"Kwiaty to się na cmentarz zanosi, a nie w prezencie - powiedziała Eliza, a mi zrobiło się gorąco"

"Kwiaty to się na cmentarz zanosi, a nie w prezencie - powiedziała Eliza, a mi zrobiło się gorąco"

"Kwiaty to się na cmentarz zanosi, a nie w prezencie - powiedziała Eliza, a mi zrobiło się gorąco"

Canva

"Chciałam zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie, a wyszło koszmarnie. Skąd miałam wiedzieć, że matka Jacka nie lubi kwiatów, skoro Jacek nigdy mi o tym nie powiedział. Swoją drogą, ta kobieta mogłaby popracować trochę nad uprzejmością, bo inaczej synuś zostanie starym kawalerem".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Długo nie miałam okazji poznać matki mojego chłopaka

Jacek i ja jesteśmy parą od 1,5 roku. On długo nie zapoznawał mnie ze swoimi rodzicami. Nie wiedziałam, czemu unika tego tematu, bo moją mamę i mojego tatę znał już od dawna. Poznał ich na Wielkanoc, spędziliśmy u nich poniedziałek. Spotkanie wypadło dobrze - obie strony się polubiły.

Moi rodzice są bardzo kontaktowymi, towarzyskimi ludźmi. Nie oceniają innych z góry, a nawet jeśli coś zazgrzyta, nie dąsają się z tego powodu, tylko starają się machnąć ręką na drobnostki, a większe niezgodności wyjaśnić na spokojnie. Ja też taka jestem.

Dziwiło mnie, czemu Jacek przez tyle czasu nie przedstawiał mnie swoim rodzicom, choć nasz związek traktowaliśmy poważnie. Poznanie się z rodziną świadczyłoby o tym, że nie traktuje mnie jako przelotnej miłostki. Ale nie nalegałam, czekałam. On tłumaczył się, że to przez jego poprzedni związek. Mama ponoć nie mogła pogodzić się z tym, że rozstał się z jej kandydatką na żonę. Ale szczegółów mi nie opowiadał.
młoda kobieta w jasnych włosach siedząca przy stole z teściową w brązowych włosach i trzymająca ją za rękę canva.com

Przyszła teściowa zaprosiła nas na urodziny. Kupiłam jej prezent

W końcu nadeszła okazja i przyszła (być może) teściowa zaprosiła nas na swoje okrągłe, 50. urodziny. Jacek powiedział, żebym się nie przejmowała prezentem, bo oni razem z siostrą i tatą składają się na sprzęt do kuchni. Pani Eliza wymarzyła sobie robota do wszystkiego.

Dla mnie jednak dziwne byłoby przyjście z pustymi rękami. Postanowiłam więc zamówić dla pani Elizy piękny bukiet kwiatów. Wybrałam róże, subtelne eustomy, pomieszane z drobnymi kwiatuszkami i zielonymi dodatkami.

Wydawało mi się, że to godny prezent i będę miała zapewnione dobre pierwsze wrażenie. Zwłaszcza że nie znam kobiety, więc wybrałam prezent uniwersalny.

Mama mojego partnera potraktowała mnie z góry

Problem powstał, gdy pani Eliza otworzyła drzwi i zobaczyła mnie z tym bukietem. Zamiast chociaż powiedzieć "Dzień dobry", prychnęła tylko i stwierdziła, że mogłam sobie darować te kwiaty. Szkoda pieniędzy. Poza tym kwiaty to się na cmentarz zanosi, wolałabym dostać perfumy - podsumowała bardzo bezpośrednio, a mi zrobiło się gorąco.

Nawet ich nie wzięła, tylko kazała odstawić do słoika i zostawić na stoliku w kącie. Byłam zdruzgotana jej reakcją i zła na Jacka, że nie powiedział mi, że jego mama nie lubi kwiatów. Przez całe popołudnie miałam popsuty nastrój.

Chociaż w sumie nie wiem, czy Jacek o tym wiedział, czy to był tylko pokaz, kto tu rządzi. Jego matka zdecydowanie powinna popracować nad uprzejmością. Takie uwagi wypadałoby zachować dla siebie. Jeżeli ona zostanie moją teściową, to będę miała ciężką przeprawę.

Anka

Sylwia Gaczorek pstryknęła sobie zdjęcie z żółwiem na Seszelach. "Biedny żółw" - wyczyn oburzył fanów
Źródło: instagram.com/sylviagaczorek
Reklama
Reklama