• Lona odsłony: 15937

    Gadu, gadu ..........

    Moje kochaniutkie, widzę , że macie ochotę czasami na pogadanie i żeby tego nie robić na okreslonych wątkach to otwieram ten wątek.
    Tu możemy pogadać o złym humorze, obiadkach, itp.
    Zapraszam na pogaduszki tu.

    Monia

    Odpowiedzi (390)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-10-18, 14:13:43
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
madelaine 2009-10-18 o godz. 14:13
0

WIERSZYK

SKĄD SIĘ BIORĄ DZIECI?

Czasem, kiedy nie śpię, wieczorową porą,
Myślę sobie o tym, skąd się dzieci biorą.
Trudno żebym o tym cokolwiek wiedziała,
Kiedy wszyscy mówią, że jestem za mała!

Zapytasz rodziców, to po krótkiej chwili,
Robią dziwne miny, jakby się wstydzili.
Nie wiem, czego o tym nie chcą mi powiedzieć,
Ja jestem ciekawska, więc chciałabym wiedzieć!

To jest dziwna sprawa, bo nie wiem dlaczego,
Każdy dookoła mówi coś innego:

Jest na przykład pani, co mi w koło klepie,
Że je za pieniądze można kupić w sklepie.
Przecież w różnych sklepach już z mamą bywałam,
Jednak sklepu z dziećmi nigdy nie widziałam!

Może nie mam racji - niech mnie ktoś oświeci,
Czy są takie sklepy, gdzie sprzedają dzieci?

Inni mówią o tym, że bociany białe,
W swych czerwonych dziobach noszą dzieci małe.
I od poniedziałku, do samego piątku,
Przynoszą je ludziom w mały zawiniątku.

A ponoć bociany w Afryce zimują,
I do nas na wiosnę stamtąd przylatują.
Więc to wyjaśnienie też jest raczej marne:
Przecież w Polsce dzieci wcale nie są czarne!

Ktoś inny powiedział - być może w przedszkolu,
Że dzieciaki znajdziesz na kapusty polu.
Lecz ja wam się przyznam - całkiem zresztą szczerze:
Że ja w tę kapustę zupełnie nie wierzę!

Ta sprawa z kapustą wygląda żałośnie,
Bo w Afryce czarnej kapusta nie rośnie!
Więc z braku kapusty rodzi się pytanie:
Skąd swe małe dzieci biorą Afrykanie?

Choć wersja z kapustą pewnie jest zmyślona,
Jednak w Polsce sensu nie jest pozbawiona.
Mogłaby tłumaczyć w domysłów chaosie...
Czemu się Polacy kochają w bigosie!

Wersji jest więc kilka, czas do przodu leci,
A ja dalej nie wiem skąd się biorą dzieci!
W końcu moja mama dziś mi wyjaśniła:
Że mnie w swoim brzuchu długi czas nosiła.

W to chyba uwierzę, mama mnie nie kłamie,
Już widziałam z brzuchem na ulicach panie.
Lecz ja znowu brzęczę jak mucha przy uchu:
Skąd ja w twoim mamo znalazłam się brzuchu?

Mama nie chce mówić - mała to pociecha,
I dlaczego tata dziwnie się uśmiecha?
Może ktoś mi powie (oddam lalkę za to),
Co z mym urodzeniem miał wspólnego tato..?

I znów wszyscy milczą jakby byli w zmowie.
Skąd się biorą dzieci?! Kto mi w końcu powie?!

lol lol lol

Odpowiedz
vergangenheit 2009-10-18 o godz. 06:28
0

anetka1974 napisał(a):LUDZIE SA OKRUTNI !!
Masz rację, jakiś czas temu znajoma, której pomagał mój mąż w przeprowadzce, po pijaku - niestety to normalne u niej, wykrzyczała jemu "Co, za głupi jesteś aby dziecko zrobić?" - dobrze, że mnie przy tym nie było, strzała miałaby gwarantowanego Ogólnie muszę jednak stwierdzić, że tylko polscy znajomi pytają się nas o dzieci.

No ale wystarczy tego smucenia :) Trzeba patrzyć do przodu, walczyć i nie tracić nadziei :)

Odpowiedz
Anetka74 2009-10-17 o godz. 15:57
0

Witajcie dziewczyny!!
Wczoraj wrocilam po 3 tyg.pobycie w Polsce i widze,ze smutek zapanowal ale rozumiem Was bardzo dobrze.

Wrocilam w odpowiednim momencie,bo owulacja za pasem (prawdopodobnie) a maz taki steskniony.
Zaczynamy caly ten korowod z badaniami,pierwsze na tapete pojda hormonki i trzeba umowic sie na badanie nasionek.

Musze z Wami czyms podzielic.Chociaz pobyt byl mily ale niestety czesto "lapalam dola". Dlaczego?? Juz wyjasniam - komentarze !!!!
Cos w stylu: no a kiedy dziecko...cos sie za slabo staracie, itp Dobrze,ze moj maz tego nie sluchal (ale i tak nie zna polskiego) ale wystarczy,ze ja tego sluchac musialam.Zalamac sie mozna.
LUDZIE SA OKRUTNI !! zwlaszcza ci,ktorych ten problem nigdy nie dotyczyl,maja po kilkoro dzieci i wydaje sie im,ze pozjadali wszystkie rozumy.Mozna sobie tlumaczyc zeby sie komentarzami nie przejmowac ale to jednak boli.Dlatego ciesze,ze nie mieszkam w tym kraju,przynajmniej tutaj nikt mnie o to nie pyta.Mozemy spokojnie kontynowac starania.

Trzymajcie sie
Nowy cykl,nowa nadzieja - oto najlepsze motto

Odpowiedz
Basiek 2009-10-16 o godz. 13:30
0

Dziewczyny, nie smutkujcie tak!
Jeszcze niedawno czulam sie tak jak Wy, az w końcu się udalo.
Wam też się uda - ale nie smutkujcie tak, bo to w niczym nie pomaga... wiem, że czasami ma się już wszystkiego dosyć ale takie mysli trzeba natychmiast od siebie odsunąć i zająć się czymkolwiek, co sprawia przyjemnośc.
Mnie bardzo pomógł spokój, najwazniejsze - to nie dać się zwariować.
Zyczę Wam , abyście jak najszybciej doczekaly się swoich maleństw :D
Cieplutko pozdrawiam

Odpowiedz
madelaine 2009-10-16 o godz. 09:07
0

no wlasnie pozostaje nam tylko czekanie ale jak dlugo jeszcze?ta niecierpliwosc mnie czasami zzera

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-10-16 o godz. 08:36
0

Cieżko jest nie myslec o dzidzi, mnie też często dopadają dołki które przeradzają się gorzkie łzy rozpaczy....ale dzięki temu na drugi dzień czyje się lepiej. Bronie się strasznie przed tymi myślami jak widzę sklep z ciszkami dla niemowlakow to mam ochotę tam wejśc i pobuszować i kupić coś na przyszłość, ale bardzo się pilnuje i omijam takie sklepy i działy w supermarketach. jak widzę cieżarną kobietę to nie mogę się powstrzymać od niepatrzenia na jej krągły brzuszek aż mi czasami głupio . Nawet w myślach nie planuję nic bo sie boję, że to zły omen. Wolę poczekać do tej chwili kiedy będzie na tyle bezpiecznie by móc snuć plany....kiedy to będzie....czekam.

Odpowiedz
madelaine 2009-10-16 o godz. 07:48
0

Niestety Iwetko tak juz jest
ja tez coraz czesciej zaluje ze nie zaliczylam wpadki przed slubem bo i tak oboje bysmy sie cieszyli a teraz? z miesiaca na miesiac (z cyklu na cykl) jestem coraz bardziej zdolowana i nawet w sobotke jak tak sobie lezelismy spytalam meza co by zrobil gdybysmy nie mogli przeze mnie miec dzieci? powiedzial ze i tak by mnie kochal tak jak teraz i na pewno bylby ze mna, chociaz to mnie pocieszylo ale na serio coraz czesciej boje sie ze cos jest nie tak.

Odpowiedz
Iweta 2009-10-16 o godz. 06:18
0

Dzis koleżanka z pracy przyszła wkurzona bo okazało sie ze jej brat zrobił dziecko dziewczynie i teraz mają kłopot bo on mieszka z rodzicami i zarabia strasznie mało. Jak ja bym chciała byc na ich miejscu. My mamy środki na utrzymanie dziecka, jakie to niesprawiedliwe. I bardzo chcemy dziecko, chcemy je obdarzyć miłością...

Dlaczego tak jest, ze osoby które chcą dziecko nie mogą go mieć, a te które nie chcą, mają je. Nigdy chyba tego nie zrozumiem.Nigdy...
Oj chyba mam doła
Lepiej wracam do pracy, bo znowu będę za duzo mysleć. Dzis wizyta u ginki, czekam na efekty.

Odpowiedz
madelaine 2009-10-14 o godz. 12:34
0

rzeczywiscie Iwetko u mnie rowniez 6dc moze bedzie dla nas ten cvykl szczesliwy?
dzis odrobinke lepiej humorek juz tak nie dokucza, ja raczej tlumie to wszystko w sobie i co jakis czas "pekam".
Kathrin dziekuje za slowa otuchy i mam nadzieje ze chociaz ty oglosisz nam radosna nowinke za kilka dni, trzymam kciuki.

Odpowiedz
Iweta 2009-10-13 o godz. 17:57
0

No to Madelaine idziemy łeb w łeb z tym cyklem. Nie przejmuj sie dołami, one mijają. Ja mam też takie doły ale podobnie jak Katrin staram sie chowac za maską uśmiechu. Czasami mam ochote krzyczeć z tego wszystkiego, krzyczeć jakie to niesprawiedliwe...
Ale trzeba życ dalej, dalej próbowac i wierzyć ze się w końcu pojawi mały człowieczek pod naszymi brzuszkami.
Też chciałam rzucić termometr w kąt, ale niestety nie mogę, musze dalej mierzyć tempkę żeby stwierdzić kiedy była owulacja.
I teraz znów nowy cykl i nowa nadzieja. :P Od jutra mierzenie tempki, obserwacja śluziku. :x :x :x Mam dość, ale nadal czekam. Czekam i czekam

Odpowiedz
Reklama
vergangenheit 2009-10-13 o godz. 17:48
0

Madelain, jak się dobrze zastanowię, to muszę stwierdzić, że takiego doła mam stale - owszem siedzy ukryty głęboko we mnie i tylko od czasu do czasu daje się innym we znaki... Nauczyłam się go chować za uśmiechniętą twarzą, żartami - jednak wewnątrz, ogarnia całe me serce. Jakoś trzeba z tym żyć, recepta na poprawę istnieje (malutki człowiek), tylko jakoś nie chce do mnie trafić :(

Odpowiedz
madelaine 2009-10-13 o godz. 13:49
0

Chyba lapie mnie dzis dolek :( tak mi smutno ze chce mi sie az plakac i im dluzej o tym wszystkim mysle tym bardziej sie boje ze juz nam sie nie uda. Nie wiem czemu (zazwyczaj nie jestem taka pesymistka) ale jakos tak mm przeczucie ze pewnie bedziemy mieli pecha i nie uda nam sie tak szybko miec dzidziusia (zeby wogole sie udalo to z moim szczesciem musialby sie zdarzyc cud)
Dziewczyny czesto macie takiego dola ze wam sie wszystkiego odechciewa?
Ja mam ochote wszystko rzucic tzn cale te pomiary tempki i wogole.
Tempke zaczelam mierzyc zeby wiedziec kiedy mam owu bo strasznie chcielismy miec synka ale teraz jest mi juz wszystko jedno byleby sie udalo i bylo zdrowe. Niestety nikt mnie chyba tam na gorze nie slucha. Czasami mysle ze to moze jakas kara.

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 14:26
0

Pewnie Sarko - robienie całego roku przez jeden semestr byłoby bez sensu. Ja studia kończyłam w czerwcu i w zasadzie od tego momentu mogłam się bronić. Ale ostatni semestr był w zasadzie na luzie. Więc jak koleżanka miała rodzić w maju a wcześniej miała zaliczone ostatnie przedmioty (fakultety które nadgoniła wcześniej) to miała obronę w marcu. No ale dyplom uzyskała z datą czerwcową tyle że miała już z "czaszki" obronę. Ale nie ma co robić nic na siłę. Sama obrona nie jest taka straszna jak się wydaje, więc i tak sobie poradzisz. Najważniejsze to napisać pracę. lol

Odpowiedz
Sarka J 2009-10-12 o godz. 12:04
0

Aaaa...co do imionek, to dla dziewuszki (czuję że tiowłasnie dziewczynka będzie lol ) to imie na 99% to Sandra. Wrachubę wchodzi jeszcze Roksana i Kaja. Dla chłopca to nieco większy problem...podoba mi się Dominiś - ale mąż protestuje , ładnie jest też Wiktor, Rafał, Mikołaj... ja lubie iminka zdecydowane i z harakterkiem Na razie króluje Sandra! zreszta pasuje do naszego niebanalnego austriackiego nazwiska lol

Odpowiedz
Sarka J 2009-10-12 o godz. 11:57
0

Szybciej Siuniu niestety nie moge, ponieważ moje uzup. trwają 2,5 roku i oczywiście gdybym chciała to mogę się zdecydowac i robi teraz w pół roku - cały rok (jest taka możliwośc) ale ja biorę to realnie i wiem że na finale z wielgachnym brzucholem w upale po prostu nie wyrobie, albo się zarobie (z egzaminami - wtedy podwójną liczbą i większą ilością i częstotliwością zajęc). A tak to sobie pójde spokojnie normalnym tokiem, prace oczywiście chcę miec już napisaną zanim się dzidzia urodzi, ale po jej urodzeniu trybem wrześniowo - październikowym skończe studia spokojnie i obronie się jeszcze przed końcem roku. Myślałam nad tym i tak jest , bedzie po prostu najlepiej. lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 10:57
0

Sarko - a nie uda Ci się przenieść terminu obrony na wcześniej niż 15 lipiec. U mnie na uczelni w takich "wyjątkowych" sytuacjach dziewczyny broniły się wcześniej, żeby potem mogły się spokojnie zająć niemowlętami. Oczywiście to zależy od Ciebie i promotora, ale ja spotkałam się z przychylnością komisji. A w końcu mimo wszystko łatwiej zdać 2 w 1 niż z małym bąblem na ramieniu.

A co do imion - to ja wcześniej miałam mnóstwo, a teraz nic - pustka. Muszę chyba usiąść kiedyś z kalendarzem....

Odpowiedz
Sarka J 2009-10-12 o godz. 10:48
0

Ja podobnie jak Wy, chciałam urodzi wiosną, w maju najbardziej - tak na początku, ale chę posiadania dzidzi już zweryfikowała te plany i stały się nieaktualne. I stało się jak się stało i teraz bardzo się cieszę ze bedzie to właśnie lipiec!!! Nie bede musiała zwlekac z wychodzeniem z dzieckiem na dwór a mam dom z wielkim ogrodem to będzie gdzie przesiadywac całe dzionki a dzidzia słodko będzie leżec w pampersiaku przykryta pieluchą albo w słodkim body i drzemac w cieniu lol . I w tej chwili nie widze juz nawet lepszego miesiąca na przyjście na świat mojego szkraba. Co prawda troszkę przeraża mnie wizja mojego chodzenia z brzuchem w upały i do tego na końcowe egzaminy na studiach (obrone przekładam na paź/list. bo pierwszy termin to 15 lipiec - więc pewnie gdybym się zdecydowała to byłaby to też data mojego porody hehe) ale coś za coś - w sumie finał będzie przepiękny lol Życzę Wam go jak najpredzej
Pozdrawiam i powodzenia

Aaaa i macie...tak na wszelki wypadeczek CIĄŻOWE FLUIDY!!!!!!!!!

Odpowiedz
meg26m 2009-10-12 o godz. 09:35
0

U mnie było identycznie. Marzyło mi sie, ze dzidzia urodzi sie wiosną bądź latem. Latem nie bede musiała chodzic do pracy. Byłoby ciepło wiec moznaby sie przenieść na działke. Tam powietrze dla dziecka jest zdrowsze.
Ale jak widać zycie weryfikuje nasze marzenia. Teraz już nie dumam kiedy, tylko zeby wogóle.
Jeśli chodzi o imiona to podoba mi sie Lena lub Malwinka a dla chłopca Fabian (czego mężus powiedział, ze nie zniesie )

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 09:18
0

Ale mnie pocieszyłyście z tym czerwcem. Ja ten miesiąc jakoś odrzucałam. Miał być luty lub marzec. W ten sposób nie byłabym już w pracy na "sezonie bilansowym" do lata dzidzia byłaby już odchowana a jeszcze w wakacje byłabym w domciu. Żaden inny termin nie wchodził w grę. Miał być miesiąc w którym mam najmniej imprez rodzinnych (a w mojej rodzince wszystkie się uroczyście obchodzi). No i wyszedł czerwiec, w którym mamy ich najwięcej. Ale teraz to już nie ważne. Zaczęłam dostrzegać zalety tego terminu. Więc podejrzewam że z każdym innym jest tak samo. W końcu wszystkie dziedzi nie mogą się rodzić na początku wiosny. Moja kumpela urodziła w połowie listopada (też wcześniej miała być wiosna oczywiście). Potem bardzo się cieszyła z tego terminu. Przez pierwszy miesiąć raczej z dzidzią nie powinno się wychodzić. Potem w te mrozy wychodziła na parę -parenaście minut. Do wiosny dzidzia przestała jeść co "5 minut" i mogła wybrać się już na dłuższe spacerki, a do lata miała ją już na tyle odchowaną że i urlop wczodził w grę. Więc głowa do góry. Nie zapierajcie się tak na tę wiosnę żebyście do kolejnej nie musiały czekać. Najważniejsze oby zdrowo (i podejrzewam że dla każdej z was oby jak najszybciej). Więc mocno tzrymam za was kciuki. lol lol lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 08:59
0

skąd ja zanm to planowanie miesięcy, kąciak czy pokoiku dla dzidzi... teraz to już mi wszystko jedno, aby było maleństwo i było zdrowe! Nasza córeczka będzie miała na imię Natalia, a chłopczyk... już mi sie zmieniało kilka razy, więc hmm trudno powiedzieć ile kolejnych razy sie zmieni ;)

Odpowiedz
Iweta 2009-10-12 o godz. 08:50
0

Ja dla dziewczynki wybrałabym imię Julia a dla chłopczyka Michał lub Dawid.

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 07:41
0

A ja chciałabym urodzić przed swoją trzydziestką. Dużo czasu co prawda nie zostało, jescze dwa cykle, ale co tam, co ma być to będzie. Imiona też mamy wybrane. Dla dziewczynki chciałabym Zuzia, ale nasza sunia już się tak nazywa, więc dziewczynka będzie Zosia po mojej babci, a chłopczyk Zachary.

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 06:37
0

bedzie, bedzie Kathrin... szybciej niz ci sie wydaje - zobaczysz!!!!

Odpowiedz
vergangenheit 2009-10-12 o godz. 06:26
0

Też kiedyś kalkulowałam, ale przeszło mi (choć nie powiem, miłoby było urodzić na wiosnę :) ). Kiedyś chciałam dwójkę dzieci, teraz wydaje mi się, iż z trójką byłoby weselej. Obojętne czy przyszłyb na świat w odstępie, czy też razem jako np. bliźniaki, a później jeszcze jedno. Co prawda przeraża mnie wizja pchania takiego szerokiego wózka po chodniku (jak wejść do sklepu, autobusu, pociągu, auto trzebaby było na większe zmienić), ale wolę to, niż brak dzięcego śmiechu w domu :)

Imię dla dziewczynki mam, jedno wymarzone - oczywiście może się jeszcze zmienić, bo w sumie ma ono się dziecku w przyszłości podobać, a nie tylko rodzicom. Mąż chciałby dla chłopca Dominik, ale ja jestem stanowczo przeciw. Zresztą o czym mu tu gadamy, jak będzie tak daleko to wtedy będziemy się zastanawiać lol :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-12 o godz. 04:25
0

No właśnie kalkulowanie. Ja tak jak kiki chciałam urodzić w czerwcu, bo wtedy jest już ciepło - lato za oknem można wystawić wózeczek przed dom, spcerki a i wiosna spędzona w domku na przygotowaniach, ale przekalkulowałam :( . Teraz mi wszystko jedno kiedy to będzie właśnie madelaine byle jak najszybciej. nawet nie martwie się czy to będą bliźniaki (podobno po clo to normalne) czy jedno, choć kiedyś pewnie bym się załamała na taką wieść o bliźniakach.....czas uczy pokory i przyjmowania rzeczywistości taką jaka jest. A co do imion to tylko to mamy ustalone Oliwier albo Oliwia.

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 18:21
0

Kiedys kolezanka wywrozyla mi trojke dzieci, pozniejsze wrozby tez to potwierdzaly. Ma byc: chłopiec, dziewczynka, chłopiec. Co do imion, mamy kilka, trudno sie zdecydowac. Pierworodny moze Jan Kazimierz- po dziadkach (no i tak po krolewsku), moze jeszcze Szymon, Maciej, Konstanty, Mateusz, pewnie jeszcze cos wymyslimy. Dziewczynka- Rozalia, Zuzanna..... Ostatnio doszłam do wniosku ze szalenie trudno jest wybrac imie dla dziecka, przeciez bedzie je nosilo do konca zycia, a jak mu sie nie spodoba?

Odpowiedz
madelaine 2009-10-11 o godz. 16:32
0

Kiki moja znajoma w zeszlym roku (2004) urodzila 23 grudnia i cale swieta przelezala w szpitalu ale najwazniejsze ze ma dzidzie

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 16:26
0

madelain ja nie jestem ksiegowa a tez kalkulowalam... ja bardzo chcialam zeby dzidzia sie urodziala mniej wiecej w czerwcu, bo udaloby mi sie pewnie skonczyc rok na studiach ( a nawet jak sesja wrzesniowa to juz dzdzia mialaby 2 miesiace ) poza tym moja mama jako nauczyciel ma wakacje wiec moglaby mi przez te dwa miesiace pomoc , no i ja jako nauczyciel mam wakacje wiec moze moglabym do konca pracowac (to pewnie nie realne, no ale im dluzej tym w sumie lepiej)... no ale zycie ma wlasne plany i z moim szczesciem bede miala jakis szalony termin typu - 24 grudnia lol
ach no i bardzo chcialam tez w cieple miesiace miec juz duzy brzuszek zeby moc go wszystkim pokazywac... :D
Teraz to jest mi wszystko jedno, chociaz pewnie latwiej dojsc do siebie po porodzie jak za oknem sloneczko i cieplo... no i pierwsze spacerki przyjemniejsze ale co tam my sie zimy nie boimy!!!

jane my z kolei mamy juz wybrane imiona (Stas lub Tosia) ale za Chiny nie wiem jak pokoj urzadzic, bo w sumie wychodzi na to ze poki co dzidzia bedzie w sypialni z nami...

Odpowiedz
madelaine 2009-10-11 o godz. 16:24
0

jane ja mam zaplanowane tylko imie i to tylko dla chlopca bo dla dziewczynki nie mozemy sie z mezem zgodzic (ja chce Weronike) , ale marze o synku (Seweryn) - a tak naprawde to bede dziekowala za to co Bog da. Oby dal.

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 15:55
0

Madelaine spokojanie nie jestes dziwna, ja mam to samo ,ttzn mialam bo teraz mi jest obojetne kiedy sie urodzi byle jak najwczesniej. Na poczatku tez kalkulowalam w ktorym miesiacu najlepiwej, planowalam sobie wiosne, bo cieplo i mozna szybko wychodzic na spacery itp.
Na pocieszenie wam napisze jeszcze, ze mam juz w wyobrazni zaplanowany pokoj dla dzidziusia, łozeczko, wozek, chrzesnych, do konca nie mamy jeszcze imion.
Ja to dopiero jestem pokrecona. lol

Odpowiedz
madelaine 2009-10-11 o godz. 14:53
0

Siuniu masz racje sama nie wiem czemu czasami tak mysle i kombinuje przeciez najwazniejsze jest zeby wogole sie udalo. Musze przestac o tym myslec i pozwolic zeby los zdecydowal, oby tylko za dlugo nie czekal, bo do cierpliwych nie naleze

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 14:41
0

Madelaine - to nic głupiego, ja też tak miałam (hm no ale też jestem księgową... ) dzidzia miała być na początku wiosny. jednak z każdym kolejnym miesiącem starań przesuwałam te swoje obliczenia i... zaczęłam je dopasowywać do każdego kolejnego miesiąca. doszły do tego opinie koleżanek, które urodziły w październiku, lustopadzie i grudniu - żebardzo się cieszą że to właśnie tą porą ich maleństwa przyszły na świat. Pokazały mi wiele zalet i przesałam tak kalkulować. Myślę że większość dziewczyn kombinuje żeby to była wczesna wiosna, ale chyba natura nas przechytrza ... i nie ma co aż tak dokładnie kombinować.... lol

Odpowiedz
madelaine 2009-10-11 o godz. 12:49
0

Dziewczyny macie czasami cos takiego ze zastanawiacie sie nad miesiacem przyjscia na swiat waszego malenstwa. Bo ja jestem chyba jakas dziwna mamy juz za soba dwa nieudane cykle strasznie pragne dzidziusia marze zeby sie udalo, ale... rozmyslam czasami nad tym ze .. jak sie uda to np teraz dzidzi urodzi sie dopiero w pazdzierniku, albo listopadzie czy grudniu a ja wolalabym zeby urodzilo sie wiosna. Strasznie glupie jest to moje myslenie bo z jednej strony boje sie ze nam nie wychodzi a z drugiej kalkuluje kiedy byloby lepiej, a przeciez gdybym nawet odlozyla starania zeby bylo na wiosne to i tak moze sie to nie udac a czekac w zadnym wypadku nie chce. Jestem poprostu chyba jakas nienormalana pod tym wzgledem (moze to dlatego ze jestem ksiegowa i rachunki mam we krwi ). Moj mezus mowi zebym tym sie nie przejmowala i kiedy bedzie to bedzie i tak mysle ale dopadaja mnie te glupie kalkulacje co jakis czas. I po co mi to? Przeciez juz sie przekonalam ze to nie zawsze jest tak jak chcemy i planujemy.
Czy ktoras z was ma tez czasami takie glupie rzeczy w glowie?

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 09:10
0

Jak mowa o zwierzaczkach. Ostatnio zagadnelam mezusia o pieska ze chcialabym jamniczka, a on na to ze dostane na walentynki. Chyba musze troche mu pomoc w spelnieniu mojego zyczenia bo 14.02 juz nie dlugo. wiec moje pytanko brzmi: Czy ktoras nie ma na wydaniu jamniczka, nie musi byc medalowiec. Im tanszy tym lepiej lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 08:19
0

A ja postanowilam troche przemeblowac moje mieszkanie...oczywiscie niewiele da sie zmienic bo jak sie okazalo niektore mebelki wygladaja najlepiej tam gdzie juz uprzednio staly ale nawet male zmiany sa mile...

Sa tez duze zmiany a mianowicie musielismy sie niestety rozstac z czescia naszej kociej rodziny. Dwa kociaki juz wydane... Oboje z mezem plakalismy tak sie do nich przyzwyczailismy...naszczescie trafily w dobre rece i do ludzi, z ktorymi mamy kontakt wiec bedziemy mogli sie dowiadywac co i jak...ale smutno Z drugiej strony wiem ze 6 kotow to za duzo zwlaszca jak planujemy dziecko...W czwartek wydajemy kolejnego kociaka...i juz powiedzialam mezowi ze jak sie nikt chetny na ostatnia koteczke nie znajdzie sam to kicia zostaje...

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 07:54
0

U nas z mieszkankiem też ruszyła sprawa do przodu. Co prawda jeszce nie kupiliśmy, ale poszukiwania ruszyły pełną parą- mamy wsparcie teściowej (finansowe i nie tylko ), tak więc mam nadzieję, że na wakacjach już będę miała swój kącik. Jak widać nasze noworoczne marzenia zawczynają się powoli spełniać, teraz julka pora na to najważniejsze :D

Odpowiedz
Eire 2009-10-11 o godz. 06:59
0

Moni gratuluję nowego mieszkanka mam nadzieję,że już nie długo wypełni się dzicięcym gaworzeniem,płaczem i śmiechem :D bo mieszkać w takim dużym mieszkaniu tylko w dwoje to grzech

Odpowiedz
Gość 2009-10-11 o godz. 06:54
0

tak to jest z tymi przeprowadzkami.. ja tez przez to teraz przechodzę... ufff - roboty, tyle, że doba za krótka!!

bąbelku masz wiadomość z leasing'u na priv

Odpowiedz
Lona 2009-10-11 o godz. 04:18
0

Ale sie rozbrykałyście z tymi dowcipami, uśmiałam sie, że aż, aż..... :D
julka gratuluję mieszkanka :D

My tez właśnie kupilismy sobie mieszkanko nasze drugie, ale te jest większe ponad 100 m kw. dwupoziomowe jest extra.
No to nasze poprzednie było małe 48 m kw. 2 pokoje no za małe na rodzinkę, ale mam do niego duzy sentyment. Kupiec znalazł sie od razu pierwszy i ostatni.
No w teraz troszke papierkowej robotki i pod koniec lutego się przeprowadzamy. Kurcze zmiany duże, ale fajnie, warto :D

Monia :D

Odpowiedz
madelaine 2009-10-10 o godz. 12:05
0

Pewna dziennikarka przeprowadza wywiad z mistrzem olimpijskim w pływaniu:
- Niech pan mi powie, gdzie tak świetnie nauczył się pan pływać.
- Tato mnie nauczył. W dzieciństwie, zawsze zabierał mnie łódką na środek jeziora, a potem wrzucał do wody.
- A co panu sprawiało najwięcej trudności?
- Wydostanie się z worka...

Pastorowi urodziło się dziecko. Podczas mszy poprosił parafian o ofiarę na dzieciaka. Oczywiście wszyscy chętnie się dorzucili. Za rok pastorowi trafił się kolejny dzieciak. Więc znowu wszyscy parafianie zrzucili się na niego. I tak przyszło kilka kolejnych lat (i kilkoro dzieci). Aż pewnego roku parafianie mieli już dość i odmówili wspomagania pastora. Pastor zrobił się cały czerwony ze złości i krzyknął na cały kościół:
- Przecież dziecko to dzieło Boże!
Z ostatnich rzędów odzywa się głos:
- Tak samo dziełem Bożym jest też deszcz czy śnieg. Mimo to wszyscy chronią się przed nimi za pomocą kapturków!

Więzienie. Dzień egzekucji. Na korytarzu kolejka skazańców. Wchodzi pierwszy. Kat ma małe pytanko:
- Krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
- Eeee... niech będzie krzesełko.
Koleś siada na krzesełku, kat zaciera łapska i ciągnie za wajchę... nic się nie dzieje... jeszcze raz - nic... jeszcze raz - nic...
- No cóż... - zgodnie z zasadą - jesteś ułaskawiony... no to co... następny!
- Ooo, dzięki! - więzień wstaje z krzesła i wychodząc, kiedy mijał się z następnym klientem wycedził:
- Krzesło jest popsute.
Kumpel wyczaił, o co chodzi. Kat pyta go:
- No to co... krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
- Krzesełko!!!
- Dobrze - pan siada...
I znowu kat zaciera łapska i ciągnie za wajchę... nic... jeszcze raz - nic... jeszcze raz - nic...
- No cóż... - zgodnie z zasadą - jesteś ułaskawiony... następny!
Ten też podczas wyjścia zdążył przekazać cichaczem następnemu:
- Krzesło jest popsute.
Wchodzi trzeci koleś a kat:
- No to co... krzesełko, powieszonko czy rozstrzelanie?
A ten:
- Ja wiem... hmmm... krzesło popsute - to nie wiem... może rozstrzelanie?

Siedzi pięciu znajomych w barze. Bawią się świetnie, oprócz jednego, który siedzi jakiś markotny.
- Słuchaj stary, co ci jest? Czemu jestes taki ponury?
- Aaa, bo się okazało, że moja żona ma AIDS.
Zapadła cisza.
- Panowie, ja tylko żartowałem, a wy wszyscy tak pobledliście...

W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich oddawał się zajęciom gospodarskim. Szczególnie lubił hodowlę drobiu, która szła mu naprawdę
nieźle.
Któregoś jednak dnia księdzu zginął kogut. Początkowo ksiądz myślał, że kogut po prostu uciekł, co mu się czasami zdarzało, ale zawsze wracał. Jednak minął jakiś czas a koguta jak nie ma tak nie ma. Ksiądz zmartwił się i doszedł do wniosku, ze mu ukradziono koguta. Z innych źródeł ksiądz wiedział, ze miejscowa ludność organizuje czasami zakazane w tym regionie walki kogutów. Postanowił załatwić sprawę podczas niedzielnej mszy.
Po mszy wszyscy wierni zbierali się już do wyjścia, ale ksiądz ich powstrzymał, mówiąc:
- Mam jeszcze jedna, bardzo wstydliwa sprawę do załatwienia. (W tym miejscu należy wyjaśnić, ze po angielsku słowo cock oznacza nie tylko koguta ) - Chciałbym spytać kto z tu obecnych ma koguta (wszyscy mężczyźni wstali).
- Nie, nie to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta (wszystkie kobiety wstały).
- Oj, nie, to tez nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy (polowa kobiet wstała).
- Parafianie - nie rozumiemy się, spytam wprost - kto widział ostatnio mojego koguta (wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdująca się przypadkiem w kościele koza)...

Odpowiedz
madelaine 2009-10-10 o godz. 11:59
0

Trzy bociany siedzą i przechwalają się. Pierwszy mówi:
- Lecę pewnego dnia nad rzeką i widzę w krzakach mocno przytuloną parę. "Ale im zrobię kawał" - pomyślałem i bach! - Zrzuciłem im pięciokilowego chłopaka.
- To jest nic! - mówi drugi. - Ja pewnego dnia leciałem nad parkiem i zobaczyłem na ławce parę zakochanych staruszków. "Zrobię im prezent na starość" - pomyślałem i bach! - Zrzuciłem im parę uroczych bliźniąt.
- To jeszcze jest nic! - mówi trzeci. - Ja pewnego dnia poleciałem sobie nad klasztor dominikański. Krążę nad nim, krążę i krążę...
- No i co? - dopytują się koledzy.
- No i nic. Ale stracha im napędziłem!...

Dwóch kolegów siedzi znudzonych na ławce w parku. Nagle jeden chciał nieco rozbawić sytuację i mówi:
- Stary, znasz ten kawał o zajączku, co wchodzi do baru z nożem w plecach?
Na to drugi, podniecony:
- Nie.
- Ja też nie, ale początek niezły, co?

Rozmawia dwóch kolegów:
- Wiesz, zostałem ojcem.
- Gratulacje, a jak żona?
- No właśnie. Nie wiem jak jej powiedzieć...

- Jak mężczyźni definiują podział obowiązków "pół na pół"?
- Ona gotuje - on je, ona sprząta - on brudzi, ona prasuje - on gniecie...

Odpowiedz
madelaine 2009-10-10 o godz. 11:55
0

Wchodzi kobieta do apteki i prosi o arszenik.
- Po co pani arszenik? - pyta farmaceuta.
- Mąż mnie zdradza, chcę go otruć.
- Nie mogę pani sprzedać arszeniku, nawet w przypadku, gdy mąż dopuścił się zdrady.
Na to kobieta wyciąga zdjęcie, na którym jej mąż trzyma w objęciach żonę aptekarza.
- O! - mówi aptekarz - nie wiedziałem, że ma pani receptę!

Przychodzi lisek do sowy i mówi:
- Droga sowo ja mam ogromną prośbę - niech mnie sowa nauczyć latać bo ja zaraz nie wytrzymam!
- Nie ma problemu lisku - odpowiada sowa - musisz tylko wejść na najwyższe drzewo, skoczyć i machać wszystkim: łapkami, uszkami, ogonkiem...itp.
Liskowi tak na tym zależało, że wszedł na najwyższe drzewo, skoczył... i machał wszystkim co miał, ale jednak nie udało mu się latać i spadł. Teraz leży na ziemi i już ma drgawki pośmiertne, a sowa nadlatuje nad nim i mówi:
- Lisek, Ty się tak nie śmiej, bo żeś nieźle przypierdolił”

Odpowiedz
madelaine 2009-10-10 o godz. 11:53
0

Szedł facet ulica i zobaczył nowy sklep. Myśli sobie - wpadnę .Wita go miły, uśmiechnięty sprzedawca dzień dobry, w czym możemy panu pomoc, co chciałby pan kupic? Facet się zastanowił i mówi:
-Rękawiczki.
-To proszę podejść do tamtego działu. Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
-Potrzebuje rekawiczki.
-Zimowe czy letnie?
-Zimowe.
-To prosze przejsc do nastepnego dzialu. Facet poszedl:
-Dzien dobry, potrzebuje zimowe rekawiczki.
- Skorzane czy nie?
-Skorzane.
-To prosze podejsc do dzialu nastepnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
-Chce kupic zimowe, skorzane rekawiczki.
-Z klamerka czy bez?
-Z klamerka.
-Prosze podejsc do nastepnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie mowiac:
-Potrzebuje rekawiczki, zimowe, skorzane, z klamerka.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
-Na rzepy.
-Zapraszam do dzialu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
-Prosze przestac nade mna sie znecac, dajcie mi rekawiczki i
pojde sobie!
-Prosze pana, prosze nabrac cierpliwosci, chcemy panu sprzedac
dokladnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
-Prosze o rekawiczki zimowe, skorzane, z klamerka na rzepy.
-A jaki kolor?
Az tu nagle otwieraja sie drzwi do sklepu, wchodzi klient z
sedesem swiezo wyrwanym z podlogi, od ktorego odstaja kawalki
glazury, niesie go na wyciagnietych rekach, podchodzi do lady i
krzyczy:
-Taki mam sedes, taka glazure, dupe wam wczoraj pokazalem.
Dacie mi teraz ten cholerny papier toaletowy?

Odpowiedz
Gość 2009-10-10 o godz. 09:51
0

znalazlam jeszcze

Bogaty prawnik z renomowanej kancelarii zaparkowal swojego nowiutkiego mercedesa przed głównym wejściem biurowca. Kiedy wysiadał z niego, szykując się do zademonstrowania swojego cacka kolegom z pracy, tuż obok przejechała nagle wielka ciężarówka urywając całe drzwi... Mecenas błyskawicznie wyciągnął komórkę wzywając policję, a kiedy po chwili zajechał radiowóz, zaczął natychmiast opisywać policjantowi swoją szkodę:
- Czy pan wie, jaką poniosłem stratę?! Mój nowy samochód, dopiero co kupiony, został całkowicie zniszczony. Nigdy już nie będzie taki sam! Nieważne, ile roboty i pieniędzy pochłonie naprawa, nie będzie już nigdy pełnowartościowy...
Kiedy na chwilę przerwał, policjant wtrącił się:
- Wy, prawnicy, to jednak jesteście materialistami.
- Dlaczego pan tak uważa?
- Dlaczego? Przecież razem z drzwiami urwało panu też całe lewe ramię!
- Jezu Chryste, mój Rolex!!!

Do Szczyrku przyjechał nowy lekarz ginekolog z Warszawy. Gazda postanowił wysłać do niego swoją żonę uskarżającą się na bóle jajników. Lekarz jak to specjalista z Warszawy porobił badania i orzekł: cysta. Gaździna wróciła do domu i pytana przez męża jak było odpowiada:
- Połoglundoł, popatsył i pedzioł "cysta". Toć wim ze jo cysta, pzecie bym brudna do lekoza nie posła!?

Spotykają się koledzy po latach. W barze oparci o kontuar drinkują solidnie. W pewnym momencie wchodzą dwie piękne kobiety: blondynka i brunetka. Jeden z nich mówi:
- Zobacz mój przyjacielu, ta blondynka to moja kochanka a brunetka to moja żona.
Przyjaciel z zapitymi oczyma mówi:
- A u mnie jest dokładnie odwrotnie...

Odpowiedz
madelaine 2009-10-09 o godz. 16:02
0

fajnie bedziesz miala blisko do pracy :) rozumiem ze nalezysz do grona pedagogicznego? Ja niestety dopiero jestem na polmetku no moze odrobinke dalej bo w lutym koncze licencjat a od pazdziernika chcialabym kontynuowac na magisterskich

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 15:31
0

madelaine a ja właśnie w tym budynku pracuje,wcześniej w gimnazjum a teraz w podstawówce,no i zaraz koło szkoły będę mieszkała,mam nadzieje że w wakacje się już przeprowadzimy :)
pozdrowienia
Julita

Odpowiedz
madelaine 2009-10-09 o godz. 15:26
0

julka to ja mieszkam bardzo blisko ciebie a w Sieradzu studiuje na UŁ

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 15:21
0

dziewczynki niezłe te dowcipy lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol lol
ja niestety nie mam do nich glowy,jak usłyszę to za moment zapominam :(
jane10 a pisałam Ci już że jestem z Sieradza,a to blisko Błaszek :)

chcialam sie z wami podzielic dobra wiadomością,otóż kupilismy z mężusiem mieszkanie i jestem taka szczęśliwa :) ,że nie umiem opisac tego slowami,to bylo moje drugie marzenie na ten Nowy Rok,pierwsze to wiecie jakie,więc może styczeń jeszcze mnie czymś zaskoczy,oby...
pozdrowienia
Julita

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 08:09
0

Teraz ja lol
Które zwierzę jest bardziej pracowite: mrówka czy pszczoła?
Mrówka, bo nie traci czasu na bzykanie!

Spotykają się dwaj koledzy. Jeden mówi do drugiego:
- Wiesz, nie mogę pozbyć się swojej teściowej! Próbuję, próbuję i ciągle nic.
- Wiesz co? Kup jej samochód, pojeździ wpadnie w poślizg będzie miała wypadek i po niej!
- No dobra.
Spotykają się kilka dni później:
- I co podziałało?!
- Nie! Jeździ ciągle i żyje!
- A co jej kupiłeś?
- No, malucha.
- Ale ty głupi jesteś, kup jej jaguara!
Spotykają się znów po kilku dniach:
- No i jak zadziałało??!
- Nooo... A najlepsze było jak jej głowę odgryzał!

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 06:22
0

"Dwie praczki piorą w potoku. Nagle jedna mówi:
- Wiesz, chyba będę miała dziecko.
- A z kim?
- Nie wiem, nie chce mi się odwrócić "

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 09:52
0

Iweta jesli mozesz napisz troche szczegolow o wrozce ktora ci przepowiedziała dziecko. Moze tez sie do nie zglosze.
Julka1 ja tez brałam slub 9.08.2003. Chcielismy 13 ale w sierpniu nuie pasowało, a we wrzesniu nie mielismy urlopow zalkepanych. 13 to nasza szczesliwa liczba, poznalismy sie 13 na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
Tez wam napisze dowcip:
Jadę autobusem, nie jest za luźno, ale miejsce siedzące mam. Trzeba podać bilet do skasowania. Obok stoi mężczyzna. Jak się do niego zwrócić - "Ty", czy "Pan"? Autobus jest ekspresowy. Jeśli mężczyzna nie wysiadł na poprzednim przystanku znaczy, że jedzie do mojej dzielnicy. Jedzie z kwiatami - znaczy do kobiety. Kwiaty wiezie piękne, znaczy to, że i kobieta jest piękna. W naszej dzielnicy są dwie piękne kobiety - moja żona i moja kochanka. Do mojej kochanki facet jechać nie może, bo ja do niej jadę. Znaczy, że jedzie do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków - Waldemara i Piotra. Waldemar jest teraz w delegacji...
- Panie Piotrze, mógłby mi pan skasować bilet?

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 09:45
0

ale się uśmiałam lol :P :o :D :)

Aula. Wyklady prowadzi juz starszy wiekiem profesor. W pewnym momencie
zwraca sie do studentów:
- Za moich czasów nieobecnosc na zajeciach usprawiedliwiona byla w dwóch przypadkach:
po pierwsze - kiedy umarl ktos bliski z rodziny,
po drugie - choroba udokumentowana zwolnieniem lekarskim.
Z konca sali dobiega komentarz:
- Panie profesorze, a jezeli ktos jest skrajnie wyczerpany seksem?
Cala sala wybucha smiechem, a profesor po krótkim zastanowieniu
odpowiada:
- W twoim wypadku - mozesz po prostu pisac druga reka

Odpowiedz
meg26m 2009-10-06 o godz. 09:42
0

Znalazłam jeszcze kilka:

„Przychodzi żaba ze skarpetą na głowie do lekarza. Lekarz się pyta:
- Co ci dolega?
Na to żaba:
- Nie pierdol, to napad!”

„Przychodzi uradowana krowa do lekarza. Lekarz:
-Co pani tak wesoło?
Krowa:
-A bo ja wiem? Może to po trawie?”

„Przychodzi lisek do sowy i mówi:
- Droga sowo ja mam ogromną prośbe - niech mnie sowa nauczyć latać bo ja zaraz nie wytrzymam!
- Nie ma problemu lisku - odp sowa - musisz tylko wejść na najwyższe drzewo, skoczyć i machać wszystkim: łapkami, uszkami, ogonkiem...itp.
Liskowi tak na tym zależało, że wszedl na najwyższe drzewo, skoczył... i machał wszystkim co miał, ale jednak nie udało mu sie latać i spadł. Teraz leży na ziemi i już ma drgawki pośmiertne, a sowa nadlatuje nad nim i mówi:
- Lisek, Ty się tak nie śmiej, bo żeś nieźle przypierdolił”

„Po imprezie trzy laski wracały do domu, lecz po drodze zachciało im się siku. Z braku lepszego miejsca udały się na cmentarz i tam załatwiły. Następnego dnia w ich mężowie w pracy:
- Ty Jacek jak tam twoja żona wróciła po imprezie??
- Daj spokój była tak pijana, że musiałem ją przynieść z trawnika do domu.
- Moja nie dość że była pijana to jeszcze wróciła bez majtek. Zdzisiek a twoja??
- Panowie szkoda gadać. Nie dość że była pijana i bez majtek, to jeszcze w dupie miała wstążkę z napisem "My chłopcy z Sosnowa nigdy cię nie zapomnimy".

„Wiszą na drzewie trzy leniwce i kłóca się który jest bardziej leniwy.
Pierwszy mówi:
- Wiecie chłopaki, idę sobie ulicą, patrzę sobie, a tu worek złota na ulicy leży, ale nie chciało mi się go podnieść.
Na to drugi:
- No widzicie, a ja idę sobie plażą i patrzę jak Claudia Schiffer leży sobie naga i chce żeby ją przelecieć. No ale nie chciało mi się.
Trzeci:
- A wiecie chłopaki, ja ostatnio byłem w kinie, na strasznie śmiesznej komedii ale przez cały film płakałem.
- No co ty na komedii i płakałeś?
- Bo siadłem sobie na jajka i nie chciało mi się wstać poprawić ...”

Odpowiedz
Iweta 2009-10-06 o godz. 09:19
0

To ja też:

Siedzi rybak i łapie rybki. Złapał złota rybkę i rybka sie pyta jakie ma 3 życzenia. Rybak mówi że nic nie chce. Ale rybka nie daje za wygraną i pyta:
- A moze mieszkanie?
-Mam juz mieszkanie, dom i apartament. po co mi wiecej?
-A może samochód?
-Mam już trzy autka, po co więcej?
-A ile razy sie bzykasz?
-No dwa razy w tygodniu
-A chciałbyś częściej?
-A chciałbym, ale jestem księdzem...

Odpowiedz
meg26m 2009-10-06 o godz. 08:57
0

To tak na poprawę humoru idąc za pomysłem bąbelka trochę dowcipów. Może nie są lightowe ale takie sa najlepsze.

„ONZ opracowalo ankiete na temat: "Prosze szczerze odpowiedziec na pytanie,jak pani (pana) zdaniem nalezy rozwiazac problem niedostatku zywnosci w wielu krajach na swiecie".Ankieta okazala sie totalna porazka, poniewaz: 1. W Afryce nikt nie wiedzial, co to jest zywnosc. 2. W Niemczech nikt nie wiedzial, co to jest "szczerze" 3. W Europie Zachodniej nikt nie wiedzial, co to jest niedostatek. 4. W Chinach nikt nie wiedzial, co to jest wlasne zdanie. 5. Na Bliskim Wschodzie nikt nie wiedzial, co to jest Rozwiazanie problemu. 6. W Ameryce Poludniowej nikt nie wiedzial, co to znaczy "prosze". 7. W Ameryce Pólnocnej nikt nie wiedzial, ze sa jeszcze jakies inne kraje 8. W Europie Wschodniej powiedzieli ze nic nie beda wypelniali dopóki ankieter z nimi nie wypije, a jak wypil to dostal w morde bo wygladal na Niemca.”

„Przychodzi pedzio do kościoła i widzi księdza z kadzidłem. Nagle mowi:
-Eeee, LALUNIA, torebka ci się pali!!”

„Przychodzi zakrwawiony kangur do lekarza.
Lekarz sie pyta: co sie stalo?
a kangur: torbe mi w tramwaju ukradli.”

„Wchodzi kurczak do grillbaru i mówi:
-to lubie: solarium, dziwki i karuzela.”

„Niedźwiedź szaleje w lesie... strasznie podniecony, wszystko co się rusza ma zamiar grzmocić. Wiewiórka schodzi sobie z drzewa, ten dopada do niej, łapie ją za szyję i dawaj, ale to mu nie wystarcza... zza krzaków wychyla się lisica, dopada do niej i zaczyna gwałcić. W pewnym momencie lisica
krzyczy
"och niedźwiedziu, jaki z ciebie wspania3y kochanek, jakiego masz ogromnego i owłosionego pisiora", a niedźwiedź robi głupią minę i myśli: "O kurwa! Nie zdjąłem wiewiórki!"

lol

Odpowiedz
raxneta 2009-10-06 o godz. 08:12
0

A ja niestety nie znoszę zakupów Zazwyczaj to mąż mi robi miłe niespodzianki, a jak musze już iść do sklepu z ciuchami to są to dla mnie tortury Widocznie kiepska jest ta moja kobieca strona życia

a tak BTW to chciałam wznowić temat spotkania forumowiczek, bo jakoś w grudniu temat się rozmył....a ja bardzo chciałabym Was poznać w "realu" 8) .....

Odpowiedz
Iweta 2009-10-06 o godz. 07:04
0

Ja też kocham zakupy. Ale ja wolę kupować rózne bibeloty, figurki, szmatki. Uwielbiam komponowac z tego fajnie i smieszne rzeczy. Ostatnio dostałam od kuzynki super gipsowego aniołka z napisem:Anioł na beztroskę". Do tego piekny piracki kuferek, normalnie boski... lol

teraz szukam dodatków do sypialni, zeby pasowały mi do wikliny lol

Odpowiedz
meg26m 2009-10-06 o godz. 06:53
0

Oj tak, zakupy to fantastyczny polepszacz humoru. Ostatnio kiedy byłam w malym dołku mąż zakomunikował mi, zebym sie zbierała bo jedziemy do Galerii i mam sobie kupic koniecznie dwa ciuszki (moze sadził ze jeden ciuszek to za mało - ale tez by wystarczył)
Od tych dwóch ciuszków tak mi sie humor poprawił, ze do dziś mnie trzyma. lol

Odpowiedz
madelaine 2009-10-06 o godz. 06:18
0

znam ten bol ja tez jak co ujrze ladnego i jeszcze po korzystnej cenie to jestem chora dopoki to nie znajdzie sie u mnie w szafie

Odpowiedz
Gość 2009-10-06 o godz. 06:11
0

Ja wlosy scielam w sierpniu z bardzo dlugich ktore hodowalam do slubu na takie do brody... myslalalm ze wlasnie taka zmiana mi pomoze i nadejda tez inne zmiany i poki co nadal czekam... teraz dla polepszenia himoru chodze od czasu do czasu na solarium... no i oczywiscie szalenie pomagaja mi spontaniczne zakupy ubraniowe...zwlaszcza teraz tyle wyprzedazy ze az ciezko sie oprzec...

Odpowiedz
madelaine 2009-10-05 o godz. 17:14
0

Ostatnio tzn w poniedzialek zeby polepszyc sobie humor poszlam do fryzjera i zrobilam sobie nowa fryzurke. Nic nie cudowalam (mialam dlugie wlosy) wiec podcieli mi troche za ramiona i wycieniowali. Podoba mi sie Nastepnym razem zrobie sobie jeszcze chyba pasemka, choc nie mialam zlego nastroju zeby go poprawiac to czuje sie troszke lepiej. A moze przyjda do mnie rowniez inne zmiany w zycziu? Wciaz czekam...

Odpowiedz
Eire 2009-10-05 o godz. 05:01
0

zamieściałam ich listę w wątku pt. Apteka .... dla zainteresowannych oczywiście,

pozdrawiam

Odpowiedz
raxneta 2009-10-05 o godz. 04:57
0

na szczęście mój wychodzi z założenia, że nic co ludzkie....raczej nie ma problemów z rzeczami przez innych uważanych za wstydliwe....i często nawet mnie podtrzymuje na duchu gdy ja mam z czymś problem.
Monia co za zmiana, ale chyba wolałam Twój stary login
Przepraszam, ale ja strasznie szybko się przyzwyczajam do różnych rzeczy , więc do NOWEGO WCIELENIA Moni też przywyknę
Pozdrawiam gorąco...

Odpowiedz
Lona 2009-10-04 o godz. 13:33
0

Aga my robiliśmy badanko teraz w Novum było super, piekny pokój z dużym czerwonym podświetlonym sercem, nastrój, że ho, ho.... :o i było super, byliśmy razem.
Na pierwszym badanku mężuś był sam w przychodni andrologicznej i nie mówił, że było fajnie, także uważam, że warto iść z mężusiem na pewno będzie sie lepiej czuł i uważam też, że lepiej zrobić badanko na miejscu, bo przenoszenie, czas, temperatura tez swoje robi, może nie dużo, ale ... lepiej dmuchać na zimne.

Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 07:33
0

No właśnie bąbelku jak wczoraj prosiliśmy o pojemniczek to kobieta czekająca na badanie od razu się dziwnie patrzyła, więc mój męzuś stwierdził, że jak przyniesie nasienie w sobotę, to znając jego szczęście pielęgniarka na całe gardło krzyknie " A to pan z tym nasieniem do badania!!!" Uśmialiśmy się wczoraj co niemiara, jak sobie o tym przypomnieliśmy. lol Całe szczęście mój mężuś ma poczucie humoru i potrafi do pewnych rzeczy podejść z dystansem.

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 07:25
0

Spokojnie poradzi sobie. Mój to sobie tylko nie wyobrażał tego jak on ma zanieść nasionko do laboratorium. Wymyślił sobie, że bedzie tam jakaś młoda pielegniareczka no i to dopiero wstyd lol , no i co on ma jej powiedzieć, że przyniósł nasienie do badania? . Więc ja zaniosłam pojemniczek. Za drugim razem poszedł już sam. lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 07:16
0

A ja wczoraj byłam w laboratorium na badaniu na toksoplazmozę i cytmegalię. Pobieranie krwi wcale nie bolało- mówiłam swojemu mężusiowi, że jak pobieraną mogę mieć krew codziennie (świetna piguła). Wyniki w sobotę- wtedy też robię prgesteron i prolaktynę i oddajemy chlpoaczki do badania. Mój mąż już to trochę przeżywa. A jak Wasi męzulkowie znosili to badanie? Mój to chyba do soboty nie będzie mógł spać lol

Odpowiedz
Iweta 2009-10-04 o godz. 06:32
0

Ja też nie cierpię igieł, miałyście ostatnio przykład jak bardzo ich nie cierpię.

A dzis tesciowa pojechała do Korfantowa na operacje biodra. Ostatnio 2 razy spuszczali jej krew a ona nawet nie zadrżała. Kurcze, tacy ludzie maja dobrze.
Mam nadzieje ze operacja pójdzie dobrze. Bo u nas w Kluczborku sami rzeźnicy. Pare tygodni temu tesciowa złamała nogę w kostce, to lekarznawet tego nie zauważył. Teściowa sama poszła do szpitala zrobic zdjecie nogi i tam dopiero wyszło co sie stało. I to sa nasi lekarze.

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 06:22
0

Monia zadna igla Ci nie straszna w obliczu tak pieknego finalu! :)
Trzymaj sie Kochana, bo warto... Ciesze sie, ze wszystko jest na jaknajlepszej drodze :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-04 o godz. 06:08
0

No, no Moni wiesz jak mowia - nowy login - nowa nadzieja lol

Klucie nie jest mile ale jesli ma byc efekt... wytrzymaj!!! Musisz byc dzielna, bo przeciez juz calkiem niedlugo bedziesz mama!!!!

Odpowiedz
Lona 2009-10-04 o godz. 05:22
0

To ja w nowej odsłonie, postanowiłam zmienic swój login :D
Dzisiaj kolejne badanka i bakteriologia, kurde mam już dosyć jestem już tak pokłuta :x , ale cóż mus, to mus.
Ale wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Pozdrawiam Monia :D

Odpowiedz
raxneta 2009-10-04 o godz. 04:05
0

Ja zabrałam się za doktorat i też mam wyrzuty sumienia, ze nic mi sie nie chce

Odpowiedz
madelaine 2009-10-03 o godz. 13:49
0

a przedemna jeszcze 2 egzaminy i to 12 lutego razem :o a potem obrona az mnie ciarki przechodza :o

Odpowiedz
madelaine 2009-10-03 o godz. 13:47
0

Izutek podziwiam cie bo ja chyba umarlabym z tesknoty, moj mezus ten tydzien pracuje na popoludnie a ja zawsze na rano wiec co drugi tydzien widujemy sie z samiutkiego raniutka (zawozi mnie wtedy do pracy)a potem dopiero po 22, czyli kilkanascie godzin sie nie widzimy i oboje wariujemy. Ja odliczam dni do weekendu bo wtedy jestesmy w koncu razem - chyba ze mam zjazd Ja zreszta jestem wogole taka "misiowa" jak to mowi moj mezus (czy jakos podobnie )bo ciagle chce mi sie przytulac, szeptac czole slowka itp
Razem jestesmy juz 5,5 roku, a malzenstwem 1,4 i nie mozemy sie soba nacieszyc ale to dobrze :D
Wiec Izutek trzymaj sie juz niedlugo bedziecie razem a egzaminki na 5

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 12:13
0

raxneta wyobraz soie, ze ja jeszcze dodatkowo (pomiedzy dzidzia, tesknota...) musze sie uczyc w skupieniu... nie jest latwo. w zasadzie to my chyba jeszcze nigdy tak dlugo sie nie widzielismy.. wow! 11 dni - jak ja go dopadne!

babelku poniewaz przedluzylam urlop na nauke :( to w pracy bede w pon. - nie zapomnialam o Tobie!

Odpowiedz
Eire 2009-10-03 o godz. 10:50
0

Izutek faktycznie nie ciekawa sytuacja ale widze ze dzielnie to znosisz :D za to jak będzie miło jak przyjedzie...z dośiwadczenia wiem,że takie rozstania są nie przyjmne ale za to jak potem jest fajnie i jak to cudownie wpływa na zacieśnienie więzów małżeńskich i parnterskich :D

Odpowiedz
raxneta 2009-10-03 o godz. 10:43
0

izutek współczuję goraco, jak ja ze swoim nie widzę się dwa dni to już o niczym innym myśleć nie mogę tylko potwornie zawsze tęsknię

Odpowiedz
Gość 2009-10-03 o godz. 08:33
0

Iwetko faktycznie do pozazdroszczenia... Ja wyjechalam do rodzicow - uczyc sie, bo w domu pelnym ludzi (tesc, siostra mojego meza, maz) troche kiepsko... I tak juz nie widzimy sie 6-ty dzien.. a zobaczymy dopiero w piatek - przyjedzie po mnie do Lublina.. tak tesknie, ze szok..

Odpowiedz
Iweta 2009-10-03 o godz. 02:49
0

Tak wiec wczoraj starałam sie odstresować...
Popołudniu tak mnie wszystko bolało po omdleniu, ze ruszyłam do łazienki i wzięłam odświeżająca, długą kąpiel ze wspaniałaym rózanym olejkiem, koło wanny postawiłam sobie mleko i wziełam sie za czytanie. Było bosko, w takich chwilach nie żaluje ze nie mamy prysznica...
Było po prostu bosko lol
I śmieszne jest to, zę o godzinie 19-tej chodziałam już po domu w pidżamce. Nie wiem dlaczego byłam taka jakaś zmęczona cały dzień, zasiadłam wiec w moim cudownym wiklinowym fotelu z nowym numerem Cosmo, poustawiałam obok świeczki i przygotowałam sobie pyszne ziółka. A potem cos mnie tchneło do pomalowania pazurków, pozakładałam na noc wałki i fajnie się poczułam...
Potem wparował mój Marek i niestety wałki poszły z powrotem do pudełka bo przeszkadzały
Dzień był do niczego, ale jaki wieczór cudowny...

Odpowiedz
Eire 2009-09-29 o godz. 08:20
0

Iwetko no to faktycznie macie fajne ubezpieczenie,no ja musze się przejść do Expandera we wtorek i zobaczymy co nam doradzą :D

Odpowiedz
Iweta 2009-09-29 o godz. 08:15
0

My mamy ubezpieczone mieszkanko w PZU, płacimy jakoś 60 zł na rok, w to jest wliczona takze kradzieź sprzętu. Suma ubezpieczenia nie pamiętam jaka jest ale chyba gdzieś około 6 tys czy jakoś tak, musiałabym sprawdzić. Zawsze w razie czegoś coś to jest.
Ubezpiecza mnie znajoma i ona doradza co się opłaca a co nie, w związku z tym mamy też zniżkę(po znajomości) lol

Odpowiedz
Eire 2009-09-29 o godz. 08:12
0

Izutek hehe no takie jest życie, masz racje :D

Odpowiedz
Gość 2009-09-29 o godz. 08:09
0

Eirie.. takie zycie - raz na .. raz pod... - niestety. Mi tez niejednokrotnie zdazaja sie rozne fajne niespodzianki, ale wiesz - komu sie nie zdazaja - nie mart sie - potraktuj to jako kolejne doswiadczenie zyciowe

co do ubezpieczenia - to my mamy taki pakiet ubezp. samochodowego, gdzie zawarte jeste tez ubezpieczenie mieszkanka..

Odpowiedz
Eire 2009-09-29 o godz. 06:52
0

hej dziewczyny
a ja może tak troszkę z innej beczki ale musze sie troszke wyżalić...
bo wczoraj ta beta ujemna to był jeszcze pikuś...
wieczorem nastawiłam pranie i w czasie osatniego wypuszczania wody wylaciał wąż z wanny no więc mieliśmy kilka centymetrów wody na podłodze ale najgorsze ze sąsiądke pod nami zalało i poszła jej oświetlenie w łazience...cholera szlag...by to trafił...13 był wczoraj naprawę pechowy
na szczęscie Pani jest przed remontem więc nie będziemy musieli nic płacić...jak na razie przynajmniej Pani twierdzi,że nic nie chce
no ale musimy koniecznie ubezpieczyć mieszkanie bo jak ją nie daj boże zalejemy po remoncie no to będzie kicha...zła jestem jak cholera...
czy któraś z Was ma może namiary na jakiegoś dobrego ubezpieczyciela

Odpowiedz
Iweta 2009-09-29 o godz. 04:07
0

Ja kocham język angielski i wszystko co z nim związane. Mam nadzieje ze kiedyś faktycznie odwiedze mój wymarzony Londyn, Dublin itd...

Czasami w wolnym czasie ucze dzieci angielskiego,ale teraz tego czasu bardzo mało
Dzieki temu opłaciłam sobię część studiów, ale wtedy to uczyłam co godzinę. Niektóre dzieciaki były straszne, ale wiekszość była spragniona wiedzy.

Odpowiedz
Gość 2009-09-28 o godz. 22:27
0

no to dolanczam do pasjonatow angileskiego :) ja studiowam po angilesku - 4 lata w NYC :)

Odpowiedz
Gość 2009-09-28 o godz. 18:28
0

Kiki, Iweta, widzę, że angielski to nasza wspólna pasja. Ja uczę angielskiego trochę już podrośnięte dzieciaczki

Odpowiedz
Gość 2009-09-28 o godz. 08:17
0

Izutek kochana jesteś dziewczynka lol . Buziaczki wielkie dla Ciebie :P

Odpowiedz
Gość 2009-09-28 o godz. 08:02
0

bąbelku w poniedzialek albo wtorek bede w pracy (teraz mam urlop na nauke) to poszperam w naszej dokumentacji i na pewno Ci cos przesle. ok?

Odpowiedz
Gość 2009-09-28 o godz. 06:36
0

Aga studiuje dziennikarstwo,chociaz bardziej wolalabym pedagogike...ale juz za pozno zeby zmienic (tym bardziej ze juz raz zmienialam z polonistyki) wiec trudno. Naszczescie robie teraz kurs dla nauczycieli i z tym kursem moge uczyc dzieciaki (ja ucze wlasnie angielskiego)... no i oczywiscie czekam na wlasne dzieciaczki :D

Odpowiedz
Gość 2009-09-28 o godz. 04:23
0

Izutku dziękuję za chęc pomocy lol

Potrzebuje takie czysto teoretyczne rzeczy,czyli:

Istota Leasingu,rodzaje i przeróżne akty prawne. Jak leasing ma się do kredytu, jak rozlicza się leasing podatkowo a jak bilansowo.

Odpowiedz
Iweta 2009-09-27 o godz. 15:17
0

No ja już jestem po studiach, skończyłam w czerwcu. Z jednej strony ciesze się ,że nie musze już wkuwac ale z drugiej strony brakuje mi tych ploteczek z dziewczynami ze studiów, naprawdę miło je wspominam. W siepniu robiliśmy sobie grilla z niektórymi osobami, było super. Planujemy to powtórzyć w te wakacje. Teraz część osób wyjechała za granicę, ale nadal utrzymuje kontakt z jedną koleżanką, właśnie z nią i jej mężem byliśmy w górach.

Na następny rok planuję wrócić na studia ale tym razem mam zamiar zrobić podyplomową anglistykę. To zalezy od tego kiedy zajdę w ciążę, ale to marzenie musze spełnić...
W domu i tak wynajduję sobie naukę, uczę sie słówek, dużo słucham audycji po angielsku i czytam powieści angielskie.
Życzę wam powodzenia w tej sesji, trzymajcie sie dzielnie, wiem jak to jest

Odpowiedz
Gość 2009-09-27 o godz. 09:59
0

No to życzę Ci kiki zapału do nauki i wspaniałych pomysłów dla dzieciaków. A co studiujesz? Pedagogikę?

Odpowiedz
Gość 2009-09-27 o godz. 08:32
0

Aga ja to sama jestem studentka lol a ucze ale dzieciaki w wieku przedszkolnym...im na szczescie testow robic nie trzeba...ale za to kazde zajecia musza byc inne bo im sie bardzo szybko nudzi,wiec tez mam troche roboty...i jeszcze ta sesja...

Odpowiedz
Gość 2009-09-27 o godz. 07:08
0

Widzę, że większość z Was uczy na studiach zaoczne, a ja uczę na studiach zaocznych i w związku z sesją siedzę i piszę testy dla moich studentów lol
Miłej nauki

Odpowiedz
Gość 2009-09-27 o godz. 06:42
0

Ja juz zrobilam generalne porzadki tak mi sie uczyc nie chce... :D jak tylko mam sie uczyc to zaraz okazuje sie ze jest tyle innych pilnych rzeczy, a to zakupy, a to pranie...

Odpowiedz
Gość 2009-09-26 o godz. 14:31
0

babelku a o konkretnie z tego leasingu potrzebujesz? ja pracuje w centrali banku.. wiec moglabym Ci cos moze wyciagnac :)

Odpowiedz
Gość 2009-09-26 o godz. 12:51
0

Mnie najbardziej przeraża pisanie pracy magisterskiej :x , tak mi się strasznie nie chce. A może wy dziewczyny macie coś na temat Leasingu

Odpowiedz
Gość 2009-09-26 o godz. 09:51
0

dziewczyny widze ze nie jestem sama z ta nauka lol ,jak mam sie uczyc to zaraz mi sie przypomina ze musze cos wyprac albo sprzatnac lol ,aby tylko nie ksiazki,no ale musze sie wziac w garsc bo w czwartek egzamin i za tydzien tez,dobrze ze pisemne to moze cos sie da sciagnac lol lol

powodzenia w zimowej sesji
pozdrawiam
Julita

Odpowiedz
Eire 2009-09-26 o godz. 04:26
0

bąbelku dziękuję Ci bardzo lol

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie