"Od początku wakacji co kilka dni przypominałam Adasiowi, że ma posprzątać swój pokój i przesegregować rzeczy, z których już nie korzysta. Miał deadline do 16 sierpnia, czyli do dnia wyjazdu na obóz. Nie kiwnął palcem, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Nie mamy aż tyle przestrzeni, żeby gromadzić stare zabawki i komiksy w nieskończoność".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Umawiałam się z synem, że posegreguje swoje rzeczy. Wyznaczyliśmy termin
Należę do osób, które wyniosły z domu rodzinnego dbałość o porządek. Jeśli w naszym mieszkaniu robi się za dużo rzeczy, bardzo mnie to męczy. Lubię, gdy w każdym pomieszczeniu panuje ład, a każda rzecz ma swoje miejsce. Gdy się tutaj wprowadzaliśmy i urządzaliśmy, poświęciłam sporo czasu, żeby cały nasz dobytek rozsądnie poukładać, byśmy mogli z tych rzeczy wygodnie korzystać.
Takiej dbałości o przestrzeń wokół siebie chciałam też nauczyć swojego męża i syna, ale coś opornie to idzie. Jak Adaś był mały, rotacyjnie wymieniałam mu zabawki i co jakiś czas oddawałam innym mamom wszystko to, z czego mój synuś już wyrósł albo po prostu już nie korzysta.
Ten system działał mniej więcej do 5. roku życia. Potem Adam już chciał mieć sprawczość i sam decydować, które zabawki odda, a które jeszcze zostawimy. Taki przegląd robiliśmy dwa - trzy razy do roku. Zazwyczaj przed rozpoczęciem roku szkolnego, a potem przed Bożym Narodzeniem i przed urodzinami mojego syna, które wypadają na przełomie wiosny i lata.
Tyle że przyszedł czas na to, żeby mój syn miał już nieco więcej obowiązków i sam pilnował porządku w swoim pokoju. Ma już 9 lat. Zwłaszcza że chce od tego roku sam wracać ze szkoły i zapraszać do siebie kolegów.
Umawialiśmy się jasno, że przez pierwsze tygodnie wakacji ma czas na to, żeby samodzielnie zrobić przegląd zabawek, jakie ma w pokoju. Ustaliliśmy termin 16 sierpnia jako ostateczny, a ja zaznaczyłam mu to w kalendarzu. Kolejne 9 dni Adaś miał spędzić na obozie, więc wiedział, ile czas mu jeszcze zostało na ogarnięcie pokoju. Zresztą, co kilka dniu mu o tym przypominałam.
Mój syn nie miał czasu posprzątać, więc ja to zrobiłam, a on się obraził
Niestety, mój syn nie kiwnął palcem, więc gdy wyjechał w końcu na obóz, zgodnie z obietnicą wzięłam sprawy w swoje ręce. Adaś dobrze wiedział, że tak będzie, bo w czerwcu właśnie tak się umawialiśmy. Mało tego, nieraz mu proponowałam, że mu pomogę, ale on zawsze miał coś pilniejszego do zrobienia. A potem pojechał do Ustki.
Przegląd zrobiłam sama pod nieobecność syna. Nie mamy aż tyle przestrzeni, żeby gromadzić stare zabawki i komiksy w nieskończoność. Zostawiłam mu te, o których wiedziałam, że najbardziej je lubi albo jeszcze nie czytał. Z kolei wszystkie zabawki i rzeczy, które leżały od dawna niewykorzystane, spakowałam w kartony i puściłam dalej w obieg. Klocki kurzące się na półce, takie, których nie tknął od roku, spotkał ten sam los.
Inne dzieciaki będą miały z nich radochę, a mój syn będzie miał więcej miejsca na nowe rzeczy. Część tych uszkodzonych albo niekompletnych zostawiłam pod wiatą. Te też szybko zniknęły. Byłam zadowolona, że w końcu temat mam za sobą.
Jednak gdy Adam wrócił z obozu, strasznie się zdenerwował. Zamiast mi podziękować, że zrobiłam całą robotę za niego, to jeszcze się obraził. Od wczoraj nie chce ze mną i z tatą gadać, bo mnie nie powstrzymał. Adaś miał bardzo dużo czasu na zrobienie porządku i wiedział, jakie będą następstwa - jedyne pretensje może mieć do siebie samego.
Ewelina