"Moja teściowa mnie nie lubi i pokazuje to na każdym kroku, przy każdej możliwej okazji. Z racji nadchodzących walentynek postanowiłam zrobić mojemu mężowi niespodziankę i zabrać go do kina, później na drinka do naszej ulubionego baru z czasów studenckich. Dawno nigdzie nie byłam tylko z Igorem, odkąd mamy dzieci to siedzimy w domu, a jak już gdzieś idziemy to z maluchami".
Publikujemy list od naszej czytelniczki.
"Bardzo się zmieniła"
Myślałam, że moja teściowa bez żadnego zastanowienia zgodzi się zająć Frankiem i Amelką, ale niestety nie tyle co się pomyliłam, a bardzo się zawiodłam. Anna powiedziała, że ona ma swoje plany i nie zamierza ich przekładać, tylko dlatego, że mam ochotę na wypad bez dzieci. Dodała, że przed podjęciem decyzji o powiększeniu rodziny, powinnam była zastanowić się, czy będę w stanie odpuścić "imprezki" na kilka lat. Czy ona sugeruje, że ja jestem jakąś imprezowiczką? Poza tym jakie ona ma plany?
Anna po śmierci swojego męża, bardzo się zmieniła! Nagle zaczęła się stroić, robić sobie paznokcie i fryzury, a wszystko dla jakiegoś tajemniczego przyjaciela, o którym mało kto z rodziny cokolwiek wie. Przecież to może być jakiś krętacz i naciągacz, któremu zależy tylko na emeryturze mojej teściowej! Myślę, że to on buntuje Annę i dlatego przestała się angażować w pomaganie nam przy dzieciach.
"W ogóle się nimi nie zajmuje"
Jeszcze rok temu mama Igora sama nam proponowała, że popilnuje naszych urwisów. Nie przesadzałam z korzystania z jej dobroci, ale jak musiałam coś załatwić po pracy na mieście to raz czy dwa w tygodniu dzwoniłam po teściową, żeby zajęła się w tym czasie wnukami i nigdy się nie sprzeciwiła! To jak mam nie twierdzić, że teraz to nie jest sprawka jej nowego znajomego, że tak się zmieniła.
Mój mąż tradycyjnie ignoruje problem. Twierdzi, że jego matka zasługuje na szczęście. On wręcz się cieszy, że tak o siebie zaczęła dbać. Ok, ma to plusy, ale przez to zapomina o wnukach. Nie spędza z nimi czasu, nie zaprasza ich na wspólne wieczory z bajkami i ich ulubioną szalotką, nie zabiera ich na plac zabaw. Można powiedzieć, że w ogóle się nimi nie zajmuje. Już nie wspomnę, że również nie pomyśli o jakichś upominkach, ale temu znajomemu na pewno nie odmawia pieniędzy. Skąd ma na te wszystkie wyjścia?
Nie wiem, może i trochę przesadzam, ale też uważam, że w walentynki mogłaby posiedzieć z dziećmi te trzy godziny. Prawda jest taka, że woli obcego faceta od własnych wnuków. Bo jakie inne plany mogłaby mieć... Może niech jeszcze ślub weźmie, to dopiero będzie.
Martyna