"Zawsze z zażenowaniem obserwowałam to, jak babcia Krystyna traktowała mojego dziadka. To był poczciwy człowiek, zawsze jej pomagał, a ona mu wymyślała trudne zadania. Usługiwał jej przez całe życie, a kiedy chorował, to nie uzyskał od niej żadnej pomocy. Nie mogłam patrzeć, jak na cmentarzu go opłakiwała. To były udawane łzy".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Babcia nie dbała o dziadka
Babcia Krystyna to kobieta z twardym charakterem. Straszna z niej zadziora i wszyscy doskonale o tym wiemy. A dziadek Marian był człowiekiem dobrym, pracowitym i pobożnym. Był prawdziwym przykładem dla innych. Nigdy nie chciał się kłócić i najważniejsze dla niego było szczęście jego rodziny. Z zażenowaniem obserwowałam to, jak babcia go traktowała. Zawsze go wykorzystywała i delegowała to wykonywania najtrudniejszych zadań. Ona mogła tylko leżeć i pachnieć. Niczym nie musiała się przejmować, bo dziadek posprzątał, zrobił porządki w ogrodzie, a do tego ciężko pracował. Nawet na emeryturze nie mógł sobie odpocząć, bo babci zawsze było mało. Nic dziwnego, że w końcu poważnie zachorował, a wtedy nie mógł liczyć na wsparcie żony. Ona po prostu o niego nie dbała.
Na pogrzebie odstawiła szopkę
Nie ukrywała, że odetchnęła po śmierci swojego męża. Wcale nie przejrzała wtedy na oczy. Widzieliśmy, że poczuła ulgę. A na pogrzebie odstawiła prawdziwą szopkę. Nie mogłam na to patrzeć. Odgrywała rolę, która do niej kompletnie nie pasowała. Płakała i kładła się na trumnie, mówiła, że bardzo tęskni za dziadkiem i nie może zrozumieć, dlaczego tak szybko odszedł. Oczywiście wszystko robiła pod publiczkę. Chciała się pokazać z jak najlepszej strony, jako dobra żona i kochająca kobieta. My, najbliżsi, dobrze wiemy jaka była naprawdę, ale przecież na pogrzeb przyjechała też daleka rodzina i sąsiedzi, którzy podziwiali mojego dziadka.
Nie mogłam na to patrzeć
Przyznam, że bardzo trudno mi się na to wszystko patrzyło. Nie wiem, jak mogła się tak zachować. Po co wszystko, mogła po prostu w ciszy znieść pogrzeb, a później stypę. Ale z babci jest niezła aktoreczka. Chciała pokazać, że tak bardzo cierpi z powodu śmierci ukochanego męża. Mało tego, liczyła też na słowa wsparcia, kondolencję. Teraz chce, żeby wszystko się wokół niej kręciło. Już zapowiedziała, że odwiedzi ją wielu gości, bo nie chcą, żeby cierpiała w samotności. Dla mnie to wszystko jest jedną wielką szopką. Nie wiem, jak można się tak zachowywać.
Zasmucona Wnuczka