"Ksiądz po kolędzie zawiedziony zwartością koperty. Zrobił mi przykrość, a ja tak w niego wierzyłam"

"Ksiądz po kolędzie zawiedziony zwartością koperty. Zrobił mi przykrość, a ja tak w niego wierzyłam"

"Ksiądz po kolędzie zawiedziony zwartością koperty. Zrobił mi przykrość, a ja tak w niego wierzyłam"

canva.com

"Otworzył kopertę tuż po wyjściu z mieszkania i zadzwonił domofonem powiedzieć, że to trochę mało: Jakby każdy tyle dawał, to by kościół nigdy nie został ocieplony. Ostatni raz przyjęłam księdza, od dziś zostanę ateistką. Dosłownie w jedną chwilę otworzyłam oczy..."

Reklama

*publikujemy list naszej czytelniczki

Wierzyłam w Boga i w... księży

Na temat mojej parafii krążą różne opinie. Pochodzę z dość małej miejscowości, wszyscy doskonale się znamy, więc Kościół stanowi integralną część życia w naszej społeczności. Moja mama od zawsze powtarzała, że zaraz po niej i po moim ojcu, najważniejszy jest ksiądz. Wychowałam się w przekonaniu, że jest to bardzo ważne, skoro tak mówiła mama. Natomiast tata, jak to tata — chyba miał to gdzieś. Zresztą często wykłócali się na ten temat. Niejednokrotnie powtarzała, że ojciec nie ma żadnej świętości i nie może tego pojąć jak można nie wierzyć w Boga. Szczerze przyznam, że lubiłam naszego księdza.

Odkąd pamiętam, interesował się lokalnymi problemami, zawsze potrafił wysłuchać, doradzić, rozwiązać wewnętrzne konflikty. Wypisz — wymaluj Ojciec Mateusz. Chłopaki z wioski też mieli radochę, ksiądz Patryk był zapalonym sportowcem. Uwielbiał grać w piłkę nożną i na PlayStation, zawsze organizował jakieś mistrzostwa. Było przy tym mnóstwo śmiechu i rywalizacji! Dla widowni, czyli dla nas, przyrządzaliśmy jakiś poczęstunek. Mnóstwo sałatek, świeżo wypieczone chleby, treściwe mięsko, nie brakowało też bimberku…

Wszyscy traktowaliśmy to jako naszą małą, wewnętrzną formę spędzania wolnego czasu. Jednak podczas pandemii wszystko się pozmieniało… Skończyły się nasze sąsiedzkie imprezy, ich organizowanie zostało zabronione. Byliśmy oburzeni, jak można zabronić ludziom dobrze się bawić? Nagle zaczęliśmy obserwować, jak pandemia zabiera nam naszych bliskich…

ksiądz ubrany na czarno trzyma w dłoniach książkę canva.com

Czy ksiądz może tak sie zachowywać?

Przyznam, że byłam przerażona. W szumie telewizyjnym i internetowym nie wiedziałam kogo słuchać. Posłuchałam więc naszego księdza. Dzięki wspólnym rozmowom, wsparciu i modlitwie nie obawiałam się jutra. Chyba też lekko się zaczęłam w nim podkochiwać… Czułam się przy nim tak bezpiecznie… Niestety podczas pandemii zmarł mój tata. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, to był straszny cios od życia. Po śmierci taty przechodziłyśmy ogromną depresję. Mama straciła sens życia, zaczęła chorować i bardzo dużo pieniędzy wydawałyśmy na leczenie. Ksiądz ani razu nas nie odwiedził, odkąd dowiedział się, że jesteśmy coraz bardziej zadłużone.

W tym roku jednak czara goryczy się przelała. Nie mogę w to uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Podczas tegorocznej kolędy ksiądz Patryk pobłogosławił nasze mieszkanie i mamę, życząc szybkiego powrotu do zdrowia. Byłyśmy niesamowicie wdzięczne i szczęśliwe, wręczyłyśmy księdzu kopertę z banknotem dwudziestozłotowym, ponieważ to były nasze jedyne oszczędności. Mamie było strasznie wstyd, co roku dawała co najmniej sto złotych. Pocieszyłam ją, że to nic takiego. Liczy się każdy gest i Bóg nie przestanie jej za to kochać.

Rozmowę przerwał dźwięk domofonu. Nigdy nie zapomnę słów księdza: "Jakby każdy tyle dawał, to by kościół nigdy nie został ocieplony". Zaniemówiłam i odłożyłam słuchawkę. Ksiądz Patryk już z nami nie kolęduje, zostałam ateistką, a moja mama ma swój własny ołtarzyk w domu, który sama jej zrobiłam. Jest cudowny!

Zawiedziona i zniesmaczona Ania

Dawid Podsiadło odchodzi z Kościoła! Odsunie się od niego część fanów?! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama