Szymon Hołownia włącza się do pomocy dla powodzian, którzy często zostali bez niczego w obliczu ogromnych zniszczeń i strat. Właśnie dlatego też dołożył się do transportu darów dla najbardziej potrzebujących i przekonał swoją 6-letnią córkę Marysię, aby i ta oddała swoje oszczędności przeznaczone na rower i wsparła tych, którzy nie mają nic. Tak też się stało i razem przekazali potrzebne rzeczy, które wraz z innymi darami już dziś wyruszą z Warszawy na Śląsk.
Szymek Hołownia kartonami organizuje dary dla powodzian
Kiedy Śląsk jest pod wodą, a Andrzejek wyjeżdża z Polski, Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, aktywnie włącza się w pomoc dla powodzian, która nadciąga na Dolny Śląsk z pozostałych części kraju. Polityk nie tylko w ramach swojej pracy pragnie pomóc poszkodowanym, ale także prywatnie, jak zwykły obywatel, jak i my.
W tym celu pojechał do jednej z popularniejszych drogerii, gdzie można nabyć kosmetyki oraz żywność i poprosił personel, aby ten przygotował dla niego całe kartony potrzebnych rzeczy dla osób dotkniętych powodzią. Napisał o tym w swoim poście na Instagramie:
W drodze do pracy pojechałem kupić coś na tę zbiórkę w Rossmannie. Zależało mi, żeby kupić w kartonach, nie na sztuki, żeby łatwiej było przewieźć. (...) Zapłaciłem za moje kartony, a załoga sklepu dodała coś od siebie: kupiła, dokładnie drugie tyle.
Okazuje się, że pomoc się mnoży nie tylko wśród zwykłych obywateli, ale i polityków. Pracownicy Sejmu i Senatu, a także posłowie na czele z Szymonem Hołownią, zrobili zrzutkę zakładową. Pierwszy transport darów do powodzian ma ruszyć jeszcze dzisiaj:
Z Sejmu rusza pierwszy bus z rzeczami dla powodzian, które przynieśli na naszą zakładową zbiórkę Warszawiacy, posłowie i pracownicy Sejmu i Senatu
Jednak w środku paczki dla osób najbardziej potrzebujących znalazły się dary także od najmłodszych, czyli córeczki Szymona Hołowni, która także dołożyła swoją "cegiełkę" pomocy.
Maria Hołownia, córeczka marszałka Sejmu, dołączyła się do pomocy
Sześciolatka od jakiegoś czasu zbierała na upragniony rower. Jednak po rozmowie z tatą zdecydowała się oddać swoje oszczędności i kupić potrzebne rzeczy dla osób dotkniętych powodzią. O wielkim geście dziewczynki poinformował na Instagramie jej dumny tata:
Po powrocie z pracy namówiłem Manię, żeby podzieliła się z potrzebującymi pieniędzmi, które zbiera na rower. Zgodziła się. Pojechaliśmy do budowlanego i kupiliśmy gumowe rękawice, czyściwo, mydło, środek na grzyb i pleśń. Zdążymy jeszcze na naszego busa.
Kończąc wpis, wzruszony polityk napisał, że jest nadzieja, obserwując szeroką skalę pomocy, jaka jest obecna w Polsce:
Dziś w całej Polsce są miliony takich małych trybików, dzięki którym beznadzieja traci to straszne „bez”. (...) Te setki zbiórek, inicjatyw, pomysłów — ludzie naprawdę są dobrzy. I naprawdę nie tylko od dzwonu.
Na koniec marszałek Sejmu dodał kilka słów o politykach, którzy według niego już w przyszłym tygodniu mogą chcieć wykorzystać trudną sytuację Polaków do własnych celów:
Byle tylko nadal to robić gdy (a ja już to niestety całym sobą przeczuwam), od przyszłego tygodnia, niektórzy zrobią z ludzkich tragedii brutalną, tępą, durną, wojennodomową mielonkę. I będą ją robić, zaprawiając krzykiem, żółcią, jadem, miesiącami i latami.
Chwilo trwaj, chwilo, w której z tego Sejmu wychodzi, póki co tylko najprostsze ludzkie dobro.
Nic dodać, nic ująć.