"Była narzeczona mojego męża zrujnowała nam wesele. Niepotrzebnie zgodziłam się na to, by ją zaprosić"

"Była narzeczona mojego męża zrujnowała nam wesele. Niepotrzebnie zgodziłam się na to, by ją zaprosić"

"Była narzeczona mojego męża zrujnowała nam wesele. Niepotrzebnie zgodziłam się na to, by ją zaprosić"

Canva

"Choć minęło już trochę czasu od tego feralnego dnia, wspomnienia są wciąż świeże. Moje wesele miało być jednym z najpiękniejszych dni w życiu, jednak z powodu jednej osoby, która nie mogła się pogodzić z przeszłością, zamieniło się w prawdziwy koszmar. Tą osobą jest była narzeczona mojego męża".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Marzyłam o pięknym weselu

Mój mąż i ja planowaliśmy nasz ślub od miesięcy. Starannie wybieraliśmy każdy detal – od kwiatów, przez menu, aż po listę gości. Nie była to ogromna uroczystość, zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół. Wiedziałam, że wśród zaproszonych będzie kilka osób, które znały mojego męża, jeszcze zanim się poznaliśmy, ale nie spodziewałam się, że jedna z nich będzie stanowić takie zagrożenie.

Nie mogłam uwierzyć, kiedy na liście gości pojawiło się nazwisko jego byłej narzeczonej. Byli razem kilka lat, a ich rozstanie było bolesne. Wiedziałam, że to dla mojego męża trudny temat, ale zapewnił mnie, że jest już przeszłością i nie ma powodów do obaw. Chciał, żebyśmy byli ponad tym i że obecność tej osoby nie zmąci naszej radości. Postanowiłam więc zaufać jego decyzji, choć czułam niepokój.

W dniu ślubu wszystko wydawało się idealne. Przygotowania szły gładko, atmosfera była pełna oczekiwania i szczęścia. Goście przybyli na czas, a ceremonia w kościele odbyła się bez żadnych niespodzianek. To był magiczny moment, gdy powiedzieliśmy sobie „tak”. Jednak to, co miało być początkiem naszej wspólnej, szczęśliwej drogi, szybko przerodziło się w coś zupełnie innego.

Po ceremonii przeszliśmy do sali weselnej, gdzie zaczęła się właściwa zabawa. Wszyscy byli w doskonałych nastrojach, tańczyliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy z bliskimi. Ale w miarę upływu czasu zauważyłam, że coś jest nie tak. Była narzeczona mojego męża, Ewa, zaczęła przyciągać coraz więcej uwagi. Z początku myślałam, że to naturalne – przecież znała wielu gości i nie było nic dziwnego w tym, że rozmawiała z ludźmi. Ale szybko zorientowałam się, że jej zachowanie zmierza w kierunku, który nie wróżył niczego dobrego.

Ewa była wyraźnie pijana. Zamiast zachować się z klasą i usunąć w cień, zaczęła coraz głośniej komentować nasz związek. Słyszałam, jak mówiła, że „zawsze wiedziała, że on do niej wróci” i że „ten ślub to tylko chwilowa fanaberia”. Na początku próbowałam to ignorować, nie chcąc psuć sobie tego dnia. Ale kiedy zobaczyłam, jak podchodzi do mojego męża i zaczyna z nim rozmawiać w sposób, który był zdecydowanie zbyt intymny, straciłam cierpliwość.

Kobieta na czerwonym tle. Canva

Zrobiła się afera

Podjęłam decyzję, że porozmawiam z nią osobiście. Poprosiłam ją, żeby zachowała się odpowiednio i dała nam święty spokój. Ewa jednak zaczęła podnosić głos, oskarżając mnie o „kradzież” mężczyzny jej życia. Zrobiło się niezręcznie, goście zaczęli zwracać uwagę na naszą rozmowę. W końcu jeden z przyjaciół mojego męża postanowił interweniować i odciągnął ją na bok.

Nie minęło wiele czasu, zanim doszło do prawdziwej awantury. Ewa wpadła w szał, zaczęła krzyczeć i płakać, oskarżając mnie o zniszczenie jej życia. Ochrona musiała ją wyprowadzić z sali, a ja czułam, jak moja radość z tego dnia rozpada się na drobne kawałki.

Mój mąż chciał być dżentelmenem i nie sprawić jej przykrości, ale nie przewidział, że Ewa nie będzie w stanie pogodzić się z tym, że on rozpoczął nowe życie. Mam nadzieję, że moja historia będzie przestrogą dla innych par. Czasem warto postawić granicę i wybrać własne szczęście ponad uprzejmość wobec innych.

Marta K.

Sukienki na wesele w najnowszych trendach. 15 modnych propozycji
Źródło: instagram.com/louisemontgomeryblog
Reklama
Reklama