• Gość odsłony: 2057

    Mój poród

    W poniedziałem 20-tego września zgłosiłam się raniutko do szpitala - załapałam się tak jak planowałam na poranny obchód i pan ordynator po badaniu stwierdził, że skoro mam 3 cm rozwarcia to spokojnie jutro (czyli we wtorek) możemy wywoływać poród. Prawdę mówiąc po 3 próbach z czopkiem, który z tego co słyszałam jest silniejszy niż oksytocony, nie bardzo wierzyłam, że to się uda i liczyłam na czwartek z moim lekarzem. O 20-tej w poniedziałek poszłam na lewatywkę (wyraziłam oczywiście zgodę) i poszłam spać.

    Zaczęło się szybko, bo już o 22-giej mnie ruszyło, około 22:30 byłam już na bloku porodowym, po badaniu okazało się, że mam już 6 centymetrów rozwarcia!!! :) Bóle były bolesne, ale do wytrzymania, więc nie załamywałam się nadto faktem, iż w blok porodowy był totalnie zapełniony (około 8-10 kobiet rodziło na raz). Ale konsekwencja tej ilości rodzących miałam przyjść później. Dostałam kozetkę, nawet nie łóżko, bo nie było wolnego. Potem przenieśli mnie na salę PRZEDporodową, bo nie było innej wolnej, obok rodziła druga kobieta. Na drugim skurczu partym urodziła dziecko, więc myślałam, że i mnie pójdzie tak łatwo, gdy tylko dotrwam do 10 cm.

    Bóle zaczęły się nasilać, nie dałam rady nie stękać. Wtedy już wiedziałam, że z porodu rodzinnego nici, choć widziałam, że w tym samym czasie były porody rodzinne, ale widać mieli szczęście, że zaczęli wcześniej... Poszłam do siostry i poprosiłam o znieczulenie. Spytała, czy mam kasę (u nas najpierw się płaci, potem dostaje znieczulenie), na co odparłam, że mąż w każdej chwili może przywieźć. Ale ona na to, że nie mają warunków żeby podać. HĘ?!!

    Podczas kolejnego badania było 7-8 cm, potem już naprawdę głośno krzyczałam (na szczęście, że tak powiem, bez treści; znaczy nie rzucałam mięsem ani nie wzywałam Boga ani mamy ani nie wyzywałam męża, w końcu trzeba mieć odrobinę... no sami rozumiecie). Najgorszy moment nie w sensie bólu, ale samopoczucia był chyba, gdy położna stwierdziła 9,5 cm rozwarcia. Czaicie? Ja już mam skurcze parte, a tu 9,5!! :))

    Tak czy siak około 4:30 w nocy zaczęłam przeć i muszę powiedzieć, że to było wręcz przyjemne i przynosiło niesamowitą ulgę. Niestety, malutka urodziła się dopiero o 7:40, czyli obie męczyłyśmy się na skurczach partych przez całe 3 godziny. W sumie potem się zastanawiałam, czemu mi nie zrobili cesarki, bo dziecko urodziło się niedotlenione. Trudno się dziwić, skoro tyle czasu się męczyło w kanale rodnym... sama już nie wiem co myśleć. Tak naprawdę to z jakiegoś powodu nie umiałam małej wypchnąć, nie wiem czy słabo parłam czy co, choć wydaje mi się że parłam z całych sił. W każdym razie pamiętam, że po jakiejś godzinie prób zostawili mnie na godzinę samą, bo pewnie się musieli zająć innymi (strach pomyśleć, jakby coś się z małą stało wtedy, a ktg nie podłączali i nikt nawet do mnie nie zaglądnął). Dopiero jak się zmieniła obsada (pielęgniarki i lekarze), to podjęto decyzję, że "pani doktor pani pomoże". Spytałam, czy to oznacza kleszcze, ale powiedziały, że nie więc byłam spokojna.

    Zebrało się z nie wiem, 7 może 8 osób i przy kolejnym skurczu lekarka zaczęłam mi naciskać brzuch, a druga podejrzewam mnie nacięła, bo tak jakoś dziwnie się zrobiło (wolę oszczędzić fizjologicznych szczegółów) tam na dole, a przy następnym skurczy PLUM i już mała była na brzuchu. Niestety, porozrywało mnie w stronę odbytu mimo nacięcia, zszywanie trwało godzinę. Małą zaraz położyli mi na brzuchu, cała była fioletowa, krzyczała tylko przez chwilkę, potem nie, to nie wiem czy to z powodu tego niedotlenienia czy coś... Powiedzieli, że 9 pkt, a potem zabrali małą. Po chwili przyszła pani pediatra i mówi, że mała jest niedotleniona i ma wrodzone zapalenie płuc i że zabrana zostanie na patologię noworodków. Nie wiem, jak, ale byłam spokojna i nie histeryzowałam ani nie panikowałam.

    I cóż... potem trafiłam na oddział septyczny, gdzie spędziłam 2 tygodnie. Od 3 dnia przystawiałam małą do piersi, karmiłam gdzieś od 4-5 dnia, bo dopiero wtedy uruchomiła się produkcja. ;) Patologia noworodków jest na parterze, septyczny na 1 piętrze, więc nawet w nocy schodziłam do małej ją karmić, średnio co 3 godziny (ale potrafi przespać nawet 5 godzin).

    Dzisiaj mała miała zdjęcie płucek i w końcu okazały się być czyste i wypisali nas. :)

    To tak ogólnie wszystko, pewnie jeszcze będą mi się różne ciekawe szczegóły przypominać, ale przyznam, że trochę jestem zawiedziona, że ani z mężem ani znieczulenia, ale najważniejsze, że jesteśmy zdrowe i już w domu!! :D

    Odpowiedzi (19)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-11-11, 10:04:14
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-11-11 o godz. 10:04
0

nie, nie, z tym nie mamy problemu ani z kobiecymi sprawami

Odpowiedz
Gość 2009-11-11 o godz. 09:05
0

...

Odpowiedz
Gość 2009-11-11 o godz. 06:34
0

ogólny podejrzewa infekcję cewki moczowej/moczowodu (się nie znam i nie wiem jak to się nazyw) - z tym że moczu nie mogę oddać, bo z wydzieliną, to skończy się na tym, że wezmą krew na posiew.

ale na wszelki wypadek idę dziś na usg do gina

Odpowiedz
hello 2009-11-10 o godz. 18:56
0

Szczęśliwko, naprawdę byłaś dzielna.... 3 godziny parcia!! Ja bym się chyba załamała... Aż dziwne że nic wcześniej nie zrobili, nie mogli odrazu Ci pomóc... no i szkoda że nie mogłaś mieć męża przy sobie. Ale z tego co piszesz to ból jest do wytrzymania, nawet bez znieczulenia... to mi troszkę pomaga :)

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 15:13
0

szczesliwko gratuluje slicznej coreczki, ciesze sie, ze jestescie juz razem w domku.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-10 o godz. 11:27
0

Niestety, tydzień brałam antybiotyki, krocze niby było w porządku (wg usg i badania ginekologicznego), ale potem w 3-4 dobie brania leków znowu dostałam gorączki i tak już jest codziennie od soboty. Zwalili to na nawał pokarmu - no dobra, z tym sobie poradziliśmy to co teraz??

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 10:13
0

Problem w tym, że od wyjścia ze szpitala mam gorączkę pow. 38 stopni

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 10:05
0

Szczęśliwko- gratuluję !!
masz piękną córę ,o przykrych przeżyciach niedługo zupełnie zapomnicie, ważne ze wszystko dobrze :D

Odpowiedz
Gość 2009-11-10 o godz. 10:04
0

Szczęśliwko- gratuluję !!
masz piękną córę ,o przykrych przeżyciach niedługo zupełnie zapomnicie, ważne ze wszystko dobrze :D

Odpowiedz
alicja-w-krainie-czarów 2009-11-10 o godz. 09:53
0

Szczęśliwko, bardzo bardzo gratuluję i podziwiam !!! Poza tym masz tak śliczną córeczkę, że cały czas oglądam to zdjęcie. Pozdrawiamy Cię - ja, przyszły tata i ktoś malutki.

http://lilypie.com

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-10 o godz. 04:56
0

Gratulacje i dużo zdrówka dla córeczki i ciebie!!!

Odpowiedz
connie 2009-11-10 o godz. 03:06
0

ech, pogratuluje jeszcze raz
bylaś dzielna :)

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 18:57
0

Ja również gratuluje i życzę dużo zdrówka. :)

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 17:30
0

gratulacje

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 16:33
0

WSPÓŁCZUJĘ warunków podczas porodu, cóż, przykre, ale to nasza polska rzeczywistość...
Najważniejsze, że mała jest już zdrowa i wróciłyście obie do domu.
Teraz już nacieszycie się sobą bez ograniczeń!
Życzę Wam zdrówka i powodzenia!!!

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 15:09
0

Gratuluję Wam serdecznie Fajnie, że już jesteście w domku i jest wszystko ok. Ucałowania dla dzieciątka

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 14:35
0

Szczespiwko gratuluje raz jeszcze Przykro mi, ze nie bylo do konca tak jak chcialas. Ale najwazniejsze ze masz juz swoja Martusie.

Odpowiedz
Gość 2009-11-09 o godz. 14:29
0

Szczesliwka - bardzo współczuję porodu i podziwiam że mogłaś zachować godność do końca, jakbym była na Twoim miejscu to mogłoby się skończyć dla kogoś tragicznie
Ale tak jak mówisz, masz przy sobie swoje szczęście i pozostały jeszcze tylko niemiłe wspomnienia, które również z czasem pójdą w niepamięć.
Buziaczki dla dzielnej Szczęśliwki i jej ślicznej córeczki.

Odpowiedz
Aga27 2009-11-09 o godz. 13:53
0

Szcześliwka witaj z powrotem!!! gratulacje!!! naprawdę cieszę sie ze juz wróciłaś, no i że malutka jest zdrowa i śliczna.
mam nadzieję ze często bedziesz tu zagladać i pisać o córeczce, nie wiem czy prawidłowe odniosłam wrażenie ale wydaje mi sie ze tak bez emocji piszesz o porodzie.
jak będzie miała na imię córcia??

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie