„Najpierw zdradzał ze mną swoją żonę, a później mnie z wieloma innymi kobietami”

Zakazany owoc smakuje najlepiej

Latami próbowałam zbudować jakąś normalną relację z mężczyzną, ale czułam, że żaden z nich po kilku miesiącach nie był w stanie spełnić moich emocjonalnych potrzeb, które jak się później dowiedziałam, były efektem błędów wychowawczych popełnionych przez moich rodziców. Skakałam z kwiatka na kwiatek i wymagałam od facetów niemożliwego, co i tak okazywało się niewystarczające, nawet gdy poświęcali mi niestandardowe ilości uwagi – nigdy nie czułam się wystarczająco kochana.

W końcu trafił się on... Mateusz zaczepił mnie w galerii handlowej z prośbą o pomoc w doborze bielizny dla swojej żony, na co niestety się zgodziłam. Oczywiście wydało mi się to dziwne, ale zawsze miałam problem z asertywnością. Po wszystkim poszliśmy na kawę i wymieniliśmy się numerami telefonów. Dalsze decyzje podejmowałam już z pełną świadomością, że on ma żonę.

Ten dreszczyk emocji był tym, czego od zawsze mi brakowało, a gdy po kilku miesiącach obiecywał mi, że dla mnie chce się rozwieść, byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. W końcu trafił się ktoś, kto dla mnie chciał rzucić absolutnie wszystko – wtedy mocno mnie to podniecało.

canva.com

„Najpierw zdradzał ze mną swoją żonę...”

Mateusz się do mnie wprowadził i zapewniał, że sprawa rozwodowa jest już w toku, dlatego też nasza relacja nadal pozostawała w tajemnicy zarówno przed moimi znajomymi, jak i rodziną. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem naiwną idiotką robiącą mu przysługę. Czułam, że to ten jedyny i nigdy nie byłam tak spełniona od strony emocjonalnej.

Gdy dowiedziałam się, że najpierw zdradzał ze mną swoją żonę, a później mnie z wieloma innymi kobietami, to świat wywrócił mi się do góry nogami. Wszystko opowiedziała mi jego żona, która pewnego razu stanęła w drzwiach mojego mieszkania i poprosiła o chwilę szczerej rozmowy.

Okazało się, że sprawa rozwodowa faktycznie była w toku, ale na wniosek żony, która odkryła niewierność Mateusza i nie chciała mieć już z nim nic wspólnego. On wyprowadził się z ich wspólnego mieszkania, za które wciąż płacił, czym liczył na udobruchanie rozwścieczonej żony i łagodniejszy przebieg sprawy rozwodowej. U mnie mieszkał praktycznie za darmo i prawdopodobnie sprowadzał tu inne kobiety.

Ja mam nauczkę na resztę swojego życia i dobrą radę dla wszystkich kobiet, które przez własną głupotę chciałyby pakować się w identyczny układ: zastanówcie się dwa rady, bo jeśli zdradził, to prawdopodobnie zrobi to ponownie.