkumojej kleżanki, miała ona dwoje dzieci i bardzo chciała trzecie, przez 3 lata się nie udawało, zrobili wyniki i wynika jej meża były tragiczne, lekarz orzekł, że tylko INV ale jednocześnie powiedział, że nie wie czy pierwszej dwójki dzieci nie spłodził przy takich samych wynikach.
No i fakt jest faktem, że tydzień po rozprawie adopcyjnej okazało się, że jest w ciąży.
Ja tez zaszłam w ciążę jak sobie odpuściłam i myślałam, że nic z tego nie będzie. Odpuściłam cykl, postanowiliśmy, że pójdziemy do lekarza pogadać o inseminacji, i jak poszłam do kliniki po 4 tygodniach lekarz mi powiedział (podczas usg), że na jego oko inseminacja już jest niepotrzebna.
Także czasami tzreba wyluzować :)
Roma(*)* napisał(a):Moja koleżanka przez 2 lata nie mogła zajsć w ciążę, lekarze sugerowali z uwagi na słabe wyniki męża INV ale ona z powodów religijnych nie chciała, adoptowali dziecko, i jak przestali myśleć o zaciążeniu 2 tygodnie po przysposobieniu dziecka była w ciąży.
Wielką rolę w zaciążeniu odgrywa też głowa :)
Prosze wytlumacz mi jak adopcja i zaprzestanie obsesyjnego myslenia o dziecku wplynelo na poprawe ilosci plemników??
Pytam powaznie bo ten temat mnie interesuje.
Witaj Babinko :)
zawsze trzeba mieć nadzieję i się nie poddawać. Tak naprawdę lekarze nigdy nie mogą na 100% powiedzieć czy tylko INV. Moja koleżanka przez 2 lata nie mogła zajsć w ciążę, lekarze sugerowali z uwagi na słabe wyniki męża INV ale ona z powodów religijnych nie chciała, adoptowali dziecko, i jak przestali myśleć o zaciążeniu 2 tygodnie po przysposobieniu dziecka była w ciąży.
Wielką rolę w zaciążeniu odgrywa też głowa :)
babinko będę trzymała mocno kciuki bo wiem co się czuje w takich sytuacjach.Najważniejsze to to że masz dobrego gina to połowa sukcesu.Ja przez 5lat słyszałam od gina że jest OK a gdy go zmieniłam okazało się że nie jest OK i zaczęły się badania i leczenie.Po 24miesiącach opieki obecnego gina na teście ujżałam 2kreseczki.Od listopada tulę synka.Głowa do góry i dużo dużo nadzieji a będzie dobrze.
Odpowiedz
To super !!!!!
Już sobie wyobrażam Twoją minę,jak w piękny dzień dowiesz się,że będziesz miała dzidziusia lol Szczerze mówiąc,to będzie chyba najpiękniejsza mina w Twoim życiu.Będziesz wspaniałą mamą,dlatego warto starać się ile sił "w nogach".Życzę Ci powodzenia i dużo siły i wiary.Nie poddawaj się,choćby już Ci się wydawało,że nic więcej zrobić nie możesz.Mi się udało,Tobie też się uda.
Dzięki dziewczyny. W tej chwili jestem już rok po operacji o której pisałam. Kiedy zakładałam ten wątek byłam strasznie przybita, bo nie wiedziałam z jakimi problemami borykają się niektóre kobiety. Teraz jest mi raźniej, dzięki wam. Co prawda dzidzi nadal nie mam i niewiadomo jak to w przyszłości będzie, ale staram się. Mam dobrego (chyba) gina, robimy kolejne badanka. Szanse na dziecko mamy tylko dzięki IUI lub IVF. W tym miesiącu okazało się, że IUI jest bez sensu, bo mamy z mężem za kiepskie wyniki. Zobazymy co przyniesie czas, może próbę do kolejnego IUI a może zbiórkę kasy na IVF. Na razie się nie poddajemy, w dużej mierze dzięki waszemu wsparciu. :D
Odpowiedzlekarz mojej koleżanki też powiedział jej, że nie będzie miała dzieci. jeździła na jakieś zabiegi, bardzo kosztowne, lasery itp (to były początki liceum, więc nie interesowałam się bardzo o co dokładnie chodziło) i na studniówce bawiła się już z brzuszkiem, a teraz ma zdrowego, pełnego życia synka.
Odpowiedzbabinko nie martw się tyle tylko DZIAŁAJ!! Samo nie przyjdzie:) Idz do lekarza, badaj sie, zbadaj męza i do dzieła Nie piszesz dokładnie czy usunieto Ci jajnik czu sam guz z jajnika, ale wiesz moja mama ma znajomą, która miała usunięty jeden jajnik, a drugiego zostawiono jej tylko część(nie wiem co za dziwne metody kiedyś były) i wyobraż sobie że urodziła 2 dzieci, chociaz lekarze nie dawali jej szans!!NATURA I WYROKI BOSKIE SĄ NIEZBADANE! :P
OdpowiedzPrzez trzy lata po ślubie nie mogłam zajść w ciążę. Jeden lekarz twierdził ze to wina męża, ale nawet nie zbadał mnie porządnie chociaż powinien. Zmarnowaliśmy tam tylko pieniądze i czas. Drugi lekarz zbrał się za mnie i po miesiacach robienia wykresów, mierzenia temperatury, wyszło że nie miałam dostatecznie dużo jednego hormonu. 3 miesiące brania lekarstw i byłam już przy nadziei. Byłam już zrezygnowana a jednak potem szczęście przyszło.
Odpowiedz
no to ja jeszcze dorzucę swoje:)
Moja koleżanka na 3 roku studiów miała wypadek samochodowy
potrzaskana miednica, kawałki kości w macicy masakra
jak wychodziła za maż 4 lata temu wiedziała że nie moze mieć dziecka
potem nie miala już żadnych operacji, pogodziła się z tym, jej mąż też
a teraz jest w 3 miesiącu:)
cuda się zdarzają
(chciałabym żeby mi wreszcie też...)
Witaj.Mialam podobne problemy.Zaczelo sie od strasznego bolu brzucha.Mialam wtedy wrazenie,ze kroja mnie na zywca.To bylo straszne.Poszlam do lekarza i okazalo sie,ze wszystko jest w porzadku.Lekarz(DO KTOREGO JUZ NIGDY WIECEJ NIE POJDE),przepisal mi tramal,jako srodek przeciwbolowy.Te bole brzucha towarzyszyly mi przez 2 tygodnie w miesiacu,wiec tramal brzlam przez 2 tygodnie.Nie musze chyba mowic,ze do pracy chodzilam jak nacpana.Lekarz mi mowil-po zrobieniu badan,ze niestety,ale mama to ja nigdy nie bede.Z gabinetu wyszlam jakby mnie ktos kopnal.Tej chwili nie zapomne do konca zycia.To kosztowalo mnie i ciagle nerwy i malzenstwo,ktore i tak by sie pewnie rozpadlo.Tak,czy inaczej bralam ten tramal przez 3 lata-bo tak kazal lekarz.Poznalam kogos i to wlasnie on wzial mnie za fraki i wyrwal mnie z tego tramalowego swiata.Pojechalam do innego lekarza i okazalo sie,ze mam miesniaka 4 cm.Jest na szyjce macicy w takim miejscu,ze tylko laserowo moga mi go usunac,bo operacyjnie,ani drogami odnymi nie da rady.Poza tym,mialam endometrioze,co tez sie przyczynia do nieplodnosci.Ok,pomyslalam.Lekarz powiedzial,ze to jest do wyleczenia,ale z dzieckiem to musze poczekac 2-3 lata.Po prostu to jest fizycznie niemozliwe,zeby bylo wczesniej.To bylo w tamtym roku w styczniu.Pojechalam do Bialegostoku,do kliniki,gdzie mieli mi zrobic ten wlasnie zabieg i mialam sie zglosic w nastepnym miesiacu w 8 dniu cylku.To byly walentynki,kiedy okazalo sie,ze jestem w 5 tygodniu ciazy.Razem z partnerem,smialismy sie na przemian z takim strachem,ze w tej wlasnie chwili cale nasze zycie sie zmienilo.Pojechalam do lekarza,aby potwierdzil ta wspaniala wiadomosc,a on mi powiedzial,ze to cud,bo tan miesniak zakrywa mi cale przejscie i to niemozliwe.W dodatku ta endometrioza.Ciaze jednak mialam zagrozona i rozwiazanie odbylo sie przez cesarskie ciecie,a Marysia urodzila sie cala i zdrowa.Pytalam sie lekarza jak to mozliwe,ze bylam bezplodna i tu nagle ciach-bobasek.Powiedzial mi,ze taki termin jak bezplodnosc nie istnieje-chyba,ze nie masz narzadow.Wszystko mozna wyleczyc.Czasami jednak potrzeba troche cierpliwosci i niestety pieniedzy.Moj zabieg w Bialymstoku mial mnie kosztowac 3000 zl,na szczescie obylo sie bez.Moze za bardzo chcecie miec dziecko i masz taka blokade.Moze spokojnie wez sie za leczenie,nie mysl o dziecku,zajmijcie sie z mezem ,soba nawzajemi moze za pewien czas sie uda.Glowa do gory-zamin sie obejrzysz jak bedzie Ci bmaly bobo plakal w nocy.Zycze Ci tego z calego serca.Pozdrawiam.
OdpowiedzBabinko - mysle ze przede wszystkim musisz znalezc dobrego (specjaliste) uczciwego lekarza - to podstawa, ktory Ci (Wam) we wszystkim pomoze... po drugie nie poddawac sie. po trzecie moze faktycznie niech Twoj mąż też zrobi badania.
OdpowiedzCzy Twój mąż robił badania? bo jeśli Ty masz owulację, to może nie tu jest problem???
Odpowiedzwitam babinko =niestetymusisz znalesc dobrego gina i zaczac robic wykresiki i badanka .na poczatu trudno sie w tym polapac ale na planowanku na pewno szybko dziewczyny wytlumacza co i jak .potem juz latwiej ci bedzie bo staniesz sie rozeznana w swoim organizmie .my staralismy sie poltora roku , badania mnie nie ominely a do porodu jeszcze jakies 50 dni.powodzenia trzymaj sie i nie poddawaj :D
OdpowiedzDzięki dziewczyny za podniesienie na duchu. Pewnie będę musiała zrobić jak radzicie i zrobić badania. Ale muszę przyznać, że jestem strasznie zrażona do lekarzy i wolałabym mieć z nimi jak najmniej kontaktu. Kiedy naprawdę miałam duży problem - guza (trzech ginekologów powiedziało mi, że jest on do zoperowania w ciągu jednego dnia nie dłużej, to nikt mnie nie chciał przyjąć do szpitala, bagatelizując problem. Wcześniej zresztą, jak miałam już zdjagnozowanego guza na podstawie badania gin. lekarz z przychodni wysłał mnie do domu po pieniądze na USG. Cóż wcześniej myślałam, że takie badania, zwłaszcza w takich przypadkach są bezpłatne). Dlatego teraz nwet głupio mi iść do lekarza i rozmawiać o czymś tak mało namacalnym jak moje obawy. Ale dziękuję za wsparcie. :)
OdpowiedzDzięki dziewczyny za podniesienie na duchu. Pewnie będę musiała zrobić jak radzicie i zrobić badania. Ale muszę przyznać, że jestem strasznie zrażona do lekarzy i wolałabym mieć z nimi jak najmniej kontaktu. Kiedy naprawdę miałam duży problem - guza (trzech ginekologów powiedziało mi, że jest on do zoperowania w ciągu jednego dnia nie dłużej, to nikt mnie nie chciał przyjąć do szpitala, bagatelizując problem. Wcześniej zresztą, jak miałam już zdjagnozowanego guza na podstawie badania gin. lekarz z przychodni wysłał mnie do domu po pieniądze na USG. Cóż wcześniej myślałam, że takie badania, zwłaszcza w takich przypadkach są bezpłatne). Dlatego teraz nwet głupio mi iść do lekarza i rozmawiać o czymś tak mało namacalnym jak moje obawy. Ale dziękuję za wsparcie. :)
Odpowiedza tak przy okazji to wiekszosc z nas sie dosc dlugo stara o dzidzie , to nie jest takie proste zajsc w ciaze niektore dziewczyny sa po roznych badaniach i niby wszystko ok a dzidzi nie maja, sama nie wiem od czego to zalezy ale trzeba myslec pozytywnie
OdpowiedzBabinko troszke chyba za szybko stracilas nadzieję ze piszesz na wątku BEZPŁODNOŚĆ. Nie wolno ci tracic nadzieji bo to najgorsze co mozesz zrobic. Sama przeciez pisalas ze twoj lekarz powiedzial ze mozesz miec dzieci Ja osobiscie radzilabym ci zebys skonsultowala sie jeszcze z innym lekarzem, porobila potrzebne badania i wtedy bedziesz wiedziec co i jak. I nie poddawaj sie glowa do gory , i ty doczekasz sie swojej upragnionej kruszynki Pozdrawiam
OdpowiedzHej dziewczyny odpowiedzcie coś proszę, bo tracę już nadzieję, że kiedyś zostanę mamą. Może któraś z was była w podobnej sytuacji, a jednak doczekała się dzidziusia. A może po prostu za bardzo tego pragnę i dlatego nic mi nie wychodzi. Ostatnio kupiłam testy owulacyjne, wg których wyszło że wszystko jest ok. Kochaliśmy się z mężem w odpowiednim czasie ale nadal bez efektów. Czy jest możliwe, że testy się mylą i nie ma owulacji? Dziękują za wszystkie odpowiedzi.
OdpowiedzPodobne tematy
- Jak radzić sobie po poronieniu? Jak poradzić sobie ze strachem przed kolejnym poronieniem? 8
- Jak poradzić sobie z padaczką u 1,5 rocznego dziecka? Jak leczyć padaczkę? 6
- Jak poradzić sobie z łupieżem? 17
- Jak poradzić sobie z przetłuszczającymi się włosami? 20
- Jak poradzić sobie z odchodzącym paznokciem od macierzy? 21
- Jak poradzić sobie z bardzo szerokim paznokciem? 3