"Wzięłam ślub z miłości do mojego męża, a nie po to, żeby spełniać wygórowane oczekiwania jego matki, która do wszystkiego musi zawsze dołożyć swoje trzy grosze. Długo przymykałam na to oko, ale moja cierpliwość powoli się kończy, tym bardziej że moja teściowa rozlicza nas z wakacyjnych wyjazdów, na które sami ciężko pracujemy. Jej zdaniem rodzenie dzieci jest ważniejsze, od zwiedzania świata we dwoje i korzystania z życia, ile się da".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Idealny kamuflaż teściowej przed ślubem
Przed ślubem był spokój, ale od jakiegoś czasu mama mojego męża coraz bardziej odkrywa przede mną swoje prawdziwe oblicze i tym samym zniechęca mnie do siebie na całej linii. Bartek wspominał mi, że w jego domu to właśnie matka nosiła spodnie i miała kontrolę absolutnie nad wszystkim, ale sama na całe szczęście nigdy tego nie doświadczyłam na własnej skórze.
Teściowa była dla mnie miła i miałam wrażenie, że od początku akceptowała mnie jako osobę, z którą jej syn planował spędzić resztę swojego życia. Momentami aż byłam zdziwiona, że nie sprawia problemów żywcem wyjętych z tych wszystkich opowieści na temat teściowych i tak dalej. Niestety im dalej w las, tym bardziej się na niej poznała i nie tylko ja.
Po ślubie mama Bartka tak mocno wczuła się w rolę, że przy okazji stała się również moją matką, co nie do końca wprawia mnie w fantastyczny nastrój. Jakieś drobne uwagi na temat wystroju domu mogłabym jeszcze jakoś przeboleć, wpuszczając jednym uchem, a wypuszczając drugim, ale zaglądanie do portfela wywołuje we mnie i wiele więcej emocji.
Rady teściowej, co do wakacyjnych wojaży
Ślubu nie braliśmy z powodu mojej ciąży i w sumie to z dziećmi nam się nie śpieszy, bo na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Teraz chcemy się skupić na sobie i na tym, żeby z tego życia same najlepsze wspomnienia, a że oboje kochamy podróżować, to podróżujemy i wydajemy na to dość spore pieniądze.
Te wydatki są możliwe tylko i wyłącznie naszej ciężkiej pracy i nigdy nie oczekiwaliśmy, że ktokolwiek będzie nam pomagał w realizowaniu własnych marzeń. Teściowa jednak uważa, że przesadzamy i za to pieniądze już dawno powinniśmy kupić swoje własne mieszkanie i skupić się na rozbudowie rodziny.
Ja się wobec tego pytam, co ją to interesuje, bo za jej kasę nie jeździmy, tylko za swoją. Ona z kolei rządzi się tak, jakbyśmy prosili ją o jakieś zapomogi, żeby wyjechać na kolejną malowniczą wycieczkę w nieznane.
Dzieci jeszcze urodzę, bo mam na to czas, ale nie mam zamiaru spełniać cudzych oczekiwań, tym bardziej osoby, która przez sześćdziesiąt lat swojego życia najdalej była na plaży we Władysławowie. Za takie rady, to ja dziękuję i nie pozdrawiam.
N.