• Gość odsłony: 5739

    Moja sytuacja materialna a oczekiwanie na dziecko - jak sobie poradzić?

    Mam takie male pytaniebo moja sytuacja wcale nie jest lekka(chodzi mi oczywiscie o finanse).hmmm na dzien dzisiejszy to nie jest zle bo mieszkam w Anglii ale zamierzam wrocic do polski za 3 miesiace i zrezygnowac z tutejszej pracy.tesknie za domem i przyjaciolmi ale niestety wiem jaka jest rzeczywisosc w naszych polskich realiach i matrwi mnie fakt ze pewnie nie szybko znajde cos dla siebie po pologu.jak wy sobie dajecie rade?.czy ktos wam pomaga?czy jestescie samowystarczalni i nie musicie sie zamartwiac taka stuacja?odpiszcie bo nie wiem jak sobie poradze w Polsce bez pracy po porodzie i pierwszym roku wychowawczego.a mimio to zdecydowalam sie na dziecko tak go pragne.moze ono odmieni na lepsze moje zycie:D

    Odpowiedzi (58)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-11-03, 18:52:54
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
karolkam 2013-11-03 o godz. 18:52
0

HEj,
postanowiłam zajrzeć na wasz wątek bo właśnie wczoraj dowiedziałam się że jestem w ciąży-2 ciaży. Trochę jestem przerażona bo u nas sytuacja finansowo materialna dopiero się zaczęła stabilizować a tu...niespodzianka. Bardzo sie z niej cieszę bo już doznałam co to znaczy maleństwo i wiem że nic takiego szczęścia nie jest w stanie dać ale...proza życia i codzienność trochę przytłaczają...
W skrócie: mamy małe 36 m mieszkanko-2 pokoje z otwartą kuchnią i nie wiem jak sie tam sie pomieścimy i wszystko zorganizujemy. Praza świeżo zaczęta.... we wrześniu i zaraz się zacznie gadanie...Do tego mój mąż nie jest potentatem finansowym-pracuje w sektorze budżetowym.Ja w trakcie 2 studiów i robię 2 lata w jeden rok-czyli 100 rzeczy na głowie i 100 opłat a tu 2 dzidzia w drodze...

Odpowiedz
Elvi 2013-11-03 o godz. 18:51
0

Pati ważne, że szukasz jakiegoś wyjścia. Napewno któreś okaże się trafione. Najgorzej nic nie robić i czekać. Już sobie wyobrażam jaka byś była szczęśliwa w swoim własnym mieszkanku z córcią i bliską osobą. Gdzie nikt nie ma wstępu, kogo byś sobie nie życzyła i nikt się nie wtrąca. I każdy wie tylko tyle ile powinien, nie ma gumowych uszu. Coś pięknego. Życzę z całego serca. A że lista długa...cóż czasami trzeba poczekać :) Bądź dobrej myśli Pati.


Ach, gratuluję ruchu :)

Odpowiedz
Path_24 2013-11-03 o godz. 18:51
0

Evi, ja staram sie stanać jakoś na nogi, dzisiaj zrobiłam pierwszy krok złozyłam wniosek o mieszkanie.... wiem ze lista długa jak cholera, ale mam nadziejze ze jesli bede chodzić i prosić(??) To moze się uda w ciągu roku ... i oby.. wtredy moge myslec o dzidzi..

Odpowiedz
Elvi 2013-11-03 o godz. 18:49
0

A ja wierzę, że strach ma wielkie oczy. Nigdy nie było tak, aby się jakoś nie ułożyło. Pozytywnie oczywiście. Będzie dobrze.

Odpowiedz
Path_24 2013-11-03 o godz. 18:48
0

ale wam zazdroszcze:( mnie niestety nie stac narazie na drugie dziecko, a już co mówiac na mieszkanie. Sama wychowuję córeczkę i łatwo nie jest:(

Odpowiedz
Reklama
Tinka1 2013-11-03 o godz. 18:46
0

Caradura My właśnie z moim mężem jesteśmy na takim własnym dorobku W lutym odebraliśmy nowiutkie mieszkanko-co prawda kupione na kredyt,ale tylko nasze.Brakuje nam jeszcze mebelków i wogóle wielu rzeczy, ale najważniejsze dla nas jest to, że to wszystko jest tylko nasze-nikt nam na to nie dał, a teraz jeszcze spodziewamy się dzidziusia-to naprawdę fantastyczne. Jesteśmy bardzo szczęśliwi! :D

Odpowiedz
caradura 2013-11-03 o godz. 18:45
0

tak sobie czytam te wasze posty i mimo, że większość raczej mało kolorowa, to paradoksalnie dodają mi siły i otuchy. nie jestem w ciąży, ba, nie jestem jeszcze nawet mężatką, ale poważnie o tym myślę, myślimy ... i ja się strasznie obawiam o naszą wspólną przyszłość, o to, czy będziemy mieli za co żyć, gdzie mieszkać. ale teraz tak sobie myślę, że co nas nie zabije to nas wzmocni, pieniądze najważniejsze w życiu nie są.

a takie wspólne dorabianie się wszystkiego jest piękne, nie sądzicie?

Odpowiedz
^Joasia^ 2013-11-03 o godz. 18:43
0

U nas też nie jest aż tak dobrze. Choć w sumie w krótkim czasie dorobiliśmy sie wielu, fakt faktem, że w ratach, ale liczy sie co już mamy, własny samochód, to już przed ślubem i kilka wartościowych rzeczy, laptop, kino domowe itp. jestem z tego dumna, bo odmawialiśmu sobie jedngo dla drugiego, ale teraz będziemy to już mieć na zawsze i będzie to tylkpo nasze, fakt faktem mieszkamy z mamą, to trochę odciąga wydatki ze strony rachunków, ale nie są one też takie małe, bo mieszkanko ma prawie 80m3, ogrzać to to tez sztuka, do tego roąd, gaz woda, internet telefony nazbiera się tego troszkę, ale wiem, że gydbyśmy mieszkali sami bądź wzięli kredyt mieszkaniowy nie mielibyśmy nic z tego co mamy teraz. Mąż pracuje w Państwowej Straży Pożarnej od roku, zarobki jako takie, na razie jest na 3 letnim tzw stażu, minęło już 1,5 roku mam nadzieje, że jak sie skońcyz ten staż to troszkę sie poprawi, ja dostaje rente rodzinną groszowe sprawy, ale zawsze to coś, opłacam sobie szkołe, rachunki telefoniczne i raty, a z wypłaty męża żyjemy, ale wszystko kosztuje, utrzymanie samochodu, ile to zżera a bez uta teraz nie dąłoby się chyba obejść, ale jestem szczęśliwa bo mamy to coś, wielką miłośc i szacunek jakim się darzymy teraz jeszcze dzidziuś którego tak pragnęliśmy, oczywiście-jak każda z Was zamartwiam się czy nam wystarczy, ale przecież musi :) jak mała przestanie jeść cycusia zamierzam ostro wziąść się za poszukiwanie pracy no i może wteyd pomyślimy nad jakimś mieszkankiem-zobaczymy jak to będzie wyglądało w przyszłości bo przecież dziecko dużo kosztuje.

Odpowiedz
Gość 2013-11-03 o godz. 18:42
0

mezopot miło usłyszec takie słowa.zaraz podniosły mnie na duchu że sie wszystko jakos uloży.ja dodatkowo musze podjac decyzje gdzie zamieszkać.3 lata mieszkam w Anglii i mamy z mezem stałe prace wiec nie latwo tez zostawic wszystko i zaczac zycie od nowa.zycze sobie lepszego zyia jak tu......................kto wie moze sie spełni.

Odpowiedz
Gość 2013-11-03 o godz. 18:40
0

to normalne ze kobieta w ciazy martwi sie o przyszlosc. Dlatego ze czuje dodatkową odpowiedzialnosc ale rowniez dlatego ze toszczegolny stan w ktorym kobieta jest duzo bardziej wrażliwa na wszystko. Tak bylo w moim przypadku ale tez u wielu moich kolezanek. Bylam przerazona kiedy myslalam o tym ze musze wrocic do pracy bo kredyt, dodatkowe wydatki, bo zabraknie. Chcialam zostac z moja coreczka tym bardziej ze w mojej poracy nie siedzi sie 8 godzin ale znacznie dluzej. Ale wszystko sie jakos ulozylo. Wrocilam po 5 miesiacach a nie po 3,5. Szef zgodzil sie abym na razie pracowala 3 dni w tygodniu, mama opiekuje sie mala mimo ze nic na to nie wskazywalo. Nie ma co zamartwiac sie za wczasu bo rzeczy sie ukladaja lepiej niz moglo nam sie wydawac. Zycze Wam tego rowniez

Odpowiedz
Reklama
czarnaaj 2013-11-03 o godz. 18:39
0

ania kloc -oby nam sie te marzenia duze i malutkie z czasem spelnialy :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-03 o godz. 15:28
0

marzy mi sie maly domek taki z gora 4-ma pokojami .2-ka dzieci kawalek ziemi do leniuchowania w lecie i psiak.cholerka narazie mam dwupokojowe mieszkanie,maz bedzie za granica,i jeden szkarab a zamiast psa mam papuge ale wszystko przed nami...................co ja bym dala za taka sielanke .a mam przyklad z rodzicow ktorzy mieli takie same marzenia 25 lat temu i je zrealizowali choc nie sa bogaci ani nawet przecietnie bogaci.mama pracuje w szpitalu w radiologi a ojciec w firmie chemicznej i dali rade.oby nam sie tez tak zycie ulozylo :) ..podobno marzenia sie casem spelniaja

Odpowiedz
Tusia 2013-11-03 o godz. 14:30
0

Dziewczyny sytuacje przez was opisane znam jak z autopsji, sama mieszkałam z rodzicami do 3 lat po ślubie, rodzice maja duży dom jednorodzinny, my mieliśmy dla siebie II piętro z własna kuchnia, łazienka i 3 pokojami, ale... nie mówię ze było źle, bo było w miare ok, ale każdy młody człowiek potrzebuje swobody oraz samodzielnego życia tak to już jest... Dlatego w 2001 roku kupiliśmy mieszkanko (2 pokojowe) i teraz już ponad 4 lata mieszkamy sobie sami... i jest super... każdy człowiek powinien mieć swobodę wyboru i decyzji... ot co
Tylko teraz mój mężuś kombinuje cosik z większym mieszkankiem, bo mówi że nam będzie w czwórkę ciasno, mieszkanie mamy spore 50 m2, póki dzieci małe damy radę a później coś się pomyśli...
Może dom wybudujemy ... :)

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-03 o godz. 07:18
0

madzer u mnie mama tez lubi doradzac ale czasem praktycznie i pomocnie :D gorzej z tata on ciagle wszystkich dookola poucza .bo tylko on wie jak nalezy postepowac :P chyba , ze ma lepszy dzionekpozdrowinka .ja tez musze z rodzicami tymczasowo ieszkac , za jakies 2 tygodnie wynosze sie z akademika

Odpowiedz
madzer 2013-11-02 o godz. 15:24
0

szczerze mowiac to my tez mieszkamy z rodzicami. i niekiedy tez mam dosc wlasnej mamy. ciagle cos sie jej nie podoba. no i wiecznie daje nam "dobre" rady. uwaza ze wszystko najlepiej wie i niestety nie da sie jej przekonac ze wielokrotnie racji nie ma. a kazda proba konczy sie obrazaniem. niestety szans na wyprowadzke na razie nie widac bo z kasa krucho, a pracuje tylko maz. coraz czesciej mysle o tym zeby poszukac sobie jakiejs pracy. tylko szkoda mi mojego bobasa. chcialabym jak najdluzej byc z nim.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-02 o godz. 13:40
0

ania gratuluje podjecia decyzji .mamie na pwno niebawe przejdzie a wy bedziecie miec normalne zycie i duuuuuuzo mniej konfliktow :D

Odpowiedz
Ania 2013-11-01 o godz. 17:57
0

Ja ten dom mialam jeszcze przed malzenstwem i mama mieszkala zemna zeby mi pmuc. Doszlismy wcozraj do porozumienia, mama wraca do siebie :D Niebylo to w spokoju ale bardzo sie ciesze ze wkoncu bedziemy sami.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-01 o godz. 16:45
0

ANIA P nbapisz jak tam mamam ?ANIA KLOC ja zamierzam kochana tylko chwilowo z rodzinka mieszkac , bo na dluzsza mete tez sobie wcale nie wyobrazam .boje sie tego wszystkiego .ja teraz koncze studia ale obron apo urodzeniu dzidzi .moj maz teraz konczy i szuka pracy ale jak na razie nie ma wiec nam bardzo ciezko i do urodzenia dzidzi mieszkac bedziemy u moich rodzicow .im dolozymy do platnosci a za wyzywienie sobiesami zaplacimy .nie stac nas w tym momencie jeszcze na wynajecie mieszkania -zwlaszcza w kraku -bo tu drozyzna na maksa . : tylko prosic niebiosa zebysmy jak najszybciej sie wyprowadzili na cokolwiek swojego i zeby sylwek prace znalazl a dzidzia zdrowa byla .pozdrawiam obie anie i wszystkie dziewczynki :P

Odpowiedz
Gość 2013-11-01 o godz. 13:48
0

Czarnaaj ale obie jestesmy Anie hihi lol i nie wiem teraz do ktorej znas bylo Twoje pytanie .bo jesli chodzi o mnie to mieszkalismy u moich rodzicow a nie rodzice u nas.Ale nie przejmuj sie naprawde przez jakis tam niedlugi okres mozna" przecierpiec" taka sytuacje ale i tak na wszym miejscu staralabym sie po znalezieniu pracy uciekac jak najszybciej na swoje bo nie ma to jak u siebie.cierpliwosci moze nie bedzie wcale zle a zyskasz tylko ich pomocna reke przy wychowaniu dziecka czego zycze oczywiscie :)

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-01 o godz. 11:01
0

ania . ale wy sami mamie zaproponowaliscie wspolne mieszkanie ?bo z tego , co piszesz mamama mieszka u was a nie wy u niej .ja bede miec tymczasowo odwrotna sytuacje trzymaj sie , odpisz jak tam sytuacja .

Odpowiedz
Gość 2013-10-31 o godz. 22:28
0

Aniu nie przejmuj sie.ja tez mieszkalalm z mezem na poczatku i rodzicami moimi.ja wprawdzie mialam super tam bo moi rodzice maja jednorodzinny domek i mnustwo pokoi wiec my mielismy wlasna gore.kilka pokoi ale kuchnie i lazienka wspolna oczywiscie.nie bylo na szczescie zadnych klotni ale czasem drobne sprzeczki o byle co wiec staram sie rozumiec tez ciebie.jednak wprowadzilismy sie do wlasnego mieszkania i wyglada to nasze zycie jeszcze lepiej jak wczesniej choc sa u nas moi rodzice (albo tato albo mama albo oboje) codziennie( tzn.bylo tak do momentu wyjazdu naszego) i bardzo nam ich obecnosc pomaga a czasem jak ich nie chcielismy poprostu widziec mowilismy ze jestesmy umowieni ze znajomymi albo ze padamy ze zmeczenia i poprostu nie mamy ochoty jechac do nich i odwrotnie.rozumieja to doskonale naszczescie.
mysle ze w twoim przypadku moze powinnas powiedziec delikatnie mamie prawde.nie powinna sie przeciez obrazic tylko zrozumiec.a jesli sie obrazi to i tak jej przejdzie po narodzinach ukochanego wnuczka glowka do gory :D

Odpowiedz
Ania 2013-10-31 o godz. 21:57
0

To jest wlasnie to moja mam sie nie moze pogodzic z tym ze mnie stracila , no i oczywiscie tez sadzi ze wie szystko lepiej. I to mnie wszystko dopija, prubuje ja zrozumiec jak moge, rozmawiam z nia ale normalnei nic nie dziala. Moja mama chce byc gospodynia w moim/naszym domu i to powoduje klutnie pomiedzy mna a Piotrem. Dlatego rozmowy juz nie pomoga, i ja sadze ze jedynym wyjsciem to jest wlasnie mieszkanie osobno. Ja wiem ze jak bedziemy mieszkac osobno to bedzie o wiele lepiej. Tylko jak wlasej mamie powiedziec zeby sie wyrowadzila. Jestem zdolowana tym calkowicie.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-31 o godz. 21:39
0

aniu choc kocham rodzicow to rozumiem cie .moze mamam zawsze byla nadopiekuncza i teraz nie moze pogodzic sie ze strata ?albo wydaje jej sie ze ona ze wzgledu na doswiadczenie lepiej sie zna i dlatego poucza -jak tato moj .trzymaj sie i pogadaj z nia :P

Odpowiedz
Gość 2013-10-31 o godz. 21:37
0

Aniu hmmm troszke sie zdziwilam ze tak moze byc uciazliwa wlasna matka dla corki...?czy oby nie przesadzasz troszke?nie traktuj tego osobiscie ale mysle ze matka chce dla ciebie jak najlepiej a nie zadzic Toba- to Twoja mama nie sadze zebys ja odbierala pozytywnie po tym co napisalas ale moze powinnas sprobowac nie widziec w niej wroga a przyjaciela.a jesli tak juz naprawde zle jest to mysle ze czestsze rozmowy we trojke powinny ten problem rozwiac.zycze Ci duzo usmiechu i oby mama wiecej nie byla dla Ciebie i Piotra utrapieniem a przyjazna osoba. :D :D :D :D wierze ze wszystkim nam sie ulozy :D wkoncu oczekujemy na wlasne dzieci

Odpowiedz
Ania 2013-10-31 o godz. 18:06
0

Chce was moze troszke pocieszyc. Ja wsumie nie mam problemu z finansami, razem z mezem mamy dobra prace i dobrze zarabiamy. Ale za to mamy inny problem, MOJA MAMA. Ona poprostu nie moze zakceptowac faktu ze ja jestem dorosla, ze ja jestem mezatka i ze ja bede mama, poprostu chce zadzic i mna i moim mezem. A co jest najgorsze jest to ze ona mieszka z nami i ja nie mam pojecia jak sie jej pozbyc. Wiem przykre ze tak mowie ze chce sie pozbyc mojej mamy ale ja poprostu juz nie moge.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-30 o godz. 15:24
0

hm coz poradzimy , bywaja dni smutniejsze ale musimy byc dzielne i nie mozemy narzekac za bardzo .pozdrawiam wszystkie dziewczynki.natala zaproszeni do myslenic aktualne :P

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 23:30
0

jusia222 tak wlasnie jest jak napisalas nic dodac nic ujac wiec nie bede sie wywodzic nad tym tematem.jednym slowem czasem z gorki czasem pod.jednak wracam do kraju a po kilku miesiacach dojedzie moj mezulo :D .poki co odkladam troszke grosika na zalegly slub ktory nas wykosztowal i male ,tanie,uzywane autko a potem pomyslimy co ze soba zrobimy chyba bedziemy sie kochac jak wariaci :D :D :D nie moge sie doczekac mimo wszystko maluszka :D .
najwazniejsze to miec w kims oparcie( nie chodzi wylacznie o finanse) tak jak przyjaciol czy rodzine ktora zawsze wesprze chocby psychicznie....to naprawde wiele.
ja na dzien dzisiejszy mam stala prace za granica ,maz tez ale to niestety nie wszystko chce to o czym napisalam wyzej bo czasem mam o wiele silniesze depresje jak wtedy kiedy bylo nawet b.ciezko w Polsce wiec dziewczynki napewno sie wszystko ulozy tylko cierpliwosci ...nie kazdy ma wszystko od razu tylko pracuje czasem na cos cale zycie zeby kiedys powiedziec " to bylo moim marzeniem a teraz sie spelnilo".zycie czasem jest twarde ale to nas wzmacnia.
trzymam za nas wszystkie kciuki zeby sie spelnily nasze marzenia albo chociaz ich czastka

Odpowiedz
NUKA 2013-10-29 o godz. 16:24
0

Jestem w dziwnej sytuacji i szcześliwej i niezbyt. Mamy oboje pracę, ale moja to tylko umowao dzieło. Pracuję wtedy kiedy sa zlecenia, w zasadzie wtedy kiedy sama chcę i za ta wykonaną pracę dostaje pieniążki. Teraz na czas ciązy nie mogę pracować 8h bo pracuje przy komputerze, więc bedę przychodzic do pracy na 4 h- nie ma problemu. To plus. Z drugiej strony zarobie o polowe mniej, a jeszcze studiujemy i sama pensja meża nie wystarczy na studia i oplaty. Będę mogla zrobić sobie przerwę w pracy na taki okres jaki mi będzie potrzebny - plus. Ale w tym czasie nic nie zarobię - minus. Wiem, że będę mogla wrócić do obecnej pracy kiedy bedę chciala - plus.
Plusy i minusy. Największym minusem jest to że nie mam stalej pracy.
Ale wierzę, ze jakoś się ułoży i ze sobie poradzimy. W przyszllym roku kończę studia i już odpadnie część wydatkow. O kolejny plus :)

Odpowiedz
raxneta 2013-10-29 o godz. 16:06
0

Moim zdaniem to nie pesymizm przemawia przez nas Wszystkie a raczej realizm....
Nie jest łatwo, u nas teżsię nie przelewa.., choć oboje z mężem pracujemy to w zasadzie jego pensja przeznaczana jest na opłacenie wszystkich rachunków w tym także raty kredytu. Żyjemy z mojej i choć nie są to minimalne zarobki, to odłozyć jest ciężko
Niestety ja po macierzyńskim jestem zmuszona wrócić do pracy (czy mi się to podoba czy nie i z bólem serca będę musiała maleństwo zostawiać w jakimś żłobku, bo rodzice też jeszcze pracują i nie jest lekko), bo musimy z czegoś żyć. Ale jestem pewna, ze jakoś się ułoży, bo my nie pierwsi i nie ostatni jestesmy w takiej sytuacji. Dziękujemy Bogu, że oboje mamy pracę.....i cieszymy się z tego co mamy, bo do wszystkiego dochodzimy sami i nie musimy nikogo o nic się prosić

Odpowiedz
anulaa 2013-10-29 o godz. 13:56
0

wiesz-mam mi płaci czynsz...sama jest na rencie i jej jest ciężko...
myślałam że nidługo pójdę do pracy i z niej "zejdę"...
no ale ona się tak cieszy tą ciążą i każe się nie martwić..

echh-mimo wszystko wierzę że będize lepiej :D

i wam wszystkim tego życzę :D

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 13:52
0

Doszlo do nieporozumienia przepraszam , mi tez nie jest latwo mamy tylko nasze stypendia i musimy utrzymac siebie i dziecko. W dodatku mala jest karmiona Nutramigenem - na recepte kosztuje 15 zl a jedno opakowanie starcza na 4 dni. a do tego pampersy i leki bo mala jest alergikiem. Ja w dodatku musze dojezdzac na uczelnie do katowic(dziennie) i tez duzo pieniedzy idzie na ten cel.
Wiem cos o tym ja tez nie jestem zachwycona z faktu ze mui nam ktos pomagac

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 13:45
0

sorki to do andzi

Odpowiedz
anulaa 2013-10-29 o godz. 13:36
0

natalia-to do mnie? bo nie rozumiem co ma jedno z drugim :)

a jeśli myślisz,że mi jest łatwo kiedy oglądam każdą złotówkę to się mylisz...
nie jets mi tez latwo gdy ktoś mi pomaga bo mimo wszystko tego nie lubię...

pozdrawiam serdecznie

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 13:22
0

anulaa to nie takie proste, maz chce tam wybudowac dom bo dostaniemy ta dzialke od tesciowej juz nawet bez mojej zgody kupili pustaki za nasze pieniadze z wesela w tamtym roku na tesciowa zeby to mogla sobie odpisac od podatku(ponoc ostatni rok byla ulga).
Jest tam jedna ulica ktora w weekendy ludzie jezdza do zakopanego.Nie jest tam bezpiecznie.Ostatnio kuzynka meza miala wypadek samochodowy- jakis wariat zajechal jej droge i dachowala.Na szczescie skonczylo sie na zlamanym obojczyku.Niektore rowy sa dosc glebokie i samochody tam wpadaja jesli kierowcy sa pijni(b.czesto)lub za szybko jada-jakis czas temu byl taki wypadek, pozniej okazalo sie ze byla tam kolezanka mojej 15 letniej siostry ktora bez zgody rodzicow pojechala na dyskoteke i wracala z goscmi ktorych nie znala. Ledwie przezyla wypadek.No i dzieci taz byly potracane przez samochody. I jak to dziecko zabrac na spacer?nie lubie ryzykowac

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 12:39
0

Czytam tak sobie Wasze posty i starsznie smutne są... ale prawdziwe.
Ja żyję tak samo jak większość z Was...
Pracuje tylko mąż, mieszkamy z moim dziadkiem w tej chwili, zapożyczyliśmy się po pachy żeby wykupić okazyjnie to mieszkanko w którym mieszkamy - z nadzieją, że kiedyś będzie z tego jakiś zysk...

Co miesiąc jak oddamy jakąś ratę długu i popłacimy rachunki to na życie zostaje..... oj bardzo malutko.
Dosłownie idąc do sklepu uważam co w rzucam do koszyka, nauczyliśmy się odmawiać sobie niektórych rzeczy...

Ja po studiach nie znalazłam pracy więc nie zarabiam, nie będę miała macierzyńskiego ani wychowawczego...

Ale.......
NIE NARZEKAMY!

Aniukloc25 powiem Ci tak, mój mąż przez 15 lat mieszkał na zachodzie, ja mieszkałam tam z nim przez 2 lata. Mieliśmy mieszkanko ze spółdzielni, niby wszystko było ok, ale nie wytrzymaliśmy...
Bardzo chcieliśmy wrócić do Polski.
Chyba mało jest osób, które potrafią zrozumieć naszą decyzję. Naszym znajomym wydaje się, że za granicą jest raj i nie trzeba się zbytnio przykładać do tego, aby żyć na dobrym poziomie...
To nie jest prawda.
Owszem, osłona socjalna jest lepsza niż w Polsce..... o ile w Polsce w ogóle można mówić o jakiejkolwiek... Ale to też się już pomału za granicą zmienia...

Aniu my teraz tak sobie żyjemy z tej jednej niewielkiej wypłaty, jest ciężko, ale mamy wokół przyjaciół i rodzinę i oni nigdy nas nie zostawią samych!!!
W czym dajemy radę to my im pomagamy, a jesli trzeba to oni nam!!!
I jesteśmy tacy szczęśliwi jak nigdy!!!!!!

Naprawdę wierzę, że będzie lepiej no bo jak ma być!!!
Bardzo się postaram znaleźć pracę, jakoś sobie pomalutku to życie układamy...
Pewnie, że musimy się ciągle borykać z jakimiś przeszkodami, ale jest dobrze!!!
Mam kochanego męża, za kilka tygodni dołączy do nas dzidziuś, mamy kochających rodziców, mamy co jeść i gdzie mieszkać. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i będziemy się starać aby było tylko lepiej!!!

Pozdrowienia dla wszystkich mamuś!!!

Odpowiedz
anulaa 2013-10-29 o godz. 12:09
0

powiem wam tak-mieszkam z narzeczonym we własnym m ale...ja nie pracuje....jego pensja lediwe starcza(po zapłaceniu skzoły mamy na wszystko 700zł-nibynie grosze ale jednka-zawsze trzeba odłożyć na rachunki które dopiero przyjdą..echh)
nie mam pojęcia jak damy radę ale wierzę że sobie poradzimy :D
inaczej nie można podchodzic do zycia :)

ma przyjść na świat nowy członek rodziny i musimy być nastawieni optymistycznie :)

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 11:38
0

czarnaaj czasem jezdze z mala do myslenic wiec jesli bedziesz w domu to mozemy sie umowic i spotkac

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 11:38
0

W dobczycach jestem jestem gdy mam wolne dni w tygodniu: poniedzialek i sroda- nie mam ochoty siedziec na wsi i wysluchiwac od babci mojego meza ze jak nie bede jadla to dziecko nie bedzie mialo matki(wg. niej jesli nie je sie co 4 godz. i w dodatku pelnych talerzy to juz jest cos nie tak), a poza tym ja naprawde nie mam tam co robic.Nawet nie mam gdzie z dzieckiem wyjsc.No i gdy wyjezdzam na uczelnie to zostawiam mala mojej mamie w dobczycach-moj maz tez studiuje a tesciowa pracuje.
Dla mojego meza nie stanowi problemu np. to ze sz3wagier wysmial mnie kiedy powiedzialam ze trzeba zbadac wode(ze studni) powiedzial ze skoro przez 35 lat nie byla sprawdzana to po co teraz.Wiec powiedzialam ze skoro tak to bede wozic wode z dobczyc do kapania i jedzenia.Studiuje biologie i wiem co potrafi zyc w wodzie
NIe jestem przyzwyczajona do zycia na wsi , nigdy o tym nie marzylam. Strasznie sie mecze

Odpowiedz
andzia123 2013-10-29 o godz. 09:54
0

NataliaM mieszkanie na wsi jest fajne, ale nie w jej centrum :D , tylko gdzieś dalej od sąsiadów i zrób wszystko co w twojej mocy by do budowy domu na przeciwko teściowej nie doszło. Może być nawet kilometr odległości, ale nie po sąsiedzku.. :)

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-29 o godz. 09:42
0

dziekuje za wsparcie .tez po porodzie bede mieszkac u siebie w myslenicach z rodzicami i z mezem ,bedziemy miec tylko maly pokoik .ja nie wiem jak wytrzymama z nimi bo mamam jest pedantyczna okropnie a do tego jeszcze mam 2 rodzenstwa .no ale zawsze to pokoj dla nas .obysmy mogli tylko szybko sie wyniesc i cos wynajac ,bo czuje ze ciezko bedzie -jestem baranej zodiakalny.no rozowo to nie wyglada .ale trzeba liczyc na odmiane losu na lepsze .NATALA nie martw sie , widzisz u mnie tez do du...... ja tez nie chce jechac dott escia do grybowa , bo jedno co bym robila to w garach siedziala i jemu uslugiwala .mam nadzieje ze sie spotkamy niebawem .zawsze mozesz mala zabrac i do myslenic wpasc .nawet w wakacje .a czy ty jestes teraz w dobczycach ?bo wydaje mi sie ze nie

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 01:03
0

U nas nie lepiej, ja na poczatku studiow a maz konczy i mysli o studiach doktoranckich. Nie mamy rowniez wlasnego mieszkania i na razie utrzymujemy sie z naszych stypediow. Pomagaja nam rodzice. Mieszkamy u tescioej ale ja mam juz serdecznie dosyc. Nie ma szans zebysmy sie gdzies przeniesli. Maz chce zebysmy w przyszlosci wybudowali dom naprzeciwko domu tesciowej, ale ja nie chce i zadne argumenty do niego nie trafiaja.Czuje sie jak w pulapce na tej wsi. Chce mieszkac w miejscu, w ktorym sie cos dzieje i w ktorym bede miala gdzie wyjsc z dzieckiem na spacer.czuje sie tam wyobcowana, ale nie moge na razie zrobic nic, a moj maz nie chce mnie zrozumiec.

Odpowiedz
Gość 2013-10-28 o godz. 22:48
0

czarnaaj glowka do gory nie ty jedna jestes w takiej sytuacji.to nic.zobaczysz wszystko sie ulozy .moi przyjaciele mieli podobnie i teraz maja mieszkanie wlasne( bo nagle dostali spadek-niewielki bo niewielki ale dostali,troszke dolozyli dziadkowie,troszke sami praca za granica na wakacjach i jest)plakali oboje bo miezkali z malutka coreczka wczesniej u jednego z ich rodzicow- w malenkim pokoiku,nie mieli pracy ale z czasem los zaczal sie usmoiechac i sa bardzo szczesliwa rodzinka a Zuzia ich corunia skonczy 3 latka.wiec.....uszka do gory bedzie napewno dobrze :D
............hmmmm po trosze sama sobie tez zycze tego

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-28 o godz. 20:02
0

ja to chyba najgorzej trafilam .koncze studia , pracy nie mam .maz konczy tez , szuka pracy ale jakos na razie nic .a konczy informatyke z tchnika .mieszkania nie mamay i wogole szkoda gadac

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 21:22
0

Oczywiście Tusiu zgadzam się z Tobą. Widocznie chodzi nam o to samo tylko inaczej to wyrażamy

Odpowiedz
Tusia 2013-10-26 o godz. 21:17
0

Aga75 rozumiem twoje rozterki, każda z nas je ma, ja również, ponieważ życie jest przewrotnie i potrafi płatać okropne figle, dobrobyt jest a za chwile może go już nie być... Ale chodzi mi o to, że nie należy widzieć tylko tych czarnych stron, wiadomo, ze trzeba również i na takie ewentualności się przygotowywać, ale trzeba podejść do tego wszystkiego owszem racjonalnie, ale nie użalając się nad zaistniała sytuacją, w takim wypadku żadna z nas nie chciałaby mieć dzieci, życie to ryzyko... i wyzwania, a czym bez nich byłoby życie, szarą egzystencją bez ambicji i perspektyw...

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 19:23
0

Tusiu, tylko się cieszyć, że nie musisz się martwić. Ale rozmumiem dziewczyny. Chcą być odpowiedzialnymi matkami i myślą o tym, żeby zapewnić jak najlepsze warunki swoim dzieciom. Nie sądzę, że przemawia przez nie pesymizm, ale raczej troska o przyszłość. To, że urodzi się dziecko nie daje nam gwaracji, że będzie dobrze, bo musi być. Jeżeli same się o to nie zatroszczymy, to nikt za nas tego nie zrobi. Mało mamy przykładów rodzin, które płodzą dzieci bez możliwości ich utrzymania, wykształcenia i zapewnienia godziwych warunków życia?

Ja sama trochę zwlekałam z podjęciem decyzji o dziecku właśnie ze względu sytuację finasnową. Wiem, że niedy nie będe miała tyle pieniędzy, żeby mnie było na wszystko stać, ale teraz przynajmniej moge ofiarowac dziecku ciepło, miłość, bezpieczeństwo, a nie obawy czy mi starczy do pierwszego i czy będę miała go czym nakarmić.

Odpowiedz
Tusia 2013-10-26 o godz. 18:59
0

Dziewczyny tak czytam ten watek i jestem przerażona, skąd w Was, młodych matkach, przy nadziei zresztą tyle pesymizmu i braku szczęśliwego patrzenia na lepsze jutro... Mam wrażenie, że strasznie was ciąża zamiast cieszyć - smuci. A to przecież najszczęśliwszy moment w życiu rodziców, niezależnie jak ciężko czy luksusowo byłoby.
AniaKloc zadała pytanko i raczej nie spodziewała się tak skrajnie negatywnych wypowiedzi... Ja dziewczyny radzę Wam duuuzo optymizmu i wiary w lepsze jutro dla was i Waszych kochanych maleństw :)

Ja nie mogę narzekać na swoją sytuację materialna, mój mąż bardzo dobrze zarabia, śmieję się, że moja pensja przy nim to takie kieszonkowe na drobne wydatki, drugie dziecko właściwie jest przypieczętowaniem naszego szczęścia, ale do pracki po macierzyńskim również wrócę, maleństwo będzie miało 7 miesięcy (liczę oczywiście w tym wakacje) i mam nadzieje, że będzie dobrze, (w końcu ciężko zrezygnować z życia na określonym poziomie i należy zrobić wszystko żeby było tylko lepiej dla naszej całej czwóreczki :) ) oczywiście to są zamierzenia, najwyżej w razie czego posiedzę na wychowawczym troche za friko :) ale samo to, że noszę swojego drugiego skarba pod sercem tak bardzo mnie rozpromienia, że bardzo pragnę podzielić się tym uczuciem z Wami... :)
Dziewczyny głowy do góry!!! Będzie dobrze, musi być!!! :)

Odpowiedz
Iweta 2013-10-26 o godz. 13:38
0

U nas sytuacja też jest narazie niepewna. Szef zażyczył sobie zeby mój Marek otworzył własna działalność na zasadzie agencji firmy w której obecnie oboje pracujemy. Jak narazie ja zarabiam ponad 1000 zł ale mój mąż ma wiecej i jest ok. Ale potem to nic nie wiadomo, bo taka nowo otwarta firma rzadko przynosi od razu efekty. Dlatego zdecydowałam sie nie brać wychowawczego, bo czasy są cieżkie i nie wiadomo jak by było po wychowawczym. Moja mama zajmie sie dzieckiem, wiec mam kłopot z głowy bo rodzice mieszkają zaraz naprzeciw naszego bloku. No i w razie kłopotów finansowych pomogą teście, oni mją gospodarkę ale są już dostyc starzy i długo już nie będą mogli tak uprawiać swoich pól. Zresztą nie lubiue być uzalezniona i postaramy sie sami sobie poradzic finansowo. Zawsze jeszcze mogę sobie dorabiać na korkach z angielskiego...

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 10:14
0

connie
może nie powinnam w tym miejscu pisać, ale nie mogę się powstrzymać
- oglądnełam ze wzruszeniem zdjęcia Twojej córci jest cudowna
GRATULUJE

Odpowiedz
connie 2013-10-26 o godz. 09:54
0

u nas tez nie jest kolorowo
ja muszę zostać po macierzyńskim na wychowawczym w domu, bo mi się nie ma kto dzieckiem zajać, a obcej osoby do 5 miesięcznego skarbka nie puszczę, więc nie ma rady
zostanie pensja mężulka

Odpowiedz
ReRe 2013-10-26 o godz. 00:40
0

Ja jestem w takiej sytuacji, że z mężem jeszcze studiujemy (kończymy IV rok) mamy własne mieszkanie, które dostałam w spadku. Ale myślę, że schody finansowe się dopiero zaczną bo teraz mamy utrzymanie zapewnione bo rodzice dają pieniążki. Od 5 roku zaczniemy pobierać stypendia, ale tylko do czewca 2006. Już powoli zaczynam się martwić bo całe życie nie możemy być na łasce rodziców, którzy też mają swoje wydatki Cieszę się teraz z tego że będę miała maleństwo, a z czasem się ułoży jestem dobrej myśli choć z pracą będzie krucho bo oboje jesteśmy przyszłymi pedagogami

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 00:36
0

Ania&P nie chcialabym nawet,tu sa rudery za ogromne pieniadze.zdazylam sie zorientowac przez te 3 lata jakie tu spedzilam jakby to wygladalo ale na jedno wychodzi.opieka medyczna fatalna balabym sie o dziecko,a domy koszmarnie drogie i brzydkie poprostu.nie dla mnie ten kraj zaluje ze pare lat wczesniej wybralam ten kraj zamiast np.Australii.ale mam wlasnosciowe piekne mieszkanie w Polsce ktore rok temu wyremontowalismi i kupilismy oczywiscie po tej ciezkiej pracy tu.bedzie dobrze

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 00:32
0

angiee- bardzo mnie Twoja odpowiedz mimo tych czasow w jakich zyjemy podniosla na duchu.bo o to mi chodzi.przeciez mam rodzine ,przyjaciol,jeszcze jak dodatkowo moj mezus dojedzie do mnie a maluszek przyjdzie na swiat udusze ich z milosci. :D :D :D wszyscy sobie jakos daja rade nawet jesli sie nie przelewa.nie zycze nikomu takiego zycia jakie ja wlasnie prowadze ale ciagle mowie sobie"jeszcze tylko 3 mies.i do domu!!!!,kasa to nie wszystko" a zreszta nawet tego bym nie miala jakbym zamierzala miec tu rodzine i swoje kupic chocby mieszkanko male.bylo by to samo co w polsce.
tak sie ciesze ze moi przyjaciele pomimio czasem smutkow zwiazanych z finansami jednak sa razem i wspieraja sie.to piekne wiedziec ze zawsze mozna na kogos liczyc tu nie moge na nikogo niestety.ale dosyc smutkow.co tam....bedzie dzidzius to wtedy bede sie martwic a teraz szaleje z radosci ze sobie juz mieszka pod moim sedruszkiem
uda sie...musi :D

Odpowiedz
Ania 2013-10-26 o godz. 00:25
0

Ania a czy w angli nie dacie rady sobie troszke inaczej ulozyc zycia? Chodzmi jakies malutkie mieszkanko wynajac itp..... czy musicie w takich warunkach zyc?

Odpowiedz
angiee 2013-10-26 o godz. 00:23
0

niestety w polsce nie ma praktycznie wogole oslony socjalnej, te pare groszy to nie mozna wogole brac pod uwage, bo az wstyd, nawet jesli 2 osoby pracuja to jest ciezko, u mnie tak jest ale tu gdzie mieszkam zarabia sie niewiele, my i tak mamy szczescie bo ja mam 1000 a maz okolo 1300 na reke, z tym ze moja wyplata w calosci idzie na mieszkanie (czynsz + rata kredytu), z meza placimy media, telefony i zyjemy w sumie nie mamy prawie na nic, boje sie ze jak malenstwo przyjdzie na swiat to na pieluchy chyba bedziemy pozyczac :) ale ja i tak jestem szczesliwa, bo mam kochajacego meza, maenstwo w drodze, wlasne mieszkanie i samochod, a bez reszty idzie zyc :) :) :)

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 00:22
0

wiedzalam ze lekko nie jest bo rok miszkalam w polsce ale to zupelnie co innego wierzcie mi.tu nie mam nikogo procz meza.mieszkamy w stadzie bo w 9 osob od trzech lat i mam juz dosyc dzielic lodowke na 9 czy czekac do polnocy na wolny kibel.ja mam zamiar tak czy siak wrocic tylko jak dajecie sobie wy rade w takich ciezkich czasach bo moi przyjaciele moze narzekaja czasem ale sa szczesliwi ja tu niestety nie i stad to pytanie. :(

Odpowiedz
Gość 2013-10-25 o godz. 22:55
0

nelia ma rację
jesli masz mozliwośc to zostań tam gdzie mieszkasz, masz pracę swietnie , tylko pogratulować
ja nie pracuję , za to mąż pracuje od rana do nocy, a to mało
ja niestety nie mam możliwosci dostania teraz pracy ( wiadomo kto w ciąży zatrudni)
tak więc nie wiem tez co będzie po urodzieniu ( pewnie do momentu pójscia małego do przedszkola będę siedziałą w domu)
pomagaja nam rodzice ( naszczęście maja pracę)
tak wiec ja na twoim miejscu zostałąbym w Anglii

Odpowiedz
Gość 2013-10-25 o godz. 22:22
0

tu jest ciężko nie masz co liczyc na pomoc państwa. zasiłek rodzinny wynosi 40 zł jak nie masz tu rodziny albo pożądnych oszczędności nie dasz sobie poprostu rady.

Odpowiedz
Gość 2013-10-25 o godz. 21:55
0

Mam takie male pytanie bo moja sytuacja wcale nie jest lekka(chodzi mi oczywiscie o finanse).hmmm na dzien dzisiejszy to nie jest zle bo mieszkam w Anglii ale zamierzam wrocic do polski za 3 miesiace i zrezygnowac z tutejszej pracy.tesknie za domem i przyjaciolmi ale niestety wiem jaka jest rzeczywisosc w naszych polskich realiach i matrwi mnie fakt ze pewnie nie szybko znajde cos dla siebie po pologu.jak wy sobie dajecie rade?.czy ktos wam pomaga?czy jestescie samowystarczalni i nie musicie sie zamartwiac taka stuacja?odpiszcie bo nie wiem jak sobie poradze w Polsce bez pracy po porodzie i pierwszym roku wychowawczego.a mimio to zdecydowalam sie na dziecko tak go pragne.moze ono odmieni na lepsze moje zycie :D

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-03 o godz. 18:39
0

ania kloc -oby nam sie te marzenia duze i malutkie z czasem spelnialy :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-03 o godz. 15:28
0

marzy mi sie maly domek taki z gora 4-ma pokojami .2-ka dzieci kawalek ziemi do leniuchowania w lecie i psiak.cholerka narazie mam dwupokojowe mieszkanie,maz bedzie za granica,i jeden szkarab a zamiast psa mam papuge ale wszystko przed nami...................co ja bym dala za taka sielanke .a mam przyklad z rodzicow ktorzy mieli takie same marzenia 25 lat temu i je zrealizowali choc nie sa bogaci ani nawet przecietnie bogaci.mama pracuje w szpitalu w radiologi a ojciec w firmie chemicznej i dali rade.oby nam sie tez tak zycie ulozylo :) ..podobno marzenia sie casem spelniaja

Odpowiedz
Tusia 2013-11-03 o godz. 14:30
0

Dziewczyny sytuacje przez was opisane znam jak z autopsji, sama mieszkałam z rodzicami do 3 lat po ślubie, rodzice maja duży dom jednorodzinny, my mieliśmy dla siebie II piętro z własna kuchnia, łazienka i 3 pokojami, ale... nie mówię ze było źle, bo było w miare ok, ale każdy młody człowiek potrzebuje swobody oraz samodzielnego życia tak to już jest... Dlatego w 2001 roku kupiliśmy mieszkanko (2 pokojowe) i teraz już ponad 4 lata mieszkamy sobie sami... i jest super... każdy człowiek powinien mieć swobodę wyboru i decyzji... ot co
Tylko teraz mój mężuś kombinuje cosik z większym mieszkankiem, bo mówi że nam będzie w czwórkę ciasno, mieszkanie mamy spore 50 m2, póki dzieci małe damy radę a później coś się pomyśli...
Może dom wybudujemy ... :)

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-03 o godz. 07:18
0

madzer u mnie mama tez lubi doradzac ale czasem praktycznie i pomocnie :D gorzej z tata on ciagle wszystkich dookola poucza .bo tylko on wie jak nalezy postepowac :P chyba , ze ma lepszy dzionekpozdrowinka .ja tez musze z rodzicami tymczasowo ieszkac , za jakies 2 tygodnie wynosze sie z akademika

Odpowiedz
madzer 2013-11-02 o godz. 15:24
0

szczerze mowiac to my tez mieszkamy z rodzicami. i niekiedy tez mam dosc wlasnej mamy. ciagle cos sie jej nie podoba. no i wiecznie daje nam "dobre" rady. uwaza ze wszystko najlepiej wie i niestety nie da sie jej przekonac ze wielokrotnie racji nie ma. a kazda proba konczy sie obrazaniem. niestety szans na wyprowadzke na razie nie widac bo z kasa krucho, a pracuje tylko maz. coraz czesciej mysle o tym zeby poszukac sobie jakiejs pracy. tylko szkoda mi mojego bobasa. chcialabym jak najdluzej byc z nim.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-02 o godz. 13:40
0

ania gratuluje podjecia decyzji .mamie na pwno niebawe przejdzie a wy bedziecie miec normalne zycie i duuuuuuzo mniej konfliktow :D

Odpowiedz
Ania 2013-11-01 o godz. 17:57
0

Ja ten dom mialam jeszcze przed malzenstwem i mama mieszkala zemna zeby mi pmuc. Doszlismy wcozraj do porozumienia, mama wraca do siebie :D Niebylo to w spokoju ale bardzo sie ciesze ze wkoncu bedziemy sami.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-01 o godz. 16:45
0

ANIA P nbapisz jak tam mamam ?ANIA KLOC ja zamierzam kochana tylko chwilowo z rodzinka mieszkac , bo na dluzsza mete tez sobie wcale nie wyobrazam .boje sie tego wszystkiego .ja teraz koncze studia ale obron apo urodzeniu dzidzi .moj maz teraz konczy i szuka pracy ale jak na razie nie ma wiec nam bardzo ciezko i do urodzenia dzidzi mieszkac bedziemy u moich rodzicow .im dolozymy do platnosci a za wyzywienie sobiesami zaplacimy .nie stac nas w tym momencie jeszcze na wynajecie mieszkania -zwlaszcza w kraku -bo tu drozyzna na maksa . : tylko prosic niebiosa zebysmy jak najszybciej sie wyprowadzili na cokolwiek swojego i zeby sylwek prace znalazl a dzidzia zdrowa byla .pozdrawiam obie anie i wszystkie dziewczynki :P

Odpowiedz
Gość 2013-11-01 o godz. 13:48
0

Czarnaaj ale obie jestesmy Anie hihi lol i nie wiem teraz do ktorej znas bylo Twoje pytanie .bo jesli chodzi o mnie to mieszkalismy u moich rodzicow a nie rodzice u nas.Ale nie przejmuj sie naprawde przez jakis tam niedlugi okres mozna" przecierpiec" taka sytuacje ale i tak na wszym miejscu staralabym sie po znalezieniu pracy uciekac jak najszybciej na swoje bo nie ma to jak u siebie.cierpliwosci moze nie bedzie wcale zle a zyskasz tylko ich pomocna reke przy wychowaniu dziecka czego zycze oczywiscie :)

Odpowiedz
czarnaaj 2013-11-01 o godz. 11:01
0

ania . ale wy sami mamie zaproponowaliscie wspolne mieszkanie ?bo z tego , co piszesz mamama mieszka u was a nie wy u niej .ja bede miec tymczasowo odwrotna sytuacje trzymaj sie , odpisz jak tam sytuacja .

Odpowiedz
Gość 2013-10-31 o godz. 22:28
0

Aniu nie przejmuj sie.ja tez mieszkalalm z mezem na poczatku i rodzicami moimi.ja wprawdzie mialam super tam bo moi rodzice maja jednorodzinny domek i mnustwo pokoi wiec my mielismy wlasna gore.kilka pokoi ale kuchnie i lazienka wspolna oczywiscie.nie bylo na szczescie zadnych klotni ale czasem drobne sprzeczki o byle co wiec staram sie rozumiec tez ciebie.jednak wprowadzilismy sie do wlasnego mieszkania i wyglada to nasze zycie jeszcze lepiej jak wczesniej choc sa u nas moi rodzice (albo tato albo mama albo oboje) codziennie( tzn.bylo tak do momentu wyjazdu naszego) i bardzo nam ich obecnosc pomaga a czasem jak ich nie chcielismy poprostu widziec mowilismy ze jestesmy umowieni ze znajomymi albo ze padamy ze zmeczenia i poprostu nie mamy ochoty jechac do nich i odwrotnie.rozumieja to doskonale naszczescie.
mysle ze w twoim przypadku moze powinnas powiedziec delikatnie mamie prawde.nie powinna sie przeciez obrazic tylko zrozumiec.a jesli sie obrazi to i tak jej przejdzie po narodzinach ukochanego wnuczka glowka do gory :D

Odpowiedz
Ania 2013-10-31 o godz. 21:57
0

To jest wlasnie to moja mam sie nie moze pogodzic z tym ze mnie stracila , no i oczywiscie tez sadzi ze wie szystko lepiej. I to mnie wszystko dopija, prubuje ja zrozumiec jak moge, rozmawiam z nia ale normalnei nic nie dziala. Moja mama chce byc gospodynia w moim/naszym domu i to powoduje klutnie pomiedzy mna a Piotrem. Dlatego rozmowy juz nie pomoga, i ja sadze ze jedynym wyjsciem to jest wlasnie mieszkanie osobno. Ja wiem ze jak bedziemy mieszkac osobno to bedzie o wiele lepiej. Tylko jak wlasej mamie powiedziec zeby sie wyrowadzila. Jestem zdolowana tym calkowicie.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-31 o godz. 21:39
0

aniu choc kocham rodzicow to rozumiem cie .moze mamam zawsze byla nadopiekuncza i teraz nie moze pogodzic sie ze strata ?albo wydaje jej sie ze ona ze wzgledu na doswiadczenie lepiej sie zna i dlatego poucza -jak tato moj .trzymaj sie i pogadaj z nia :P

Odpowiedz
Gość 2013-10-31 o godz. 21:37
0

Aniu hmmm troszke sie zdziwilam ze tak moze byc uciazliwa wlasna matka dla corki...?czy oby nie przesadzasz troszke?nie traktuj tego osobiscie ale mysle ze matka chce dla ciebie jak najlepiej a nie zadzic Toba- to Twoja mama nie sadze zebys ja odbierala pozytywnie po tym co napisalas ale moze powinnas sprobowac nie widziec w niej wroga a przyjaciela.a jesli tak juz naprawde zle jest to mysle ze czestsze rozmowy we trojke powinny ten problem rozwiac.zycze Ci duzo usmiechu i oby mama wiecej nie byla dla Ciebie i Piotra utrapieniem a przyjazna osoba. :D :D :D :D wierze ze wszystkim nam sie ulozy :D wkoncu oczekujemy na wlasne dzieci

Odpowiedz
Ania 2013-10-31 o godz. 18:06
0

Chce was moze troszke pocieszyc. Ja wsumie nie mam problemu z finansami, razem z mezem mamy dobra prace i dobrze zarabiamy. Ale za to mamy inny problem, MOJA MAMA. Ona poprostu nie moze zakceptowac faktu ze ja jestem dorosla, ze ja jestem mezatka i ze ja bede mama, poprostu chce zadzic i mna i moim mezem. A co jest najgorsze jest to ze ona mieszka z nami i ja nie mam pojecia jak sie jej pozbyc. Wiem przykre ze tak mowie ze chce sie pozbyc mojej mamy ale ja poprostu juz nie moge.

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-30 o godz. 15:24
0

hm coz poradzimy , bywaja dni smutniejsze ale musimy byc dzielne i nie mozemy narzekac za bardzo .pozdrawiam wszystkie dziewczynki.natala zaproszeni do myslenic aktualne :P

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 23:30
0

jusia222 tak wlasnie jest jak napisalas nic dodac nic ujac wiec nie bede sie wywodzic nad tym tematem.jednym slowem czasem z gorki czasem pod.jednak wracam do kraju a po kilku miesiacach dojedzie moj mezulo :D .poki co odkladam troszke grosika na zalegly slub ktory nas wykosztowal i male ,tanie,uzywane autko a potem pomyslimy co ze soba zrobimy chyba bedziemy sie kochac jak wariaci :D :D :D nie moge sie doczekac mimo wszystko maluszka :D .
najwazniejsze to miec w kims oparcie( nie chodzi wylacznie o finanse) tak jak przyjaciol czy rodzine ktora zawsze wesprze chocby psychicznie....to naprawde wiele.
ja na dzien dzisiejszy mam stala prace za granica ,maz tez ale to niestety nie wszystko chce to o czym napisalam wyzej bo czasem mam o wiele silniesze depresje jak wtedy kiedy bylo nawet b.ciezko w Polsce wiec dziewczynki napewno sie wszystko ulozy tylko cierpliwosci ...nie kazdy ma wszystko od razu tylko pracuje czasem na cos cale zycie zeby kiedys powiedziec " to bylo moim marzeniem a teraz sie spelnilo".zycie czasem jest twarde ale to nas wzmacnia.
trzymam za nas wszystkie kciuki zeby sie spelnily nasze marzenia albo chociaz ich czastka

Odpowiedz
NUKA 2013-10-29 o godz. 16:24
0

Jestem w dziwnej sytuacji i szcześliwej i niezbyt. Mamy oboje pracę, ale moja to tylko umowao dzieło. Pracuję wtedy kiedy sa zlecenia, w zasadzie wtedy kiedy sama chcę i za ta wykonaną pracę dostaje pieniążki. Teraz na czas ciązy nie mogę pracować 8h bo pracuje przy komputerze, więc bedę przychodzic do pracy na 4 h- nie ma problemu. To plus. Z drugiej strony zarobie o polowe mniej, a jeszcze studiujemy i sama pensja meża nie wystarczy na studia i oplaty. Będę mogla zrobić sobie przerwę w pracy na taki okres jaki mi będzie potrzebny - plus. Ale w tym czasie nic nie zarobię - minus. Wiem, że będę mogla wrócić do obecnej pracy kiedy bedę chciala - plus.
Plusy i minusy. Największym minusem jest to że nie mam stalej pracy.
Ale wierzę, ze jakoś się ułoży i ze sobie poradzimy. W przyszllym roku kończę studia i już odpadnie część wydatkow. O kolejny plus :)

Odpowiedz
raxneta 2013-10-29 o godz. 16:06
0

Moim zdaniem to nie pesymizm przemawia przez nas Wszystkie a raczej realizm....
Nie jest łatwo, u nas teżsię nie przelewa.., choć oboje z mężem pracujemy to w zasadzie jego pensja przeznaczana jest na opłacenie wszystkich rachunków w tym także raty kredytu. Żyjemy z mojej i choć nie są to minimalne zarobki, to odłozyć jest ciężko
Niestety ja po macierzyńskim jestem zmuszona wrócić do pracy (czy mi się to podoba czy nie i z bólem serca będę musiała maleństwo zostawiać w jakimś żłobku, bo rodzice też jeszcze pracują i nie jest lekko), bo musimy z czegoś żyć. Ale jestem pewna, ze jakoś się ułoży, bo my nie pierwsi i nie ostatni jestesmy w takiej sytuacji. Dziękujemy Bogu, że oboje mamy pracę.....i cieszymy się z tego co mamy, bo do wszystkiego dochodzimy sami i nie musimy nikogo o nic się prosić

Odpowiedz
anulaa 2013-10-29 o godz. 13:56
0

wiesz-mam mi płaci czynsz...sama jest na rencie i jej jest ciężko...
myślałam że nidługo pójdę do pracy i z niej "zejdę"...
no ale ona się tak cieszy tą ciążą i każe się nie martwić..

echh-mimo wszystko wierzę że będize lepiej :D

i wam wszystkim tego życzę :D

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 13:52
0

Doszlo do nieporozumienia przepraszam , mi tez nie jest latwo mamy tylko nasze stypendia i musimy utrzymac siebie i dziecko. W dodatku mala jest karmiona Nutramigenem - na recepte kosztuje 15 zl a jedno opakowanie starcza na 4 dni. a do tego pampersy i leki bo mala jest alergikiem. Ja w dodatku musze dojezdzac na uczelnie do katowic(dziennie) i tez duzo pieniedzy idzie na ten cel.
Wiem cos o tym ja tez nie jestem zachwycona z faktu ze mui nam ktos pomagac

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 13:45
0

sorki to do andzi

Odpowiedz
anulaa 2013-10-29 o godz. 13:36
0

natalia-to do mnie? bo nie rozumiem co ma jedno z drugim :)

a jeśli myślisz,że mi jest łatwo kiedy oglądam każdą złotówkę to się mylisz...
nie jets mi tez latwo gdy ktoś mi pomaga bo mimo wszystko tego nie lubię...

pozdrawiam serdecznie

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 13:22
0

anulaa to nie takie proste, maz chce tam wybudowac dom bo dostaniemy ta dzialke od tesciowej juz nawet bez mojej zgody kupili pustaki za nasze pieniadze z wesela w tamtym roku na tesciowa zeby to mogla sobie odpisac od podatku(ponoc ostatni rok byla ulga).
Jest tam jedna ulica ktora w weekendy ludzie jezdza do zakopanego.Nie jest tam bezpiecznie.Ostatnio kuzynka meza miala wypadek samochodowy- jakis wariat zajechal jej droge i dachowala.Na szczescie skonczylo sie na zlamanym obojczyku.Niektore rowy sa dosc glebokie i samochody tam wpadaja jesli kierowcy sa pijni(b.czesto)lub za szybko jada-jakis czas temu byl taki wypadek, pozniej okazalo sie ze byla tam kolezanka mojej 15 letniej siostry ktora bez zgody rodzicow pojechala na dyskoteke i wracala z goscmi ktorych nie znala. Ledwie przezyla wypadek.No i dzieci taz byly potracane przez samochody. I jak to dziecko zabrac na spacer?nie lubie ryzykowac

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 12:39
0

Czytam tak sobie Wasze posty i starsznie smutne są... ale prawdziwe.
Ja żyję tak samo jak większość z Was...
Pracuje tylko mąż, mieszkamy z moim dziadkiem w tej chwili, zapożyczyliśmy się po pachy żeby wykupić okazyjnie to mieszkanko w którym mieszkamy - z nadzieją, że kiedyś będzie z tego jakiś zysk...

Co miesiąc jak oddamy jakąś ratę długu i popłacimy rachunki to na życie zostaje..... oj bardzo malutko.
Dosłownie idąc do sklepu uważam co w rzucam do koszyka, nauczyliśmy się odmawiać sobie niektórych rzeczy...

Ja po studiach nie znalazłam pracy więc nie zarabiam, nie będę miała macierzyńskiego ani wychowawczego...

Ale.......
NIE NARZEKAMY!

Aniukloc25 powiem Ci tak, mój mąż przez 15 lat mieszkał na zachodzie, ja mieszkałam tam z nim przez 2 lata. Mieliśmy mieszkanko ze spółdzielni, niby wszystko było ok, ale nie wytrzymaliśmy...
Bardzo chcieliśmy wrócić do Polski.
Chyba mało jest osób, które potrafią zrozumieć naszą decyzję. Naszym znajomym wydaje się, że za granicą jest raj i nie trzeba się zbytnio przykładać do tego, aby żyć na dobrym poziomie...
To nie jest prawda.
Owszem, osłona socjalna jest lepsza niż w Polsce..... o ile w Polsce w ogóle można mówić o jakiejkolwiek... Ale to też się już pomału za granicą zmienia...

Aniu my teraz tak sobie żyjemy z tej jednej niewielkiej wypłaty, jest ciężko, ale mamy wokół przyjaciół i rodzinę i oni nigdy nas nie zostawią samych!!!
W czym dajemy radę to my im pomagamy, a jesli trzeba to oni nam!!!
I jesteśmy tacy szczęśliwi jak nigdy!!!!!!

Naprawdę wierzę, że będzie lepiej no bo jak ma być!!!
Bardzo się postaram znaleźć pracę, jakoś sobie pomalutku to życie układamy...
Pewnie, że musimy się ciągle borykać z jakimiś przeszkodami, ale jest dobrze!!!
Mam kochanego męża, za kilka tygodni dołączy do nas dzidziuś, mamy kochających rodziców, mamy co jeść i gdzie mieszkać. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i będziemy się starać aby było tylko lepiej!!!

Pozdrowienia dla wszystkich mamuś!!!

Odpowiedz
anulaa 2013-10-29 o godz. 12:09
0

powiem wam tak-mieszkam z narzeczonym we własnym m ale...ja nie pracuje....jego pensja lediwe starcza(po zapłaceniu skzoły mamy na wszystko 700zł-nibynie grosze ale jednka-zawsze trzeba odłożyć na rachunki które dopiero przyjdą..echh)
nie mam pojęcia jak damy radę ale wierzę że sobie poradzimy :D
inaczej nie można podchodzic do zycia :)

ma przyjść na świat nowy członek rodziny i musimy być nastawieni optymistycznie :)

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 11:38
0

czarnaaj czasem jezdze z mala do myslenic wiec jesli bedziesz w domu to mozemy sie umowic i spotkac

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 11:38
0

W dobczycach jestem jestem gdy mam wolne dni w tygodniu: poniedzialek i sroda- nie mam ochoty siedziec na wsi i wysluchiwac od babci mojego meza ze jak nie bede jadla to dziecko nie bedzie mialo matki(wg. niej jesli nie je sie co 4 godz. i w dodatku pelnych talerzy to juz jest cos nie tak), a poza tym ja naprawde nie mam tam co robic.Nawet nie mam gdzie z dzieckiem wyjsc.No i gdy wyjezdzam na uczelnie to zostawiam mala mojej mamie w dobczycach-moj maz tez studiuje a tesciowa pracuje.
Dla mojego meza nie stanowi problemu np. to ze sz3wagier wysmial mnie kiedy powiedzialam ze trzeba zbadac wode(ze studni) powiedzial ze skoro przez 35 lat nie byla sprawdzana to po co teraz.Wiec powiedzialam ze skoro tak to bede wozic wode z dobczyc do kapania i jedzenia.Studiuje biologie i wiem co potrafi zyc w wodzie
NIe jestem przyzwyczajona do zycia na wsi , nigdy o tym nie marzylam. Strasznie sie mecze

Odpowiedz
andzia123 2013-10-29 o godz. 09:54
0

NataliaM mieszkanie na wsi jest fajne, ale nie w jej centrum :D , tylko gdzieś dalej od sąsiadów i zrób wszystko co w twojej mocy by do budowy domu na przeciwko teściowej nie doszło. Może być nawet kilometr odległości, ale nie po sąsiedzku.. :)

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-29 o godz. 09:42
0

dziekuje za wsparcie .tez po porodzie bede mieszkac u siebie w myslenicach z rodzicami i z mezem ,bedziemy miec tylko maly pokoik .ja nie wiem jak wytrzymama z nimi bo mamam jest pedantyczna okropnie a do tego jeszcze mam 2 rodzenstwa .no ale zawsze to pokoj dla nas .obysmy mogli tylko szybko sie wyniesc i cos wynajac ,bo czuje ze ciezko bedzie -jestem baranej zodiakalny.no rozowo to nie wyglada .ale trzeba liczyc na odmiane losu na lepsze .NATALA nie martw sie , widzisz u mnie tez do du...... ja tez nie chce jechac dott escia do grybowa , bo jedno co bym robila to w garach siedziala i jemu uslugiwala .mam nadzieje ze sie spotkamy niebawem .zawsze mozesz mala zabrac i do myslenic wpasc .nawet w wakacje .a czy ty jestes teraz w dobczycach ?bo wydaje mi sie ze nie

Odpowiedz
Nelly 2013-10-29 o godz. 01:03
0

U nas nie lepiej, ja na poczatku studiow a maz konczy i mysli o studiach doktoranckich. Nie mamy rowniez wlasnego mieszkania i na razie utrzymujemy sie z naszych stypediow. Pomagaja nam rodzice. Mieszkamy u tescioej ale ja mam juz serdecznie dosyc. Nie ma szans zebysmy sie gdzies przeniesli. Maz chce zebysmy w przyszlosci wybudowali dom naprzeciwko domu tesciowej, ale ja nie chce i zadne argumenty do niego nie trafiaja.Czuje sie jak w pulapce na tej wsi. Chce mieszkac w miejscu, w ktorym sie cos dzieje i w ktorym bede miala gdzie wyjsc z dzieckiem na spacer.czuje sie tam wyobcowana, ale nie moge na razie zrobic nic, a moj maz nie chce mnie zrozumiec.

Odpowiedz
Gość 2013-10-28 o godz. 22:48
0

czarnaaj glowka do gory nie ty jedna jestes w takiej sytuacji.to nic.zobaczysz wszystko sie ulozy .moi przyjaciele mieli podobnie i teraz maja mieszkanie wlasne( bo nagle dostali spadek-niewielki bo niewielki ale dostali,troszke dolozyli dziadkowie,troszke sami praca za granica na wakacjach i jest)plakali oboje bo miezkali z malutka coreczka wczesniej u jednego z ich rodzicow- w malenkim pokoiku,nie mieli pracy ale z czasem los zaczal sie usmoiechac i sa bardzo szczesliwa rodzinka a Zuzia ich corunia skonczy 3 latka.wiec.....uszka do gory bedzie napewno dobrze :D
............hmmmm po trosze sama sobie tez zycze tego

Odpowiedz
czarnaaj 2013-10-28 o godz. 20:02
0

ja to chyba najgorzej trafilam .koncze studia , pracy nie mam .maz konczy tez , szuka pracy ale jakos na razie nic .a konczy informatyke z tchnika .mieszkania nie mamay i wogole szkoda gadac

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 21:22
0

Oczywiście Tusiu zgadzam się z Tobą. Widocznie chodzi nam o to samo tylko inaczej to wyrażamy

Odpowiedz
Tusia 2013-10-26 o godz. 21:17
0

Aga75 rozumiem twoje rozterki, każda z nas je ma, ja również, ponieważ życie jest przewrotnie i potrafi płatać okropne figle, dobrobyt jest a za chwile może go już nie być... Ale chodzi mi o to, że nie należy widzieć tylko tych czarnych stron, wiadomo, ze trzeba również i na takie ewentualności się przygotowywać, ale trzeba podejść do tego wszystkiego owszem racjonalnie, ale nie użalając się nad zaistniała sytuacją, w takim wypadku żadna z nas nie chciałaby mieć dzieci, życie to ryzyko... i wyzwania, a czym bez nich byłoby życie, szarą egzystencją bez ambicji i perspektyw...

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 19:23
0

Tusiu, tylko się cieszyć, że nie musisz się martwić. Ale rozmumiem dziewczyny. Chcą być odpowiedzialnymi matkami i myślą o tym, żeby zapewnić jak najlepsze warunki swoim dzieciom. Nie sądzę, że przemawia przez nie pesymizm, ale raczej troska o przyszłość. To, że urodzi się dziecko nie daje nam gwaracji, że będzie dobrze, bo musi być. Jeżeli same się o to nie zatroszczymy, to nikt za nas tego nie zrobi. Mało mamy przykładów rodzin, które płodzą dzieci bez możliwości ich utrzymania, wykształcenia i zapewnienia godziwych warunków życia?

Ja sama trochę zwlekałam z podjęciem decyzji o dziecku właśnie ze względu sytuację finasnową. Wiem, że niedy nie będe miała tyle pieniędzy, żeby mnie było na wszystko stać, ale teraz przynajmniej moge ofiarowac dziecku ciepło, miłość, bezpieczeństwo, a nie obawy czy mi starczy do pierwszego i czy będę miała go czym nakarmić.

Odpowiedz
Tusia 2013-10-26 o godz. 18:59
0

Dziewczyny tak czytam ten watek i jestem przerażona, skąd w Was, młodych matkach, przy nadziei zresztą tyle pesymizmu i braku szczęśliwego patrzenia na lepsze jutro... Mam wrażenie, że strasznie was ciąża zamiast cieszyć - smuci. A to przecież najszczęśliwszy moment w życiu rodziców, niezależnie jak ciężko czy luksusowo byłoby.
AniaKloc zadała pytanko i raczej nie spodziewała się tak skrajnie negatywnych wypowiedzi... Ja dziewczyny radzę Wam duuuzo optymizmu i wiary w lepsze jutro dla was i Waszych kochanych maleństw :)

Ja nie mogę narzekać na swoją sytuację materialna, mój mąż bardzo dobrze zarabia, śmieję się, że moja pensja przy nim to takie kieszonkowe na drobne wydatki, drugie dziecko właściwie jest przypieczętowaniem naszego szczęścia, ale do pracki po macierzyńskim również wrócę, maleństwo będzie miało 7 miesięcy (liczę oczywiście w tym wakacje) i mam nadzieje, że będzie dobrze, (w końcu ciężko zrezygnować z życia na określonym poziomie i należy zrobić wszystko żeby było tylko lepiej dla naszej całej czwóreczki :) ) oczywiście to są zamierzenia, najwyżej w razie czego posiedzę na wychowawczym troche za friko :) ale samo to, że noszę swojego drugiego skarba pod sercem tak bardzo mnie rozpromienia, że bardzo pragnę podzielić się tym uczuciem z Wami... :)
Dziewczyny głowy do góry!!! Będzie dobrze, musi być!!! :)

Odpowiedz
Iweta 2013-10-26 o godz. 13:38
0

U nas sytuacja też jest narazie niepewna. Szef zażyczył sobie zeby mój Marek otworzył własna działalność na zasadzie agencji firmy w której obecnie oboje pracujemy. Jak narazie ja zarabiam ponad 1000 zł ale mój mąż ma wiecej i jest ok. Ale potem to nic nie wiadomo, bo taka nowo otwarta firma rzadko przynosi od razu efekty. Dlatego zdecydowałam sie nie brać wychowawczego, bo czasy są cieżkie i nie wiadomo jak by było po wychowawczym. Moja mama zajmie sie dzieckiem, wiec mam kłopot z głowy bo rodzice mieszkają zaraz naprzeciw naszego bloku. No i w razie kłopotów finansowych pomogą teście, oni mją gospodarkę ale są już dostyc starzy i długo już nie będą mogli tak uprawiać swoich pól. Zresztą nie lubiue być uzalezniona i postaramy sie sami sobie poradzic finansowo. Zawsze jeszcze mogę sobie dorabiać na korkach z angielskiego...

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 10:14
0

connie
może nie powinnam w tym miejscu pisać, ale nie mogę się powstrzymać
- oglądnełam ze wzruszeniem zdjęcia Twojej córci jest cudowna
GRATULUJE

Odpowiedz
connie 2013-10-26 o godz. 09:54
0

u nas tez nie jest kolorowo
ja muszę zostać po macierzyńskim na wychowawczym w domu, bo mi się nie ma kto dzieckiem zajać, a obcej osoby do 5 miesięcznego skarbka nie puszczę, więc nie ma rady
zostanie pensja mężulka

Odpowiedz
ReRe 2013-10-26 o godz. 00:40
0

Ja jestem w takiej sytuacji, że z mężem jeszcze studiujemy (kończymy IV rok) mamy własne mieszkanie, które dostałam w spadku. Ale myślę, że schody finansowe się dopiero zaczną bo teraz mamy utrzymanie zapewnione bo rodzice dają pieniążki. Od 5 roku zaczniemy pobierać stypendia, ale tylko do czewca 2006. Już powoli zaczynam się martwić bo całe życie nie możemy być na łasce rodziców, którzy też mają swoje wydatki Cieszę się teraz z tego że będę miała maleństwo, a z czasem się ułoży jestem dobrej myśli choć z pracą będzie krucho bo oboje jesteśmy przyszłymi pedagogami

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie