"Grażyna to taki typ teściowej, który uwielbia wkładać nos w nieswoje sprawy. Ale swojego syna nie potrafiła wychować na przykładnego ojca i męża. Tuż po porodzie bliźniaków, Rafał wyprowadził się do kochanki. Nie chce mieć nadal kontaktu z dziećmi, ale jego mamusia owszem. A ja nie chcę ani jej pomocy, ani dogadywania, jak wychowywać synów".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa wie wszystko najlepiej
Grażyna to typ teściowej, która z niebywałą pewnością siebie sądzi, że wie najlepiej, jak inni powinni żyć swoje życie. Jest pierwsza do rządzenia, do wygłaszania opinii i do ingerowania tam, gdzie nikt jej o to nie prosił. Kiedy poznałam Rafała, byłam młoda i zakochana, pełna nadziei na wspólną przyszłość. Ale po czasie, gdy miłość zaczęła tracić swój początkowy blask, a pojawiły się codzienne problemy, coraz bardziej dostrzegałam, jak bardzo Rafał jest zależny od swojej matki. Grażyna rzadko okazywała swoje niezadowolenie otwarcie, ale w subtelnych komentarzach, niewypowiedzianych pytaniach i wiecznych aluzjach czułam, że jestem pod ciągłą obserwacją.
Kiedy zaszłam w ciążę, myślałam, że może teraz wszystko się zmieni. Wyobrażałam sobie, że Rafał stanie się odpowiedzialnym ojcem, a Grażyna zaakceptuje fakt, że to ja jestem matką jego dzieci i że to ja będę decydować o tym, jak będą wychowywane. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Rafał coraz częściej wracał późno z pracy, był zamknięty w sobie, unikał rozmów o przyszłości. Jej wizyty stały się częstsze i bardziej nachalne. Początkowo przychodziła z „dobrymi radami”, jak to tylko ona potrafiła — niby pomocna, ale zawsze podkreślając, że to ona wie lepiej.
Teściowa rządzi
Po narodzinach bliźniaków sytuacja stała się nie do zniesienia. Rafał był coraz bardziej nieobecny, aż w końcu dowiedziałam się, że ma kochankę. Wkrótce po tym wyprowadził się z domu, zostawiając mnie samą z dwójką noworodków. Czułam się zdradzona, zagubiona, a jednocześnie musiałam być silna dla moich synów. Oczekiwałam, że Grażyna teraz, gdy jej syn zawiódł, usunie się w cień, zrozumie, że to ja potrzebuję przestrzeni, by ułożyć sobie życie na nowo.
Ale nie. Ona była nieugięta. Rafał odszedł, zostawił nas bez słowa wyjaśnienia, ale Grażyna nadal wtrącała się do naszego życia. Pojawiała się niespodziewanie, krytykowała moje metody wychowawcze, podważała każdą moją decyzję. Nigdy nie powiedziała tego wprost, ale w każdym jej geście, spojrzeniu, było widać, że uważa mnie za niekompetentną matkę. Byłam zbyt zmęczona, zbyt wyczerpana emocjonalnie, by walczyć z nią na każdym kroku, ale wiedziałam jedno — nie pozwolę, by to ona rządziła w moim domu.
Ostatecznie zdecydowałam się ograniczyć jej wizyty. Zaczęłam unikać kontaktu, nie odbierałam telefonów, kiedy dzwoniła. Wiedziałam, że muszę chronić swoje dzieci, a także siebie. Grażyna nie potrafiła wychować własnego syna na odpowiedzialnego człowieka, a teraz próbowała narzucać swoje zdanie w kwestii wychowania moich synów. Nie mogłam na to pozwolić. Zrozumiałam, że muszę postawić granice, nawet jeśli oznaczało to całkowite zerwanie kontaktów.
Helena