Jarosław Kaczyński i Tomasz Sakiewicz przez wiele miesięcy trzymali sztamę. Widzowie TVP, którzy wspierają obecną opozycję, przenieśli się do TV Republika, dzięki czemu zyskują obaj Panowie. Jednak teraz nastąpił krach w przyjaźni. Poszło o pieniądze, ponieważ w tym samym czasie prosi o nie Sakiewicz i Kaczyński. Z kolei odbiorca jest jeden, a każda hojność kiedyś się kończy.
Krach w przyjaźni między Jarkiem Kaczyńskim i jego obozem a telewizją Tomasza Sakiewicza
Pieniądze potrafią zniszczyć nie jedną przyjaźń. Tak też może być i tym razem, ponieważ Jarosław Kaczyński ma żal do Tomasza Sakiewicza i jego telewizji Republika o to, że prosili o wsparcie finansowe praktycznie w tym samym czasie, co partia zarządzana przez Kaczyńskiego.
Z racji, że TVP przejęła nowa władza i fani PiS-u przerzucili się na TV Republika, to zarówno ubogi PiS, jak i telewizja kierowana przez Sakiewicza proszą o środki od tych samych ludzi. Jak wszyscy wiemy, każda hojność ma swoje granice.
Jak większość z nas pamięta, Prawo i Sprawiedliwość po odrzuceniu sprawozdania przez PKW musi znaleźć środki na utrzymanie się, ponieważ państwowa spółka nie odda im pieniędzy, jakie Ci włożyli w kampanię wyborczą, którą swoją drogą przegrali.
Z kolei TV Republika jest telewizją prywatną, a więc nie może za bardzo liczyć na finansowanie ze skarbu państwa. Z racji, że ten kanał był przychylny PiS-owi, między dwoma instytucjami narodziła się przyjaźń. Przyjaźń, która teraz została wystawiona na ogromną próbę.
Problemy Kaczyńskiego mnożą się
Partia Prawo i Sprawiedliwość pozbawiona subwencji stała się biedniejsza o 10 mln złotych. Udało im się uzbierać z datków od samych polityków PiS-u, jak i ich sympatyków 6,47 mln złotych. Tak więc by wyrównać straty, nadal potrzeba im ponad 3 miliony, by wyrównać straty.
Tymczasem portal Fakt.pl dotarł do jednego z polityków obecnej opozycji, który powiedział, że ludzie sądzą, że skoro wpłacili datek na TV Republika, to równoznaczne jest to ze wpłatą na PiS. Nic bardziej mylnego:
Dla części wyborców wpłata na Telewizję Republikę jest postrzegana równoznacznie z wpłatą na naszą partię, podczas gdy te pieniądze wędrują do Sakiewicza, a nie do nas
Przez to politycy byłego rządu zdają sobie sprawę, że tych datków na ich klub mogłoby być więcej, niż jest obecnie. Poza tym Jarosław Kaczyński nie jest w stanie w pełni kontrolować Tomasza Sakiewicza, jak robił to z TVP.
Mało tego właściciel telewizji umieścił nazwiska swoich ludzi na liście partii. Mowa tu o np. Beacie Dróżdż oraz Adamie Borowskim. Kaczyński obawia się, co jeszcze Sakiewicz może zrobić.