"Jestem z żoną już 12 lat. To całkiem długo jak na mnie. Wydawało mi się zawsze, że ja zupełnie nie nadaję się do żadnej stałej relacji. Lubiłem skakać z kwiatka na kwiatek, ale przyszła w końcu pora na stabilizację. Początki były łatwe, bo był między nami ogień, ale z czasem on gasł i już tam niewiele się w tej relacji tliło. Ale znalazłem sposób na to, jak to naprawić. Zacząłem świntuszyć przez internet z innymi kobietami i nagle znów poczułem, że żona bardziej mnie pociąga. Najpierw to przed nią ukrywałem, ale później ona sama to odkryła. Spodziewałem się zagrożenia rozwodem, ale jej reakcja była bardzo zaskakująca. Byłem w szoku, bo niby znam ją tyle lat, a tego się jednak nie spodziewałem!"
"Lubiłem skakać z kwiatka na kwiatek"
Wiem, że zdradę można pojmować na różny sposób. Dla mnie najgorsza byłaby ta emocjonalna. Uważam, że bliskość fizyczna to w zasadzie takie NIC, ale i tak nie zrobiłbym nic z inną kobietą, ze względu na żonę.
Jestem facetem, który od zawsze był kobieciarzem. Skakałem sobie z kwiatka na kwiatek, wielu relacji nie nazywałem nawet związkami, bo wpadałem do tych kobiet tylko w wiadomym celu. Jak zrobiłem swoje, to najczęściej wracałem do domu.
Odpowiadało mi to. Żadnych zobowiązań, a miałem wszystko to, czego chciałem i czego potrzebowałem.
No ale przyszła pora na to, żeby się ustatkować. Miałem dość ciągłych komentarzy ze strony bliskich, że ten to już dawno ma żonę, a tamten nawet gromadkę dzieci. Oczekiwało się ode mnie, że ja też pójdę tą drogą.
"Wtedy poznałem moją żonę"
Uznałem, że jeśli mam się z kimś ożenić, to musi być kompletnie nowa osoba. Taka, z którą nie stosowałem moich dotychczasowych praktyk.
Poznałem ją na domówce u dobrego kolegi i dziś śmiem twierdzić, że to było przez niego zaplanowane.
Chyba miał już dość ciągłego słuchania o moich podbojach.
Wydała mi się sympatyczna i faktycznie od samego początku myślałem o niej inaczej niż o pozostałych kobietach.
Spotykaliśmy się przez pół roku, a po tym czasie się jej oświadczyłem. Do ślubu minął kolejny rok i tak już od 12 lat jestem w związku z jedną kobietą. Ale wiem, że to by się nie udało, gdyby nie pewien MYK.
"Świntuszę z kobietami przez internet"
W związku moim i żony na początku był ogień. No nic dziwnego, każda nowa znajomość się tak zaczyna.
Ale ja wiedziałem, że to nie potrwa zbyt długo. Moja żona to piękna kobieta z pasjami, która jest naprawdę atrakcyjna. Ja chyba jednak jestem jakiś "popsuty", bo nawet przy takiej cudownej kobiecie w pewnym momencie zaczynam czuć znudzenie.
Nie chciałem jej zdradzać. Kocham ją przecież i nie chcę krzywdzić, ale żeby odzyskać na nią ochotę, regularnie świntuszyłem z innymi kobietami przez internet.
W pewnym momencie żona mnie nakryła. Spodziewałem się pozwu o rozwód i konkretnej kłótni, ale ona tylko powiedziała, że się domyślała i sama też to robi.
To mnie naprawdę zaskoczyło, bo nie znałem jej z tej strony. Zwłaszcza że nawet zaproponowała trójkącik. Teraz to się dopiero będzie działo w tej naszej sypialni. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej dziewczyny!