• Gość odsłony: 42290

    MOJE PORONIENIE :(((

    Jestem tu już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz jestem w stanie opisać , to co mi się przytrafiło, a i tak klawiaturę zalewam łzami...
    Od ponad 2 lat staramy się z mężem o dziecko. Nie udawało nam się, więc postanowiliśmy zrobić badania.
    Mój gin. najpierw skierował mnie na hormonalne badania krwi. Wyniki jak powiedział "książkowe", a więc na badania szykował się mój mąż. Niestety zanim dotarł na nie musiał wyjechać na 3 mies.
    Wrócił 8 listopada i zajęliśmy się kupnem nowego mieszkanka, a badania i dziecko odpuściliśmy na 2 miesiące.
    Ostatnią @ miałam 30 X, więc na początku XII zdziwiłam się , że nie mam @. Pobiegłam do apteki po test, ale niestety wynik był taki sam jak przez ostatnie 2 lata, czyli 1 I. Zrezygnowana pomyślałm, że to przez te emocje związane z nową chatką mi się @ spóźnnia.
    Gdzieś po tyg. zaczęły mnie pobolewać piersi i brzuch, więc już byłam pewna, że to spóźniona @. Ale nadal nic..
    14 XII ponownie zrobiłam test i ... nie mogłam uwierzyć w jego wynik- II. Myślałam, że oszaleję ze szczęścia. Było to o 2.00 w nocy. Obudziłam mojego męża i do rana nie mogliśmy zasnąć. Całą noc rozmawialiśmy o naszym dziecku, o tym, że w końcu nam się udało i że w dobrym momencie, bo będzie pokoik dziecinny, itd... Na drugi dzień zrobiłam drugi test, bo nie mogłam nadal w to uwierzyć. Test znowu dał wynik pozytywny. Byłam taka szczęśliwa...
    Niestety długo to nie potrwało...
    Umówiłam się do gin. na następny dzień (czwartek 16 XII). Rano normalnie poszłam do pracy i jak w pracy odwiedziłam WC zamarłam - krwawiłam. Szybko pojechałam z mężem do gin. Zbadał mnie , zrobił USG. Stwierdził, że jestem w 5 tc, że ciąża prawidłowa wewnątrzmaciczna i że...natychmiast muszę iść do szpitala na podtrzyamnie ciąży.
    To co spotkało mnie w tym cholernym szpitalu zakrawa na kpinę...
    Na izbie przyjęć Pani spytała mnie czy, aby na pewno mój gin. powiedział, że mam przyjść dzisiaj, bo może jutro... Nie byłam w stanie nic jej odpowiedzieć, bo siłą powstrzymywałam się , aby nie wpaść w panikę. Wiedziałam, że to może tylko pogorszyć sytuację.
    Mój mąż bardzo dosadnie wytłumaczył idiotce, że jutro może być za późno, więc kobita kazała mi IŚĆ na 3 piętro na oddział.
    Jak już tam doszłam, to musiałam jeszcze trochę sobie pochodzić zanim położono mnie do łóżka i dano leki. Nawet nie zawieźli mnie na usg, nic nie zrobili. Po prostu położyli mnie i dali 2 zastrzyki.
    Wieczorem salowa roznosiła kolację. Stanęła w drzwiach mojej sali i ryknęła "kolacja!". Ja jej na to, że nie mogę wstawać, a ona mi na to, że nosi tylko do drzwi Więc nie zjadłam kolacji. Ze śniadaniem było podobnie.
    Rano po obchodzie zabrali mnie na badania, tzn. kazali mi zejść piętro niżej, a potem wrócić do sali, oczywiście piechotą.
    Zrobili USG, obejrzeli moje dziecko. Po badaniu powiedzieli mi, że ze względu na mój wiek i na to, że tak bardzo zależy mi na ciąży, to poczekamy do poniedziałku, "ale jeżeli zmieni Pani zdanie, to już dziś możemy Panią wyskrobać". To są słowa lekarzy Lekarzy, którzy mieli pomóc mi i mojemu dziecku Zaczęłam płakać, a ich to bardzo zdziwiło, chyba oczekiwali, że się uśmiechnę i rozłożę nogi, żeby mogli mi zrobić zabieg.
    Nic mi nie powiedzieli Nic mi nie wyjaśnili Nie wiedziałam co się dzieje, czemu skazali na śmierć moje dziecko... Na moje pytania zniecierpliwieni odpowiadali, że trzeba poczekać, że zobaczymy co się stanie do poniedziałku.
    Starałam się opanować, ale było mi ciężko. Poszłam do sali, położyłam się i nie wstawałam przez cały dzień. Wieczorem musiałam iść do WC. Pielęgniarka powiedziała, że "za potrzebą" wstawać mogę.
    Poszłam i ... PORONIŁAM Wybiegłam , zawołałm pielęgniarkę, ta zadzwoniła po gin., która miała dyżur. Przyszła i mnie zbadała. Powiedziała, że nie mogłam poronić, bo mam szyjkę macicy zamkniętą. Zrobiła USG i powiedziała, że wszystko OK, bo widzi puls w macicy
    Chciałam to usłyszeć, więc uwierzyłam. Poszłam się położyć i tak przeleżałam cały weekend. W sobotę przestałam krwawić i tak się znowu cieszyłam. Znowu gadaliśmy z mężem godzinami o naszym dziecku.
    Jednak przyszedł poniedziałek. Na obchodzie usłyszałam, że poczekamy do środy, bo zarodek musi podrosnąć, żeby na tym ich "super sprzęcie" było lepiej widać. Nawet nie mają w szpitalu USG dopochwowego.
    Zdziwiło mnie to, no ale jak karzą, to zrobię wszystko, żeby uratować dziecko.
    Jendak coś mnie tknęło. poprosiłam męża, żeby przywiózł mi test. Zrobiłam test i przeżyłam szok - wynik był negatywny. Pielęgniarka na tą wiadomość wzruszyła ramionami i kazała czekać do wieczora, bo lekarze nie mają czasu.
    Nałożyłam kurtkę męża i wyszliśmy ze szpitala. Pojechaliśmy do prywatnej kliniki na badania. Zbadali mnie. Okazało się, że poroniłam wtedy w piątek i że muszę wrócić do szpitala na zabieg.
    Zabieg zrobili mi na drugi dzień. minęły już 3 tyg. Nawet nie krwawiłam.
    Gorzej jest teraz. Nie mogę się pozbierać. Jestem załamana i nie radzę sobie z tym. W czwartek musze wrócić do pracy i nie dam chyba rady.
    Fizycznie też nie czuję się najlepiej. Czuję się jak napompowany balon. Gdyby mi nie zrobili zbiegu, to dalej bym myślała , że jestem w ciąży: ciągle mam zgagę, rosną mi piersi i strasznie bolą. Już się zastanawiam, czy sobie nie uroiłam...
    Nie uwierzę już chyba żadnemu lekarzowi. To są konowały A tej kretynce, która badała mnie w piątek wieczorem chyba jakiś semestr na studiach wypadł Jak można tak niekompetentnego lekarza zatrudniac w szpitalu
    Jutro idę do szpitala po wyniki badań "materiału" (jak to nazywają) pobranego w trakcie zabiegu. Ciekawe co wykażą, ale i tak nie wiadomo, czy można uwierzyć...

    Odpowiedzi (49)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-11-12, 17:26:43
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Abrra 2013-11-12 o godz. 17:26
0

zuziazuziulka jak dla mnie to miałaś torbiel który pękł

Odpowiedz
mysza79 2013-11-12 o godz. 17:26
0

zuziazuziulka jeżeli @ miałaś 2 tygodnie temu, to raczej nie jest możliwe aby to było poronienie.

Odpowiedz
Lulkowo 2013-11-12 o godz. 17:26
0

zuziazuziulka nie ma zadnych podstaw do stwierdzenia, ze to poronienie..

Odpowiedz
zuziazuziulka 2013-11-12 o godz. 17:26
0

Wlasciwie to nie wiem czy pisze na dobrym forum, ale...od czego zaczac?? Moze od tego ze zaczelam krwawic dzisiaj rano, problem w tym ze nawet nie wiem czy bylam w ciazy czy nie. A przebywam w kraju gdzie trudno cokolwiek zalatwic czy tez sie dowiedziec ze wzgledu na jezyk. Niestety lekarze tutaj nie mowia po angielsku. Nie wiem co robic, wlasciwie krwawienia(czy tez brazowa wydzielina) utrzymuje sie przez caly dzien, ale nie mialam poki co zadnych bolow ani nic. Pielegrniaka z ktora sie skontaktowalam powiedziala ze moze to byc reakcja organizmu na virus ktorego zalapalam, a @ mialam dwa tygodnie temu. A jesli to poronienie to co robic??Czekac az sie samo oczysci czy jak?? Pomozcie prosze bo nie wiem co robic a nerwy mnie zjadaja!!

Odpowiedz
Anulka1984 2013-11-12 o godz. 17:26
0

kora1 dużo dużo siły :( Jezu jakis koszmar to co piszesz :(

Odpowiedz
Reklama
mi_ 2013-11-12 o godz. 17:26
0

kora1 współczuję,trzymaj się Kochana

Odpowiedz
kasiagio 2013-11-12 o godz. 17:26
0

kora1 bardzo mi przykro

Odpowiedz
Lulkowo 2013-11-12 o godz. 17:26
0

kora1 o matko co za koszmar :( :( Tak mi przykro kochana...

Odpowiedz
kora1 2013-11-12 o godz. 17:26
0

Długo mnie tu nie było myślałam że już zapomniałam. Ale nie. A raczej zostało mi brulalnie przypomniane. Właśnie wróciłam ze szpitala. Sama nie wiem jak opisać to co czuję. Pojechałam z podejrzeniem wyrostka a wróciłam po zabiegu usunięcia ciąży pozamacicznej. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Trzeci raz ! Porażka. Gdy lekarz mi powiedział co tak naprawdę jest przyczyną bółów brzucha dostałam jakiegos ataku histerii, pomyślałam że to jest jak wyrok tzn już nigdy nam sie nie uda mieć kolejnego dzidziusia. Nie wiem co robić. To jest szok. Nie wiedziałam ze znowu jestem w ciąży więc nie spodziewałam sie takiej diagnozy. Czuje że popadam w jakies odretwienie emocjonalne. Dlaczego los nas tak doswiadcza.

Odpowiedz
malutka311 2013-06-03 o godz. 02:33
0

daj mu czas i sobie tez
on tez to bardzo przezywa i musi dojrzec do tej dezycji :*
trzymaj sie kochana :*

Odpowiedz
Reklama
kora1 2013-06-03 o godz. 01:51
0

Dzieki za słowa wsparcia. Bardzo bym chciała spróbowac jeszcze raz boje sie jednak tego że znowu nam sie nie uda. Nie wiem co bym zrobiła gdybym znowu poroniła juz teraz nie najlepiej ze mną zresztą jest jeden poważny problem do tanga trzeba dwojga a mój mąż oswiadczył mi kategorycznie że on juz nie chce próbować. Wiem że robi to z troski o mnie jednak wydaje mi się że jeszcze długo nie dojdziemy do porozumienia w tej kwesti. Czy któraś z was miała podobny problem ze swoim mężem jeźeli tak czekam na rady z waszej strony. Dzięki.

Odpowiedz
malutka311 2013-06-01 o godz. 02:50
0

Kora uda sie zobaczysz :*
daj sobie pare mcy i sprobij znowu
jestem z Tpba calym serduszkiem :*

Odpowiedz
kasiaa23 2013-05-31 o godz. 01:55
0

:( :( :( Bardzo mi przykro kora1 :( :( :(

Myślę, że za miesiąc, dwa możesz starać się spokojnie o następnego dzidziusia... Skoro udało Ci się urodzić już raz dziecko, drugie na pewno też się uda!! Masz przynajmniej pewność, że jesteś płodna (co dopiero mają powiedzieć kobiety, które nie mogą w ogóle mieć dzieci :(( ) Musisz być silna i nie martw się, że masz 30 lat, bo to wcale nie jest dużo!! Kobiety mają po 40 lat i jakoś rodzą. Nie poddawaj się, a zobaczysz, że nie pożałujesz!!

Kochana życzę Ci dużo siły!!!! Trzymaj się dzielnie i nie zapomnij, że warto walczyć!! :* :*

Odpowiedz
Pepper 2013-05-30 o godz. 01:37
0

kora1, strasznie mi przykro :(
Chciałabym napisać Ci coś mądrego, ale słowa w tej sytuacji niewiele pomogą. Czas- chociaż teraz to brzmi banalnie- pomoże.

Mam dwie kruszynki w niebie, trzecia kruszynka jest ze mną.
Od początku moja ciąża była podtrzymywana.
Wierzę, że i Tobie się uda.

3maj się!!!

Odpowiedz
kora1 2013-05-30 o godz. 00:42
0

Witam was wszystkie bardzo serdecznie. Chciałabym bardzo podziękować z słowa otuchy i rady na temat leków. Dziś miałam kontrolne USG które potwierdziło podejrzenia lekarzy i moje. Nic. Jestem pusta. Nie nosze już mojej kruszynki pod sercem. Najgorsze jest to że nawet w najczarniejszych snach nie bralismy tego pod uwagę. Gdy zaszłam ponownie w ciążę po poronieniu myslałam "przecież drugi raz to sie nie może mi zdarzyć" a jednak. Przeciez mysmy już imiona wybrali. Tak się cieszyłam. Na badaniu poleciała mi tylko łezka ale parę godzin potem siedziałam w urzedzie i tam siedząc już przy okienku poryczałam sie. Okropnie niezręczna sytuacja biuro małe, ludzie sie na mnie patrzą , urzędniczka też a ja nie potrafiłam przestać. Czy ja proszę o zbyt wiele. Zawsze marzyłam o dużej rodzinie, dzieciach biegających po domu. Ja mam 30 lat ile razy mogę jeszcze próbować! Boje się jednego- zawsze byłam nadopiekuńcza w stosunku do naszego synka a teraz najchetniej kontrolowałabym wszystko co go otacza aby go chronić a on potem by mnie za to znienawidził. Doradzcie mi co robić i jak szybko zapomnieć - chociaz wiem że to niemozliwe i czy znacie kogoś kto po dwóch poronieniach doczekał sie wkońcu uoragnionego dziecka.

Odpowiedz
kasiaa23 2013-05-26 o godz. 00:20
0

oj kora bidulko :((( Znam ten ból - ja też musiałam czekać na "rozstrzygnięcie" mojego stanu. 3 tygodnie zastanawiania się czy dzidziuś się prawidłowo rozwija.. Ile płaczu i histerii mnie to kosztowało, to aż szkoda gadać... No i niestety dla mnie skończyło się to tragicznie.. (23 kwietnia 2009) Ale bądź dobrej myśli, bardzo dużo kobiet plami, albo krwawi podczas ciąży i jakoś donoszą... Czasami są to krwawienia na tle hormonalnym - dlatego lekarze powinni Ci przepisać te leki, o których wspomniała koleżanka powyżej. Jeśli w ciele jest za mało progesteronu, to dochodzi do poronienia nawet jeśli ciąża rozwija się prawidłowo. A Duphaston i Luteina wyrównują poziom tego hormonu i często zapobiegają poronieniu.. Może idź po prostu do prywatnego lekarza, zapłacisz ale, tam Cię dokładnie zbadają i przynajmniej powiedzą Ci na miejscu jaka jest sytuacja.. Życzę dużo siły i powodzenia!! Oby się udało :*:*:*

Odpowiedz
ReRe 2013-05-23 o godz. 18:59
0

Właśnie zastanawiam się dlaczego nie masz duphaston-u albo luteiny. Ja pierwszą ciążę straciłam z drugą było podobnie ale od razu dostałam leki na podtrzyamnie i leżałam jak kłoda i udało się moja córeczka ma 2,5 roku i jest żywym dowodem na to że gdyby nie leki to pewnie podzieliła by los swojego braciszka. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
[p.s
W Polsce podrzymują ciążę od samego początku na wyspachniestetyod 3 mca:(

Odpowiedz
malutka311 2013-05-21 o godz. 18:09
0

Kora trzymaj sie ja tez przezylam poronienie w Uk
na szczescie trafilam na lepszych lekarzy ale teraz przy kolejnej ciazy brakuje mi lepszego zainteresowania
dla nich niesttey skoro pierwsza ciaza byla ok to druga poronila sie bo to byl przypadek
to trzecia powinna byc w porzadku
a gdzie leki na podtrzymanie czestsze wizyty ???

trzymam mocno kciuki Aby Twoj Aniolek zaopiekowal sie Twoja fasolka :*:*:*

Odpowiedz
czarnaaj 2013-05-21 o godz. 17:37
0

smutne to bardzo trzymaj sie kora

Odpowiedz
Pepper 2013-05-21 o godz. 16:29
0

kora1, czasami dobrze jest wyrzucić z siebie to wszystko. Poroniłam, znam ten ból, przechodziłam przez etap złości i buntu, te uczucia są normalne w takiej sytuacji... przytulam mocno. Odezwij się jeszcze.

Odpowiedz
renata1977 2013-05-21 o godz. 16:07
0

kora1, pewnie niewiele ci to pomoże ale trzymam kciuki zeby wszystko skończyło sie dobrze .... Ja też przeżyłam swój koszmar w UK więc wiem jak tu jest.... Odezwij sie jak samopoczucie. Pozdrawiam.

Odpowiedz
karolinka7947 2013-05-21 o godz. 15:01
0

kora1, przezylam to samo rok temu i mimo ze sie usmiecham i zyje w miare normalnie w sercu ciagle nosze zlosc i niezrozumienie dla czego wlasnie ja. nikt nie odpowie mi na to pytanie. nikt. ale wierzez ze dzieki mojemu Aniolkowi bede jeszce szczesliwa. Twoj Aniolek czuwa teraz nad Twym mlenstwem w brzuszku. Trzymam kciuki! Daj znac co i jak.

Odpowiedz
kora1 2013-05-21 o godz. 03:33
0

Czytałam wasze posty a teraz siedze i patrze w monitor. Jest tyle rzeczy o których chciałabym wam opowiedzieć bo wiem że wy lepiej niz ktos inny mnie zrozumiecie. Niestety nie potrafię opisac tego co czuję , bo jak opisac ten ból. Moja historia bedzie dość długa więc nie obraże sie jeśli komus nie bedzie sie chciało jej czytać. Robię to chyba bardziej dla siebie może to coś da, pomoże. Poroniłam prawie rok temu. Standardowa procedura krwawienie , ból. Nie wiedziałam co się dzieje, panikowałam. Mąż zawiózł mnie do szpitala. Jeżeli narzekacie na polską służbę zdrowia to cieszcie się że nie miałyście kontaktu z lekarzami z zielonej wyspy. Zrobiono mi badania krwi, moczu a na końcu USG na którym lekarz stwierdził poronienie. Nie obchodziło mnie że lekarz patrzy. Ja nie płakałam ja wyłam. Najgorsze jest to że nie mogłam przeżyć tej straty w spokoju. Na nastepny dzień zostałam ponownie wezwana do lekarza, na którego czekalismy jedyne 11 godzin. Gdy łaskawca już do nas przyszedł zbadał mnie ponownie i stwierdził iż ja nadal jestem w ciąży bo moje hormony wzrastają. Siedziałam w tym gabinecie jak otepiała. Jakbym sie zderzyła z pędzącym pociagiem. Całą powrotną drogę rozmawialiśmy z mężem o tym jaki cud nas spotkał. Los, Bóg oddał nam nasze maleństwo. Nieważne czy przez te krwawienie urodzi się zdrowe czy chore ale bedzie a my je bedziemy kochac najbardziej na świecie. Teraz wiem cudów nie ma. Po następnych 24 godzinach ponownie wezwano mnie do szpitala gdzie usłyszałam : tak owszem ciaża jest ale pozamaciczna. Zostałam w tym szpitalu na parę dni aby na końcu dowiedziec sie że to było jednak poronienie. Najgorsze w tym wszystkim dla mnie nie były te sprzeczne diagnozy ale myśl o tym że moje dziecko które miało byc kochane, rozpieszczane, tulone ..... spłyneło do toalety. Ta myśl prześladuje mnie w snach. Do toalety !!! Tam gdzie .... boże nawet nie potrafie tego powiedzieć. Tam gdzie spływaja wszystkie brudy, rzeczy niechciane. Myślałam że nie mam juz łez. Nie potrafiłam juz płakać. Gdy czytam na forach o tym jakie byłyscie smutne to zastanwaiam sie czy ze mna jest jest cos nie tak. Ja wtedy odczuwałam nieopisaną złość. Krzyczałam i wyłam. Jakim prawem "ktoś" czy "coś" odebrał po prostu wyrwał ze mnie moje dziecko. Ja się nie zgadzam. NIE NIE NIE Miną rok. Zrobiłam test> Pozytywny. Radość i niepokój. Myślałam tym razem musi sie udać. MUSI. Sądziłam że każdy dźwiga krzyrz taki jaki potrafi sam unieść. Widać ktoś tam na górze sie pomylił. Od dwóch dni mam takie same objawy jak rok temu. Byłam w szpitalu na USG. O ironio losu te konowały nie są pewni czy to jest poczatek poronienia czy tylko niegroźne jak to nazwali plamienia. Musze czekać 10 dni na kolejne USG. Te czekanie mnie dobija. Sama już nie wiem czy jestem jeszcze w ciąży czy już nie. Dlaczego ja? Jeżeli i tym razem stracę dziecko to chyba razem z nim i rozum. A tu trzeba rano wstać, ukryc sińce pod oczami i dalej żyć. Mam dla kogo. Mam synka ma 4 latka. Chyba dlatego tak to źle znosze bo widze co straciłam po pierwszym poronieniu a o tym co teraz się dzieje juz nie mam nawet sił mysleć. Dziekuje jeżeli ktos to przeczyta. W pewien dziwny sposób zrobiło mi sie lżej. Trzymajcie za mnie kciuki 8 maja na badaniu. Dziękuję

Odpowiedz
fryciara0 2013-01-30 o godz. 01:35
0

ten temat jest bardzo stary tylko ja jestem nowa tu na forum i czytalam wszystko od poczatku do konca hehe duzo tego bylo ale sie przydalo :) i poprostu jak to przeczytalam to musialam odpisac bo nie moglam wytrzymac:/ masakra :(

Odpowiedz
malutka311 2013-01-29 o godz. 01:41
0

matko normalnie niedowierzam :( nie widzialam tego tematu wczesniej
jejku ja jestem w szkocji i tez narzekam tu na opieke ale jak poronilam to mialam super opieke
sama pokoj a nie z ciezarnymi jak to czesto sie w Pl dzieje no i kazdy byl mily i wogole
przykro mi bardzo i mam nadzieje ze wszystkie wkrotce zafasolkujemy szczesliwie

Odpowiedz
Pepper 2013-01-29 o godz. 00:26
0

Jestem w szoku :o i widzę, jakie miałam szczęście. Trafiłam na super personel, super lekarzy.... wspólczuję :(

Odpowiedz
Kochamslonko 2013-01-28 o godz. 22:39
0

coś strasznego...ledwo powstrzymuję się żeby nie płakać....bardzo Ci współczuję :( Bogu dzięki szpital w którym ja rodziłam w niczym n ie był podobny....ani lekarze (może jedna siostra)...a Tobie życzę byś miała kiedyś całą gromadkę pięknych dzieci....
fryciara0, dokładnie teraz trzeba im pokazać, ze jest się zołzą i jak coś spieprzą to poniosą tego konsekwencje...myślę, że tylko to może ich zmusić do kompetentnej pracy i opieki...

Odpowiedz
fryciara0 2013-01-28 o godz. 20:37
0

mi sie to w glowie nie miesci : :o

Odpowiedz
czarnaaj 2013-01-28 o godz. 20:22
0

fryciara mnie tez o malo przy porodzie dziecka przez glupote i bezmyslnosc o malo nie udusili --wiec rozumiem =--koszmar trzeba walczyc zeby w koncu godnie pacjent mogl sie poczuc i bezpiecznie w szpitalu

Odpowiedz
fryciara0 2013-01-28 o godz. 20:20
0

gdyby nie tak zła opieka może dałoby sie uratoac dzidzie..ale nie ma co gdybac tylko walczyc o swoje!

Odpowiedz
czarnaaj 2013-01-28 o godz. 20:19
0

dziewczynki abrdzo wam wspolczuje mam andzije z ete opisy pomogly wam troche lepije sie poczuc --najabrdziej wkurza mnie bezlitosne i obojetne trakto3wanie pacjentke przez personel

Odpowiedz
fryciara0 2013-01-28 o godz. 20:02
0

normalnie niemoge tego czytac caaaly czas placze ale to jest ciezkie :( podziwiam was dziewczyny ile w was jest sily, nadziei ... ja bym chyba nie dala rady...

Odpowiedz
Gość 2009-02-07 o godz. 21:53
0

Masz rację, z ta pracą. Trzeba miec konkretne zajęcie, wtedy się tyle nie myśli. Odpocznij, zaplanuj ciążę jeszcze raz ( znajdź dobrego lekarza, łykaj witaminki i koniecznie zrób badania na toksoplazmozę, antygen HBS i morfologię krwi) Przydają się bardzo na pierwszej wizycie. Trzymaj się cieplutko!!!:) Głowa do góry!!!

Odpowiedz
Gość 2009-02-06 o godz. 19:35
0

Gosiu... dziękuję... to strasznie miłe :)

Pomimo wszystko wierzę całym sercem, że będzie dobrze i że za rok będę gdzieś w szóstym miesiącu ciąży. Marzę o tym.
Dzisiaj znowu mi się śniło, że jestem w ciąży i że ktoś mnie goni i chce mi zabrać z brzucha moje dziecko. Ale takie sny, to już normalka...
W zeszły poniedziałek wróciłam do pracy i to mi pomogło i to nawet barddzo.
Teraz wiem, że musi być dobrze... :)

Odpowiedz
Gość 2009-02-05 o godz. 23:45
0

Małgosiu, też mam na imię Małgosia. Poroniłam w 14 tygodniu ciąży. Przyszłam do gina, a ten po bardzo długim USG, kiedy już usiadłam powiedział, że mojej kruszynce przestało bić serduszko. Płakałm i nie wierzyłam, że kiedykolwiek jeszcze donoszę ciążę. Pierwszą córeczkę urodziłam jako wcześniaczka w 28 tygodniu ciąży. Na szczęście przeżyła. I po tym poronieniujakieś 8 miesięcy później znowu byłam w ciąży. Tę wyleżałam do 37 tygodnia u mam ślicznego synka. Tobie też życzę wiary, choć wiem, że w tym momencie trudno ci wierzyć, ale zobaczysz , ty też będziesdz cudowną mamusią. A to dedykuję ci na pocieszenie:
Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka --- to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz

ks. Jan Twardowski

Odpowiedz
Gość 2009-02-05 o godz. 22:06
0

Niestety tak czy inaczej będę musiała czekać pół roku :( Mój mąż za 4 tyg. wyjeżdża na 4 miesiące, więc jestem skazana na czekanie przez te cholernie długie 6 miesięc

Odpowiedz
katekate 2009-02-05 o godz. 04:15
0

kazali mi czekać 6 miesięcy

nie chcialbym sie madralowac, ale jesli po wizycie kontrolnej wszystko bedzie ok. to nie czekaj tak dlugo. jesli bedziesz gotowa szybciej psychicznie to spokojnie po trzech miesiacach mozecie dzialac. czego ci zycze.
pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-02-04 o godz. 16:10
0

Dziewczyny dziękuję Wam za te podnoszące na duchu slowa. Staram się zebrać w końcu "do kupy". Ciężko mi to wychodzi...
Bardzo bym chciała być znowu w ciąży, ale kazali mi czekać 6 miesięcy. Za jakiś tydzień idę do nowego gin. Zbada mnie i zobaczymy co powie.

Azi ile czasu lekarze kazali Ci czekać od zabiegu do ponownego zajścia w ciążę?

Odpowiedz
dunia 2009-02-03 o godz. 01:50
0

witam cie Malgosiu, ja tez poronilam a bylo to pod koniec maja, nawet nie pamietam dokladnej daty-bo chyba nie chce pamietac.
A bylo to tak ze chodzilam do lekarza co miesiac, jestem w usa wiec niby slyszy sie ze lepsza opieka, wcale tak nie jest, moja pani doktor przepisala mi kwas foliwoy a pielegniarka napisala na recepcie ze to jest wit C, ja nie bylam wtajemniczona co to jest kwas foliowy bo byla to 1 ciaza. ale poza tym nie wykupilam go poniewaz pielegniarka powiedzila ze nie jest potrzebny.wierzylam wszystkim w tej klinice, ale pozniej jak sie okazalo, niepotrzebne, poczulam sie oszukana.
poszlam do szpitala 1 raz na usg, pielegniarka powiedzila ze musze sie zglosic do kliniki, nic poza tym, wiec odrazu po badaniu tam poszlam.co sie okazalo nie widzieli plodu, pielegniarka ta sama co z wit C, powiedziala mi ze jak bede krwawila w wekend to znaczy ze poronilam i musze pojechac do szpitala, w niedziele rano sie obudzilam i zobaczylam krew na mojej bieliznie,wiedzialm co sie stalo.niestety,nieznosze tej calej kliniki i ludzi tam pracujacych.teraz jestem w 21 tygodniu ciazy, mam troche problemow ale jestem dobrej mysli.chodze do prywatnego lekarza i place za to duze pieniadze, przynajmniej wiem co jest nie tak a nie caly czas klamstwa,
nienalezy sie poddawac.pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-02-01 o godz. 21:17
0

Małgosiu, rozumiem Cię dokładnie przez co przeszłaś. Sama poroniłam w październiku i nigdy tego nie zapomnę. Teraz znowu jestem w ciąży - na samym poczatku. Mam nadzieję, że tym razem wszystkto będzie dobrze. Tak bardzo bym chciała... Małgosiu, nie możesz się poddawać, zobaczysz, że będziesz wspaniałą Mamą...

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 03:26
0

Malgosiu,
potraktowano Cie bardzo strasznie! Niestety wielu ludziom przydarzają sie podobne sytuacje. Pozniej jednak stają na nogi z podniesioną glową i dumą w sercu ze poprzez ich doswiadczenia, finalowo moga cieszyć sie upragnionym dzieciatkiem. Dziecko to jest najszczesliwszym pod sloncem, poniewaz jego rodzice, poprzez to co wycierpieli, kochaja go bardzo mocno. Taka dzidzia czuje to i zdaje sobie z tego sprawe we wczesniejszych i pozniejszych latach swego życia. Stara sie odwdzieczyć ten nadmiar milosci, ktory czasem staje sie dla niego uciązliwy, poprzez wielka milosc rodzicow. Ale warto. Naprawde warto przezyc te trudne chwile, mimo że czujesz sie jakbyś to ty miala zaraz umrzeć, jakby samotna, przez nikogo nierozumiana...zegnala wlasne dziecko. Ciezkie te chwile są i będa.. ale tylko przez pewien czas.... to doswiadczenie zostanie na zawsze w twoim sercu ale bol z czasem bedzie sie pomniejszal.... kiedys pamietajac o tym przykrym wypadku pomyslisz, ze jednak bol minal, ale pamiec o dzieciatku zostala gleboko w sercu. Pomyslisz, że dzieki temu doswiadczeniu przelalas cala swoja milosc na kolejne dziecko, ktorym napewno Bog Cie z czasem obdarzy... Trzeba miec tylko nadzieje i myslec optymistycznie!! Glowa do gory..!!!
Pomysl sobie, że cokolwiek sie dzieje, jest to za sprawą Boga.. a skoro on zdecydowal ze tak ma byc, to musial miec jakis powazny powod.... moze to dzieciatko nie bylo dla ciebie przeznaczone... moze cos bylo źle i Bog postanowil zatroszczyc sie o niego osobiscie....
"Niech się dzieje wola nieba, z nią sie zawsze zgadzac trzeba"
Nasze zycie jest zapisane tam..wysoko.... nie mozemy wplynąc na jego bieg mimo ze czasem tak nam sie wydaje. Moze to ciezkie do zrozumienia, ale tak wlasnie jest.....
Dlatego prosze, mysl optymistycznie, cokolwiek sie stanie musisz byc silna i miec nadzieje. Wiem że strata dziecka to bardzo trudne doswiadczenie, a ludzie ktorzy wyrzadzili Ci krzywde powinni za to zaplacić...
ale zaplacą!! Wczesniej lub pozniej ale zaplacą!
Natomiast Ty musisz byc silna i oszczedzać sie dla kolejnego owocu waszej milosci. im predzej zaczniesz myslec pozytywnie, tym wiekszy procent ze wkrotce cos zacznie zyc w twoim brzuszku. Naprawde bardzo nam wszystkim przykro z powodu co sie Tobie przytrafilo. Ale staraj sie żyć i probowac dalej.
Zyczymy Ci z calego serca powrotu do wspanialego stanu jakim jest ciąza i narodzin dzidzi. Oby ten rok, 2005 przyniosl Ci wiecej szczescia i pogody ducha.

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 03:18
0

katekate napisał(a):Ja musialam przejsc swoja zalobe po stracie dziecka, tak, wlasnie po stracie dziecka, bo dla nas to jest od poczatku dziecko. Zajelo mi to pol roku, zeby wogole moc rozmawiac o tym, co sie stalo. Mysle, ze ty tez, jak my wszystkie musisz te swoja zalobe przejsc. Wyplakac, bedziesz chciala znalezc odpowiedz, dlaczego tak sie stalo, jaka byla przyczyna, ale nie dowiesz sie. Trzeba czasu, to nie jest banal, ze czas leczy rany.
Tak sobie myślę, że gdyby nie nadzieja na to, że bedę jeszcze kiedyś miała dziecko, to bym chyba tego nie przeżyła.
Nie rozumiem dlaczego akurat mnie to spotkało, a raczej moje dziecko. Wiem, że nie jestem jedyna, że wiele z nas spotkał podobny los, ale pomimo tego cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego nie dane mi było mieć tego dziecka. Dlaczego? Przecież tak na nie czekałam, tak je kochałam, i ja i mój mąż. Przecież miało by naprawdę dobre życie i byłoby tak bardzo kochane...
Jak tylko o tym myślę, od razu płaczę. Ciągle płaczę... I mam wrażenie, że nikt nie rozumie tego, co czuję. Oprócz Was...
Dziękuję...

Odpowiedz
katekate 2009-01-25 o godz. 02:49
0

Malgosiu. Po przeczytaniu twojego postu mam lzy w oczach. Pierwsza ciaze tez stracilam. Jednego nie zapomne do konca zycia. Jak przez cala noc prosilam o cud, zeby jednak uslyszec echo zarodka. Tak bardzo tego chcialam. Nie uslyszalam.

Ja musialam przejsc swoja zalobe po stracie dziecka, tak, wlasnie po stracie dziecka, bo dla nas to jest od poczatku dziecko. Zajelo mi to pol roku, zeby wogole moc rozmawiac o tym, co sie stalo. Mysle, ze ty tez, jak my wszystkie musisz te swoja zalobe przejsc. Wyplakac, bedziesz chciala znalezc odpowiedz, dlaczego tak sie stalo, jaka byla przyczyna, ale nie dowiesz sie. Trzeba czasu, to nie jest banal, ze czas leczy rany.

Zycze ci z calego serduszka duzo sily i krzycz o swoim bolu, to pomaga.

Jestem teraz w siodmym miesiacu ciazy i tak mocno jak sie ciesze, tak mocno tez caly czas sie boje. Zycze ci tej radosci i tego strachu.
Przytulam cie do serduszka

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 02:27
0

Bardzo Wam dziękuje kochane za ciepłe słowa.
Staram się jakoś sie trzymać i mieć nadzieję, że w końcu się uda, ale na razie słabo mi to wychodzi :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-25 o godz. 02:19
0

Małgosiu- bardzo mi przykro. wiele z nas przeszło podobne momenty. Ja poroniłam 2 razy. W zasadzie to nie było poronienie a ciąża obumarła. Lecz dzięki wspaniałej opiece mojej obecnej gin mam wspaniałego synka. Wiele przeszłam w życiu, wiele wycierpiałam ale warto było. Całą ciąże właściwie przeleżałam w domu lub szpitalu, łykałam mnóstwo prochów, robiłam sobie zastrzyki w brzuch, miałam mnóstwo kroplówek ale udało się. Tobie tez się uda. Nie piddawaj sie. Walcz o swoje szczęscie.
Po badaniach ze szpitala nie spodziewaj się zbyt wiele. Zwykle one nic nie wykazują. Niestety. Jeśli bedziesz miała jakieś pytania, to pisz do mnie na prive. Trzymaj się cieplutko i głowa do góry!

Odpowiedz
iskierka55 2009-01-24 o godz. 23:35
0

Ja też strasznie Ci wspólczuję,nie wiem co powiedzieć.
w 8 tyg.ciąży także w nocy dostalam krwotoku bardzo silnego ze skrzepami, zadzwonilam do swojej gin i ona powiedziala, że to już chyba koniec, i że muszę szybko jechać do szpitala polecila mi do którego mam jechać. Tam lekarz na izbie przyjęć zbadal mnie dopochwowo i kazal polożyć się na oddzial, bo nie będzie teraz robil USg. Resztę nocy spędzilam placząc i modląc się, aby moje maleństwo przeżylo. Rano okazalo się, że leżę na sali gdzie wszystkie kobiety są po zabiegu, albo przed to byl dodatkowy cios dla mnie. mialam mieć ok godz.9 USG te godziny ciągnęly mi się w nieskończoność, ciągle ktoś jechal na USG tylko nie ja bylam trzymana w niepewności czy moje dziecko jeszcze żyje, nie podnosilam się z lóżka, caly czas krwawialm. Tak strasznie się balam po raz pierwszy. Nie moglam już dl€żej czekać zadzwonilam do mojej gin i poprosilam o interwencje, bo nie wierzylam, że to koniec. 15 min później po interw. gin przyjechala siostra z wózkiem zostalam blyskawicznie przewieziona na USG dopochwowe gdy leżalam na leżance podczas badania trzęslam się tak, że lekarz musial przerwać na chwilę, patrzylam na jego twarz i czekalam na werdykt. Popatrzyl na mnie i powiedzial, że to chyba cud bo krwawienie nie ustaje i jest duże, ale plód żyje i wszystko jest prawidlowo. To byla najszczęśliwsza chwila w moim życiu, potem bylo tak samo jak Alunia pojawila się na świecie. Leżalam 2 tyg w szpitalu krwawienie ustalo, a moja córeczka ma już prawie 9 m-cy. Ja też uważam, że to cud.
Nie wiem ile masz lat Malgosiu (może 27 jak wynika z nicka) ale wierzę, że napewno będziesz szczęśliwą mamą nie poddawaj się. Wszędzie są niekompetentni ludzie, ale fakt, że w przypadku lekarza niekompetencja i lekkomyślność jest niedopuszczalna. Niestety możemy zrobić tylko tyle, żeby postarać sięo opiekę lekarza do którego mamy zaufanie, moja gin stanęla na wysokości zadania. W 3 tyg ciąży ze względu na mój wiek podala mi cialko żólte i to najprawdopodobniej zadecydowalo, że pomimo tak silnego krwotoku ciążę utrzymalam, za co będę jej na zawsze wdzięczna.
Trzymam mocno mocno kciuki za Ciebie Malgosiu.
Pozdrawiam cieplutko

Odpowiedz
wik 2009-01-24 o godz. 23:18
0

Po prostu zgroza :o

Po raz kolejny przekonuję się, że w Polsce nie mamy do czynienia z służbą zdrowia, a z łaską zdrowia. O wszystko trzeba zabiegać samemu, lekarze z powołania to taka rzadkość jak czterolistna koniczyna.

Małgosiu, bądź dzielna. Życzę Ci dużo spokoju i żeby powróciła do Ciebie nadzieja. Ściskam Cię mocno:!:

Odpowiedz
wiola2214 2009-01-24 o godz. 23:04
0

Nie wiem co powiedzieć!!! :( bardzo mi przykro - strasznie, ogromnie i wogóle jeszcze gorzej jak człowiek uświadomi sobie w jakim kraju zyje i jaką ma opiekę. Ja tez lezałam w szpitalu, ale na szczęście moja dzidzia przeżyła i póki co ma się dobrze. Wyobrażam sobie co przeżyłaś i przezywasz bo sama byłam bardzo bliska takiego własnie potoczenia sie sprawy. Trzymam za Was kciuki abyście mieli siły by sie z takim losem pogodzić i prosze nie poddawajcie sie - walczcie - na pewno sie uda. Całuski Wiola

Odpowiedz
zuziazuziulka 2013-11-12 o godz. 17:26
-1

dziekuje za szybka odpowiedz...niestety krwawienie sie nasililo i jutro jade so szpitala...mam nadzeje ze to tylko reakca mojego organizmu...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie