"Są takie historie, których nie wymyśliłaby nawet Ilona Łepkowska, a nadają się na serial. Taka właśnie jest moja smutna historia. Historia miłości, w której książę na białym koniu okazał się manipulantem, tchórzem i oszustem. To jak potraktował mnie i dzieci nadal nie mieści mi się w głowie. Wszystko dla młodej kochanki."
*publikujemy list naszej czytelniczki
Byłam szczęśliwą mężatką
Mojego męża poznałam w szkole średniej. Choć początkowo traktowałam go jedynie jak przyjaciela, z czasem dałam szansę temu niezbyt przystojnemu szatynowi. Jarek był kochany i doskonale się dogadywaliśmy. Totalnie nie był typem przebojowego macho. W naszym związku to raczej ja nosiłam spodnie.
Choć dziś trudno mi pisać te słowa, uważam, że byliśmy świetnym małżeństwem. Byliśmy kumplami, świetnymi kochankami, zgodnymi rodzicami. Uwielbialiśmy rozmowy, dzieliliśmy się każdym szczegółem z życia. Mimo 15 lat stażu nadal dzwoniliśmy do siebie z każdą pierdołą. Nie wiem, kiedy to się popsuło. Nie wiem, nic nie zauważyłam.
Dalsza część naszej historii to totalny, niespodziewany zwrot akcji. Ostatni weekend spędziłam z dzieciakami u teściów. Mąż miał pracować i dlatego z nami nie pojechał. Po powrocie zastałam splądrowane mieszkanie!
CANVA
Mąż ogołocił nasze mieszkanie
W niedzielę nie rozmawiałam z mężem. Był w pracy, przynajmniej tak myślałam. Otworzyłam drzwi i oniemiałam. W naszym mieszkaniu brakowało mebli, sprzętów. Szybko wykręciłam numer do Jarka, żeby powiedzieć mu, że nas okradli. Odebrał i grobowym głosem powiedział:
Jak już wróciłaś, to wiesz, że w domu brakuje kilku rzeczy. Aśka, od dawna chciałem odejść. Zakochałem się, a między nami uczucie już dawno się wypaliło. Zabrałem część mebli i sprzętów, bo pewni nie chciałabyś się ze mną niczym podzielić, a nie chcę zaczynać od zera.
Kilka rzeczy... Mąż zabrał kanapę z salonu, telewizor, a nawet lodówkę. Zostałam sama z dwójką dzieci. Wybrał też sporo kasy z naszego konta. Najgorsze jest jednak to, że zostawił mnie bez słowa. Porzucił, oszukał.
Postawcie się na moim miejscu. Jednego dnia macie szczęśliwą, kochającą się rodzinę, a następnego dnia okazuje się, że to wszytko było jednym wielkim kłamstwem. Pewnie jestem głupia i naiwna, że nie zauważyłam nic wcześniej.
Największym wsparciem są dla mnie teraz teściowie. Niestety ja nie mam rodziny i to jedyne bliskie mi osoby. Gdy powiedziałam o tym Marysi — mojej teściowej, myślałam, że serce jej pęknie. W głowie jej się nie mieści, jak jej syn mógł okraść własne dzieci.
Wiem, od wspólnych znajomych, że Jarek stracił głowę dla młodszej i to dla niej odszedł. Podobno ta akcja z meblami to był jej pomysł. Ona nadal z byłym mężem nie podzieliła się majątkiem i stwierdziła, że co Jarek zabierze, to będzie jego.
Siedzę w moim pustym domu i zachodzę w głowę, jak mogłam do tego dopuścić?
Joanna