"Jak można być aż tak zaściankowym i uważać, że dziecko z domu dziecka jest kimś gorszym i lepiej byłoby mieć własną pociechę, którą się urodzi? A najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak skrajne zdanie na ten temat ma moja teściowa, która jest bardzo wierząca".
*publikujemy list naszej czytelniczki
Wierząca teściowa nie jest za adopcją dzieci
Razem z Maćkiem doczekaliśmy się dwójki wspaniałych dzieci, które już są odchowane i mamy teraz więcej czasu na to, aby zająć się sobą lub kolejnym maluszkiem, który trafiłby do naszego domu. Już na ten temat rozmawialiśmy z dziećmi. One są bardzo zadowolone, że będą miały braciszka lub siostrzyczkę, ale nie wszyscy jednak są takiego zdania w naszej rodzinie, ponieważ mama mojego męża powtarza nam za każdym razem, gdy ją widzimy, że robimy błąd i że jest to wielki grzech.
Jej zdaniem Bóg widzi to, co chcemy zrobić i jest to w jej ocenie grzech! Próbowaliśmy z nią rozmawiać i tłumaczyć jej, że przecież to nie jest nic złego, a wręcz to czyn, który powinno się chwalić i wspierać każdego, kto w ten sposób chce zrobić, ale ona uważa inaczej. Marysia jednak uważa cały czas, że lepiej mieć swoje dzieci niż te, które są z domu dziecka, bo prędzej czy później wyjdzie szydło z worka.
Dzieci z domu dziecka... to grzech?!
Po tym obrzydliwym tekście to już sama nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała, aby nasze dziecko z adopcji trafiło na Marysię i jej złote rady i myśli, ponieważ mogłoby być bardzo niezręcznie, a maluchowi zwyczajnie mogłoby zrobić się przykro. Najbardziej jednak w tym wszystkim przeraża mnie fakt, że mama mojego męża jest bardzo wierzącą osobą i co tydzień jest w pierwszym rzędzie w kościele, a nie docenia faktu, że ktoś chce dać dom poszkodowanej i małej istocie, która pragnie miłości jak nikt na świecie.
Ona uparcie twierdzi, że jest to grzech i że powinno się mieć tyle dzieci na ile pozwala Bóg, ale nie adoptowanych a rodzonych. Próbowałam wpłynąć na to, żeby zmieniła zdanie w tej kwestii i nawet angażowałam w to moją mamę, ale Marysia absolutnie nie jest osobą reformowalną i wręcz nakręcała się jeszcze bardziej, tłumacząc, że jesteśmy opętane przez szatana i nie rozumiemy tego, jak źle postępujemy. Jak można tak się zachowywać w XXI wieku?!
Julita z Opola