"Drodzy stylowicze, czytacie ten list już po mojej śmierci. Mam wam kilka ważnych słów do powiedzenia"

"Drodzy stylowicze, czytacie ten list już po mojej śmierci. Mam wam kilka ważnych słów do powiedzenia"

"Drodzy stylowicze, czytacie ten list już po mojej śmierci. Mam wam kilka ważnych słów do powiedzenia"

Canva

"Życie jest zbyt krótkie, żeby się przejmować, smucić i narzekać na wszystko dookoła Ciebie. Uśmiechnij się i spójrz w inny sposób na otaczający Cię świat, bo nie wiesz, jak wiele czasu jeszcze Ci zostało".

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika, który został wysłany przez jego rodzinę

Gdy zachorowałem, gnuśne życie zostawiłem za sobą

Mam wrażenie, że nigdy nie byłem dobrym człowiekiem i nigdy nie starałem się być. Od młodości żyłem tylko dla siebie i tylko ja się liczyłem.

Wstyd się przyznać, ale wciąż wykorzystywałem swoich najbliższych i nigdy nie doceniałem tego, co dla mnie robią. Ciągle narzekałem na swoje życie, zazdroszcząc ludziom wokół mnie. Gdy miałem dobrą pracę, chciałem być jeszcze bardziej bogatszy i zazdrościłem tym, którzy nie muszą pracować.

Gdy poznałem swoją żonę, z zazdrością patrzyłem na moich kolegów, którzy mieli takie piękne kobiety. Nie doceniałem tego, że moja żona jest skarbem, który mogę szybko stracić.

Wiem, że tak bardzo ją skrzywdziłem. Gdy ona opiekowała się naszym dzieckiem, ja ją zdradzałem z innymi kobietami i pijany wracałem do domu, a ona zawsze mi wybaczała. Wielokrotnie to właśnie alkohol i inne używki były ważniejsze od mojej rodziny.

Nie byłem szczęśliwy i czegoś ciągle mi w życiu brakowało. Z perspektywy czasu myślę, że przecież te chwile mogłem spędzić inaczej, mogłem doceniać żonę, mogę cieszyć, że mam tak dużo, że mam zdrowie, które przecież tak wiele znaczy.

Choroba spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Zaawansowany rak trzustki. Podjąłem leczenie, a moja żona ciągle była przy mnie wraz z moją mamą. Ta mama, o której w pewnym momencie swojego życia zapomniałem. Ukochana mama, która wylała tak wiele łez, gdy uciekałem z domu i która podobnie jak żona przyjmowała mnie z otwartymi ramionami.

Smutny mężczyzna leżący na łóżku Canva

Nie zostało mi wiele czadu

Wiem, że moja choroba i mój pogarszający się stan są karą za moje grzechy i za złe życie.

To przykre, że dopiero teraz zrozumiałem, że byłem złym człowiekiem i tak naprawdę moja zmiana jest efektem mojej choroby i tego, że wiem, że śmierć jest blisko i nie zostało mi wiele dni.

Teraz żyję inaczej. Każdą chwilą poświęcam swojej rodzinie i staram się im nawet najmniejszym swoim uczynkiem pokazywać, jak bardzo ich kocham i doceniam to, że są ze mną w tych trudnych chwilach. Nie jestem w stanie zrobić zbyt wiele, bo jestem już dość słaby. Z drugiej strony mam wrażenie, że w ciągu tych trzech miesięcy zrobiłem więcej dla swojej rodziny niż przez całe swoje życie.

Najważniejsze w tym chyba jest to, że zrozumiałem, że fałszywi przyjaciele się odwracają w trudnych chwilach, a rodzina z tobą jest i Cię wspiera. Zrozumiałem też, że nie ma się co zamartwiać życiem i narzekać, bo życie jest krótkie. Trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Chociaż jestem chory, to moi najbliżsi sprawiają, że się uśmiecham i stawię czoła śmierci, gdy ta już po mnie przyjdzie.

Poprosiłem rodzinę, żeby ten list wysłała do redakcji już po mojej śmierci, więc zapewne gdy wy go teraz czytacie, mnie już nie ma.

Drodzy Czytelnicy chciałbym was tylko prosić, żebyście spojrzeli na siebie oczyma Waszych najbliższych. Może ta historia sprawi, że wy już teraz zmienicie swoje życie. Warto żyć nie tylko dla siebie, ale też dla innych, którzy przecież tak mocno was kochają.

Edward

Jak odeszła Lisa Marie Presley? Wstrząsające szczegóły śmierci córki Elvisa Presleya. Zobacz galerię!
Źródło: Chris Delmas/AFP/East News
Reklama
Reklama