"Justynka to moja synowa. Szanuję ją, ale czasami ma dziwne prośby. Chciała, żebym zajęła się jej dziećmi, kiedy ona będzie pracować. Są wakacje, więc przedszkole jest zamknięte. Naturalne dla mnie było to, że otrzymam za to wynagrodzenie. W końcu na emeryturze dorabiam sobie jako niania. Wolałam od razu zapytać, ile oferuje mi za godzinę pracy. Dla niej na pewno byłaby zniżka. A wtedy Justyna się obraziła. Nie rozumiem jej postępowania".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Synowa chciała, żebym zajęła się jej dziećmi
Jestem na emeryturze, ale mam spore wydatki, ponieważ często chodzę do kosmetyczki i kupuję sporo ubrań. Lubię żyć wygodnie, dlatego sobie dorabiam. Na co dzień pracuję jako opiekunka do dzieci. Bardzo to lubię i doskonale dogaduję się z maluchami, dlatego matki często polecają mnie swoim koleżankom i tak to się kręci. Ostatnio synowa poprosiła o pomoc. Chciała, żebym zajęła się jej dziećmi, a więc moimi wnukami. Wszystko ze względu na to, że przedszkole jest zamknięte w wakacje, a ona musi chodzić do pracy. Dla mnie naturalne było to, że od razu zapytałam o wynagrodzenie.
Teraz jest na mnie obrażona
Kiedy Justyna to usłyszała, zamarła. Była w szoku, chyba myślała, że zajmę się jej dziećmi za darmo. A ona dobrze wie, jaki mam styl życiu, nigdy mnie nie krytykowała za to, że sobie dorabiam. To chyba oczywiste, że dla niej byłaby zniżka. Nie mogę jednak pracować za darmo, bo mam swoje wydatki. Na pewno udałoby mi się pogodzić opiekę nad wnukami z opieką nad innymi dziećmi, ale chciałam mieć jasną sytuację finansową. Justyna się na mnie obraziła i teraz w ogóle się do mnie nie odzywa. Z tego co wiem, to poprosiła o pomoc swoją mamę, która robi to za darmo.
Przecież nie zrobiłam niczego złego
Nie widzę w tym mojej winy. Nie zrobiłam niczego złego. Przecież Justyna też chodzi do pracy po to, żeby zarabiać. Powinna mnie zrozumieć, bo sama lubi sobie kupować drogie rzeczy. Wiem, że ją stać na to, żeby mi zapłacić, więc tym bardziej nie rozumiem jej oburzenia. Oczywiście nastawiła też syna przeciwko mnie, co jest dla mnie kuriozalną sytuacją, bo on w ogóle nie był zamieszany w tę sytuację. Przykro mi, że tak to wygląda i nie wiem, co teraz powinnam zrobić, żeby wyjść z twarzą z tej sytuacji.
Zawodowa Niania