"Ksiądz nie dał mi rozgrzeszenia, bo wyznałam prawdę. To naprawdę aż taki grzech?"

"Ksiądz nie dał mi rozgrzeszenia, bo wyznałam prawdę. To naprawdę aż taki grzech?"

"Ksiądz nie dał mi rozgrzeszenia, bo wyznałam prawdę. To naprawdę aż taki grzech?"

canva.com

"Nie jestem jakąś przesadną katoliczką, ale noszę w sobie wiarę w naszego stwórcę. Co niedzielę zjawiam się w kościele. Bywam tam też w święta. Modlę się nie dla dobrej opinii, ale z własnej potrzeby. Ufałam kościołowi, ale teraz nie jestem już przekonana, czy powinnam. Nie robię nikomu krzywdy. Mam jakieś zasady, a mimo to zostałam potraktowana w taki sposób, że poczułam się źle sama ze sobą. A wszytko dlatego, że podczas bardzo ważnej dla mnie spowiedzi, wyznałam po prostu całą prawdę. Czyli tak, jak zwyczajnie należy. Nie czułam się winna, ale po reakcji księdza się tak poczułam. A czy to jest naprawdę aż taki grzech? Nie sądzę!"

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

Jestem osobą wierzącą

Wielu znajomych w moim wieku odwróciło się już dawno od Boga. Niektórzy uważają, że to wina ich rodziców, bo od zawsze zmuszali ich do uczestniczenia w mszy świętej. U nas to nie  było zmuszanie. My po prostu po niedzielnym śniadaniu ubieraliśmy się zawsze w najbardziej eleganckie rzeczy i jechaliśmy do kościoła.

Dla mnie to było coś wyjątkowego i oczyszczającego. Ja naprawdę czułam się podczas mszy jak u wyjątkowego gościa.

Gdy już wyprowadziłam się od rodziców, kościół odszedł trochę na bok, ale wciąż uczestniczyłam w niedzielnych mszach i chodziłam na msze również w inne święta.

Regularnie uczęszczałam do spowiedzi, choć znajomi często się ze mnie śmiali. Powtarzali mi wielokrotnie, że samie nie mogliby dzielić się z księdzem swoimi najskrytszymi tajemnicami i spowiadać to mogą się jedynie przed Bogiem, a to ich zdaniem można zrobić zawsze i z każdego miejsca.

Ja trochę się na nich wtedy obrażałam

Aż do momentu, gdy ksiądz po raz pierwszy w życiu nie dał mi rozgrzeszenia.

Co najsmutniejsze, ja powtarzałam mu ten grzech jak mantrę w ostatnim czasie.

Poznałam wspaniałego mężczyznę. Spotykaliśmy się od 3 lat i mieliśmy zaplanowany ślub. Tuż przed ślubem wybraliśmy się na najważniejszą dla nas spowiedź. Bez stresu. Choć rachunek sumienia zrobiliśmy bardziej dokładny niż zwykle. Mariusz również jest wierzący, przez ostatnie trzy lata był moim kompanem także do niedzielnych mszy.

Ustawiłam się pod konfesjonałem pierwsza i drżącym głosem zaczęłam wymieniać grzechy.

Podeszłam do tej sprawy bardzo poważnie, ale w momencie, gdy ksiądz zaczął mnie wypytywać o szczegóły mojego życia intymnego, zrobiło się trochę niezręcznie.

Odpowiadałam jednak na jego niegrzeczne wręcz pytania, licząc na to, że ten wywiad niedługo się skończy.

kobieta się spowiada canva.com

Nie tego jednak się spodziewałam

Ksiądz nie dał mi rozgrzeszenia. A to wszystko przez to, że przyznałam się do relacji intymnej z przyszłym mężem.

I oczywiście, że mogłabym próbować u kogoś innego. Ale ta spowiedź to było dla mnie naprawdę coś trudnego. Ja o intymności rozmawiam tylko z moim partnerem, a i tak przychodzi mi to z wielkim trudem. A tutaj ksiądz? I co? Mam to znowu powtarzać.

Jestem załamana i to do tego stopnia, że od 2 tygodni nie chodzę do kościoła, a ślub mam ochotę wziąć tylko cywilny.

Przecież to oczywiste, że wszyscy młodzi ze sobą sypiają. Jakim cudem więc im grzechy są odpuszczane, a mi nie? A może jednak kłamią przy konfesjonale?

Ja już sama nie wiem co mam robić. Może ktoś z Waszych czytelników był w podobnej sytuacji?

Ewa

Przerobili zabytkowy kościół na DOM i wystawili go na sprzedaż! Wnętrze zaskakuje!
Źródło: Rex Features/East News
Reklama
Reklama