Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-05-08 o godz. 04:27
0

Moj pierwszy poród był nieciekawy bo lekarz się uparł że mam urodzić siłami natury a nie miałam rozwarcia ani skurczów a na usg stwierdzono że musze już rodzić bo wody się mocno zagęszczają. Z bólami chodziłam trzy dni. Ale gdy już zaczełam rodzić trwało to chwilkę. Pamiętam nacięcie krocza lecz bólu wogóle nie czułam. Później jest to troszkę uciążliwe.

Odpowiedz
katekate 2009-05-08 o godz. 04:12
0

kochane
ja mialam nacinane krocze, nawet zreszta o tym nie wiedzialm, nic nie czulam i nie wiem jak sprytnie to polozna zrobila. teraz jestem 9 dzien po porodzie i czuje sie dobrze, juz wlasciwie krocze mi nie dokucza, ladnie sie goi. nie ma sie czego bac, lepiej nie nastawiajcie sie na nic, zaufajcie poloznym, one wiedza najlepiej czy naciecie bedzie potrzebne, czy nie.
pozdrawiam - swiezo upieczona mamuska

Odpowiedz
Dancerka 2009-05-08 o godz. 01:15
0

Ja zaczelam teraz cwiczyc moj zwierac przy pomocy cwiczen Kegla, bo to podobno pomoga przejsc dzidziusiowi przez kanal rodny, a ja zrobie wszystko zeby ulatwic mu wyjscie na swiat :D Jesli bedzie potrzebne naciecie to tez sie zgodze :D przynajmniej szybciej zobacze mojego bobaska, a juz teraz sie nie moge doczekac :( Mam nadzieje, ze szybiutko zleci :D Pozdrawiam!! Zycze wszystkim ciezaroweczka jak najlatwiejszego porodu i zdrowych bobaskow!! :D

Odpowiedz
Gość 2009-05-07 o godz. 15:14
0

Dziewczyny jak sa bole to sie nie mysli o nacinaniu krocza ani o lewatywie. Znika wtedy caly wstyd . Ja widzialam jak plozna bierze nozyczki do naciecia krocza i wiem w ktorym to bylo momencie i wcale nie bolalo. Moj mezus ktory stal obok widzial i stwierdzil ze to robia tak szybko ze hej. Lewatywe tez mialam i bylo ok, zaden wstyd dla nich to normalka. Mialam tylko 3 szwy :D a dzidzia duza 3740g i 56cm. Nie bojcie sie, prosze! Zawsze bede to pisac ku pokrzepieniu waszych serc ja rodzilam tylko 2 godz, bez znieczulenia , pierwsza ciaza :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2009-05-06 o godz. 22:57
0

Ja też byłam nacinana dlatego że mała rodziła się z rączką wyciągniętą. Ale o ile wiem to w szpitalu w którym rodziłam to rutynowy zabieg. Lewatywę tez miałam i nie żałuję. Może najprzyjemniejsze to nie jest ale bardzo skuteczne i szybkie w działaniu. Z całęgo porodu najgorzej wspominam szycie i masaże szyjki. Niestety, ja po 2 kroplówkach, jakiś zastrzykach i bólach co 2-3 minuty miałam rozwarcie na 4 palce więc masaż był konieczny.
Dla tych które nie wiedzą to masaż robi się żeby przyspieszyć rozwarcie jeśli samo nie postępuje albo jeśli postępuje za wolno a inne metody (począwszy od spaceru po kroplówkę) nie skutkują. Nie oszukujmy się, boli ale ja sobie tłumaczyłam: to wszystko dla małej. Ona sie męczy a ja muszę być spokojna i jej pomóc jak najszybciej wyjść. Takie nastawienie bardzo mi pomogło.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-05-03 o godz. 08:35
0

byłam rozcinana i nie żałuję z tym że miałam znieczulenie więc nie bolało,gorzej było ze zdejmowaniem :D

Odpowiedz
Gość 2009-05-02 o godz. 11:33
0

Może to szokować ale mój lekarz powiedział, że najlepszym sposobem jest gdy krocze jest elastyczne, czyli należy je często "rozciągać". Mój mąż o to dba

Odpowiedz
Hala 2009-04-29 o godz. 03:12
0

Jak połozna sie postara to trwa to moment, boli tylko odrobinę a pomaga.

Odpowiedz
Gość 2009-04-28 o godz. 12:10
0

wlasnie,co to jest ten masaż szyjki i na czym to polega,jak i co???brzmi nieciekawie

Odpowiedz
Gość 2009-04-28 o godz. 11:45
0

Ja myślę podobnie jak czekolada. Nie ma co się upierać na 100% przy nienacinaniu, ale przygotować się i spróbować - nie zaszkodzi. Oczywiście w przypadku takim jak Hali, gdzie zagrożone jest dziecko, to nie podlaga dyskusji, że robi się wszystko, co konieczne.
Zamieszczam link do "dość" długiego wątku z innego forum http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=585&w=10810025&s=0
Piszą tam kobitki jak się przygotowywały i nie tylko :) Pozdrowionka

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-04-28 o godz. 08:47
0

Brrrr.. aż mnie ciary przeszły , jak czytałam wasze posty.
Zdaję sobie sprawę, że to nieuniknione i nawet będę chciała, żeby mnie nacieli, bo jak pomyślę, że mogę popękać, to jeszcze bardziej brrrrr...

Napiszcie mi kochane co z tym masażem szyjki. Jak to dokładnie wygląda i kiedy jest nieuniknione ???

Odpowiedz
Gość 2009-04-28 o godz. 07:51
0

A jak sie mniej wiecej robi ten masaz, bo o cwiczeniach Kegla slyszalam. Ja wprawdzie na razie tylko teoretyczka, ale powoli przygotowujaca sie, wiec wole zapytac od razu, bo pozniej pewnie zapomne

Odpowiedz
Gość 2009-04-28 o godz. 06:58
0

ja usiłuję przygotować krocze - od początku ciąży stosuję ćwiczenie Kegla no i masaż krocza - mam nadzieję, że jeśli nie uchroni mnie to przed cięciem, to potem ładnie się 'ściągnie' do normalnego rozmiaru i stanu :-/

Odpowiedz
Sarka J 2009-04-28 o godz. 05:58
0

A mnie osobiscie nie tak przeraźa nacinanie co masaż szyjki, wrrr :x jak to mówię, słyszę itp to nogi mi miękną, jejku to okropne dopiero i ponoc baaardzo bolesne i boje się że będzie koniecznośc i będą mi ją masowac, ale ja już chyba wole dłużej rodzic niż miec ten "masaż" brrr...

Odpowiedz
Gość 2009-04-28 o godz. 04:45
0

Jest możliwosć (geronde) aby nie popękać, jeśli położna dobrze rozmasuje krocze (a robi to w trakcie skurczy partych, gdy główka jest u wchodu), a krocze jest uciągliwe. Mnie prawie się to udało, gdyby nie jak wcześniej mówiłam ułożenie rączki Amelki. Rączka pojawiła się pierwsza i - :( popękałam. Na nic zdało się masowanie. ------Ale i tak jestem szczęśliwa. :P :P :P

Odpowiedz
Hala 2009-04-28 o godz. 00:41
0

Na ja akurat miałam ok 30 szwów, ale to i tak pryszcz.W pewnym momencie przestaneiceie sie takich rzeczy obawiać. Pamietam, ze mnie najbardziej przerażało zrobienie hm... w czasie poraodu, potem nawet o tym nie myślałąm. Było mi też obojętne ile osób kręci sie wokół mnie, w wcześniej twierdziłąm ze nie pozwole na zadnych studentów itp. Wszystko sie zmienia, najważneijsze staje sie zadanie - urodzić zdowe dziecko.

Odpowiedz
connie 2009-04-27 o godz. 23:28
0

popieram Halę i AM
wolę być nacięta i mieć 2 szwy niż mieć wszystko popękane a potem szyte dookoła

Odpowiedz
Gość 2009-04-27 o godz. 15:51
0

Podobno można uniknąć nacięcia. To sprawa indywidualna i zależy od konkretnego
przypadku. Podobno można znaleźć położne chroniące krocze przed pęknięciem w trakcie
porodu. Podobno znalezienie takiej położnej nie jest łatwe :(
W ochronie krocza pomaga odpowiednia pozycja, masaże i ćwiczenia przed porodem itp. Znalazłam
jakiś czas temu kilka linków na ten temat, jeśli je " odkopię" to tutaj
zamieszczę. Czasami nacięcie jest konieczne - przyspiesza poród, np. jeśli
puls dziecka słabnie, maluch jest duży itp. Tak jak pisały już wcześniej dziewczyny, czasami jest to lepsze wyjście, bo w danym przypadku ryzyko poważnych pęknięć jest zbyt duże. Nie mogę nic mówić z własnego
doświadczenia, bo nawet nie jestem jeszcze w ciąży, ale jakiś czas temu
dopadł mnie okropny strach przed porodem ( w tym przed nacięciem właśnie) i starałam się znaleźć możliwie
największą ilość informacji na ten temat. Jeśli Was to interesuje dajcie
znać. Postaram się je odszukać. Niestety mam troszkę utrudniony dostęp do netu.
Ogólnie zdania na temat nacinania są bardzo podzielone, zarówno wśród kobiet, które już rodziły, jak i „teoretyków” a nawet lekarzy i położnych. Chyba nie ma co wpadać w panikę, a dostępne informacje , „relacje” i „ rewelacje” odpowiednio przefiltrować i zaczerpnąć z nich jak najwięcej korzyści dla siebie :)
Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-04-27 o godz. 14:22
0

Głowa do góry. Nacięcie jest chyba lepsze niż samoistne pęknięcie. Przy pierwszym porodzie byłam nacinana i nie czułam tego, a szycie było nieduże. Przy drugim dziecku nie potrzebowałabym nacięcia ale córeczka urodziła się z rączką na twarzy (myślicielka :D ) i niestety popękałam samoistnie . Szycie było zdecydowanie dłuższe i bardziej bolało. Wszystko jednak da się wytrzymać i szybko się o tym zapomina. :P Pozostają tylko miłe wspomnienia np. gdy przytulało się swojego małego, długo oczekiwanego dzidziusia. :D

Odpowiedz
Hala 2009-04-27 o godz. 13:24
0

Kobitki. Po pierwsze przy całym bólu porodowym nacięcie to pryszcz, tym bardziej jeśli jest zrobione na skurczu, wtedy go nie czujecie. Gorsze jest samoistne pęknięcie. Poza tym pisałam juz że czasami ratuje to dramatyczna sytuację. Mójwielki smok zatrzymał sie barkami, i dzięki 2 kolejnym nacieciom urodził sie cały i zdrowy. Szycie jest na znieczuleniu, a lewatywy albo nie robia, albop można zrobić to samemu.

Odpowiedz
Gość 2009-04-27 o godz. 11:56
0

bardziej niż naciecia krocza boje sie lewatywy :o

Odpowiedz
Gość 2009-04-27 o godz. 07:31
0

Ja też chyba najbardziej boję się tego nacięcia krocza i późniejszych szwów. Co prawda długa droga jeszce przede mną, ale na samą myśl już mam ciarki.
Na stronach fundacji rodzić po ludzku znalazłam arykuł na temat nacięcia krocza. Zainteresowanym przesyłam link:
http://www.rodzicpoludzku.pl/dyskusja/dyskusja_2.html

Odpowiedz
Dancerka 2009-04-27 o godz. 05:52
0

Ja tez sie tego boje, moja siostra i znajoma powiedzialy, ze gorsze od naciecia jest zszywanie, bo nacinaja w czasie najsilniejszego skurczu, wiec nie czuc, a pozniej ja trzeba zszyc to jest troszke bolu :(

Odpowiedz
Hala 2009-04-27 o godz. 04:33
0

Nie udało sie, byłam nacinaana 3 razy i dzieki temu mój syn urodził sie zdrowy. Nie bójcie sie tego tak, czasami to lepsze wyjście.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie