"Teściowa ciągnie mi dzieci do kościoła, a ja nie chcę, żeby tam chodziły! Co robić?"

"Teściowa ciągnie mi dzieci do kościoła, a ja nie chcę, żeby tam chodziły! Co robić?"

"Teściowa ciągnie mi dzieci do kościoła, a ja nie chcę, żeby tam chodziły! Co robić?"

canva.com

"Wciąż mamy o to walkę. Od samego początku. Ja wzięłam ślub kościelny ze względu na teściową właśnie. Bardziej po to, żeby nie gadała, niż żeby ją uszczęśliwiać. Nie miałam jednak pojęcia, że będzie we mnie wymuszała regularne chodzenie do kościoła. Ona w pewnym momencie powiedziała mi, że zepsułam jej syna, bo odciągam go od wiary, ale on sam mi opowiadał o tym, że nigdy nie miał wewnętrznej potrzeby, by chodzić do kościoła, ale bał się przeciwstawiać matce. Teraz wreszcie podejmuje świadome decyzje. Niestety jego matka nawet nasze dzieci ciągnie do tej instytucji. To co ona wymyśla, przechodzi ludzkie pojęcie".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Na zbyt wiele się godziłam

Ja nigdy nie byłam super wierząca. To znaczy, wierzę w to, że jest coś ponad nami, co ma jakąś "władzę" i w pewien sposób nami steruje. Ale nie sądzę, żeby ta niewiadomego pochodzenia energia chciała nas przywoływać akurat do kościoła.

Jednak gdy poznałam mojego męża, często rozmawialiśmy o ślubie. Ja chciałam tylko cywilny, ale on upierał się na konkordatowy, ze względu na jego matkę.

Zgodziłam się, bo pomyślałam, że w sumie co mi szkodzi. Wiedziałam, że sprawię tym przyjemność też moim rodzicom, choć oni akurat są bardzo wspierający i mnie rozumieją.

Na czas przed ślubem zamieszkaliśmy z przyszłą teściową i przeżyłam tam horror. Każda niedziela, każde święto to była obowiązkowa wycieczka do kościoła. Zawsze groziła nam, że jak nie pójdziemy, to nas wyrzuci z domu, a my w tamtym czasie nie mieliśmy gdzie się podziać.

Zdecydowanie na zbyt wiele się godziłam.

Do spowiedzi przedślubnej najchętniej poszłaby ze mną

Dosiadła się do mnie pewnego wieczoru i zapytała, czy zrobiłam już rachunek sumienia. Powiedziałam zgodnie z prawdą, że jeszcze nie. Pożałowałam tego szybko, bo przyniosła kartkę i długopis i zaczęła mnie przepytywać z grzechów.

Chciała nawet wyciągnąć ode mnie, jak wyglądają nasze intymne kontakty. Moje i jej syna.

Poczułam się upokorzona. Ale się jej nie postawiłam. Przebrnęłam przez to wszystko, licząc na to, że po ślubie coś się zmieni.

Pół roku po uroczystości się wyprowadziliśmy. Ale ona dalej oferowała nam podwózkę w niedzielę i przyjeżdżała, żeby nas zabierać do kościoła.

ksiądz na ambonie canva,com

A później urodził się mój syn

Miałam cesarkę i czułam się fatalnie, a ona już po tygodniu kazała mi się ubierać i gnać na mszę z takim maluchem. Nie wiem, dlaczego się na to zgodziłam, ale prawie tam zemdlałam.

Później zaczęłam się jej stawiać. Ale ona i tak ciągnęła do kościoła najpierw syna, a potem już też córkę.

Ochrzciliśmy dzieciaki też dla świętego spokoju, ale już z religii je wypisaliśmy. Jak się o tym dowiedziała, to zrobiła taką wojnę, że mąż poszedł wszystko odkręcić.

I teraz co? Syn w tym roku idzie do komunii, bo szanowna babcia by nie odpuściła. Tyle zbędnych przygotowań i wydatków, bo teściowa tak sobie życzy.

Chyba musielibyśmy wyjechać wiele kilometrów stąd, żeby przestała się wtrącać, ale obawiam się, że ona nawet na drugi koniec świata by za nami poleciała.

Mój mąż znowu nie potrafi się jej postawić, a ja kompletnie nie czuję jego wsparcia. Zastanawiam się, czy jestem w dobrym miejscu i przy odpowiednim człowieku.

Marta

Ksiądz prowadzący program dla dzieci Ziarno ma poważne kłopoty...
Źródło: Facebook.com
Reklama
Reklama