• asicaaa odsłony: 3202

    Co sądzicie o porodzie rodzinnym?

    Dziewczyny te co rodzily i co beda rodzily jak sie wam wydaje lepiej solo czy z mezem rodzic. Niby to sie tak rozpowszechnilo ale nie jestem tak do konca przekonana. Chcialabym zeby maz byl przy mnie ale z drugiej strony mam obawy jak on to wszystko odbierze. Co z tego ze mamy zdrowe uklady i w ogole ale to co on tam zobaczy to bedzie szok. Jakie jest wasze zdanie??

    Odpowiedzi (50)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-06, 01:53:31
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
azis0 2009-03-06 o godz. 01:53
0

Ja jestem bardzo za !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Moj Marcin denerwowal sie bardziej ode mnie (juz na porodowce), ale chodzilismy sobie po korytarzy , gadalismy o pierdolach, masowal i trzymal mnie podczas skurczu, przynosil wode,pomogl zrobic kupke :))))))
Rodzilam na ogolej sali ale i tak bylismy razem.
BARDZO pomagal mi podczas parci .przyciskal glowe do klatki i popychal plecy ...to maprawde duzo mi dalo.
facet stoi z tylo i wcale nie musi ogladac pipki( chyba ze chce )
A pozatym gadal troche z pielegniarkami, zartowal i bylo milo. No i przecinal pepowine,a jak zobaczyl jak Kuba wyszedl to sie poplakal.Mialam zzo i moze dlatego wszystko dobrze mi sie kojarzy( szkodz ze nie wzielam od razu tylko troche czekalam- myslalm ze dam rade).

Takrze bardzo polecam .....ale to i tak zalezy od faceta , jesli nie bedzie chcial nie zmuszajcie,ale zabierzcie ze soba mame , siostre lub przyjaciolke duzo wam pomoga.
Teraz to Marcin sam powiedzial ze chce i ja tez bardzo che ...tym bardziej ze chyba znieczulenia nie bedzie( brak kaski no i drugi porod moze bedzie mniej bolesny i szybszy??)

Odpowiedz
Gość 2009-02-16 o godz. 23:55
0

Hala - zgadzam sie z toba w zupelnosci. w takim momencie takie "pierdołki" naprawde nie sa wazne.

Odpowiedz
Hala 2009-02-16 o godz. 14:42
0

Jak teraz cofam się myślamy do czasu pzred porodem i przypominam sobie swoje obawy dotyczące porodu, to śmaic mi sie chce. Chyba podświadomie, nie chcąc myśleć o nadchodzącym bólu, wymysłałam sobie inne problemy, np kwestia lewatywy, denerwowałam się, ż ebędę głuipo wyglądała podczas parcia, martwiłam sie róznymi estetycznymi sprawami, nie chciałam by przy pordzie było wielu obcych, np studentów, a potem było mi wszytko obojętne!!!

Odpowiedz
Faraonka 2009-02-16 o godz. 14:29
0

ja jestem za porodem rodzinnym, ale rowniez jestem za tym zeby nikogo do tego nie zmuszac, moj malzonek sam zdecydowal sie ze chce byc przy mnie, rozmawial ze swoimi kolegami, ktorzy uczestniczyli juz w porodach ze swoimi zonami i chyba dowiedzial sie ze to nie jest takie zle, i chociaz ani razu mu nie mowilam ze chcialabym zeby byl ze mna, sam jakos to od siebie powiedzial :)

Odpowiedz
Gość 2009-02-10 o godz. 23:48
0

ja zawsze nie chcialam miec przy porodzie mamy, moze to glupie ale w takiej chwili sie jej krepowalam (tak mi sie wydawalo). jest silna kobieta wiec na pewno by mi pomogla, urodzila 3 dzieci i wiele przeszla. no i weszla do mnie na chwilke jak juz mialam silne skurcze, bylo mi juz wtedy kto wchodzi i co widzi, fajnie mi bylo i z nia pogadac. lol

ale mimo iz mam git tesciowa, tej jakos bym nie chciala

Odpowiedz
Reklama
czarnaaj 2009-02-10 o godz. 22:17
0

jak wczesniej pisalam bylam poczatkowo przeciwniczka porodu z mezem , ale po przemysleniu jestem teraz pewna , ze bardzo chce zeby byl ze mna .zreszta mezus sam wpadl na ten pomysl i od niego cale nasze dyskusje o tym sie rozpoczely .teraz ciesze sie ze sam chcial mi towarzyszyc -bardzo to doceniam -choc moja mama twierdzi ze niepotrzebny facet na porodowce .ja nie sadze zeby obecnosc meza byla oznaka mody -uwazam ze moze byc ogromnym wsparciem .na razie teoretyzuje ale jak sami przezyjemy ta chwile opisze wszystko .co do porodu z mama to swietny pomysl ale zalezy od jej charakteru -moja jest nazbyt nerwowa i mysle ze za bardzo emocjonalnie by do tego podeszla .a z tesciowa mmo ze lubie ja nie chcialalabym rodzic jakos.

Odpowiedz
Gość 2009-02-10 o godz. 18:59
0

ja mężulka nie namawialam, od poczatku mówiłam że decyzja neleży do niego, a ja ją uszanuję. i że w zasadzie jest mi to obojętne. potem raz może dwa powiedziałam że jednak chciałabym aby byl i to tyle. wszystko samo wyszlo "w praniu", przypływ chwili, emocje..... sam "poród"trwa parę minut, jeśli facet boi się że nie wiem czego się naogląda to wtedy może wyjść. całą fazę przygotowawczą chodzicie, bierzecie prysznic, ćwiczycie na sprzętach lub leżycie w koszulach podłączone do ktg - widok żaden, więc szkoda żebyście te parę-parenaście czego nie życzę godzin były same, wtedy możecie gadać o czymkolwiek, tulać się całować żeby czas szybciej leciał. wokol tematu robi sie wiele szumu i faceci sie boją, a wcale miedzy nogi wam zaglądać nie muszą (w tej ostatniej fazie), to zupelnie niepotrzebne nakręcanie tematu. ja swojego mężulka pytałam się później czy widzial jak mi brzuś opada, znika jak dzidzia wychodzila na światek, powiedział że nawet nie bo wtedy mocno się przytulił do mojego policzka, całował i mówil do ucha- uspokajał. za to mu jestem wdzieczna. zobaczyl pozniej jak Mateuszka panie polozyly na moim brzusiu-niewinne zawiniątko i sam chcial przeciąć pępowinę, potem poszedl oglądać jak go mierzą i ważą - wydaje mi się że dla takich chwil warto być przy porodzie, przy żonce i własnym dzidziusiu.......

Odpowiedz
Gość 2009-02-10 o godz. 17:26
0

Mój niby też wie o co chodzi, koledzy którzy rodzili z żonami bardzo mu to polecają, chodzimy razem do szkoły rodzenia, ale on nie chce. Moja gin i położna w szkole rodzenia mówią że nic na siłę i nie powinno się zmuszać męża, który nie ma ochoty uczesnczyć w porodzie, także absolutnie go nie zmuszam. Wcale się tym nie martwię że jego przy tym nie będzie, może to i dobrze z drugiej strony, heh co tam, poradzę sobie sama z położną :)

Odpowiedz
Iweta 2009-02-10 o godz. 17:22
0

Ja powiedziałam meżowi na początku ciąży ze ma sie przyzwyczaić do mysli ze będzie ze mna rodził. Na początku burzył sie ale uparłam sie i koniec. Jak razem zrobilismy dzidzie to razem urodzimy. I teraz Marek juz nie marudzi, niedługo idziemy do szkoły rodzenia i nie jest źle.
Wiele też pomogły na to nauki przedślubne jak jeden z wykładowców opowiadał na temat porodu przy którym był z żoną. Bardzo polecał to wszystkim panom, opowiedział poród ze wszystkimi szczegółami i dzieki temu Marek wie o co chodzi.

Odpowiedz
angiee 2009-02-10 o godz. 17:15
0

witaj w klubie, ale nie ubolewam specjalnie nad tym, nawet sie ciesze

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-02-10 o godz. 16:59
0

Ja sobie wogóle nie wyobrażam rodzić z mamą albo teściową. Albo sama albo z mężem i innych opcji nie ma. No i wychodzi na to, że będę sama rodzić bo mój mąż się, niestety, do porodu rodzinnego nie kwapi :(

Odpowiedz
angiee 2009-02-10 o godz. 16:50
0

ja z tesciowa nie chcialabym rodzic za zadne skarby swiata, ona jest nadopiekuncza, swoja "troska" dziala na zasadzie zaglaskac kotka na smierc, odgryzlabym jej tam reke!

Odpowiedz
Hala 2009-02-10 o godz. 14:41
0

Moja połozna ze szkoły rodzenai,móiwłą nawet, że lepsza od mamy jest teściowa. Pod warunkiem, ze jesteśmy z nią w dobrych stosunkach. Matka podchodzi emocjonalnie i widzi przede wszytkim swoje cierpiące dziecko, a teściowa podchodzi do porodu zadaniowo. Ma sie urodzić jej wnuk, cały i zdrowy, zrobi wiec wszuyko by pomóc. Takie jest zdanei mojej połoznej :D

Odpowiedz
Gość 2009-02-10 o godz. 14:35
0

Ja właśnie 31/05 rodziłam po raz pierwszy. Rodziłam z mężem, choć do dnia porodu od mi nie zadeklarował czy przy nim będzie czy nie, ja pozostawiałam to jego decyzji, choć w miarę upływu ciąży coraz bardziej chciałam by przy mnie był. I był !!!!!! Nie widzę żadnych przeciw. Tylko za. On też stwierdził że te obawy że się facet napatrzy i przeżyje jakiś szok czy coś są mocno przesadzone. Chyba też się badfzo cieszył że się zdecydował a mi naprawdę wiele pomógł. Znam takich co przeżywają szok na własne życzenie bo na siłę zaglądają tu i tam. A po co. On był po prostu przy mnie i ze mną, przypominał o oddechu, pocieszał, gadał o wszystkim żeby odwrócić moją uwagę od skurczy. Jak tylko na chwilę wychodził jumi go brakowało, czułam się sama, nie miałam do kogo się przytulić, nie czułam dotyku ręki. Bardzo polecam poród z mężem. Ja widzę tylko ZA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11

Odpowiedz
dora24 2009-02-10 o godz. 00:28
0

Ja na początku ciąży zapytałam męża co myśli o porodzie rodzinnym, stwierdził że nie wie czy by dał radę i że musi to "przemyśleć". Odpuściłam ten temat bo wiedziałam że mamy jeszcze dużo czasu. W ym czasie mąż słyszał opinie kolegów z pracy, kuzyna, którzy uczestniczyli w porodzie ze swymi żonami i ostatnio sam z siebie "wspaniałomyślnie" mi powiedział że chce być przy mnie i wspierać w tak ważnej chwili jak narodziny naszego dziecka. Nie musiałam go namawiać ani zmuszać, sam do tego dojrzał.

Co do mamy przy porodzie, to nie wyobrażam sobie mojej mamy przy mnie w czasie porodu.... w liceum miałam robioną biopsję cieńkoigłową (pobranie płynu z piersi) najpierw moja mama pankowała żeby zrobić to jak najdelikatniej a potem zasłabła......

Uważam że faceci powinni być przy nas w czasie porodu i cieszy mnie decyzja mojego mężusia

Odpowiedz
^Joasia^ 2009-02-09 o godz. 18:24
0

Jesli mojemu mężulkowi wypadnie służba a nie wypuszczą go to pewnie też będzie przy mnie mama, to przecież jedna z bliższych osób, ciekawe jakie to uczucie byc obok córki, która rodzi a która kiedyś nosiło sie w brzuszku i przeżywąło sie to samo co ona w danej chwili, nie wiem czy dosyc janso wyraziłam to co chciałam napisać

Odpowiedz
Panna Cz. 2009-02-09 o godz. 16:47
0

dziewczyny jak czytam to co piszecie to lzy kreca mi sie oczach ze wzruszenia :D

Odpowiedz
monia:) 2009-02-09 o godz. 01:59
0

Ja mam za sobą dwa porody (22.11.1997 r. - PIOTRUŚ i 04.05.2005 r. - MAŁGOSIA).
Pierwszy raz rodziłam sama (bo mi z mężem nie pozolnono). Drugi poród był RODZINNY i wiecie co? Nie zamieniłabym go za nic w świecie.
Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwośc co do tego czy rodzić samotnie czy razem to ja radzę WAm szczerze i od serca: TYLKO RAZEM!!!

Mój mąż (picasso) był bardzo dzielny.Pomagał mi i wspierał mnie.Był dla mnie nie tylko wsparciem psychicznym ale DOSŁOWNIE POMAGAŁ MI RODZIĆ, wykonuja wszelkie polecenia położnej (głowę phał mi do klatki piersiowej, ciągnął mnie za kolano w stronę głowy i wołał przyj, przyj (ha, ha).
A potem... kiedy mnie szyli... poszedł z położna i lekarzem, był obecny przy myciu, ważeniu,mierzeniu i badaniu Małgosi. Potem zawinetką i dali mu na ręce. Przyniósł mi ją i jeszcze przezodzinę byliśmy razem (we troje) w sali poporodowej.

Ten poród bardzo nas do siebie zbliżył (jestem pewna, że on to potwierdzi) - o ile przeczyta ten post.

POZDRAWIAM

Odpowiedz
Gość 2009-02-09 o godz. 01:17
0

Ja tez myślałam o tym, żeby była ze mną mama podczas porodu. Myślę, że ona bardziej nawet by mi pomogła niż mąż, bo sama kiedys przecież rodziła. Jeżeli mój mężulek stchórzy (niech tylko spróbóje ), to będzie ze mną mama.

Odpowiedz
Hala 2009-02-08 o godz. 21:16
0

Wydaje mi się, że jak ktoś(niekoniecznie partner) jest przy porodzi eod samego początku i jest do niego choc teoretycznie przygotowany, to nie zemdleje na widok krwii. Wiadomo, z echyab każdemu zrobiłoby sie nieprzyjemnie gdyby nagle zobaczył kulminacyjny moment porodu. Co innego gdy jest to pewien postępujący proces. Dla mnie słowa Pawła w sekundę po tym jak zobaczył Wojtusia były najpiękniejszym podziękowaniem za ten trud i ból. Powiedział zże mnie kocha. Sam twierdzi, z eto neisamowita przeżycie, że każdy facet powinien w tym uczestniczyć, że da radę.

A co do obecności mamy, to niektóre położne odradzają, choc jak czytaliśmy u Lamisi świetnie sie spisałą. Podobno mamy podchodzą do cierpieni aswoich córek zbyt emocjonalnie, często panikują itd.

Odpowiedz
czarnaaj 2009-02-08 o godz. 20:38
0

lamisa wspaniale ze mamam byla z toba -naprawde piekna sprawa .brawa dla wass :D dzielne kobietki

Odpowiedz
lamisia 2009-02-08 o godz. 19:55
0

NAWET SIE NIE ZASTANAWIAJ, JA RODZILAM 4 DNI TEMU Z MAMA I NIE ZAPOMNE JEJ TEGO DO KONCA ZYCIA,OSOBA KTORA JEST PRZY TOBIE PODCZAS PORODU NIE ZABIERZE CI BOLU, ALE SAMA JEJ OBECNOSC SPRAWIA ZE MNIEJ BOLI,I SZYBCIEJ CZAS LECI,MOJA MAM SPISALA SIE NA 6+ BARDZO JA KOCHAM ZA TO I TERAZ NAPRAWDE JA DOCENILAM I WIEM ZE JEJ LATWO NIE BYLO PATRZEC JAK JA CIERPIE,PLAKAL RAZEM ZEMNA, ALE BARDZO POMOGLA MI JEJ OBECNOSC, ZE MOGLAM JA WIDZIEC I SLYSZEC I CZUC

