"Gdy trafiłam do szpitala, dowiedziałam się, na kogo tak naprawdę mogę liczyć"

"Gdy trafiłam do szpitala, dowiedziałam się, na kogo tak naprawdę mogę liczyć"

"Gdy trafiłam do szpitala, dowiedziałam się, na kogo tak naprawdę mogę liczyć"

Canva

"Przez lata wyrobiłam sobie masę różnorodnych znajomości, które miały być moim wsparciem i siłą. Byłam dumna, że zawsze mam z kim poćwiczyć, pójść na lunch czy po prostu pogadać. Jednak kiedy trafiłam do szpitala, okazało się, że te wszystkie niby wspaniałe znajomości są tak naprawdę nic niewarte. Pomocną dłoń wyciągnęli ludzie, od których lata temu się odwróciłam. Dziś wiem, że muszę przewartościować całe życie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Chciałam kariery i wysokiego poziomu życia

Wyjechałam na studia i tyle mnie w domu i mieście rodzinnym widzieli. Wstyd się przyznać, że po czasie nie chciałam nawet mówić, skąd pochodzę, bo to prowincja, a ja w Warszawie odnalazłam się bardzo szybko i imponowało mi życie w stolicy. Nie chciałam wracać do domu, nawet na święta, czy ważne uroczystości.

Tak więc zmyślałam co rusz przy każdej okazji rodzinie i bliskim, dlaczego tym razem znów do nich nie przyjadę i świetnie bawiłam się w dużym mieście. Lata mijały, ja skończyłam studia, poszłam do pracy i awansowałam. W tym czasie nie poznałam przyszłego męża, choć kilka relacji było. Nie przejmowałam się tym i skupiałam na sobie i swoim dobrobycie.

Myślałam, że jestem szczęśliwa i otacza mnie masa wspaniałych ludzi. Z pracy, z klubu golfowego i ze studiów jeszcze starzy znajomi. Ogólnie nie narzekałam na nic. Jednak już teraz wiem, że te więzi były niczym.
zbliżenie na dłoń na szpitalnym łózku canva.com

Znajomych zabrakło, gdy znalazłam się w potrzebie

Trafiłam do szpitala. Nawet nie pamiętam tego zbyt dokładnie, podobno runęłam w biurze na ziemię i tyle było z mojej świadomości. Obudziłam się w szpitalu, gdzie miałam zostać przez kilka dni. Wtedy zadzwoniłam po niby przyjaciół, aby mi przywieźli rzeczy i pomogli w tym trudnym czasie.

Jednak nikt nie mógł, każdy był zajęty i wszyscy przesyłali życzenia zdrowia. Kiedy wreszcie stanęłam pod ścianą, zadzwoniła do mnie mama. Wtedy powiedziałam jej prawdę, że jestem w szpitalu i potrzebuję pomocy. Ona wsiadła w najbliższy autobus i przyjechała do mnie z ojcem.

Razem mnie doglądali i mi pomagali. W tym czasie nikt ze znajomych z Warszawy nie raczył mnie odwiedzić, czy zadzwonić, a wiedzieli, że jestem w szpitalu. Gdy wróciłam do mieszkania, to tylko na chwilę, bo nie mogłam sama tam zostać podczas rekonwalescencji, a mama z ojcem musieli wracać do domu, więc pojechałam z nimi.

Teraz już wiem, że mogę liczyć tylko na tych, których ignorowałam przez ostatnie lata, a oni jedyni się ode mnie nie odwrócili. Nie to, co znajomi, którzy o mnie zapomnieli, gdy tylko na chwilę wypadłam z obiegu.

Kinga

Każdy może wyglądać na fotkach szczupło. Kilka ruchów i jest parę kilo mniej
Źródło: instagram.com/mr.dasante/
Reklama
Reklama