„Jestem w ciężkim szoku. Październik zmierza ku końcowi, a ja dopiero dowiedziałam się o tym, że moja wnusia wraz z początkiem września została oddana do żłobka. Dlaczego nikt nie zapytał mnie o zdanie? Przecież to przechowywalnia dzieci! Czy mój Arturek i jego Marika całkiem postradali zmysły? Zajęłabym się maleńką, gdyby ktoś mnie o to poprosił...”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
W mojej głowie roi się od pytań
Od niedawna jestem babcią. Mój syn Artur zaliczył wpadkę ze swoją dziewczyną Mariką. Nie byłam zbyt zadowolona z takiego rozwoju wydarzeń, bo moim zdaniem obydwoje są za młodzi i za mało doświadczeni na rodzicielstwo. No ale stało się, a my z mężem obiecaliśmy im wsparcie finansowe. Niestety Marika od początku była na nie, bo zgrywa jakąś niezależną businesswoman. Moim zdaniem za dużo filmów się naoglądała!
Wyobraźcie sobie, że chyba dlatego uznała, że niedługo po porodzie wróci do pracy, a maleństwo odda do żłobka. Jestem w ciężkim szoku, bo październik zmierza już ku końcowi, a ja dopiero teraz dowiedziałam się, że moja wnusia wylądowała w przechowywalni dzieci.
W mojej głowie roi się od pytań! Dlaczego nikt wcześniej nie zapytał mnie o zdanie? Czy mój Arturek i przede wszystkim jego partnerka już całkowicie postradali zmysły? Dlaczego nikt nie poprosił mnie o to, żebym zajęła się maleńką?!
Canva
Jestem dobrą babcią
Przecież jestem dobrą babcią. Dbam o to, żeby mała zawsze miała zakryte uszka na spacerach i była po sam nosek okryta kocykiem. Nawet specjalnie uszyłam jej na drutach gruby sweterek, żeby nie było jej zimno. Marika niechętnie jej go zakłada, bo mówi, że takie ciuchy nadają się dopiero na zimę, a nie tak ciepłą jesień. A mnie się wydaje, że po prostu nie przypadł jej do gustu.
Wracając do sedna sprawy, strasznie mnie to zbulwersowało, że wielka pańcia postanowiła wrócić do pracy. W głowie się jej chyba poprzewracało. Przecież nie kariera, a dziecko powinno być dla niej teraz priorytetem. Tymczasem młodzi zawożą maleńką do żłobka przed 8:00, a odbierają dopiero po 16:00. Tak długa rozłąka z rodzicami musi być prawdziwą traumą dla takiego maleństwa.
Że też mój Arturek nie zapytał mnie wcześniej o zdanie. Przecież ja bym mu dobrze podpowiedziała. Mam doświadczenie życiowe, mógł liczyć na mądrą radę od matki. Ale nie, wolał ukryć to przede mną i zupełnym przypadkiem dowiedziałam się o tym od sąsiadki. Co za wstyd!
Barbara