„Sorry, Gregory! Nie każda historia musi zakończyć się happy endem. No właśnie, nie każda, ale moja może. Bo czemu by nie! Wpadłem na genialny plan, dzięki któremu nie stracę zaliczki, którą wpłaciliśmy na salę, skoro ślubu nie będzie, a ja mam kochankę. Główka pracuje!”
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Miał być ślub!
Mieliśmy wszystko zaplanowane. Pierwszy taniec do Zenka Martyniuka, dzik wjeżdżający na salę w rytm naszej ulubionej piosenki disco polo, bimber od wuja, no i najlepszy wodzirej na wsi. Niestety w naszym wymarzonym terminie remiza była zajęta, a Mariolka upierała się, żebyśmy nie rezygnowali z terminu, skoro już zawczasu wysłaliśmy zaproszenia do krewnych. W sumie żałowałem, że przystałem na ten pomysł, ale teraz myślę, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Okazało się, że żeby zaklepać taką lepszą salę weselną, trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych zaliczki. Sam nie wiem, dokąd ten świat zmierza. Straszna drożyzna z tym wszystkim. Mariolka bardzo chciała postawić na swoim, to co ja biedny mogłem zrobić. Musiałem się zgodzić.
W końcu ślub miał być najlepszą imprezą w naszym życiu. No niestety, jak to czasem bywa, kłopotów przybywa. Co ja poradzę, że straciłem głowę dla Dżesiki, która znalazła pracę na kasie w naszym spożywczaku? Szybko ją poderwałem i po chwili już byliśmy na zapleczu.
Canva
Ślubu nie będzie!
Było tak cudownie, że nawet nie miałem wyrzutów sumienia, sami wiecie po czym! Jako że nie jestem prostakiem, postanowiłem, że przyznam się do zdrady Mariolce. Powiedzieć, że nie była zadowolona, to jakby nic nie powiedzieć. Sorry, Gregory! Nie każda historia musi zakończyć się happy endem.
No właśnie, nie każda, ale moja może. Bo czemu by nie! Wpadłem na genialny plan, dzięki któremu nie stracę zaliczki, którą wpłaciliśmy na salę, skoro ślubu nie będzie, a ja mam wspaniałą i piękną kochankę. Główka pracuje!
Pomyślałem, że zamiast z Mariolką, wezmę ślub z Dżesiką. Też ma zielone oczy, to i przy pierwszym tańcu będzie jak znalazł. Rodzina pewnie się nawet nie zorientuje, w końcu widujemy się raz na ruski rok. A Mariolka do tego czasu zdąży pewnie odwołać wszystkich gości ze swojej strony.
Myślicie, że to wypali? Muszę się upewnić, zanim poproszę o rękę Dżesikę, że nie wyjdę na wariata. A zresztą... kocham ją jak wariat! To wszystko wyjaśnia. Na pewno się zgodzi, prawda?
Wiesiek z Wąchocka