"Sprawa jest taka, że mieszkam sobie z mężem u jego rodziców, no i mi tam dobrze. Nawet powiem, że bardzo dobrze. Prawie nic nie muszę robić, o nic się nie martwię. Niestety teściowa zaczyna coraz bardziej naciskać, żebyśmy się wyprowadzili na swoje".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Bardzo dobrze mi się mieszka u teściów
Mieszkamy z mężem u teściów już od kilku lat. Dom duży, przestronny, my mamy swoje piętro, a oni swoje. Więc nikt sobie w drogę nie wchodzi, wszyscy mają spokój. Na dole kuchnia, lodówka pełna, zawsze coś dobrego do jedzenia jest. Teściowa gotuje, sprząta, nawet pranie mi zrobi, jak się ją poprosi. No mówię Wam, raj na ziemi. Ja czasem coś tam pomogę, jak już naprawdę nie wypada odmówić, ale generalnie to pełen luz.
No i teściowa zaczyna coś kombinować, że my to niby powinniśmy mieć swoje mieszkanie. Ale tu mi dobrze, wszystko pod nosem, żadnych problemów. Nie będziemy brać kredytu, w długi się pchać, z kasą się nie wyrabiać. Tu wszystko za darmo, na gotowe przyszłam, niczym się martwić nie muszę. Mąż też nie narzeka. Wszystko ma na miejscu, wszystko gotowe, a jak coś nie pasuje, to teściowa zaraz naprawi, poprawi, załatwi.
Szczerze, to czasem to nawet mi trochę głupio, że tak nic nie robię, ale szybko mi przechodzi. Nie ma co się spinać, jak wszystko działa. Teściowa robi zakupy, obiady gotowe, pranie zrobione, a ja sobie siedzę i mam spokój. No, może czasem jakąś sałatkę zrobię, albo naczynia pozmywam.
Teściowa chce, żebyśmy się wyprowadzili
Niestety teściowa próbuje nas przekonać, że na swoim to lepiej, że to wolność, że człowiek wtedy dopiero czuje się dorosły. A ja tam dorosłość to mam gdzieś. Mnie dobrze tak, jak jest. Wszystko na miejscu, ciepło, miło, zawsze ktoś obiad poda, a ja się mogę skupić na przyjemnościach. No, ale teściowa nie odpuszcza. Cały czas coś gada, że może do mieszkania by nam się dołożyła, żebyśmy się wyprowadzili. Ja tam jestem zdania, że jak się komuś nie podoba, to niech sobie na strychu siedzi, a my sobie zostaniemy tam, gdzie nam dobrze.
Nie wiem, co z tym zrobić. Mąż też uważa, że lepiej siedzieć na gotowym, niż się męczyć na swoim. Choć teściowej o mało nie udało się go kiedyś przekonać do swojego głupiego pomysłu. No ale na szczęście przeciągnęłam go na moją stronę. Chciałabym przekonać też teściową, żeby się uspokoiła i dała nam spokój. Bo ja naprawdę nie widzę potrzeby, żeby coś zmieniać.
Monika