"Teściowa żąda, aby wozić ją na rehabilitację, ale nie dorzuci się do benzyny. W takim razie dostanie rachunek za zużyte paliwo"

"Teściowa żąda, aby wozić ją na rehabilitację, ale nie dorzuci się do benzyny. W takim razie dostanie rachunek za zużyte paliwo"

"Teściowa żąda, aby wozić ją na rehabilitację, ale nie dorzuci się do benzyny. W takim razie dostanie rachunek za zużyte paliwo"

zdjęcie ilustrujące/Canva

"Kiedy mogę, to pomagam. Są jednak takie sytuacje, w których ta pomoc innym wymaga ode mnie nie tylko zaangażowania, ale i spore nakładu finansowego. Czy powinnam wtedy odmówić? Moim zdaniem tak, ale nie chcę słuchać później od męża i jego rodziny, jaką to jestem egoistką, która za nic ma rodzinne problemy. Szkoda tylko, że nikt nie wspomni, że w takim razie podzielimy się obowiązkami i wydatkami".

Reklama

Publikujemy list od czytelniczki.

"Moja teściowa uległa wypadkowi"

Ponad trzy miesiące temu moja teściowa uległa wypadkowi, który niestety skończył się na sali operacyjnej. Ma scaloną rzepkę w kolanie. Aby mogła znowu w miarę sprawnie się poruszać wymagana jest rehabilitacja, którą mój mąż załatwił prywatnie. Teściowa musi jeździć do fizjoterapeuty dwa, a czasami nawet trzy razy w tygodniu. Mieszkamy w niewielkiej miejscowości, trochę ponad 20 kilometrów od dużego miasta, w którym Maria odbywa rehabilitację. Niestety, mój teść już nie żyje, siostra Krzysztofa mieszka 100 kilometrów od nas, więc zawożenie teściowej na rehabilitację musieliśmy podzielić między mnie i Krzyśka.

Tylko mój mąż jest cwany. Od razu wziął w pracy takie zmiany, żeby odpadł mu ten "przyjemny" obowiązek jeżdżenia ze swoją matką na rehabilitację. Ja pracuję do 15:00, nie ma u mnie w biurze żadnych nadgodzin i cała rodzina o tym wie. Nie miała wymówki, dlatego dwa razy w tygodniu jadę szybko po pracy po Marię i wiozę ją do miasta. Czekam 45 minut pod kliniką i później wracamy w korkach do domu.

"Dlaczego to ja mam być szoferem Marii"

Pomijam fakt, że nie usłyszałam nigdy słowa "dziękuję", mimo że przecież taka podróż plus czekanie na teściową pod przychodnią zajmuje dobre 3 godziny. Tylko ja, poza poświęconym czasem, odczuwam również, jak maleje mi kwota na koncie. Nikt nawet nie zaproponował, że chociaż dorzucą się do benzyny. Moja teściowa od zawsze uważa, że świat powinien kręcić się wokół niej. Nie rozumiem jednak mojego męża i Anety. To oni są dziećmi Marii, dlaczego ja mam tracić nie tylko swój czas, ale i pieniądze?

Od razu wspomnę, że rozmawiałam na ten temat z Krzyśkiem, ale mnie wyśmiał. Stwierdził, że robię aferę o głupie 300 zł. Ok, nie jest to może majątek, ale dalej nie rozumiem, dlaczego to ja mam być szoferem Marii. Jeszcze gdybym usłyszała chociaż jakieś miłe słowo, a tak to czuję się wykorzystana. Ostatnio wpadłam na pomysł, że po prostu dam teściowej paragon ze stacji paliw i powiem, że może mi oddać następnym razem.

Czy tak wypada? A może przesadzam - tak jak twierdzi mój mąż? Sama już nie wiem, jak rozwiązać ten problem. Nie jestem sknerą, ale ta rehabilitacja będzie trwać jeszcze minimum miesiąc, a może nawet dwa.

Żaneta

Elegancki Robert Lewandowski z mamą, teściową i siostrą na gali! A gdzie Ania?! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama