"Przez lata przymykałam oko na zdrady Rafała. Wiedziałam, co się dzieje, ale lęk przed samotnością i ubóstwem skutecznie mnie paraliżował. Zawsze miałam wrażenie, że to moja wina – że nie jestem dość atrakcyjna, że czegoś mi brakuje. Rafał, przystojny, pewny siebie mężczyzna, zdawał się mieć to wszystko, czego ja nie miałam. Wodził oczami za innymi kobietami, a ja starałam się tego nie widzieć. Udawałam, że nie dostrzegam jego wymownych spojrzeń, kiedy przechodziła obok nas".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zdradził mnie nawet z moją najlepszą przyjaciółką
Wiedziałam o ich romansie, zanim jeszcze ktokolwiek odważył się mi o tym powiedzieć. Zauważyłam, jak zaczęli się zachowywać – te ukradkowe spojrzenia, ciche śmiechy, zbyt długie rozmowy. Byłam świadoma, że to, co dzieje się między nimi, nie jest zwykłą przyjaźnią, ale długo nie mogłam się z tym pogodzić. Ufałam jej, ufałam mu, ale oboje zawiedli mnie w najgorszy możliwy sposób.
Rafał doskonale wiedział, że boję się rozwodu. Nie pracowałam, byłam całkowicie zależna finansowo od niego. Wykorzystywał to przeciwko mnie, podkreślając przy każdej możliwej okazji, że bez niego nie poradzę sobie w życiu. Czułam się bezradna i uwięziona w związku, z którego nie miałam odwagi się wycofać. Codziennie udawałam, że wszystko jest w porządku, że jestem szczęśliwa, podczas gdy w środku czułam, jak powoli umieram z bólu i poniżenia.
Wszystko zmieniło się w momencie, gdy Rafał miał wypadek na stoku narciarskim
Złamana noga i poważne obrażenia kręgosłupa uwięziły go w domu na wiele tygodni. Nie mógł się poruszać, potrzebował stałej opieki. I wtedy narodził się we mnie plan zemsty, który z każdym dniem przybierał na sile. Przestałam się bać. Przestałam myśleć o sobie jako o ofierze. Zamiast tego postanowiłam, że to on będzie cierpiał.
Wszystkie jego kochanki, o których wiedziałam, zaprosiłam do naszego domu pod pretekstem opieki nad nim. Nie tłumaczyłam im, dlaczego to robię, ani nie zdradzałam, że wiem o ich romansach z moim mężem. Udawałam, że chcę mu pomóc, że sama nie jestem w stanie sobie z tym wszystkim poradzić. One, niczego nie podejrzewając, przychodziły jedna po drugiej, każda z nich przekonana, że robi to dla jego dobra. A ja z boku obserwowałam, jak Rafał, poniżony i bezradny, musi znosić ich obecność. Nie miał już kontroli nad sytuacją, nie mógł nikogo oszukać, nie mógł uciec.
To był moment, w którym przestałam się bać. Zrozumiałam, że nie muszę być zależna od niego, że mogę poradzić sobie sama. I że zasługuję na coś lepszego. Złożyłam pozew o rozwód, nie oglądając się za siebie. To była moja decyzja, moje wyzwolenie. Odzyskałam swoje życie i godność, którą on próbował mi odebrać. Już nigdy więcej nie pozwolę, żeby ktoś mnie tak traktował.
Elżbieta