"Kuzynka mieszka ode mnie o ponad 160 km. Z przyjemnością zjawiłam się na jej urodzinach w umówionym terminie, z kwiatami i prezentem. Nie chciałam robić kłopotów, a ponieważ nikt nie wspominał o noclegu, zorganizowałam sobie wszystko we własnym zakresie. Następnego dnia dowiedziałam się, że jestem samolubna i konfliktowa".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kuzynka zaprosiła mnie na urodziny
Ostatnia sytuacja rodzinna sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z pozostałymi. Raczej to drugie - bo ja się staram być wobec nich miła i szanować granice każdego członka rodziny.
Jeśli do mnie do domu przyjedzie osoba, która kocha marchewkę z groszkiem, to na obiad dostanie marchewkę z groszkiem (choć ja tego dania nie znoszę). Jest gościem, więc dbam o jej potrzeby - wydaje mi się, że to normalne.
Z kolei w drugą stronę, jeśli ja jestem gościem, to staram się nie narzucać gospodarzom i nie marudzić. To naprawdę żaden problem, jeśli w gościach panują inne zasady niż u mnie w domu. Jak wszyscy chodzą w kapciach, to ja też zakładam. Jak nikt mi nie proponuje noclegu, to się nie obrażam, tylko rezerwuję sobie pokój w hotelu i po sprawie.
Tak było ostatnim razem, kiedy kuzynka zaprosiła mnie na swoje 40. urodziny. Aśka ma dom, męża, mieszkają 160 km ode mnie. To na tyle duży dystans, że postanowiłam nie wracać do siebie do domu po imprezie, tylko przenocować na miejscu. A ponieważ Asia nie wspominała nic o nocowaniu u niej, to uznałam, że ogarnę temat we własnym zakresie.
Po urodzinach zrobił się problem z noclegiem
W dzień urodzin zjawiłam się w umówionym terminie, punktualnie, z kwiatami w ręku i prezentem. Kuzynka narobiła różnych pyszności, był tort z cukierni i sushi. Świetnie się bawiłam z resztą rodziny i koleżankami Aśki. Nad ranem niektórzy już odpadli. Ci mieszkający blisko, czyli większość, porozchodzili się do domów. Jedna dziewczyna zasnęła na kanapie w salonie, a kuzyn chrapał na fotelu.
Ja też uznałam, że najwyższy czas się zbierać, więc zadzwoniłam po taksówkę, żeby mnie zawiozła do hotelu. Wtedy Aśka dopiero się obudziła, że jak to, przecież mogę nocować u niej. To oczywiste. Rano byśmy się wyspały, zjadły śniadanie, posprzątały po urodzinach i poszły na jakiś spacer po okolicy.
Dla mnie nocleg nie był taki oczywisty, a nie chciałam się narzucać. Zresztą, już miałam rezerwację, więc wytłumaczyłam wszystko Aśce i pojechałam.
Rano się dowiedziałam, że obrobiła mi dolną część pleców przed całą rodziną. Stwierdziła, że jestem samolubna i konfliktowa, bo wszystkim pasowało nocowanie u niej, a tylko mi nie. Musiałam mieć luksusy w hotelu. Przykro mi się zrobiło. Więcej już do nich nie przyjadę, jeśli tak to ma wyglądać.
Ewelina