"Mamy po 25 lat, więc to naturalne, że chcemy ze sobą spędzać coraz więcej czasu. Ale mama Tomka tego nie akceptuje. Co weekend chłopak zostaje u mnie na noc, a Bożena urządza soczyste dramy. Wysyła SMS-y do Tomka i do mnie, że ma natychmiast wracać do swojego domu, bo ona się źle czuje albo potrzebuje pojechać na zakupy. Dziwnie się z tym czuję, bo myślę, że powinna już dawno pozwolić swojemu dziecku na dorosłość".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Każdy weekend wygląda niemal identycznie
Tomek przychodzi do mnie, zostaje na noc, a ja już od samego wieczora spodziewam się kolejnego SMS-a od jego mamy. Zaczyna się zazwyczaj od niewinnego: Tomek, wracaj do domu, bo źle się czuję. Początkowo myślałam, że może naprawdę ma jakieś problemy zdrowotne, ale potem okazało się, że to po prostu jej sposób na trzymanie go blisko siebie. Kiedy nie reagujemy, bo Tomek przecież tłumaczy jej, że jest dorosły i potrafi się sobą zająć, Bożena wchodzi na wyższy poziom. Zaczyna pisać do mnie, jakbym to ja była winna całej sytuacji, jakbym to ja zabrała jej dziecko.
Są momenty, kiedy czuję się naprawdę nieswojo. Bo z jednej strony to zabawne – jesteśmy dorośli, a ona zachowuje się, jakbyśmy byli nastolatkami, którzy muszą wracać do domu przed godziną policyjną. Ale z drugiej strony, widzę, że dla Tomka to nie jest łatwe. Bo to nie jest tylko o to, że zostaje u mnie na noc. Chodzi o coś więcej, o to, że Tomek chce iść swoją drogą, a jego mama nie potrafi się z tym pogodzić.
Mamy cotygodniowy rytuał
W piątek Bożena zaczyna od subtelnych sugestii, potem przechodzi do oskarżeń, a na koniec często kończy się na dramatycznych SMS-ach pełnych wyrzutów. Staram się być wyrozumiała, ale coraz bardziej zaczyna mnie to irytować. Bo zamiast cieszyć się czasem spędzonym razem, muszę myśleć o tym, co znowu wymyśli Bożena.
Czasami zastanawiam się, czy to w ogóle kiedykolwiek się skończy. Wiem jedno – to nie jest zdrowe ani dla niej, ani dla nas. Ale Tomek to jej jedyne dziecko i chyba boi się, że je straci, jeśli puści je w świat.
Dziwnie jest być w centrum takiej sytuacji. Z jednej strony to po prostu absurdalne, że musimy zmagać się z czymś takim w naszym wieku. Z drugiej strony – czuję, że to ważny moment dla Tomka. Bo jeśli teraz nie postawi granicy, to jego mama będzie go trzymać na krótkiej smyczy do końca życia. Więc mimo wszystko wspieram go w tym, żeby był stanowczy, żeby walczył o swoją niezależność, nawet jeśli oznacza to dalsze dramy co weekend.
Hania