"Od kilku miesięcy mam nowego sąsiada w bloku, który wprowadził do mojego życia nieoczekiwane emocje. Mam 42 lata, a on ma 33. Ta różnica wieku nie była dla mnie problemem, dopóki nie zaczęłam rozważać możliwości bliższej relacji. Czuję, że jestem na etapie życia, w którym chciałabym mieć kogoś bliskiego, kogoś, z kim mogłabym dzielić radości i smutki dnia codziennego. On jest wolny, ja również, więc teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by spróbować zbliżyć się do siebie".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zakochałam się w młodym sąsiedzie
Nasze pierwsze spotkanie było zupełnie przypadkowe — spotkaliśmy się na klatce schodowej, wymieniliśmy kilka zdań, a potem każde z nas poszło w swoją stronę. Od tamtej pory spotykamy się regularnie, choćby przelotnie, i zawsze zamieniamy kilka słów. Jest coś w jego spojrzeniu i uśmiechu, co sprawia, że serce bije mi szybciej. Z każdym kolejnym spotkaniem czuję coraz większą sympatię i zainteresowanie tym człowiekiem.
Wielokrotnie analizowałam tę sytuację i próbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak bardzo przejmuję się różnicą wieku. Przecież wiele par z powodzeniem radzi sobie z większą różnicą lat. Z drugiej strony, boję się, że on może nie podzielać moich uczuć lub, co gorsza, uznać mnie za osobę, która nie jest w stanie sprostać jego oczekiwaniom ze względu na wiek. Obawiam się również reakcji otoczenia — znajomych, sąsiadów, a nawet rodziny. Nie chcę, żeby postrzegali mnie jako osobę desperacko poszukującą miłości.
Rozmyślam o nowym sąsiedzie
Często myślę o tym, jak mogłoby wyglądać nasze życie razem. On jest pełen energii, pasji, ma wiele planów na przyszłość. Ja również, mimo swoich lat, absolutnie nie czuję się stara ani zmęczona życiem. Mam swoje pasje, marzenia i cele, które chciałabym realizować. Wierzę, że moglibyśmy wzajemnie się wspierać i inspirować. Tylko że nie wiem, czy on widzi we mnie kogoś więcej niż tylko sympatyczną sąsiadkę.
Ostatnio zdarzyło się, że spędziliśmy razem więcej czasu. Pomagał mi w przeniesieniu ciężkich rzeczy, a potem zaprosiłam go na kawę. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się, dzieliliśmy się doświadczeniami z przeszłości. Było miło, ciepło, bez żadnych niezręczności. To spotkanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest między nami jakaś chemia, coś, co warto by było zbadać głębiej.
Mimo to wciąż nie mogę się zdecydować na otwarte wyznanie swoich uczuć, czy też poczynienie jakichś konkretnych kroków. Boję się odrzucenia, boję się, że to, co teraz wydaje się tak obiecujące, może zakończyć się bolesnym rozczarowaniem. Może on wcale nie jest zainteresowany bliższą relacją z kobietą w moim wieku. Może te sympatyczne gesty i rozmowy są dla niego tylko formą miłej sąsiedzkiej interakcji, bez żadnych głębszych uczuć.
Chciałbym przezwyciężyć swoje obawy, ale boję się zaryzykować.
Kinga