"Życie z Heleną to pasmo udręk. Zaczyna się już od rana – budzi mnie przed szóstą, choć nigdzie nam się nie spieszy i wreszcie, na tej wyczekanej emeryturze, moglibyśmy się porządnie wysypiać. Ale nie, 'wstawaj, wstawaj'. A potem jest tylko gorzej. Ciągłe pretensje i narzekania, we wszystkim znajdzie jakiś problem. Czasem wspominam nasze młodzieńcze lata... Dogadywaliśmy się bez słów, nigdy się nie kłóciliśmy, często żartowaliśmy. A teraz bywają dni, kiedy mam ochotę zamknąć za sobą drzwi i już nigdy nie wracać."
*publikujemy list naszego czytelnika
Planowałem spokojną emeryturę u boku żony. Wyszło inaczej
Moja żona w tym roku skończy 80 lat, ja jestem dwa lata starszy. Poznaliśmy się, kiedy dopiero wkraczaliśmy w dorosłość, ale ja od razu wiedziałem, że to ta jedyna. Helena początkowo trochę się opierała, zwodziła mnie, ale w końcu dopiąłem swego i wzięliśmy ślub.
Od początku byliśmy bardzo zgodnym małżeństwem, mieliśmy podobne charaktery i identyczne poczucie humoru. Ani Helena, ani ja nigdy na nic nie narzekaliśmy, choć – wiadomo – czasy nie zawsze były lekkie. Ale mieliśmy siebie i razem szliśmy przez życie, we wszystkim szukając pozytywnych stron.
Kilkanaście lat temu oboje przeszliśmy na emeryturę. Wydawało mi się, że – mimo nadchodzącej starości – będzie to kolejny szczęśliwy etap naszego związku. Jednak życie szybko zweryfikowało moje plany. Helena zaczęła się dziwnie zachowywać. Niepokoiły mnie jej nerwowe reakcje, wybuchy agresji, coraz częstsze zapominanie o podstawowych sprawach. To było dla niej zupełnie nowe. Choć łatwo nie było, udało mi się ją przekonać, żebyśmy poszli do lekarza. Specjalista niestety potwierdził moje przypuszczenia: u Heleny wystąpiła szybko postępująca demencja.
canva.com
Helena już nigdy nie będzie taka jak dawniej
Moja ukochana żona, która kiedyś była wcieleniem spokoju i łagodności, z dnia na dzień stawała się coraz bardziej nieprzyjemna w obyciu. Teraz jest kłótliwa, potrafi awanturować się o byle drobiazg. Mówi podniesionym głosem, co doprowadza mnie do szału, bo nie da się cały czas funkcjonować w takich warunkach. Nie myśli o moich potrzebach, zawsze ma być tak, jak ona postanowi. Bywają momenty, że mam ochotę spakować parę najpotrzebniejszych rzeczy i po prostu wyjść z domu.
Zdaję sobie sprawę, że będzie tylko gorzej. Ta myśl nie pomaga mi w mierzeniu się z codziennością. Jak wspomniałem, czasem mam ochotę rzucić tym wszystkim i zniknąć, ale... nigdy tego nie zrobię. Helena to moja ukochana żona. Tak, nadal tak o niej myślę, choć bywa, że jej nienawidzę. W myślach nazywam ją "starą, zrzędliwą babą" – gdyby nadal miała dawne poczucie humoru, na pewno by się z tego śmiała.
Zawsze wiedziałem, że całe życie będziemy razem i zdania nie zmienię. Przeżyliśmy tyle wspaniałych chwil, wychowaliśmy troje dzieci na wspaniałych ludzi, mamy mnóstwo pięknych wspomnień. Nie mógłbym tak po prostu jej zostawić. Razem damy radę, do końca.
Gustaw