Z życia - Strona 413
„Rozwód to nie powód do wstydu i dziś doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale jakiś czas temu myślałam zupełnie inaczej. Wszystko przez małomiasteczkowe wychowanie oraz staroświeckie zasady wpajane mi przez rodziców. Długo okłamywałam zarówno siebie, jak i wszystkich dookoła, co odbiło mi się mocną czkawką. Była teściowa obwinia mnie za rozpad małżeństwa, ale prawda jest zupełnie inna”.
Pon. 12 czerwca
„W dorosłym życiu spotkało mnie już wiele problematycznych sytuacji, ale każdą z nich potrafiłam jakoś rozwiązać bez wywracania wszystkiego do góry nogami. Niestety obecnie znalazłam się na bardzo ostrym zakręcie, który dotyczy nie tylko mojego związku, ale i również mojej sytuacji mieszkaniowej. Nie wiem, jak długo uda mi się jeszcze wytrwać w tym dziwnym układzie”.
Pon. 12 czerwca
"Zdecydowanie jestem Zosią Samosią. Życie pokazało mi, że nikt nigdy nie zadba o mnie tak, jak ja sama, dlatego rzadko prosiłam kogokolwiek o pomoc w jakiejkolwiek sprawie. Tak naprawdę też nie potrafiłam tego robić. Nawet kiedy ta pomoc była mi potrzebna, to przerażała mnie myśl o tym, że ktoś mógłby mi odmówić, a to by zabolało. Bałam się tego tak bardzo, że nawet nie próbowałam nikogo prosić i ta łatka Zosi Samosi przylgnęła do mnie jeszcze bardziej. Ale tym razem byłam w sytuacji podbramkowej. Potrzebowałam ten raz wsparcia przy opiece nad dzieckiem i mogłam o to poprosić tylko moją teściową. Nie mogłam uwierzyć w to, co od niej usłyszałam".
Pon. 12 czerwca
Mężczyzna widoczny na zdjęciu powyżej to Vincezina Care - Kanadyjczyk, którego misją jest stworzenie takich lalek, które staną się pocieszeniem dla rodzin i par, którzy stracili swoje dziecko. Tego typu lalki są także pomocą dla tych osób, które wychowują nieuleczalnie chore dzieci. Szczególnie pomaga rodzicom, których dzieci mają dwie twarze, połączone jednym ciałem. Ma to szczególny cel. W naszej galerii znajdziesz zdjęcia lalek.
Pon. 12 czerwca
"Przysięgłam swojej córce, że nigdy nie usłyszy ode mnie, że nie mam dla niej czasu. Chcę jej podarować najcenniejszy dar, tak jak robiła to moja mama. Zawsze będę jej za to wdzięczna, że między wszystkimi obowiązkami znajdowała czas, żeby się nami zająć, porozmawiać, zapytać, jak się czujemy, przytulić, kiedy było nam źle. Na tym polega miłość. Dzisiejsi rodzice o tym zapominają. Sprzedają czas swoich dzieci, wysyłając już trzy-, czterolatki na zajęcia dodatkowe, lekcje angielskiego i inne aktywności. Byle tylko mieć spokój i nie musieć się nimi zajmować. Ja taka nie będę".
Pon. 12 czerwca
"Od dłuższego czasu czuję się wypalona jako osoba zarządzająca całą domową logistyką... Jak mąż chce zabrać dzieci na spacer, to czeka przy drzwiach, aż mu podstawię gotowe, ubrane, obute i nakarmione... Oczywiście, w drugą stronę to nie działa! Gdy ja wychodzę, muszę ogarnąć wszystko sama. Wszystkie "techniczne" sprawy przy dzieciach też są na mojej głowie. Czuję się jak chodząca lista zadań i sprawunków. Chciałabym wrócić do pracy, ale mój mąż kompletnie nie ogarnia naszego domowego życia. Jak mu nie przypomnę, że miał coś zrobić, to sam nie pamięta... I tak jest ze wszystkim. Zaczyna być to dla mnie ogromnym obciążeniem..."
Pon. 12 czerwca
"Mój partner oświadczył mi, że wyjeżdża z kolegami na 10 dni na wakacje last minute. Zaniemówiłam. Nie podoba mi się to, ale zgodziłam się, bo nie mogę mu niczego zabronić. Jednak rozczarował mnie tym pomysłem. Będzie sobie sączył kolorowe napoje w egzotycznym kurorcie pod palmami, a ja mam się gapić w sufit w domu. Spotykamy się od ponad roku i myślałam, że pojedziemy gdzieś razem. Teraz on nie odbiera telefonu. Żałuję, że pozwoliłam mu tam jechać beze mnie..."
Pon. 12 czerwca
"Przez całe moje życie mówiłem, że nigdy nie zdecyduję się na dziecko. Naprawdę nie chciałem ich mieć. Czułem taką niechęć do wszystkich dzieciaków z rodziny czy do pociech znajomych. Zero instynktu rodzicielskiego, więc nie planowałem dzieci tylko po to, żeby spełnić oczekiwania babć, które czekały na wnuki z utęsknieniem. Ale czasem bywa tak, że los decyduje za nas, no i moja żona zaszła w ciążę. Na początku byłem załamany, choć oczywiście jej tego nie pokazałem i starałem się ją wspierać. Ale gdy córka już przyszła na świat, to pokochałem ją tak bardzo, jak nigdy nikogo. Teraz nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niej, ale moja żona nawet nie pozwala mi jej tknąć i to z jednego powodu".
Pon. 12 czerwca
"Bratowa zaprosiła nas na obiad. Ma czteromiesięczną, cudownie grzeczną córeczkę, która wiecznie się uśmiecha i śpi jak aniołek. My mamy siedmiomiesięcznego syna, który opornie usiłuje raczkować i niezbyt lubi hałas i nowe towarzystwo. Lepiej się czuje w domu przy mamie niż na imprezach rodzinnych. Obawiałam się tego spotkania... I słusznie, bo po pierwszej wtopie z jedzeniem było już tylko gorzej. Komentarze bratowej wyprowadziły mnie z równowagi... Jak ona może tak myśleć, i jeszcze śmiała to powiedzieć na głos. Szok".
Pon. 12 czerwca
"Gdy byłam w ciąży, wszyscy mówili - dopiero się zacznie, teraz to zobaczysz, wyśpij się póki możesz. Najwięcej do powiedzenia miała oczywiście teściowa. Jestem już pięć miesięcy po porodzie, a moja mała córeczka jest wspaniała. Nie spełniły się żadne złe przepowiednie. Każdemu życzę takiego dziecka".
Pon. 12 czerwca