"Syn opuścił pogrzeb dziadka, bo mu było szkoda na bilety. Nie dostanie spadku, bo mi szkoda na notariusza"

"Syn opuścił pogrzeb dziadka, bo mu było szkoda na bilety. Nie dostanie spadku, bo mi szkoda na notariusza"

"Syn opuścił pogrzeb dziadka, bo mu było szkoda na bilety. Nie dostanie spadku, bo mi szkoda na notariusza"

Canva

"Niedawno zmarł mój ojciec i cała rodzina zjechała się na pogrzeb nestora rodu. Byli wszyscy, tylko nie mój syn, który miał wymówkę. Stwierdził, że jest mu przykro, ale nie może przyjechać ze względów logistycznych. Z dziadkiem pożegna się w swoim czasie. Jemu to i tak nie zrobi różnicy. Jednak Sebastian nie wziął pod uwagę tego, że dziadek zostawił po sobie mieszkanie i kosztowności".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mój tata zmarł miesiąc temu. Zjechała się cała rodzina i mnóstwo znajomych

Mój tata Stanisław był najstarszym z rodu. Dożył sędziwego wieku 92 lat i do końca zachował znakomitą pamięć. Lubił opowiadać, jak to było w dawnych czasach, a gdy Sebastian i Beata byli jeszcze mali, recytował im wierszyki, jakie pamiętał jeszcze z przedszkola. To moje dzieci, dziś już dorosłe.

Dziadek Stasiek zachował jako takie zdrowie do samego końca. Mało tego, mieszkał sam, ale zaledwie pół kilometra od nas. Nie chciał się do nas przeprowadzić, wolał własne progi. Odszedł spokojnie, we śnie. Na jego pogrzeb zjechała się prawie cała rodzina. Był lubiany, szanowany za swój wiek i wszyscy uznali, że wypada go godnie pożegnać.

Miał piękny pogrzeb, w kościele i na cmentarzu był tłum ludzi. Przyszło też wielu znajomych — potomkowie kolegów i koleżanek dziadka, bo ze swojego rocznika on był ostatni.

Brakowało tylko jednej osoby — mojego syna.
Młody mężczyzna w koszuli w kratkę i jasnych spodniach stoi na cmentarzu i obejmuje krzyż Canva

Sebastian nie przyjechał na pogrzeb dziadka, bo nie chciał wydawać na bilety

Mój syn na co dzień mieszka w Polsce, ale w wakacje dorabia sobie za granicą. W tym roku też pojechał razem ze swoją dziewczyną. Daleko nie ma, bo tylko jakieś 1200 km. Samochodu jeszcze nie mają, więc na miejsce docierali samolotem.

Myślałam, że w takiej sytuacji rodzinnej, jaką jest pogrzeb ukochanego dziadka, Sebastian nawet nie będzie się zastanawiał, tylko od razu kupi bilet lotniczy. Wzięłam za pewnik, że będzie obecny na pogrzebie dziadka Staśka. Jego partnerka nie musi być z nim, ale on jako jeden z dwojga wnuczków powinien przyjechać.

Tymczasem mój syn stwierdził, że bardzo mu przykro, ale nie może się zjawić na pogrzebie ze względów logistycznych. Po czym wygadał w końcu, że bilety za drogie, żeby przyleciał teraz dodatkowo. Będzie w Polsce za miesiąc i wtedy pożegna się z dziadziusiem. Stwierdził, że dziadziusiowi nie zrobi to różnicy.

Próbowałam mu wytłumaczyć, że zrobi różnicę reszcie rodziny, mi i ojcu. Zaproponowałam, że mu dołożymy na te bilety, ale nie chciał. Stwierdził, że już postanowił. Nie da rady zmieścić pogrzebu dziadka w swój kalendarz. Zresztą, i tak nie chodzi do kościoła. Dziadek by zrozumiał.

Zdenerwował mnie, a później zasmucił. Beata miała czas, mimo że musiała skrócić o trzy dni swój urlop, żeby przyjechać na uroczystości. Za hotel nikt jej nie zwrócił, a wcześniejszy powrót też kosztował. Ale słowem się nie zająknęła.

Cóż, dziadek zostawił po sobie mieszkanie, które przeszło na mnie jako jego jedyną córkę. Do tego miał jeszcze trochę majątku. Cały spadek przeszedł na mnie i myślałam, że sprawnie przepiszę to mieszkanie na Sebastiana, żeby miał swój kąt. Beata i jej mąż już są zabezpieczeni. Oni mieli dostać resztę, bo my z mężem nie potrzebujemy.

Ale w takich okolicznościach - lepiej żeby syn nie liczył na spadek. Jemu było szkoda na bilety, mi szkoda na notariusza. Może siostra się z nim podzieli, jak będzie wspaniałomyślna.

Maria

92-letnia Rena Rolska nie żyje. Dama polskiej estrady odeszła na własnych warunkach
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama