"Przed moim blokiem znów golą trawnik do zera. Brak słów... A miała być tam łąka kwietna"

"Przed moim blokiem znów golą trawnik do zera. Brak słów... A miała być tam łąka kwietna"

"Przed moim blokiem znów golą trawnik do zera. Brak słów... A miała być tam łąka kwietna"

Canva

"A było tak pięknie... Przed moim blokiem i wzdłuż całej ulicy rosła soczysta, zielona trawa. Była ozdobą okolicy i wydawało mi się, że zgodnie z ustaleniami w tym roku miasto nie kosi aż tyle traw... Zamiast tego wzdłuż ulic i skwerów powstały łąki kwietne. Byłam zachwycona, że ludzie (zwłaszcza urzędnicy) w końcu poszli po rozum do głowy. Aż serce rosło, kiedy się na to patrzyło. Ale w tym tygodniu obudziło mnie buczenie kosiarek. Znów zgolili nasz trawnik do zera!"

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

Miała być zielona łąka... A teraz jej nie ma, bo skosili

Była sobie pod moim blokiem zielona trawa, która spokojnie rosła i nikomu nie przeszkadzała. Zamieniała się powoli w cudną łąkę kwietną. A teraz jej nie ma. Zgolona, wykoszona, null. Mało brakło, a kosiarki zerwałyby wszystko razem z ziemią!

Co za bezmyślność, żeby w czasie suszy, gdy deszcz nie padał od ponad miesiąca, nagle brać się za koszenie miejskich trawników?! I to jeszcze za moje pieniądze... Kto na to pozwala?!

Jestem zdruzgotana tym widokiem. Po zieloności nie zostało ani śladu, za to cała ulica wygląda jak po jakieś klęsce ekologicznej. Paskudne żółte placki popalone słońcem.

Placek wysuszonej trawy Canva

Była tam naprawdę cudowna łąka, jeszcze parę dni temu do stokrotek i innych kwiatów przylatywały zapylacze, a teraz mamy pusty step i klepisko. Jeszcze tylko przydeptać i za rok to nawet nie będzie czego kosić.

Pszczoły i inne zapylacze zniknęły nawet z mojego balkonu, co nie dziwi, bo jak zniknęło ich pożywienie, to najwyraźniej nie przetrwały. Tych parę doniczek na balkonach nie wystarczyło. A przed mój blok nawet przykro wyjść, bo widok jest jak z końca września, a mamy dopiero początek czerwca... Płakać mi się chce, jak na to wszystko patrzę.

Moi sąsiedzi nie rozumieją problemu. Koszenie trawników to dla nich powód do żartów

W jeszcze większym szoku byłam po rozmowach z kilkoma sąsiadami. Z jednym nawet się pokłóciłam, bo zaczął ironizować:

Koszą — źle, nie koszą — źle. W końcu zamiast kosiarek przyprowadzą kozy i antylopy gnu, które zgolą trawę ząbkami, tyle że wtedy co niektórzy powiedzą, że brudno i śmierdzi. Ludzie, zajmijcie się prawdziwymi problemami, na przykład sprawdźcie, czy na Instagramie wszystko dobrze.

Co za tupet! Inna sąsiadka z kolei zaczęła traktować to klepisko jak psią toaletę, ale litości, zasłonięcie tego kupką wypalonego na wiór siana nie rozwiązuje sprawy... Dobitnie poprosiłam ją, żeby sprzątała po swoim zwierzaku, to się obraziła i teraz mnie unika.

Jak moi rodzice kosili trawę u siebie na działce, to zostawiali trochę dłuższą i zieloną, a ona znów odrastała... I nie robili tego w czasie suszy, bo nietrudno przewidzieć efekt.

A tutaj? To, co się stało z naszymi trawnikami, woła o pomstę do nieba. Równie łatwo się domyślić, że kiedy w końcu spadnie ulewny deszcz, woda nie wsiąknie w to klepisko, tylko spłynie ulicami. Razem z psimi kupami, które już zaczęły się pojawiać na tych żółtych plackach kiedyś będących trawnikiem.

Serce boli, jak o tym myślę i wyglądam przez okno... A już miałam nadzieję, że ten rok przyniesie dobrą zmianę.

Pani Krysia

Joanna Racewicz w letniej sukni maxi. To będzie hit tego sezonu? Zobacz!
Źródło: www.instagram.com/joannaracewicz/
Reklama
Reklama