"Dzieci wolą towarzystwo mojego męża. Nie mam ochoty starać się już o ich uwagę"

"Dzieci wolą towarzystwo mojego męża. Nie mam ochoty starać się już o ich uwagę"

"Dzieci wolą towarzystwo mojego męża. Nie mam ochoty starać się już o ich uwagę"

Canva

"Kiedy urodziłam 6 lat temu Karolinkę, a 2 lata później Łukasza myślałam o tym, jak będzie wspaniale być matką. Być dla kogoś najważniejszą osobą w życiu. Niestety, wydaje mi się, że dzieci przelały wszystkie swoje uczucia na ojca. Mnie traktują jak mebel, albo służącą. Czasami myślę o tym, że najlepiej byłoby zniknąć z tego domu."

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki

Wymarzona rodzina

Karolinka była bardzo wyczekanym dzieckiem. Przyszła na świat w sam środek wakacji, w najbardziej upalny dzień w roku. Oboje z mężem długo staraliśmy się o dziecko i wyobrażaliśmy sobie co będzie, jak już się pojawi na świecie. Niestety, moje wyobrażenia zaledwie w niewielkim stopniu pokrywają się z rzeczywistością. Może stało się tak dlatego, że po porodzie pojawiły się komplikacje i musiałam zostać przez kilka tygodni w szpitalu. W tym czasie Jacek, mój mąż, zabrał małą do domu i sam razem ze swoją matką się nią zajmował. Kiedy wróciłam do domu, też nie miałam sił, aby w pełni zajmować się dzieckiem. Mąż wyręczał mnie w wielu obowiązkach. Karmił ją butelką, przewijał, wstawał do niej w nocy – prawdziwy ideał ojca!

Kiedy dwa lat później na świat przyszedł Łukaszek, miało być zupełnie inaczej, a sytuacja się poniekąd powtórzyła. Po porodzie poczułam ogromny ciężar na moich barkach, codziennie płakałam, nie mogłam patrzeć na dziecko. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Mąż patrzył na mnie ze współczuciem, ale dzielnie znowu przejął moje obowiązki. Za to teściowa tylko dokładała do pieca. Kiedyś usłyszałam, jak niby szeptem wykładała Jackowi, jaką to sobie znalazł żonę, co się nie potrafi dzieckiem zająć. Dodała przy tym, że przydałoby się zamknąć mnie w psychiatryku. Wszystkie te komentarze jeszcze bardziej pogorszyły mój stan. W końcu ktoś mi powiedział, że istnieje coś takiego, jak depresja poporodowa. Poszłam do psychologa, który potwierdził tę teorię. Otrzymałam potrzebne leczenie, przez kilka miesięcy chodziłam na terapię. Jednak mam wrażenie, że przez to całe zamieszanie uciekło mi coś bardzo ważnego. Znowu największą więź z dzieckiem nawiązał Jacek.

Niemowlę po porodzie w szpitalnym łóżeczku Canva

Matka nieidealna

Kiedy ja próbowałam zająć się dziećmi i mi nie wychodziło, a on patrzył, od razu komentował w niewybredny sposób. Stwierdziłam, że jeszcze zrobię dzieciom krzywdę, robiąc coś nie tak. No i w końcu on tyle czasu się nimi zajmował, więc chyba wie, co robi, prawda? Tak to sobie tłumaczyłam, jednocześnie coraz bardziej oddalając się od moich pociech i od marzeń o byciu idealną matką. Kiedy próbowałam wszystko naprawić, zauważyłam, że dzieci preferują ojca niż mnie. Na początku koleżanki tłumaczyły, że to tylko przejściowy okres. Czas mijał, ale dzieci nadal wolały ojca.

Przy każdej możliwej okazji – złego snu, zbitego kolana, przeziębienia wołały tylko „Tatusiu!”. Kiedy ja przychodziłam i je tuliłam, pytały, czy może przyjść tata. I tak w zasadzie jest już cały czas. Czasem zastanawiam się, czy jestem w ogóle tu komuś potrzebna? Mąż i dzieci traktują mnie jak element wyposażenia, albo służącą od sprzątania i gotowania. Nie czuję już, żeby ktoś mnie kochał, nawet mąż. Wstydzę się komukolwiek o tym powiedzieć, bo przecież tyle się słyszy o tym, że to mężczyźni są po porodzie odrzucani przez kobiety. A tu taka sytuacja… Nie wiem już sama co robić.

*Bożena, 33 lata

7 taktyk, które pomogą naprawić małżeństwo. To działa! Zobacz w naszej galerii!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama