"Umówiłam się na randkę przez internet. Przy stoliku czekał teść"

"Umówiłam się na randkę przez internet. Przy stoliku czekał teść"

"Umówiłam się na randkę przez internet. Przy stoliku czekał teść"

Canva

"Przyznaję, byłam już znudzona małżeństwem. Mojego męża i tak przez większość czasu nie było w domu, bo pracował w innym mieście i wracał tylko na weekendy. Postanowiłam więc trochę zaszaleć i umówiłam się z pewnym facetem przez aplikację. Był bardzo zabawny i zaprosił mnie na drinka. Nie szczędził mi też erotycznych aluzji. Kiedy zjawiłam się na miejscu, prawie padłam na zawał!"

Reklama

Mąż w delegacji

Marek w każdy poniedziałek o 6 rano wyruszał w trasę. Pracował w innym mieście, oddalonym o prawie 3 godziny od naszego domu. Nie chciał zrezygnować z pracy, bo w obecnej miał wysokie stanowisko i był bardzo dobrze traktowany. Ale nie opłacało mu się też wracać po całym dniu pracy do domu, bo często zostawał na nadgodziny. Dlatego znikał na całe tygodnie, a wracał dopiero w piątki wieczorem.

Ja pracowałam jako stylistka paznokci. W domu miałam zaaranżowany mały gabinet, gdzie przyjmowałam klientki. Moje życie było stabilne, spokojne i aż do bólu nudne. Kiedyś opowiedziałam o moich przemyśleniach jednej z klientek, która przychodziła do mnie już od dawna.

Mam wrażenie, że moje życie zmierza donikąd. Jestem potwornie zmęczona tym, że nic się nie dzieje. Praca i praca, a w weekendy wraca wykończony Marek i spędza większość dnia na kanapie. Jestem jeszcze młoda, chciałam się zabawić

- narzekałam koleżance.

Słuchaj, przez cały tydzień jesteś sama w domu. Wykorzystaj to i się zabaw! Marek o niczym się przecież nie dowie! Nie musisz od razu iść na całość, ale przecież możesz trochę poflirtować z innymi facetami, od razu ci się zrobi weselej

- przekonywała mnie Basia.

Kobieta siedzi przy komputerze Canva

Raz kozie śmierć

Przez następny tydzień myślałam o tym, co powiedziała Basia. Może faktycznie warto się trochę zabawić? Przecież Marka i tak nic nie interesuje, co robię w tygodniu z moim wolnym czasem. Postanowiłam założyć konto na jednej z randkowych aplikacji. Od razu napisało do mnie kilku facetów, ale z jednym szczególnie dobrze mi się rozmawiało. Miał nick Romeo i twierdził, że jest samotnym 40-latkiem szukającym zabawy.

To tak jak ja, z tym że mam 30 lat

- pomyślałam.

Romeo co prawda nie miał zdjęcia profilowego, ale był bardzo zabawny i elokwentny. Nie minęło dużo czasu, a rozmawialiśmy ze sobą godzinami. Po kilkunastu dniach Romeo zaproponował spotkanie. Przez chwilę się wahałam, bo w naszym rozmowach nie brakowało podtekstów erotycznych, a nie byłam do końca pewna, że chcę zdradzić mojego męża. Pomyślałam jednak, że raz kozie śmierć.

Umówiliśmy się w popularnej restauracji w centrum miasta. Romeo napisał, że zarezerwował stolik przy oknie. Zjawiłam się na miejscu, odstrzelona jak anioł stróż w Boże Ciało. Lokal był pełen ludzi, z zaciekawieniem rozglądałam się po sali, wypatrując mężczyzny w średnim wieku, który mógłby wyglądać jak Romeo. Kiedy kelner zaprowadził mnie do stolika i zobaczyłam, kto przy nim czeka z bukietem róż, nogi się pode mną załamały.

Przy stoliku siedział… mój teść! Po jego minie zobaczyłam, że jest równie skonsternowany i przerażony jak ja.

To chyba jakaś pomyłka

- wydukałam.

Kelner powiedział, że o żadnej pomyłce nie może być mowy i życzył nam miłego wieczoru.

Mój teściu zrobił się cały czerwony na twarzy.

Nic nie wspominaj Bożenie, a ja nic nie powiem Markowi. Zapomnijmy o całej sprawie

- powiedział przez zęby teściu.

Do twarzy ci tatusiu w tym garniturze, powinieneś częściej tak chodzić

- powiedziałam ze śmiechem, kiedy już do mnie dotarło, co się stało.

10 sygnałów, że czas pomyśleć o rozwodzie. Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama