"Kiedy poznałam Pawła, myślałam, że to znak z nieba. To mężczyzna wprost idealny. Przystojny, a przy tym bardzo inteligentny. Mamy masę wspólnych zainteresowań, doskonale dogadywaliśmy się od samego początku. Co najważniejsze, poznałam go na pielgrzymce, więc uznałam, że łączy nas również wiara. Dopiero po ślubie wyznał mi, że tak naprawdę jest ateistą".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Poznałam Pawła na pielgrzymce
Jestem bardzo wierzącą osobą i z takiej rodziny pochodzę. Od małego wpojono mi pewne wartości, o których staram się pamiętać przez całe swoje życie. Często wybieram się na pielgrzymki, to dla mnie bardzo ważne wydarzenie. To właśnie tam poznałam miłość swojego życia, Pawła. Wydawał się być wprost idealnym kandydatem. Jest bardzo przystojny, oczytany, a przy tym inteligentny. Mamy wiele wspólnych tematów i od razu między nami zaiskrzyło. Po krótkim czasie wzięliśmy ślub, a ja czułam się jak w bajce.
On jest ateistą
Nie poruszałam z Pawłem tematu wiary, bo myślałam, że to niepotrzebne. Skoro poznałam go na pielgrzymce, to wydawało mi się oczywiste, że to osoba wierząca, która kieruje się takimi samymi wartościami, jak ja. Po ślubie, gdy zamieszkaliśmy razem, zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie w porządku. Zastanawiałam się, dlaczego on nigdy nie chodzi ze mną do kościoła. W końcu zaczęłam z nim o tym rozmawiać, a on mi wyznał, że jest ateistą i bardzo się zdziwił, kiedy okazał się to być dla mnie problem. Powiedział, że nigdy o to nie pytałam, więc myślał, że nie ma żadnego problemu. W końcu go zapytałam, co robił na tej pielgrzymce. A on powiedział, że chciał się dowiedzieć, o co tyle szumu i był ciekawe, czy spotka kogoś ciekawego.
Nie wiem, co powinnam zrobić
Sytuacja jest dla mnie bardzo trudna, bo zależy mi na tym, żeby wieść życie zgodne z wiarą. Nie wiem, czy uda mi się trwać w moich przekonaniach, kiedy tuż obok mnie będzie człowiek, który nie jest wierzący. Zastanawiałam się nad czym, czy mogę wziąć w związku z tym rozwód kościelny. Tak naprawdę, to Paweł mnie nie oszukał, ani nie okłamał. Ja po prostu nigdy go nie zapytałam o kwestię wiary, bo uznałam to za oczywistość. Teraz zbieram tego żniwo. Nie wiem, jak mogłam być, aż tak naiwna. Ta sytuacja była ogromnym błędem, za który dziś płacę.
Wierząca Żona