"Myślałam, że nastoletnia córka jest po prostu niechlujna. Diagnoza specjalisty złamała mi serce"

"Myślałam, że nastoletnia córka jest po prostu niechlujna. Diagnoza specjalisty złamała mi serce"

"Myślałam, że nastoletnia córka jest po prostu niechlujna. Diagnoza specjalisty złamała mi serce"

canva.com

"Wydawało mi się, że jestem wspierającym rodzicem, który nie ocenia swojego dziecka. Jednak gdy Majka zaczęła dorastać, stała się bardzo niechlujna. Dziewczynki w jej wieku dbały o siebie coraz bardziej, a ona nie była tym zainteresowana. Czasami musiałam jej przypominać, żeby zmieniła bieliznę. Nie mówiąc już o używaniu żelu do kąpieli, czy umyciu zębów. Denerwowało mnie to i czasem reagowałam dość agresywnie. Aż pewnego dnia zostałam wezwana do szkoły, na rozmowę z pedagogiem. Okazało się, że z Majką jest coraz więcej problemów i skierowano nas do poradni, na diagnozę. To, co usłyszałam od specjalisty, złamało mi serce".

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Życie naprawdę potrafi zaskoczyć

Nie miałam nigdy problemów wychowawczych z moją Majką. Wprawdzie zawsze była indywidualistką, ale zachowywała się odpowiednio, a do trzeciej klasy nauka też szła jej nie najgorzej.

Trudności w nauce pojawiły się dopiero w 4 klasie, ale pomyślałam, że to pewnie przed dodatkowe, zupełnie nowe przedmioty.

Maja była bardziej zestresowana, jednak 4 klasa już niczym nie przypominała przedszkola. Nowy wychowawca, nowi nauczyciele. Zmiana klas wraz z każdą lekcją. Wiązałam to wszystko ze sobą i jakoś starałam się ją wspierać w tym trudnym czasie.

W kolejnym roku jednak Maja stała się bardziej zamknięta w sobie. Jej jedyna przyjaciółka z klasy zmieniła miejsce zamieszkania, a ona nie umiała odnaleźć się w nowej sytuacji.

Wtedy też zaczęła coraz mniej o siebie dbać. Prysznic brała bez żelu do mycia, zapominała o wyszorowaniu zębów, a w jej pokoju zawsze leżał stos naczyń.

Wezwano mnie do szkoły

Przestraszyłam się, gdy pedagog powiedział, że musimy porozmawiać. W dodatku nie mogliśmy tego załatwić przez telefon.

W szkole dowiedziałam się, że Maja źle zachowuje się ostatnio wobec kolegów i koleżanek. Przejawiała też zachowania agresywne, a często była po prostu obojętna.

Dała się wciągać w bójki. Przestała odrabiać zadania domowe i naprawdę SPORO WIĘCEJ.

Od razu zasugerowano mi, że coś się z nią dzieje. Zaproponowano, abym udała się do poradni, na diagnozę.

Pedagog zapytał też, czy mam z nią jakieś problemy wychowawcze. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że stała się tylko bardziej obojętna. Zaczęła też interesować się niestandardowymi rzeczami i na nich skupiać swoją uwagę.

Nauczyciel zauważył słusznie, że Maja nie patrzy w oczy podczas rozmowy i to go bardzo martwi.

bałagan canva.com

Po 3 miesiącach dostaliśmy diagnozę

Przyznam, że chodziłam po tych specjalistach dla świętego spokoju. Nie wierzyłam w to, że moje dziecko może mieć jakiś problem.

Jej zachowania zrzucałam na lenistwo i niechlujność. Jakże się myliłam!

Po maratonie od psychiatry po psychologa poprzez psychoterapeutów wreszcie otrzymaliśmy diagnozę. Maja ma zespół Aspergera, czyli po prostu jest w spektrum autyzmu.

Ta diagnoza złamała mi serce, ale nie dlatego, że to dla mnie takie straszne. Poczułam się tak, bo oceniałam własne dziecko, zamiast szukać dla Majki pomocy. Jak mogłam sama nie wpaść na to, że coś naprawdę się dzieje? Gdyby nie reakcja szkoły, to do dziś nie wiedziałabym, że mam dziecko z autyzmem.

Teraz chodzimy razem na terapię grupową, spędzamy wspólnie więcej czasu, a ja dużo czytam o Aspergerze i widuję się z rodzicami dzieci z autyzmem. Bardzo dużo mi to daje i mam wrażenie, że zbudowałam z córką dużo silniejszą więź.

Warto zaufać specjalistom, ale też przyglądać się uważniej zachowaniom naszych dzieci. Ja uczę się wciąż nowej rzeczywistości, ale coraz łatwiej mi w niej żyć.

Jagoda

Stifler z "Warsaw Shore" zmaga się z Aspergerem? "Stał się narzędziem, dzięki któremu osiągnąłem sukces"

Celebryta od zawsze mówił, że uwielbia zwierzęta!
Źródło: instagram.com/stifler16cm
Reklama
Reklama