"Myślałam, że to ten jedyny. Mój narzeczony okazał się oszustem matrymonialnym"

"Myślałam, że to ten jedyny. Mój narzeczony okazał się oszustem matrymonialnym"

"Myślałam, że to ten jedyny. Mój narzeczony okazał się oszustem matrymonialnym"

Canva

"To była miłość od pierwszego wejrzenia. Wiktor okazał się być mężczyzną moich marzeń. Wszystko było jak w bajce aż do czasu, kiedy na jaw wyszły jego podłe kłamstwa. Koleżanki ostrzegały, że związek nigdy nie wygląda tak idealnie, a ja myślałam, że są po prostu zazdrosne. A teraz zostałam z niczym przez matrymonialnego oszusta."

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki

Miłość od pierwszego wejrzenia

Wiktora poznałam przez Internet. Nie wydawało mi się to czymś dziwnym, moich dwóch poprzednich chłopaków też poznałam przez serwisy randkowe, ale coś nie do końca kliknęło. Tu było zupełnie inaczej. Wiktor oczarował mnie od samego początku. Nasze rozmowy były długie i pasjonujące. Zanim się obejrzałam, pisał do mnie rano, w ciągu dnia i wieczorami. Były to bardzo miłe wiadomości, dzięki którym wiedziałam, że ciągle o mnie myśli.

Dzień dobry myszko, miłego dnia! Będę o Tobie dużo myślał!

Co robisz moja gwiazdko? Nie wierzę, że Cię mam!

Dobranoc najdroższa, żałuję, że nie ma mnie przy Tobie, abym mógł Cię namiętnie pocałować.

Takie wiadomości dostawałam NON STOP. Bardzo chciałam się z nim spotkać, ale twierdził, że piastuje ważne stanowisko w międzynarodowej firmie, i jest obecnie na delegacji w Belgii. Nawet byłam już skłonna do niego przyjechać, ale powiedział, że od rana do wieczora pracuje i nie będzie miał dla mnie czasu.

Ale nie martw się rybko, już niedługo wracam i będziemy nierozłączni!

- pisał.

Rozmawialiśmy też długo przez telefon. Był bardzo przystojny. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Kiedy opowiedziałam o nim koleżankom, od razu powiedziały, że coś tu śmierdzi. Uznałam, że są po prostu zazdrosne. Moja pewność siebie co do Wiktora wzrosła, kiedy w końcu wrócił z delegacji. Przyjechał prosto z lotniska, jeszcze z walizkami i z wielkim bukietem czerwonych róż. Był jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach.

Od tej pory codziennie przyjeżdżał po mnie do pracy i zabierał mnie na romantyczne kolacje, na długie spacery, na wypady-niespodzianki. Czułam się jak w bajce. Dość szybko wyznaliśmy sobie miłość. Po kilku miesiącach zabrał mnie na weekend do Wenecji, gdzie przy zachodzącym słońcu uklęknął na Placu Świętego Marka i mi się oświadczył. Ludzie klaskali, ja płakałam ze szczęścia – chyba nigdy nie czułam się tak szczęśliwa.

Para całuje się na trawie Canva

Wielkie rozczarowanie

To był ostatni moment, który dobrze wspominam. Zaraz potem zaczęła się lawina nieszczęść, która doprowadziła mnie tu, gdzie jestem. Kiedy wróciliśmy z romantycznego wyjazdu, Wiktor zaczął odbierać niepokojące telefony z pracy. Bardzo podenerwowany powiedział, że musi jechać, bo w pracy jest kryzys. Mówił chaotycznie, że został o coś oskarżony i teraz chcą go obarczyć karą finansową, nie zrozumiałam do końca, o co chodzi. Po kilku dniach zadzwonił w rozsypce, że popełnił błąd, że teraz chcą od niego 100 tysięcy złotych, a on ma tylko 80, że nie ma śmiałości mnie prosić o pożyczkę…

Od razu się zgodziłam. W końcu planowaliśmy ślub. Poszłam do banku i wzięłam szybką pożyczkę na 20 tysięcy. Od razu zrobiłam przelew Wiktorowi. Dzwonił, dziękował. Wrócił po tygodniu, odmieniony. Nie tryskał już energią i miłością jak wcześniej. Zrobił się oschły, tajemniczy. Tłumaczył, że to przez stres w pracy i niedługo mu przejdzie. Widywaliśmy się coraz rzadziej, bo twierdził, że nie ma czasu. Kiedy pytałam co z naszym ślubem, zbywał moje pytania. W końcu udało mi się go zaciągnąć na noc do domu jakimś cudem. Kiedy zasnął, wzięłam jego telefon i… oniemiałam. W telefonie były dziesiątki takich samych wiadomości, jakie wysyłał do mnie. Próbował w ten sposób zbajerować mnóstwo kobiet. Widziałam, że z niektórymi mu się udało. Chyba ze 4 godziny czytałam jego te wiadomości. Spisałam sobie wszystkie numery telefonów i imiona tych dziewczyn. Moje życie w ciągu jednej nocy rozsypało się w drobny mak, ale wiedziałam już co robić. Z rana, kiedy wyszedł z mojego mieszkania, od razu poszłam na policję.

*Majka, 33 lata

Poznaj 7 oznak toksycznej relacji!
Źródło: Unsplash
Reklama
Reklama