"Moja koleżanka Aśka w te wakacje bierze ślub. Ona ma już 40 lat i wychodzi za mąż po raz pierwszy. Uważam, że 40-letnia panna młoda to jakiś oksymoron, przecież ani nie jest już młoda, a panną jest już tylko w sensie prawnym. W tym wieku wypada wyprawić jakieś skromne wesele np. uroczystą kolację dla najbliższej rodziny, a ona uparła się na huczne przyjęcie weselne z prawdziwego zdarzenia".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Aśka jest 40-letnią panną młodą, a wyprawia wesele z prawdziwego zdarzenia
Ja wszystko rozumiem, ale — no właśnie, jest jedno "ale". Aśka to moja przyjaciółka, która ma już 40 lat, a wyprawia takie rzeczy. Aśka od wielu lat szukała męża, niestety długo nie miała szczęścia w miłości i chyba powoli godziła się z tym, że tego męża już nie znajdzie.
Jednak ostatni rok pokazał, że fortuna kołem się toczy, a los może się odmienić o 180 stopni w ciągu zaledwie 12 miesięcy. Aśka poznała fajnego i, co najważniejsze, wolnego faceta. Po zaledwie dwóch miesiącach znajomości przyjęła jego oświadczyny, a teraz ma się odbyć ich ślub.
Aśka będzie więc 40-letnią panną młodą. Na wiele rzeczy jest już po prostu zbyt "wiekowa" - np. nie będzie mieć białej sukni ślubnej, bo to już byłaby przesada, ani długiego welonu, no i ja to rozumiem.
Jednak jest jedna rzecz, na którą Aśka się uparła. Stwierdziła, że skoro już jej się poszczęściło i w końcu wychodzi za mąż, wyprawi wesele z prawdziwego zdarzenia, czyli takie z pompą.
Zaprosiła więc 150 gości, z tego co wiem, wszystkie wujki i ciotki oraz ich dzieci i dzieci ich dzieci. Wśród gości jest wiele osób, których Aśka nie widziała od lat i z którymi nie utrzymuje kontaktu, ani nawet nie darzy szczególną sympatią, jednak skoro ma być "biba weselna", to ich zaprosiła.
Będzie więc ogromny 5 piętrowy tort weselny z jakimś wykwintnym nadzieniem i potrawy jak z typowego wiejskiego wesela — pieczony dzik i inne tego typu rarytasy. Oczywiście będą też zabawy oczepinowe — zapewne wszystkie możliwe łącznie z tymi najbardziej obciachowymi. No i najważniejsze — przez całą noc gościom ma przygrywać zespół, ale gdyby tego było mało, będzie jeszcze także i DJ, który będzie grać w przerwach zespołu.
Ja bym nie wyprawiła wielkiego wesela w tym wieku
Oczywiście rozumiem, że to wesele Aśki, ale ja bym takiego wesela nie zrobiła. Już pomijając fakt, że to wszystko sporo kosztuje i moim zdaniem to bezsensowny wydatek. Tyle mamony pójdzie na marne w jedną noc. Jednak nie to mi najbardziej przeszkadza.
Przede wszystkim uważam, że Aśka jest już zbyt wiekowa na tak huczne wesele i po prostu w wieku 40 lat to już nie wypada. Takie wesela mogą robić jakieś młódki 20-letnie, przed którymi jeszcze całe życie, a nie za przeproszeniem, kobieta po czterdziestce.
W tym wieku to już wypada zrobić jakieś skromne wesele — np. kolację tylko dla najbliższej rodziny i przyjaciół — godne — że tak powiem — kobiety po przejściach. 40-letnia panna młoda to zresztą jakiś oksymoron — przecież ani nie jest młoda, a panną to jest już tylko w sensie prawnym.
Karolina, koleżanka 40-letniej panny młodej