Odpowiedz
Panna Cz. 2009-02-08 o godz. 18:35
0

ja tez chce by byl, zebym wiedziala ze nie jestem sama :)

Odpowiedz
czarnaaj 2009-02-08 o godz. 03:05
0

wiadoma sprawa ze jak niechce to sie nie da wolami przyslowiowymi zaciagnac na sile , ale mozna zawsze porozmawiac i poznac jego zdanie .moj sam chce a co do koncowego efektu to opisze wam po :D

Odpowiedz
Gość 2009-02-08 o godz. 02:28
0

Ja jestem tego samego zdania co Hala.
Chcę żeby mój mąż był przy mnie, będę się wtedy czuła bezpiecznie. On tez teraz już jest przekonany do porodu rodzinnego, ale na początku mówił, że wolałby poczekać na korytarzu. Ja też wolałabym poczekac na korytarzu...

Odpowiedz
wiewióreczka 2009-02-07 o godz. 23:42
0

Ja jestem zdecydownie za porodem rodzinnym. My rodziliśmy razem i raz że było mi raźniej no i jakby to ująć czułam że to wspólna sprawa a dwa myślę że dla samego męża było to niesamowite przeżycie. Ta chwila jak połozyli mi Martusie na brzuchu była najpiekniejszą dla nas chwilą w życiu :D A poza tym nie wiem co takiego miałby tam mąż zobaczyć, tzrymała mnie za rękę, masował plecy, a potem patrzył na Martę a nie niewiadomo gdzie Najważniejsze żeby to była decyzja obojga, nic na siłę!!!

Odpowiedz
Panna Cz. 2009-02-07 o godz. 19:58
0

ja chce porod rodzinny. powiedzialam mojemu kochanemu, ze jak nie wytrzma napiecia, czy na przyklad zrobi mu sie slabo albo niedobrze, to poprostu wyjdzie... tyle, ze w jednym szpitalu jest porod za darmo a w drugi kosztuje 1000zl, i jak by chcial wyjsc to bym mu krzywde zrobila, bo tys w plecy

Odpowiedz
Gość 2009-02-07 o godz. 18:42
0

Aj, wiedziałam że z tego tematu wyłoni się jeden wniosek: faceci niezdary, mieczaki, ofiary losu, wygodniccy. W ogóle nie zgadzam się z wami. Uważam że skoro facet nie czuje się na siłach to nie powinien brać udziału w porodzie. I wcale nie oznacza to, że jest gorszy od innych. Argument, że my musimy, a facet nie, nie jest żadnym argumentem i to właśnie dlatego, że my musimy a on nie!!! Czy któraś z was zmusiła faceta do uczestnictwa w porodze? I co, daje to satysfakcję - "Patrz, jak ja się męczę!" Czy przymuszony facet jest jakimkolwiek wsparciem dla rodzącej? Ja byłabym tylko wściekła, że jest tu ze mną, a wcale tego nie chciał. Mój mąż bardzo chciał być przy narodzinach dziecka, ale ja nie chciałam. Uszanował moją decyzję i jeśli on by nie chciał, ja na pewno uszanowałabym jego.

Odpowiedz
Tusia 2009-02-07 o godz. 18:01
0

Ja jeszcze nie wiem jak to bedzie z moim drugim porodem, ale obawiam się ze ze wzgledów genetycznych ponownie nie bedzie postepu porodowego i wyląduję na cesarce. (podobnie jak moja mama 2 razy cc) Jednak nie chciałabym przechodzic ponownie przez kroplówki na wywołanie i słyszeć brak oddechu dziecka... i dopiero wtedy decyzja, mam nadzieję ze skierowanie dostane wczesniej i termin porodu oznaczac będzie termin zabiegu.
Ale gdyby była taka możliwośc to chciałabym rodzic z męzem, poprzedni poród mieliśmy opłacony, było na niego skierowanie, oddzielna sala przygotowana i co... tylko tyle, że wszystko było gotowe, a sama decyzja o zabiegu to były sekundy i decyzje podjęte przez lekarzy... zycze Wam dziewczynki, abyście nie musiałay tego przechodzic co ja, aby Wasze porody były łagodne i szybkie, abyscie szybciutko mogły zobaczyc Wasze upragnione maleństwa :)

Odpowiedz
dunia 2009-02-07 o godz. 17:42
0

Ja mialam porod dlugi, pieleganiarki mowily do mojego meza idz sie przespij bo to potrwa jeszcze kilka godzin, niesposkutkowalo, byl przy mnie caly czas, widzial jak maly doslownie sie rodzi,robil zdjecia bo to jednyna pamiatka, nie zmuszalam go chociaz jak chyba kazdy facet ma odruch "mdlenia" na widok krwi, wyszedl tylko jak zakladali mi znieczulenie w kregoslup bo nie mogl patrzeb na ta wielka igle,
Ogolnie ciesze sie ze byl ze mna, w koncu tez rodzila sie czastka jego.

Odpowiedz
Ania 2009-02-07 o godz. 17:31
0

Aga kobiety sa bardzo wyrozumiala. Ja tez jak mowia mam 'miekkie' kolana, ja wogule nie moge patrzec jak mi krew pobieraja. Ale tak jak Hala mowila ja nie mam wyjscia mi to musza robic. Ja musze przez to wszystko przejsc chociarz nie moge. Dobrze ze moj maz chce przy mnie byc bo ja bym nie byla taka wyrozumiala jak by mki powiedzial ze ma miekkie kolana.

Odpowiedz
Gość 2009-02-07 o godz. 14:48
0

Na początku miałam rodzić z przyjaciółką. Mój mąż ma miękkie kolana na widok krwi, operacji, zabiegów i tym podobnych rzeczy, więc stwierdził, że lekarze musieliby się zajmować nim a nie mną. Powiedziałam OK, nie chcesz, boisz się, nie będę cię zmuszać. Teraz, kiedy jeden z jego kolegów przeszedł poród rodzinny, a mój mąż i coraz bardziej czuje się związany emocjonalne z dzieckiem powiedział, że chce być z nami. Mam nadzieję, że nie zmieni decyzji, bo bardzo chciałabym, żeby ze mną był.

Odpowiedz
angiee 2009-02-07 o godz. 14:43
0

ja zapytalam meza czy chce byc przy porodzie, widzialam ze nie byl do konca przekonany wiec postanowilam go nie namawiac, nie mam nic przeciwko temu, ze bede rodzic sama wiem, ze maz bardzo mnie kocha i strasznie sie tym wszystkim przejmuje, bedzie z pewnoscia siedzial pod porodowka tak dlugo az urodze :)

Odpowiedz
Gość 2009-02-07 o godz. 13:25
0

Ja pamietam, że nigdy nie namawiałam męża na poród rodzinny.. on poprostu chciał przy tym być.
Powiedział mi nawet ze nikt mu nie każe zaglądać "między nogi" ale on i tak widział jak sie nasze dziecko rodzi...

Nic na siłe... nie chce to nie ma co zmuszac, moze się przyjaciółka zdecyduje albo mama :) Gdyby mąż nie był na pewno poprosiłabym mame :)

Odpowiedz
czarnaaj 2009-02-07 o godz. 13:22
0

hala popieram cie .moj mezus sam chce porodu rodzinnego , na poczatku bylam przeciw ale sie przekonalam .niech wie jak to wyglada i ze to nie tak prosta i przyjemna sprawa jak sobie czasem faceci mysla .zreszta to jego dzidzia wiec chce zobaczyc jak powita ten swiat i dla mnie wsparcie wiec jak wszystko sie uda mezus ze mna bedzie .u mnie sie 200 zl placi za porod rodzinny a jak przychodzisz ze swoja polozna to dodatkowo 50 jeszcze

Odpowiedz
Ania 2009-02-07 o godz. 00:05
0

Hala calkowice sie z toba zgadzam. To sa faceci a nie dzieci, takze nie mozna sie nad nimi za wiele rozczulac!

Odpowiedz
Hala 2009-02-06 o godz. 23:41
0

Tak sobie myślę, ze czasami obchodzimy się z naszymi panami jak z jajuszkiem. Czy nas ktoś pyta, czy jesteśmy na siłach przez to przejść, czy sie nie boimy, czy będziemy sie czuły komfortowo ipt? Nie, my nie mamy innego wyboru. Uważam ze ze strony facetów taka postawa to egoizm, wygodnictwo i tchórzostwo. Dlaczego kobieta ma sama przez to pzrechodzić. W chwili poczęcia nie była sama, prawda?

Odpowiedz
asicaaa 2009-02-06 o godz. 22:54
0

dzieki dziewczyny za wasze spostrzezzenia na ten temat, nie wiem chyba nie ede sie teraz zastanawiac. Jak moj maz nie bedzie w pracy bo jest kierowca ja w chwili porodu bede chciala i on tez to bedzie rodzinny a jak ktores sie bedzie wahac to bedzie solo

Odpowiedz
aruga 2009-02-06 o godz. 22:50
0

Asicaaa moim zdanie Ty musisz być przekonana co do obecności męża. Jeżeli będziesz miała opory to nie będziesz się czuła komfortowo. Każda z nas ma inne odczucia i to normalne. Znam wiele dziewczyn, które sobie tego nie wyobrażają.
Ja osobiście bardzo bym chciała, aby mąż był przy porodzie, ale on znowu się waha. Poza tym u nas jest chyba tylko jedna sala do porodów rodzinnych, więc będzie ciężko się wcisnąć, a poza tym to duży koszt - bo podobno 250zł :( Więc nie wiem jak będzie, ale pewnie będę sama

Odpowiedz
Basiek 2009-02-06 o godz. 22:37
0

Ja zdecydowalam, że bedę rodzić sama. Choć Tomek zapewnia mnie, że jeśli tylko chcę, on bedzie ze mną ale czuję, że on nie czuje się pewnie. Z natury z niego jest panikarz, od poczatku ciąży - a przebiegała ona od początku z klopotami, przeżywał i bardzo martwił się każdym gorszym wynikiem, krwawieniem, krwiakiem itp
Mnie wystarczy, że bedę wiedziała, że jest na miejscu, tj w szpitalu, gdzieś nie daleko, że myśli o mnie a w razie czego sądzę, że bedę mogła go zawołać

Po za tym, widzialam już tyle porodów ... no i cóż, nie jest to widok estetyczny... ja mimo wszystko, że tez mam jak najbardziej "zdrowe" uklady, mimo wszystko, nie chcialabym aby miał sposobność TAM patrzeć

Pozdrawiam

Odpowiedz
^Joasia^ 2009-02-06 o godz. 22:22
0

Hmm mam nadzieje, że u mnie nie ma takiego łożyska a jeśli by było to gin by mnie o tym poinformowała, powiedziała, że łożysko jest na przedniej ścianie ale to nie to samo to łożysko przodujące. Z jednej strony cesarka to taka ulga chyba :)

Odpowiedz
Ania 2009-02-06 o godz. 21:28
0

Joasia tak, bo wtedy lozysko zakrwa szyjke no i w takiej sytuacij dzidzi nie moze wyjsc. Lozysko by wyszlo pierwse a to wtedy jest bardzo niebezpieczne.

Odpowiedz
^Joasia^ 2009-02-06 o godz. 21:12
0

Ania&P. napisał(a):Joasia masz racije, ja bardzo chcialam rodzic ale niestety nie moge. Mam lozysko przodujace i w tej ciazy musze miec cesarke Ale zawsze jest nastepny raz.

No na pewno przy następnym dzidziusie będzie już normalny poród, czy przy każdym przodującym łożysku musi byc cesarka?

Odpowiedz
Hala 2009-02-06 o godz. 19:37
0

Za, za, za......

My rodziliśmy razem, wcześniej chodziliśmy do szkoły rodzenia. Nie wiem jak zniosłabym to wszytko bez pawła. Czasami robił po prostu za "przynieś, podaj, pozamiataj" ale to bardzo ważne. Szczególnie w osstsniej fazie jego wsparci ebardzo mi pomogło. Oczywiscie coś tam widział, al egeneralnie stał za mną, no moż eobok. Pomagał mi fizycznie i psychicznie. Nie czułma sie sama wsród personelu, a poza tym wiedziałam, z edopilnuje gdyby sie coś złego dzialo, bo ja czasami juz nie kontaktowałam. Wielu momentów poprostu nie pamietam.
Choćby z tej przyczyny warto kogoś mieć. Niestety różne rzeczy sie słyszy :( Ale to niemusi byc partner, to moz ebyć siostra, przyjaciólka.

Odpowiedz
Ania 2009-02-06 o godz. 19:36
0

Joasia masz racije, ja bardzo chcialam rodzic ale niestety nie moge. Mam lozysko przodujace i w tej ciazy musze miec cesarke Ale zawsze jest nastepny raz.

Odpowiedz
^Joasia^ 2009-02-06 o godz. 19:32
0

Cesarki bałabym się chyba jeszcze bardziej niż samego porodu, choc na pewno trwa dużo krócej i na pewno nie jets bolesna. Ale poród samw sobie jest chyba przeżyciem, które według mnie, każda z nas powinna przeżyc bo do tego zostałyśmy stworzone.

Odpowiedz
Ania 2009-02-06 o godz. 19:26
0

Ja bede miala cesarke, takze nie bede sie tak meczyc jak wy ale Piotrek i tak chce byc przy mnie. To nei chodzi o to zeby on sie patrzyl i psychicznie wykonczyl to tylko chodzi o to zeby on tam byl.

Odpowiedz
^Joasia^ 2009-02-06 o godz. 19:23
0

Ania&P dokładnie dlatego też bym chciała, żeby mąż był przy mnie, jeśli będzie chciał patrzeć co dzieje się "tam" też będzie miał do tego prawo, przecież znamy swoje ciała i reakcje, najwazniejsze jest wsparcie psychiczne bynajmiej dla mnie.U nas za poród rodzinny płaci sie 100zł bez szkoły rodzenia, a jak idziesz do szkoły rodzenia to 50zł za szkołe i 50zł za poród, więc bez różnicy i chyba warto iśc na tę skzołe

Odpowiedz
Ania 2009-02-06 o godz. 18:52
0

Ja jestem jak najbardziej za. Moja bratowa wlasnie rodzila przed wczoraj i moj brat byl caly czas przy niej. Nie patrzyl sie tam gdzie dzidzi wychodzi, nie przecinal pempowiny ale byl przy Monice. Trzymal ja caly czas za reka i wspieral. I wlasnie po to tez bedzie moj maz przy mnie.

Odpowiedz
Gość 2009-02-06 o godz. 18:11
0

Ja obawiałam się tego samego co ty. I urodziłam sama. Wcale nie żałuję, ale kolejne dziecko chciałabym urodzć z mężem. Wiem teraz jak to jest, mniej więcej poznałam swoje reakcje. Myslę że dopiero teraz dojrzałam do porodu rodzinnego. Wcześniej kategorycznie zażądałam porodu solo i mąż nie miał nic do powiedzenia. zaraz pewnie pojawią się setki głosów że widocznie nie mamy do siebie zaufania, nie umiemy ze sobą rozmawiać, ale to nie jest tak. Kocham mojego męża bardzo mocno, życie bym za niego oddała, ale nie czułam potrzeby żeby w tym dniu był ze mną. Każda z nas ma inną naturę, inne wymagania i sprawa porodu rodzinnego jest kwestią zupełnie indywidualną. Dlatego moim zdaniem nie ma minusów i plusów.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie