TV Republika nadawała transmisję z warszawskiego protestu górników, jaki miał miejsce w zeszły czwartek. W pewnym momencie nastąpiło przekierowanie dziennikarzy, którzy byli obecni na wiecu. Jednak komunikacja zawiodła i nieświadomy przedstawiciel stacji krzyknął do zgromadzonych słowo "teraz", aby Ci jak na zawołanie zaczęli skandować "republika" na cześć telewizji. Po chwili można było usłyszeć, jak dumny reporter cieszy się z popularności swojej stacji.
TV Republika zaliczyła wtopę
TV Republika była obecna na strajku górników, w także ich emerytów, którzy protestowali przeciwko likwidacji elektrowni węglowych i jak oni sami stwierdzili "w obronie polskiego przemysłu". Do ruchu społecznego doszło w Warszawie w zeszły czwartek. Na miejscu było kilka wozów satelitarnych stacji Republika, której dziennikarze weszli w tłum i rozmawiali z uczestnikami wydarzenia.
W pewnym momencie doszło do wpadki, ponieważ jeden z nich oddał głos swojemu koledze, który według niego znajdował się po drugiej stronie tłumu. Wtedy też kamera pokazała, jak następny przedstawiciel stacji TV Republika krzyknął do zgromadzonych "teraz", aby Ci zaczęli skandować na cześć jego telewizji.
Kiedy tak się już stało, zadowolony przedstawiciel kanału nie tylko poinformował o tym widzów, ale też ostentacyjnie pokazał wsparcie dla TV Republika, jakie otrzymał od zgromadzonych. Ponadto dziennikarz dumnie zasugerował, że ta akcja jest wyrazem dobrej woli protestujących, a nie zamierzonym zachowaniem, jakie wszyscy mogli zobaczyć. Jak można było go usłyszeć:
Wszyscy tutaj skandują Republika, Republika, nie wiem, czy Państwo to słyszą. Wszyscy skandują Republika Republika. To kolejny tłum, który nas mija i dziękuje za to, że tutaj jesteśmy.
Ta kuriozalna sytuacja została uwieczniona na nagraniu. Wideo pochodzi z konta na YouTube TV Republika, a wspomniany fragment rozpoczyna się w 22:54 minucie.
TV Republika transmituje protest górników
Tego typu wpadki zdarzają się dość rzadko, ponieważ nie tylko dziennikarze wiedzą, ale i widzowie też, że połączenie między reporterami na żywo jest opóźnione i sami dziennikarze słyszą to, co mówią ich koledzy później, aniżeli jest to w rzeczywistości, przez co kamera i widzowie często słyszą i widzą różne rzeczy o wiele wcześniej, aniżeli dziennikarz, z którym łączy się stacja.
Sam protest skupił wokół siebie mężczyzn w wieku senioralnym, którzy często pod wpływem napoi procentowych robili spore zamieszanie. Rzucali petardy w tłum ludzi i skandowali tak głośno, że nie było słychać przemówień przedstawicieli związków zawodowych. No ale najważniejsze, że popularność stacji Sakiewicza się zgadza.