"Moja 8-letnia bratanica jest nieprzystosowana do życia. Matka robi ZA NIĄ nawet..."

"Moja 8-letnia bratanica jest nieprzystosowana do życia. Matka robi ZA NIĄ nawet..."

"Moja 8-letnia bratanica jest nieprzystosowana do życia. Matka robi ZA NIĄ nawet..."

canva.com

"Mam cudowną bratanicę. Eliza jest zdolna, otwarta, wesoła, ale kompletnie nieprzystosowana do życia, a to wszytko przez jej matkę. Nastały dziwne czasy. Dzieci są wyręczane przez rodziców dosłownie we wszystkim. W ten sposób zabija się ich naturalną ciekawość do świata i "hoduje" pokolenie, które nic nie potrafi. Jestem wkurzona na szwagierkę, która wszystko robi za Elizę nawet wbrew jej woli. Kompletnie nie wiem jak mam reagować. A ostatnio zobaczyłam coś, co mną dosłownie wstrząsnęło! Nie rozumiem, jak można tak postępować".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Eliza to moje oczko w głowie

Kiedy dowiedziałam się, że bratowa jest w ciąży, dosłownie oszalałam z radości. Od lat wiem, że nie mogę mieć dzieci, a dziecko brata, to przecież trochę jak własne.

Wiedziałam, że zostanę matką chrzestną i tym bardziej nie mogłam się doczekać porodu. A kiedy już wiedziałam, że to dziewczynka, to tym bardziej.

Jednak bratowa od początku nie dopuszczała mnie zbytnio do Elizki.

Proponowałam jej wielokrotnie, żeby odpoczęła, a ja zabiorę ją na spacer, czy nawet na noc. Mama też chciała się małą opiekować, ale ona tę pomoc odrzucała.

Eliza chciała być samodzielna, ale matka jej na to nie pozwalała.

Wciąż było: zostaw, bo się pobrudzisz. Albo: uważaj, bo się przewrócisz.

Na początku jeszcze myślałam, że to zwyczajna troska. Ale teraz Eliza ma 8 lat i naprawdę niewiele potrafi. To znaczy owszem, zna podstawowe zasady pisowni, płynnie czyta i sporo wie o różnych krajach, ale to nie jest przecież prawdziwe życie, tylko wyuczone regułki.

Jest nieprzystosowana do życia

Brzmi to bardzo poważnie, ale tak powinno wybrzmieć.

Koleżanki w wieku  Elizy chodzą same do szkoły. Ich rodzice pracują, więc nawet po powrocie, są w domu same. Potrafią podgrzać sobie zupę, czy ugrzać parówki.

Za to Eliza do szkoły idzie zawsze w towarzystwie mamy, a ta jeszcze niesie jej plecak. Nie wolno jej wyjść samej do sklepu i ani na chwilę zostać w domu bez opieki.

A gdy jest głodna, to bratowa stoi obok niej jak duch. Bułkę musi za nią przekroić, bo jeszcze się utnie. A zupy sama podgrzać nie może, bo się poparzy.

Ostatnio jednak kompletnie mnie rozwaliło coś zupełnie innego.

dziewczynka pociesza smutna koleżankę canva.com

Zostałam z Elizą na 2 godziny sama

Rzadko się to zdarza. Bratowa miała sprawę urzędową do załatwienia, a do gabinetu może wejść tylko jedna osoba i Eliza musiałaby siedzieć na korytarzu.

Ja chętnie zostaję z małą, gdy tylko mogę. Ugotowałyśmy razem obiad, choć bratanica niechętnie chwytała za obieraczkę do warzyw, bo zwyczajnie się bała.

Później wyszłyśmy na rolki  - dostała je ode mnie rok temu, ale wyznała, że choć bardzo chciała się nauczyć jeździć, to mama jej nie pozwoliła, bo mogłaby się połamać.

Okazało się, że Elizka raz-dwa chwyciła temat i pół godziny później już fajnie na tych rolkach śmigała.

Przyszłyśmy do domu, kazałam jej umyć ręce i miałyśmy usiąść do obiadu. Ale Eliza zawołała nie do łazienki, bo... nie potrafiła się podetrzeć. Ośmioletnie dziecko nie potrafi ogarnąć takiej podstawowej rzeczy? W takim razie jak ona radzi sobie w szkole?

Chyba naprawdę muszę odbyć z bratową poważną rozmowę. I nie rozumiem, dlaczego mój brat do tej pory nie zrobił z tym porządku.

Wkurzona ciocia

Reklama
Reklama