"Gdy narzeczony wyszedł po bułki, zamknęłam się w mieszkaniu i zaczęłam pakować jego rzeczy"

"Gdy narzeczony wyszedł po bułki, zamknęłam się w mieszkaniu i zaczęłam pakować jego rzeczy"

"Gdy narzeczony wyszedł po bułki, zamknęłam się w mieszkaniu i zaczęłam pakować jego rzeczy"

Canva

"Wpakowałam się w niezłe bajoro. Jestem w związku od trzech lat, ale odkąd się zaręczyliśmy, Konrad przestał się starać. Nic mi się już w tej relacji nie podobało. Mój facet całymi dniami tracił czas na przesiadywaniu przed komputerem. Pracował zdalnie, a gdy nie pracował, to grał albo oglądał filmy. Rzadko wychodził, zakupy robiłam ja, tylko czasem szedł po świeże bułki rano, żeby mi unaocznić, że wczorajszych nie zje. Przez jego natrętną obecność nie mogłam zaprosić koleżanki ani mamy do mieszkania. W końcu powiedziałam pass".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mój związek po zaręczynach okazał się pomyłką

Jestem w związku z facetem od trzech lat. Już nawet nie wiem, czym Konrad tak mnie zauroczył, że po pół roku zgodziłam się, żeby się do mnie wprowadził, a po roku przyjęłam pierścionek zaręczynowy. W ten sposób wylądowałam pod jednym dachem z facetem, który okazał się pomyłką, w dodatku bardzo ekspansywną i drogą pomyłką.

Przez pierwszy rok jeszcze się starał, ale odkąd jesteśmy zaręczeni, przestało mu zależeć na tym, żeby okazywać mi uczucie. Od dawna nic mi się w tej relacji nie podoba. Prawie przestaliśmy ze sobą rozmawiać, bo Konrad przez cały dzień gapi się w ekran. Pracuje zdalnie. Po pracy włącza sobie gry komputerowe albo różne nieciekawe filmy i tak spędza popołudnie i wieczór. Prawie nie wychodzi z mieszkania.

Dodam - z mojego mieszkania, które spłacam. Kupiłam je 6 lat temu, jeszcze w czasach dobrej koniunktury i normalnych cen. Tak się cieszyłam, bo 2 lata później ceny poszły tak bardzo w górę, że już nie byłoby mnie stać na taki metraż. Teraz czuję się tam jak w więzieniu z podwyższonym rygorem.
Kobieta w ciemnych włosach pakująca walizkę w jasnym pomieszczeniu Canva

Gdy nadarzyła się okazja, wyrzuciłam partnera z mieszkania

Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, że Konrad jest ze mną dla własnej wygody. Ma darmowe lokum, ma gdzie trzymać wszystkie swoje graty (większość szaf w mieszkaniu jest zawalona jego rzeczami, nie moimi). W lodówce zawsze jest coś do zjedzenia, a zakupy same się robią. Słowem, mam w domu istotę pasożytującą na mojej bezsilności.

Każda moja sugestia, że nie chcę już ciągnąć dalej tego związku, kończyła się kłótnią. Konrad zawsze potrafił tak odwrócić kota ogonem, bym to ja czuła się winna. Po czym obiecuje, że znajdzie sobie mieszkanie, i przez kolejny miesiąc nie robi nic. Myślałam, że może w akcie desperacji pojedziemy w tym roku razem na wakacje, może coś się zmieni, ale jemu żaden kierunek nie pasował.

Nie mogłam nawet wygadać się koleżance, bo pilnował, o której wracam z pracy i czy po pracy nie byłam nigdzie na mieście. Moja mama do tej pory myślała, że z moim narzeczonym świetnie mi się układa. Gdy do niej dzwoniłam, on zawsze przychodził i słuchał, o czym rozmawiamy. Miał czelność nawet zabrać mi telefon i przerwać rozmowę, gdy coś mu nie odpowiadało, a ja potem musiałam się tłumaczyć z problemów technicznych.

W pewnym momencie zaczęłam się zwyczajnie obawiać o przyszłość, bo poczułam się, jakby moja przestrzeń prywatna kurczyła się do rozmiarów pudełka od zapałek.

Ponieważ nie mogłam pozbyć się Konrada z mieszkania po dobroci, czekałam na okazję, aż będę mogła po prostu wystawić go za drzwi. Okazja nadarzyła się tydzień temu, gdy Konrad miał nastrój zaczepny. Zobaczył, że w kuchni leżą tylko wczorajsze bułki, i postanowił pokazać mi, że on takich nie jada. Wyszedł po świeże, ale nie wziął ze sobą kluczy.

Przeliczyłam - w skrzyneczce wisiały wszystkie trzy, a czwarty w zamku. Szybko zamknęłam drzwi od środka i zaczęłam pakować jego rzeczy. Zanim odezwał się domofon, udało mi się wystawić walizkę z jego laptopem, pierścionkiem rzeczami osobistymi, oraz trzy worki na śmieci z ubraniami.

Tak się zdenerwował, że musiałam wezwać wsparcie mundurowe, ale dostał zakaz przychodzenia do mojego mieszkania i 14 dni na zabranie rzeczy. Czuję się, jakbym odzyskała swoje życie. Żałuję tylko tego, że nie zdecydowałam się wystawić go za drzwi wcześniej.

Klaudyna

Melania od Donka potrafi zadać szyku. Oceniamy styl 51-latki.
Źródło: Rex Features/East News
Reklama
Reklama