"Skoro grill był składkowy i na zasadzie, że każdy przynosi, co chce, to teściowie nie powinni mieć do nas teraz pretensji, że przynieśliśmy, co chcemy. W dodatku potem obgadywali nas za plecami razem z resztą rodziny".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowie co roku zapraszają wszystkich na rodzinnego grilla
Naszą rodzinną tradycją stało się już, że w sezonie letnim robimy sobie wspólnego grilla na działce u teściów. Mają tam świetne miejsce, dużo zieleni i przestrzeni, a dookoła płot obrośnięty winoroślą. Nikt się nie gapi i można spokojnie pogadać. Zamiast wykosztowywać się na zjazd rodzinny w restauracji, my mamy wspólne popołudnie na działce.
Co roku na tego grilla przyjeżdża koło 30 osób. Teściowie, rodzice, nasze rodzeństwo z dziećmi - trzy pokolenia. Ponieważ niemądrze byłoby, gdyby moi teściowie za to wszystko płacili z własnej kieszeni, ustaliliśmy, że impreza jest składkowa. Robimy zrzutę na napoje i pieczywo, a pozostałe jedzenie kupujemy sobie we własnym zakresie, przyrządzamy i przywozimy gotowe, żeby gospodyni i gospodarz nie mieli aż tyle pracy przy uszykowaniu wszystkiego.
I tak to oni goszczą nas pomidorkami i ogórkami prosto z działki, świeżą rukolą i cukinią, a do tego jeszcze co roku wystawiają na stół 5 kilogramów kiełbasy. Wypadałoby, żeby o pozostałe rzeczy na grilla zadbała reszta rodziny. Myślałam, że mam całkowitą dowolność, jeśli chodzi o jedzenie, które przynoszę do teściów, ale chyba jednak się myliłam.
Przynieśliśmy swoją kiełbasę, a rodzina patrzyła spode łba
W zeszłym roku przywieźliśmy ze sobą tylko pieczywo, sałatkę i karkówkę, bo wyszliśmy z założenia, że skoro teściowa zadbała o takie ilości kiełbasy, to nie ma sensu przywozić jeszcze więcej. Tyle że na miejscu okazało się, że kiełbasa zorganizowana przez teściów była miękka, paczkowana i z dużym dodatkiem kurczaka. Ja z różnych względów unikam drobiu, więc nawet odpuściłam sobie próbowanie, choć pozostali zjedli ze smakiem.
W tym roku postanowiliśmy jednak wziąć 3 kg lepszej jakościowo kiełbasy bez niepotrzebnych dodatków, żeby każdy mógł choć spróbować. Nie wykosztowałam się na to aż tak dużo, raptem 120 zł. Myślałam, że teściowa doceni gest, ale ona zupełnie opacznie to odczytała.
Uznała, że się wywyższamy, bo nie pasuje nam zwykłe jedzenie, tylko musimy zawsze podstawić wszystkim pod nos to z najwyższej półki i jeszcze oczekiwać oklasków. Kurcze, bez przesady, skoro grill był składkowy i na zasadzie, że każdy przynosi, co chce, to nie powinna mieć do nas teraz pretensji, że przynieśliśmy, co chcemy. W dodatku słyszałam, jak później odgadywali nas razem z resztą rodziny, że na szlacheckie podniebienia niegodna jest kiełbasa od teściowej.
Tym sposobem zostaliśmy rodzinnymi snobami, bo nie pasowało nam jedzenie byle czego. Kurtyna. Jak tak to ma wyglądać, za rok zrobimy sobie grilla sami.
Daria