"Jestem fotografem z wieloletnim doświadczeniem. Robienie zdjęć jest dla mnie nie tylko sposobem na życie, ale też pasją, której się poświęcam, dlatego staram się, żeby zawsze każdy aspekt fotografii był taki dopracowany na ostatni guzik. Pierwszy raz się jednak zdarzyło tak, że laska zrobiła z wesela pogrzeb. Miał być rajski ślub, a była smutna stypa".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zajmuję się fotografią ślubną od lat, ale to zlecenie od początku było inne
Jestem fotografem od bardzo wielu lat. Obstawiam wesele, śluby, chrzty i inne tego typu imprezy. Wiadomo, że bywają różne zlecenia i różne rzeczy się w czasie tych imprez dzieją. Zdarzają kłótnie państwa młodych o jakieś kompletne bzdury, wpadki pana młodego, który będąc już pod wpływem, ląduje pod stołem i spędza tam następne pół wesela i wiele innych różnych sytuacji, o których wolałabym tutaj nie pisać.
Całkiem niedawno trafiłam jednak na wyjątkowy przypadek. Zgłosiła się do mnie jakaś młodziutka dziewczyna ze starszym chłopakiem. Od początku dziwnie na mnie patrzyła i tak obczajała wzrokiem, aż miałam wrażenie, że wcale jej nie interesuje przedstawiona przeze mnie oferta.
Wreszcie ni z gruszki, ni z pietruszki zapytała mnie, jak będę ubrana na weselu. Odpowiedziałam, że ubiorę się w beżowy kombinezon, na co ona odparła, że to nie wchodzi w rachubę, bo ona ma takie życzenie, żeby wszyscy goście na weselu ubrani byli na czarno, a tylko para młoda na biało. Byłam bardzo zaskoczona i próbowałam ją odwieźć od tego pomysłu, ale się nie dało, a wiadomo klient nasz pan.
Zrobiła z wesela pogrzeb
Przyjechałam na ten ślub, chociaż określenie „ślub” chyba nie jest najlepsze, bo bardziej wyglądało to jak stypa. Wyobraźcie sobie taki ślub, na którym wszyscy ubrani są na czarno, oprócz państwa młodych. Normalnie wyglądało to jak stypa i to jedna z tych gorszych.
To wesele nie dość, że wyglądało bardzo dziwnie, to jeszcze na dodatek ten czarny kolor sprawiał, że serio zrobiła się grobowa atmosfera.
Mam nawet wrażenie, że wszyscy na tym weselu się źle bawili, łącznie z panem młodym, który czuł się skonsternowany tym, że wszyscy inni oprócz panny młodej są ubrani na biało. W zasadzie tylko panna młoda była bardzo szczęśliwa, że ustrzeliła fajnego chłopaka i jedyna weszła tam cała na biało. To ona sobie zrobiła z tego wesela pogrzeb.
Na szczęście to wesele już za mną, ale i tak teraz sformułowanie „grobowa atmosfera” nabiera zupełnie nowego znaczenia.
Fotografka